Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

pierwsze grzyby

pierwsze grzyby


W połowie października załatwiłem sobie pierwsze grzybki w życiu. Mała paczuszka zawierała 100 sztuk swierzo zebranych grzybencji. Wcześniej słyszałem tylko opowieści starych narkoli o zakręconych jazdach, mutacjach ciała typu 7 metrowe nogi i ręce z 3 palcami, tu dzież spadające meteoryty. Ale byłem nastawiony sceptycznie bo wiadomo jak jest, wiele ludzi, podobnie jak wędkarze opowieści o złowionych rybach, podkręcają opowieści, dodają nowe fakty i ubarwiają rzeczywistość. Jednak od razu wyczułem klimat. Nie bez powodu nazywane są "Świętymi Grzybami".


W czwartek (co za pamięć, w koncu to prawie rok temu) olałem bude i zacząłem dzień od kawy i jogurtu leśnego z 40 pokruszonymi grzybkami. W smaku nie były takie złe ale problemem okazaly się nożki, które właziły między zęby co denerwowało podczas tripu. Po 15 minutach od godziny zero (czas śniadania) zacząłem czuć lekkie zaburzenia równowagi i trochę kręciło mi sie w głowie. Napadły mnie wtedy dosyć niesympatyczne myśli, że to co zjadłem to nie halucynki tylko jakieś trujące modele. Byłem w ten dzień dosyć osłabiony po właśnie zakończyłem 5 dniową kuracje amfetaminową. Takie złe nastawienie utrzymywało się z 10 minut - tj. do wystąpienia pierwszych halucunacji. Świat stał się jakiś magiczny i nieprawdopodobny. Czułem się jak jakiś młody naukowiec odkrywający zagatki dżungli, z tym że ja czułem się bezpiecznie (byłem cały czas w domu, nie liczącz któtkiego spaceru z psem), znałem okolice. Ściany zaczeły falować i dookoła otaczajacych mnie przedmiotów rozchodziła się kolorowa łuna. Pamiętam, że leciała bardzo rajcująca mnie muzyka - acid house wydany przez rampanta. Usiadłem na chwilę w fotelu i zacząłem oddawać się rozmyślaniom. Nagle zorientowałem się, że mój domu jest w jakiejś nieznanej okolicy. Zamiat sąsiednich budynków były nieduże pagórki. Trochę mnie to zdziwiło lecz zanim głębiej wniknąlem w istote tych zmian zaa jednego z sąsiednich pagórków wynużyło się oślepiające białe światło. Przypominało wojskowy "szperacz" ale w znacznie większej skali. Z sekundy na sekundy zbliżalo się troche okrężną drogą. Było słychać szum świadczący o tym, że ten obiekt leciał. Potem światło było już tak jasne i tak blisko, że zostałem oślepiony. Poczułem, że cały domu się trzęsię i że coś ogromnego przelatuje nad nim. W momencie gdy to coś przeleciało, wróciłem do rzeczywistości. Zorientowałem się po chwili, że to tylko jazda. W każdym razie to chyba był pierwszy raz kiedy jazda stała się rzeczywistością (w moim mniemaniu).


Kolejną rzeczą która mnie facynowala to wszelkie "ksztalty w kształtach". Układały się w taki sposób, że przypominały tunel. Po chwili patrzenia czułem duże podciśnienie, które wciągało nie do środka, przelatywałem przez różne płaszczyzny coraz bardziej przyspieszając. Fascynujace uczucie tylko przy dużych prędkościach wyraźnie odczuwałem zbilżającą się utratę swiadomości. Ze wszystkich "kształtów w kształtach" najbardziej wciągały słoje na deskach podłogowych. Na siódmej od ściany podciśnienie było największe. Spędziłem chyba 15 minut zapierając się i przubując przezwyciężyć wciągającą mnie moc....Po 2 godzinach halucynacje stawały się coraz słabsze. Miałem zajebisty humor, wiedziałem, że przeżyłem coś niecodziennego i wierzyłem, że to zrobiło mnie lepszym.


Inną zaletą tego tripu było wpłynięcie na moją podświadomość. Od tamtego czasu (jasne, że kiedyś to musiało się skończyć :)) ) nie brałem bardzo długo chemicznych dragów. Jakoś przestałem odczuwać taką potrzebe.


Natura górą !!!

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media