Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

w poszukiwaniu zaczarowanej łąki

w poszukiwaniu zaczarowanej łąki

nazwa substancji: Łysiczka lancetowata ;)


poziom doświadczenia użytkownika: MJ, #, benzydamina, avio, DXM, troche psychotropów, tramal...


dawka: 30 grzybkooof







Wszyscy dobrze wiedzą co takiego rośnie na odsłoniętych polanach leśnych w okresie od sierpnia do października... są to grzybki halucynogenne :) Zacząłem czytać o nich parę tygodni temu na hyperrealu. Nie ukrywam że lubie psychodele a grzyby z tego co wyczytałem dają własnie to czego szukałem.





Razem z dwoma najlepszymi kumplami (M i P) pojechaliśmy w góry za miasto aby zaatakować pewną górę. No, nie ukrywam że głównym inicjatorem tej wyprawy byłem ja sam, a jej celem miały być grzybki. W pierwszy dzień wycieczki totalnie sie spaliłem, i w takim własnie stanie tułałem się po ogromnych halach z widokami na tatry. Niestety znalazłem tylko jednego grzyba, którego w sumie zjazdłem :) Następnego dnia było już lepiej - całkiem przypadkiem wpadłem na małą łąkę gdzie w pewnym miejscu w końcu znalazłem moją upragnioną - Łysiczke lancetowatą. Jaka ona niepozorna! I taka niewinna!





Nazbierałem 30 sztuk od całkiem okazałych do maluteńkich. Po przyjeździe wszystko zaczęło usychać i kurczyć się a ja zacząłem wątpić czy garść tych marnych grzybków, które mieściły się w dłoni, coś mogą wogóle zrobić z moja psychiką :D





Ze zjedzeniem miałem poczekać do weekendu kiedy to M miał załatwić troche stuffa. No i jak myślicie - wytrzymałem? :D W czwartek padła decyzja że je zjem. Jak patrzyłem na słoik z tymi wyschniętymi badylkami grzybków stwierdziłem że już chyba nic z tego nie będzie, więc lepiej zjeść teraz i sprawdzić czy te czary dzaiłaaą... W podróży miał towarzyszyć mi P, niestety nie chciało mi się na niego czekać i zarzuciłem grzyby sam w domku o 18:30. Po godzinie przyszedł P. Ja wciąz nie odczuwałem żadnych zmian w samopoczuciu. Czułem baaardzo lekkie odurzenie, prubowałem sobie coś wkręcać... na daremno. Z dzisiejszej jazdy nici -pomyślałem, grzybki okazały się nie wypałem a ja postanowiłem zjeść obiadek (hehe, co nie okazało się do końca mądre...).





Udaliśmy się z P na miasto do znajomego. Jest 20:00. Zaraz.... coś się dzieje. Chwyta mnie lekkie zmulenie, dziwnie spoglądam na otaczający świat ale nic poza tym. Wchodzimy do przedsionka domu naszego kumpla... Spoglądam na żarówke i nagle szok! Ona jest fioletowa, a w dodatku świeci na niebiesko! P tego nie widzi. Którka gadka z kumplem i szybko sie zmywamy. Własnie wtedy poczułem że grzyby to nie ściema. Czuje jak mi wchodzą, kręci mi się lekko w głowie, zaczynam czuć niezłą banie, coś rozchodzi się mo moim ciele. Bardzo ciekawe i nowe uczucie!





Mówię do P że chcę iść na pobliski skate park. Tam odchodze kawałek w trawę by się odlać ale co widzę! Liście traw łagodnie falują, piękny widok. Szkoda że gdy to widziałem było już ciemno. Musi być pięknie przeżyć coś takiego na łonie natury jeszcze przy zachodzie słońca...!


Nie poznaje okolicy, wszystko wydaje się takie dziwne, i bajkowe. Razem z P kontynuujemy przechadzkę po mieście. P stwierdza że ludzie dziwnie się na mnie patrzą :) Nagle szybka decyzja - idziemy po jakiś film.





Wchodzimy do wyporzyczalni i wtopa - P wszedł i patrzy się na mnie, podobnie pani z obsługi a ja wybucham śmiechem :D Nie wiem czemu! Na pewno się domyśliła że coś nie tak hehe. Patrze na plakaty filmów, są trójwymiarowe, podziwiam je jak jakieś wspaniałe dzieło, przesuwam po nich powoli wzrokiem. W wyporzyczalni jest tak kolorowo, kasety są takie lekko zamazane, przestrzeń sie jakoś dziwnie zniekształca, P prubuje wybrać jakiś film, podczas gdy ja podziwiam bajkowy świat kaset VHS na półkach.

Wypożyczamy 'SYMETRIE' i idziemy do mnie.





Zasiadamy w moim pokoju. Zauważyłem że nieźle sie spociłem, cieknie mi też z nosa. Czuje że fazka wkręciła się na dobre, jest mi tak przyjemnie, kolory są bardzo ciepłe, a wszystko takie miłe i przyjazne. Moje ręce, twarz P wyglądają jako tak... miękko. Fajnie się rozmawia, nie ma trudnych tematów, z wszystkiego się śmieje, i jest naprawde fajnie... Muzyka też brzmi rewelacyjnie, jednak czuję że fazka z 30 grzybków więcej mi nie pokaże.





Po obejrzeniu filmu poszłem w kimono, i bez problemów zasnąłem. W sumie grzyby mnie zaskoczyly, pierwszy raz mialem stycznosc z tak mocnym psychodelikiem, bardzo mi sie spodobalo i kiedyś może jeszcze sprubuje ale na pewno zadbam o lepsze otoczenie i klimat ;)


Wydaje mi się że faza po grzybach jest już na mocne głowy, tzn. w porównaniu do MJ nie możesz machnąć głową jak złapiesz haluna i powrucić do normalności. Psylocybina cie trzyma i gdy nagle pomyślisz 'o krude mam dosyć' może być trochę ciężko... tak mi się wydaje.


W każdym razie ciesze sie że sprubowałem, zjem pewnie kiedyś jeszcze raz :) Grzybki, grzybki gdzie jesteście?.... :)

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media