Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

pierwszy grzybienie w mym zyciu

pierwszy grzybienie w mym zyciu

Opowiesc moze zaczne od tego ze miala miejsce we Wroclawiu w lutym jakies 3 lata temu a wiec troche czasu temu lecz wszystko pamietam z drobnymi szczególami. Zaczelo sie od tego, ze dostalem ok 60 grzybów od kumpla pochodzily one z najbardziej zagrzybinego miejsca w Polsce z Tarnbrzega rosly obok kopalni siarki wiec chyba stad ich moc. Grzybki wzialem do kumpla poszedlem do niego z dziewczyna, koles wczesniej grzybil, wrzucil je go garnka zagotowal powstal wywar rozlalismy go po równo do 3 kubków ugotowane grzybki zjedlismy, czulem sie jak jakis szaman hyhy. Co dalej czekamy czekamy nic ... hm koles wyjmuje lufe z ziolem zajaralismy rozlozylismy sie na lózkach na podlodze kto gdzie chcial kazde z naszej 3 w innym miejscu a pokój dodam ze byl dosc spory leciala muza bodajze Chemical Brothers jakos po 30 min mówie do dziewczyny lipa nic nie ma, a ona cicho patrz ten kaloryfer faluje patrze na kaloryfer nic i w tym momencie jeb!!!!! patrze na zyrandol (papierowy imitacja chinskego) a tu wielka ryba plywa pod sufitem i co najlepsze puszcza banki z tlenem o kórwa ale jazda!!! muza rozpuszczala sie w uszach byla przecudowna w pewym momencie mój koles wstaje i mówi - musimy wyjsc z chaty stara moze tu wejsc i bedzie przesrane (nie mógl na to wpasc wczesniej :)) na koniec zapuscilem kazika "oddalenie" jest taka piosenka szur szur to ida umarli smialismy sie strasznie, ok wychodzimy ale na dworze pizgawa - 10 ubralismy sie jak na syberie ja zalozylem 2 pary spodni hyhy ok wychodzimy nie slysze co do mnie mówi koles tylko szum w uszach zatrzymalismy sie na petli tramwajowej i tu najwieksza bomba patrze, a tu tramwaj cofa na pelnej szybkosci do tylu. Mówie ja pierdziele czas sie cofnal ale jaja, niezle wsiadamy do autobusu siadamy z tylu dodam, ze koles wzial didjeridoo taki insrument aborygenski (wyglada jak rura od odkurzacza tylko grubsza) fajny basowy dzwiek wiec siedzimy w autobusie na koncu wszyscy w czapkach podskakuja na siedzeniach ja leje, ze wygladaja jak krasnale jadacu do pracy w kopalni, koles gra na rurze oni sie odwracaja, on ja nagla chowa i jakby nigdy nic luz ich twarze byly przedziwne krasnalskie idziemy przez ul. pisudskiego, byla wtedy rozkopana dziury gruzy dokkola jak na wojnie i w tem obok nas przemyka babcia z wózkiem który ciagnela miala strasznie zniszczona i zmarszczona twarz, pomyslalem znowu sie cofnelismy w czasie jest wojna, uciekamy do bramy jakies podwórko. Koles mówi czas na lufe, wyciaga siadamy na laweczce gada cos o bialej sciane, ze jest biala jak jego umysl i nagle zza zywoplotu wyskakuje 2 gliniarzy "co wy tu robicie?", co chowasz do capki? ja mówie - ale popierdolona sytuacja. Koles pokazuje, ze ma tylko lufke gliniarze popatrzyli i sobie poszli. Mówie dziwne, koles na pozegnanie powiedzial "bóg wam to wynagrodzi" i tylko sie zasmiali, ulga niewyobrazalna doszlo do nas ze policja krasnoludzka czuwa nad porzadkiem zycia krasnali. Ok, idziemy do jakiegos klubu tam cieplej weszlismy do klubu po jakis 20 minelo powrót do normalnosci, koniec szumu w uszach i mozgu... bylo swietnie teraz raz do roku zarzucamy grzyby i za kazdym razem jest zajebiscie.

Polecam ale wazne jest aby byla z wami jakas osoba która juz grzybila w jakim sensie ktos kto wprowadzi was w odpowiedni rytm i fazke czyli trip grzybowy.

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media