Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

tussi? hmmm.. średniawe

tussi? hmmm.. średniawe


wiek: 18 lat

wzrost: 196cm

waga: 92kg





Wybieraliśmy się ze znajomymi na ognisko do lasu, a że wcześniej naczytałem się na hyperrealku o tych tajemniczych tabletkach na kaszel jakimi są tussipect, więc postanowiłem tego spróbować.



Godz. 17.30

Połknąłem pierwsze 8 tabletek i popiłem około dwoma kubkami kawy mocnej oraz prawie litrem pepsi. Posiedziałem pogadałem ze znajomymi i łyknąłem kolejne 2 tabletki. Każdy wstał i poszliśmy w umówione miejsce w lesie. Pierwszym efektem jakim zaobserwowałem był płytki oddech, trochę ciężko mi się oddychało i nie mogłem nabrać dużej ilości powietrza do płuc, ale ten efekt znikł po mniej więcej pół godziny. A także lekko przyspieszone, ale za to wzmocnione bicie serca. Ale tak poza tym to nic mi nie było, żadnych efektów i jakich tutaj czytałem.



Godz. 19.00

Długo oczekiwałem na działanie tabsów więc połknąłem jeszcze 2 tabletki na wszelki wypadek. I w końcu coś poczułem, moje ciało zaczęły przechodzić dreszcze, najpierw po nogach, potem po plecach, a na końcu po głowie. Naprawdę fajne uczucie, bardzo przyjemne i chyba najlepsze z tej całej "fazy". Drugim objawem jaki zaobserwowałem jest rozluźnienie mięśni oraz ogólny luz jak po ściągnięciu paru buchów baki. Niczym się nie przejmowałem poprostu siedziałem sobie w tym lesie i patrzałem co się wokół mnie dzieje.



Godz. 21.30

Czas powrotu do domu, ponieważ niektórzy mieli być już o 22. Droga przebiegała mi bardzo przyjemnie pomimo że to całkiem długi dystans po którym zazwyczaj byłem zmęczony, ale tym razem mógłbym iść i iść, zero zmęczenia. W połowie drogi strasznie zacząłem się pocić, było to strasznie uciążliwe gdyż każdy narzekał raczej na chłód a mi było gorąco i się pociłem. Po dotarciu do domu siadłem przed tv i nadal dokuczało mi te pocenie, a także poczułem że coś nie tak jest z moim żołądkiem. Poszedłem do łazienki u góry i po walnięciu sobie twixa w gardło puściłem pawia po którym bardzo dobrze sie już poczułem. Zrzuciłem bluzę i usiadłem do kompa, aby zagrać sobie w csa i zauważyłem, że jakoś dobrze mi idzie :) większy refleks oraz wyostrzone zmysły to było to czego potrzebowałem. W końcu około godz. 24.00 położyłem się spać i zasnąłem ku mojemu zdziwieniu bez większych problemów.



Godz. 1.30

Obudziłem się cały zlany potem, a moje serce tak waliło jakby chciało mi z z klaty wyskoczyć. Tym razem już nie było łatwo zasnąć. Serce mi tak dokuczało że czułem puls w każdym miejscu mojego ciała, więc wziąłem komórkę i zacząłem grać. Około godziny 3.00 udało mi się zasnąć.



Godz. 8.50

Starsza mnie obudziła abym jej włączył jakieś rzeczy na kompie. Bez większych problemów wstałem i zrobiłem to o co mnie matka prosiła. Teraz gdy pisze ten tekst jest już przed 10 i mogę powiedzieć że już nic nie czuje z tych objawów które miałem dzień wcześniej, a jedynie lekko ręce mi się trzęsą.





Wniosek:

Tussi to faktycznie raczej lek na kaszel niż jakiś środek, aby się nim narkotyzować. Można go spróbować, sprawdzić jak to jest, ale nie rozumiem ludzi którzy to tak często łykają.



Plusy:

+przyjemne uczucie mrowienia

+pełen luz zarówno fizyczny jak i psychiczny

+brak zmęczenia



Minusy:

-mocne bicie serca

-pocenie się

-długie wchodzenie fazy

Ocena: 
apteka: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media