forma
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
forma
podobne
Sprobuje przyblizyc Wam moja niedawna jazde. Powoli przestaje
dzielic sie wrazeniami z kimkolwiek, sadze jednak ze bedzie to typ
przestrogi, a nuz komus sie przyda...
Otoz pelen obaw w poniedzialek dostalem 30 suszonych grzybkow. Nie
byly calkowicie wysuszone, zas osobnik ktory mi ich uzyczyl wydawal
sie delikatnie mowiac podejrzany. W koncu schizofrenik myslacy ze
jest Learym i rozdajacy srodki psychodeliczne wsrod szkolnej
mlodziezy sila rzeczy nie moze wydawac sie zaufanym zrodlem
grzybow...
Po blizszych ogledzinach okazalo sie ze grzyby zostaly zatopione w
miodzie. Jednego grzybka wstawilem pod plomien i po chwili
ogrzewania zaczal skapywac z niego slodkawy plyn. W smaku byly
raczej normalne, niektore delikatnie bardziej slodkie od innych. Jak
juz pisalem bylo ich rowno 30, a ze byly wysuszone nie spodziewalem
sie zbyt mocnej podrozy. Zjadlem je rowno o 8, poszedlem sie umyc,
wrocilem przed komputer (to bylo wczoraj, wiecm ze gadalem z kims na
ircu, ale nie pamietam kto to byl; mozliwe ze nawet ktos z
#hyperreal...). W TV leciala zyciowa szansa, akurat jakas babka
wygrala sporo kasy i cale pomieszczenie rozswietlily niesamowite
odblyski. Niebieskie tlo teleturnieju wydawalo sie miec glebie, zas
po chwili moglem wyraznie odroznic dane ksztalty, jakby uwalniajace
sie z jednolitej masy. Obserwujac swoj doskonaly humor postanowilem,
wierzac we wlasne sily, zrobic cos nowego. Wstalem od komputera,
wylaczylem swiatlo i polozylem sie spac. Przedtem wyraznie czulem ze
cos zaczyna sie ze mna dziac, caly pokoj wydawal sie mniejszy,
zmienial ksztalt, tak samo jak pojedyncze rzeczy-rozszerzaly sie,
zwezaly i wciaz pozostawaly w ruchu. Bardzo trudno okreslic nature
tego ruchu, sadze jednak ze kazdy grzybiarz zrozumie o co mi chodzi.
Zachwianie percepcji na dobre zaczelo sie dopiero w lozku, ktore raz
wydawalo mi sie ogromnie przepastne, by nastepnym razem okazac sie
bardzo malym, ciasnym lozeczkiem. Zgasilem swiatelko i tu pierwsza
nowosc-trip przy zgaszonym swietle wcale nie jest straszny, wrecz
przeciwnie-ksztalt wszystkich przedmiotow jest mocno zaklocony, a
halucynacje bardziej podprogowe, jako ze nie widzialem wyraznie
charakteru otoczenia. Zamknalem oczy i zaczelo sie na dobre-wpadlem
w jakis typ transu, ktorego wiekszej czesci zupelnie nie pamietam.
Idealne obrazy pokazywaly sie tuz przed moimi oczami, poruszaly sie
w rytm slyszanych dzwiekow. Zaczalem miarowo nucic jakis rytm by moc
kontrolowac przemieszczenie wzorow. Nieskonczonosc kolorowych
budowli co chwila powodowala ekstatyczne uniesienie, tak ze po
kilkunastu minutach nie czulem juz swojego fizycznego ciala.
Unosilem sie gdzies w przestrzeni, podziwiajac niesamowite wizuale,
ktore sa wlasciwie nie do opisania w ludzkim jezyku. Obrazy
rozdzielaly sie na dwie warstwy, ktore wciaz nakladaly sie na
siebie, widzialem pastelowe kuleczki ktore ciagnely za soba
pomniejsze kuleczki, jakby typ poblasku. Wszystko to dzialo sie w
czasie jakis 15-20 minut, po czym nastapil totalny przelom. Czulem
czyjas obecnosc, ktos szeptal do mojego ucha. Urywki przed moimi
oczami zmienily sie w dane wizje. Sprobuje ja opisac, bylo to cos w
stylu filmowego ujecia z wciaz grajacym podkladem muzycznym:
Pokoj, caly oswietlony kolorowymi stroboskopami. Do pokoju wchodzi
jakas kobieta, ciagnie za soba chlopaka, wysokiego, bezwzglednego.
Ona jest delikatna, nizsza i bardzo kobieca. Delikatnie chichocze,
zamyka za nim drzwi, on staje na srodku pokoju i zaczyna sie
rozgladac. Ona opiera sie wyzywajaco o drzwi.
Znajduje sie w jakims ciemnym lesie. Slysze chichot, zaczynam biec.
Slysze oddech, czuje pot splywajacy po moim ciele. Nagle w oddali
widze postac, smukla, ubrana w biale szaty. Dlugie blond wlosy
splywaja jej na ramiona. Zaczyna biec, chichocze i wciaz lawiruje
miedzy drzewami w jakims typie tanca. Podbiegam blizej. Widze jak ta
piekna, smukla osobka napawa sie widokiem lasu. Wokol niej jakis typ
aury, jakby jasniejace powietrze. Jedno slowo-Forma.
Kobieta podchodzi do faceta i zaczyna tanczyc wokol niego. Typowy
taniec erotyczny, co chwila muska jego muskularna klatke piersiowa,
szepcze do ucha rozne podniecajace rzeczy. Facet obejmuje ja na
wysokosci szyi, mocno, az kobieta pisnela. Tanczy dalej, patrzac na
niego zalotnie i mruczac.
Forma dotyka drzewa. Obmacuje kore, zlizuje zywice. Wciaz chichocze,
jej ruchy staja sie szybsze, widac ze czerpie przyjemnosc z pobytu w
tym miejscu. W pewnym momencie przytula sie do drzewa, zaczyna
kontemplowac z usmiechem na twarzy.
Facet lapie dziewczyne za szyje, przytula ja do siebie. Ona zdziwiona
probuje go odepchnac. On ojcowskim ruchem znow lapie ja na wysokosci
szyi i przytula z zamknietymi oczami. Dziewczyna powoli zaczyna
panikowac. On lapie ja swymi muskularnymi rekoma i w towarzystwie
piskow mocno zaklepia je wokol jej glowy. Slychac trzask
lamanego kregoslupa, w tym momencie muzyka przyspiesza.
Widze forme ktora zaczyna wgryzac sie w drzewo. Z kory tryska krew
ktora saczy sie po szyi pieknej istoty. Forma wyciera twarz i z
usmiechem i chichotem odbiega dale, lawirujac wsrod drzew.
Bardzo trudno opisac o co chodzilo w tej wizji, jest dosyc prosta i
powierzchowna, jednak wtedy wiele dla mnie znaczyla pod wzgledem
emocjonalnym. Poznalem Forme-jedno z 7 istnien, duchowy charakter
wszechrzeczy. Jako podstawowy charakter swiata jest to typ slabej
kobiety, destrukcyjnie nastawionej do rzeczywistosci. Swoja
pseudo-nieswiadomoscia krzywdzi wszystko wokol wlasciwie nie
zwracajac na to uwagi. Eksperymentuje... Moim zdaniem wlasnie to
lezy u podstaw czlowieka, takie bylo pierwsze ludzkie istnienie.
Forma jest wysoka, smukla kobieta ubrana w biale szaty, o dlugich do
ramion blond wlosach i niebieskich oczach. Jest wciaz wesola,
nieswiadomie powstaje, nieswiadomie zyje i nieswiadomie umiera. U
jej stop lezy wszelkie plugastwo, ktore jest drugim istnieniem z 7.
Lezac na lozku w pewnym momencie poczulem jak z bezksztaltnej masy
mojej poscieli cos zaczyna sie wylawiac. Bardzo plugawe formy, typ
robali oplatajacych moje cialo. Czulem jak robale zaczynaja pelzac
po mnie, wypelniaja mnie zaraz pod skora. JA jestem robalem, czescia
plugawej podstawy Formy, jej sluga. Poczulem jak wzbiera we mnie
radosc, zaczalem sie smiac i prezyc na lozku. W pewnym momencie
poczulem niewyobrazalna przyjemnosc, ekstatyczna podroz wgleb
siebie. Piekno ktore nagle zaczelo mnie otaczac okazalo sie 3
istnieniem. Mialo wyglad wysokiej murzynskiej kobiety, calej w
brazowych szatach i koralach. Spokojna, opanowana, pokazywala mi
nieprzebyte drogi ludzkiej sztuki, kult piekna i harmonii. Pamietam
ze to wlasnie wtedy doznalem calkowitego olsnienia, czulem sie
naprawde wspaniale moc ogladac te wszystkie niesamowite i nieopisane
rzeczy...
Reszta podrozy jest w wielkiej czescie zagadka, ewentualnie jest
zbyt zagmatwana by przyowlec ja w slowa. A, zreszta i tak juz pewnie
za bardzo Was zanudzilem...
- 8371 odsłon