2-si-pekt 3+17
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
2-si-pekt 3+17
podobne
nazwa substancji:
Tussipect (syntetycza efedryna)
poziom doświadczenia użytkownika:
170cm. 67kg.
- 7 lat ciosam trawsko (ostatnio przestałem w ogóle...już na mnie nie
działa...SERIO! zrobiłem przerwe na miesiąc, wypaliłem dwa worki
i czułem się jak po 3 piwkach). - 0,5 roku fete (też przestałem...za duże zjazdy...paranoja mi się włączała
i ogólnie nie ciekawie było. Swoisty rekord: 5 dni bez snu...ale i tak
czułem że do pobicia.;). - zeżarłem ok. 20 tablet (głównie Supermany...ale dziwnie na mnie
działały.... dopiero tak 15 mnie "rozpiepszyła"...jest zawsze
po tablecie taki "loading"... zawsze miałem tak do 100% a tu za
którymś razem czuję 110...120...130... i rośnie...po pół godziny
miałem 320 i nie wiedziałem w ogóle czy ja żyję;)))) - raz łykłem bieluń (i to na samym początku, jak jeszcze nawet trawska nie
paliłem... 60 ziarenek...i nawet spox było;) - etanol...a tu niespodzianka! nawaliłem się może ze 20 razy w życiu:P
teraz od dłużego czasu W OGÓLE nie piję;)....nie podoba mi się - Tusiipect....pierwszy raz;)
"bania" na alkoholu, a (imo) wolę najgorszy zjazd po amph niż kaca leczyć.
Mogę dodać dziwną rzecz, że jestem praktycznie NIEuzależnialny...
tzn. trawsko paliłem praktycznie dzień w dzień...
i pewnego dnia się obudziłem i stwierdziłem "że to przecież mi nic nie
daje"...
i przestałem. NIE czułem żadnego braku.
Tak samo fete...żarłem praktycznie co dzień przez 0,5 roku...
aż pewnego dnia stwierdziłem, że mi chyba psycha zaczyna wysiadać,
i lepiej się czuję BEZ fety...no i przestałem....i też mnie w ogóle
do tego nie ciągnęło...
fajki, jak mam kase to ze 3 paczki dziennie potrafie wypalić...
a jak nie mam przez tydzień to nie pale, i mnie jakoś "szlag" nie trafia....
dawka, metoda zażycia:
3+17 Tusków...łykałem seryjką jak karabinek (tabletka, łyk kawy, talbetka,
łyk kawy)
"set & setting":
stan umysłu: ogólnie pozytywny...może delikatnie "podjarany" że w końcu coś
nowego;)
intencje : "Co to do cholery jest?:)"
miejsce spożycia: powietrze/własna chałpka
No to zaczynamy...
Tak w ogóle to będzie trochę rozjechany ten trip-raport bo jestem "w
trakcie" a nudzi mi się więc opiszę co się działo do tej pory a
resztę będę dopisywał na bieżąco
Ok. 17 wybrałem się do apteki po opakowanie...w ogóle z kasą było śmiesznie
bo mi stara zrobiła test na amph (wynik negatywny...ale do "moczu"
troche wody z kranu dolałem..hihihi;) i wydębiłem od niej (jako że w
dobrym humorku) 4 zł "na płyty":) Biegiem do apteki...no to ide się
przejść (w końcu muszę "iść po płyty") 17:30 łykam 1 (bez popitki...
nie ma czym)...17:45 drugą....17:50 trzecią.... i...czekam, czekam...ide
sobie, spaceruje po mieście... 18 ding-dang-dong.... coś się dzieje;)
jak bym sobie pół bucha wziął i malutką kreseczke posypał;)
no to zadowolony jak jasna cholera lece do domku...
zakładam plan: "czekam do 22 aż starzy pójdą walnąć w kimonko".
przychodzi 21:35...pieprzyć plan...plany są dla lamerów ;)
ide sobie kawke zrobić, od starego 1 to_co_goździkowej (niestety
nie mam w domu aspiryny...ale jeden kit....i tak mnie łeb boli bo katar
mam;), no to wielki START:
21:45-22:00 "wystrzeliwuję" sobie tabletkę na biurko, biorę ją powolnym
ruchem do buźki, łyczek kawki, reload, drugi strzał, łyk, reload,
trzeci....itd....aż dojechaliśmy (ja i moje ego) do 17
(kawa oczywiście z lekką nutką dekadencji...nie wiem nawet jaka, bo
zazwyczaj nie pijam kawy, ale słyszałem że najlepiej Aspirin,
kawencję trzepnąć i dawać...no cóż...plany są dla lamerów:)
iii....CZEKAM... W międzyczasie weszła starsza...i pierwszy zonk:
nie umiem z nią za bardzo pogadać... Na amph...nawet na zielsku nie miałem
takich kłopotów...
a tu nie za bardzo wiem co powiedzieć...ale, trzymam się "fachowo", coś tam
ściemniam i ogólnie chyba nie zajarzyła (z akcentem na chyba)...
potem poszła wpizdu...siedze...czekam na ten "wjazd"...
czekam....no i doczekałem się do 23:15 (tzn, moment w którym to piszę)...
na razie nie wiem "czy to już wszystko?"...czuję się wery difikult do
opisania... niby nic nie mam...ale łapię taki mini-mini klimacik jak po
tablecie...(jakieś 20%)...
wszystko wygląda trochę....inaczej...jak bym wziął pół bucha zielska
(tzn. JESZCZE się nie zaczęło, ale JUŻ nie jest normalnie).
i wypił sobie do tego jedno piwko.
Łeb mnie przestał boleć...mam tylko odczucie "i to wszystko?"
Ale jestem dobrej wiary...czekam aż się wkręci;)
23:30...cały czas czuję że mam "wejście"...baaardzo powolne, ale wejście...
starsza przed chwilą weszła...i wybitnie nie chce mi się z nią gadać...
mam wrażenie że jak zacznie gadać to nie przestanie,
albo ją zaraz trzasne (żeby się zamkła;)...
tak jak na zjeździe po amph tylko 50% łagodniej i idzie to bez problemu
opanować...
jedyny problem że jak przychodzi "moja tura" żeby coś powiedzieć,
to z każdej myśli po kawałku mi się chce słowo powiedzieć;)
Ale tylko _chce_. Gadam normalnie.
Byłem w kibelku...oczy mam w normie (ale po trawsku i fecie też mam
_całkowicie_ normalne...nie wiem...jakieś dziwne oczy mam).
00:30...nic...coś mi ten Tussipect lipką podjeżdża...
czuje sie już cały czas tak samo (tamto "wejście" skończyło się 5 minut po
tym
jak o tym napisałem)...jutro (a właściwie dzisiaj>:-) chyba zrobie
sobie malutki "wypad" na DXM...też pierwszy raz
aha...dziwny smak ma m w ryju...wszystko co jadłem przez cały dzień,
jak sobie przypomnę to mi się ten smak załącza...a jak nie myślę
o żarciu to takiego dziwacznego kapcia mam
(chociaż ząbki 3x na dzień szoruję).
Raz zaswędziała mnie lewa nerka, dwa razy "poczułem" drgającą tętnice
szyjną...dads oll..
aha...a teraz "ukryty przekaz"...
Do tych mówią, że "nie rozumiem jak ktoś po 4 pilsach może mieć banie"...
A co was to obchodzi? Jak jesteście "mastahy" to łykajcie i po 100 dziennie.
Jeśli komuś wystarcza 1piwo żeby się narąbać...TO DOBRZE!!!
przynajmniej ma ekonomiczny łeb...
Bierzecie "po to żeby brać"? czy po to żeby "mieć faze"?
(a po drugie to sam nie wiem...te 3 poczułem tylko minimalnie słabiej niż te
17)
00:45 przechodziłem przez całe mieszkanko po herbatke...i nic;P
żadnych hallooo (chociaż...kto mówił że mają być;)...nawet "spokojniej"
niż na trzeźwo przeszedłem...aha...widziałem karaluszka;)
a myślałem że sukinsyny permamentnie już wybite...trza im się dobrać
do odwłoka za niedługo. Boli mnie przegub lewej ręki;)
(nie wiem...tak sam z siebie mnie....o...już przestał;)
Czytam tera DXM`dokovanie;)
Czekam jeszcze godzinke i ide chyba spać;P
1:30 efekty w ogóle przechodzą. Tussi dla mnie to lipa.
Ide śnić o jutrzejszym DXMie;)
- 8424 odsłony