Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

80 grzybów

80 grzybów

Wiek - 31 lat.


Doświadczenie: Wiele razy MJ, kilka razy DXM, benzydamina, ecstasy, raz klonazepam.
Wcześniejsze doświadczenia z grzybkami - ok. 10 razy (ilości od 20 - 50 sztuk), wszystkie je zaliczam jako kształcące i ostatecznie pozytywne.





Pewnego listopadowego wieczoru poczułem, że oto właśnie nadszedł czas na moją kolejną grzybową sesję. Jeśli chodzi o grzyby to staram się kierować intuicją i wrzucać je wtedy, kiedy ogólnie dobrze się czuję i mam dużo energii. Grzybków w tym sezonie nazbierałem dużo, bo okolo 3000, z czego część sprzedałem, zostawiając sobie pokaźną ilość do następnego sezonu :)


Tak więc jako że ostatnim razem zarzucałem 50, teraz postanowiłem zwiększyć dawkę. Padło na 60, ale tak jakoś 'kulawo' je policzyłem zaliczając po kilka mniejszych grzybków jako jeden i dorzucając jeszcze tak 'od serca' sporą ilość zasuszonych ogonków :) Jak się ma dużo, to człowiek sobie nie żałuje :) W rezultacie było tego dość sporo, jak dla mnie (oceniam na 80, lub nawet więcej). Wszystko zmieliłem w młynku do kawy na bardzo drobno i zrobiłem wywar.

Wypiłem go około godziny 19.40 i czekałem sobie spokojnie na przybycie 'MOCY'.





Tutaj muszę dodać, że grzybki wrzucam raczej w konkretnym celu, jakim jest głębokie poznanie samego siebie i otaczającej mnie rzeczywistości, zaś nie w celu zabawy w towarzystwie czy podziwianiu światełek na ulicach (chociaż to też samo w sobie jest piękne). U mnie w domu wszyscy wiedzą, że jem te grzyby, więc nie muszę się obawiać, że narobię przypału. Ostatnich kilka sesji spędziłem właśnie w domu i było ok. Tym razem też wybrałem nocną podróż w znajomym otoczeniu.


Około 20.00 poczułem że wywar zaczyna wchodzić, więc zamknąłem się u siebie w pokoju, pościeliłem łóżko, wcześniej też przygotowałem sobie odpowiednią ilość wody, jako że nie lubię w trakcie tripa pałętać się po chacie w poszukiwaniu czegokolwiek.





Zaczęło się jak zwykle od wzorów na wszystkich powierzchniach w moim pokoju, na meblach, ścianach, suficie, falowaniu i przelewaniu się powierzchni, słowem - pokój zaczął żyć swoim życiem. Przyjrzałem się roślinom w pokoju, były niesamowite i ta zieleń - wyrazista jak namalowana fluorescencyjnym markerem. Pomyślałem sobie, że dopiero właśnie po grzybach człowiek zdolny jest ZAUWAŻAĆ takie rzeczy, jak piękno roślin, urok tapicerki na fotelu czy wzorków na tapecie. W stanie zwyczajnej, codziennej świadomości wszystko jest po prostu zwyczajne, nie zwracamy na nic uwagi, zaplątani we własnych absurdalnych myślach, oczekiwaniach, urojonych problemach, goniąc za ... no właśnie - za czym? Robimy wszystko, żeby być swoją uwagą gdzie indziej, zamiast być TU i TERAZ doceniając to, co właśnie mamy przed oczami.


Zamknąłem oczy. Kształty, które zobaczyłem były tak niesamowicie piękne, regularne że mogłbym poświęcić na zgłębianie ich całego tripa (kiedyś tak właśnie zrobię). To zupełnie coś innego, niż ciemność czy rozmazane plamy, jakie widać przy zamkniętych oczach w stanie codziennej świadomości. Trudno byłoby mi określić, co konkretnie one przedstawiały, ale były piękne. Gdzieś, kiedyś przeczytałem (w jakiejś książce na temat medytacji), że złożoność i struktura tychże 'widziadeł' jest odbiciem stanu i poziomu uporządkowania ducha, w jakim człowiek aktualnie się znajduje.


Podróż stawała się coraz bardziej niesamowita. Nagle zdałem sobie sprawę, że 'widzę' cały pokój przez zamknięte powieki. Miewałem już tego przebłyski przy wcześniejszych sesjach, ale tym razem efekt ten był bardzo silny. Zarówno przy otwartych jak i zamkniętych oczach było tak samo. Wstałem i przejrzałem się w lustrze - gały wyłupiaste i wielkie, jak u mojego kota, twarz 'falująca', pokrzywiona jakaś taka :) Pomyślałem, że czas się położyć, żeby lepiej kontrolować to co się dzieje.


Wraz ze zgaszeniem światła wszystko się zmieniło. W całym pokoju pojawiły się białe i jasnoniebieskie jakby smugi energii, przeplatały się ze sobą, łączyły, latały w przestrzeni, były wszędzie. Przepiękne zjawisko!!! Bardzo wyraźne i rzeczywiste, zarówno przy otwartych oczach, jak i zamkniętych.


Moje wizje przerwało przyjście ojca z pracy. Pogadał chwilę z bratem, a potem zaczął na coś tam wyzywać, czy opisywać jakieś zdarzenie, rzucając co chwila chujami i kurwami. Przeszkadzało mi to w bardzo odczuwalny sposób, pierwszy raz wyraźnie odczułem, jak bardzo mogą przeszkadzać w grzybowej podróży czyjeś wybuchy negatywnych emocji. Przy czym nie chodziło o same słowa, ja ODCZUWAŁEM te emocje jako coś materialnego, jakby falę uderzeniową i widziałem je wyraźnie w kolorach, jakby rozchodzącą się w eter falę różnych odcieni czerwieni która uderzała we wszystko, odbijając się także ode mnie. Pierwszy raz w życiu coś takiego odczułem a postrzeganie tego to było bardzo przebogate doświadczenie. Wszelkie słowa to za mało, żeby to opisać! Odczułem wyraźnie, jak bardzo niekorzystnie ta fala wpłynęła na mnie - zrobiło mi się zimno i poczułem się źle. I niech mi nikt nie mówi, że stany emocjonalne nie wpływają na ciało fizyczne. Wtedy poczułem naprawdę wielkie współczucie dla wszystkich ludzi, reagujących w ten negatywny sposób na otaczającą rzeczywistość. Nie są oni świadomi, że szkodzą zarówno sobie, jak i otoczeniu. Miałem wrażenie, że gdyby ojciec mógł widzieć w tej chwili siebie samego za pomocą mojej percepcji, to by się sam siebie ciężko przeraził.


Kiedy już się uciszył, powoli i spokojnie powróciłem do moich wizji, skupiłem się na moich odczuciach, ale stwierdziłem nagle, że nie postrzegam już siebie jako człowieka! Bardzo dziwny stan, nie wydawało mi się wcześniej, że takie stany bycia wogóle istnieją. Trudno mi było zdefiniować, czym ja wogóle jestem!! Czułem moje ciało jakieś takie rozlazłe, spróbowałem sobie je wyobrazić i zobaczyłem, że jestem okiem w poskręcanej bryle ludzkiej tkanki i to wszystko jest dodatkowo wymieszane ze smugami energii w różnych kolorach, białym, niebieskim i szarym - takie niewiadomo co! Coś jak szczątki ludzkie przejechane dokładnie przez pociąg, jak na niektórych zdjęciach z autopsji. W żadnym dotąd horrorze nie widziałem takiej kreatury! Stwierdziłem, że nie podobam się sobie takim, więc zacząłem się skupiać na różnych pozytywach, żeby zmienić wizję. Nadal zastanawiałem się, czym jestem. Potrafiłem wczuć się w bycie wszystkim, więc stwierdziłem, że mogę być wszystkim ... a jednocześnie jakby niczym konkretnym. Moja świadomość była wszędzie. Przez chwilę miałem odczucie, że jestem moim kotem i widzę jego oczami i z jego perspektywy (a swoją drogą miałem wrazenie, że kot jest niespokojny i dziwnie się zachowuje). Przez chwilę byłem plamą na suficie a po paru sekundach 'zamieniłem się' w odczucie drapania się w ucho. Tego też nie da się opisać słowami w zadowalający sposób. Pełna integracja z otoczeniem!

Czy jestem czystą świadomością?! Potwierdziło mi się bardzo wiele rzeczy, które do tej pory czytałem na temat takich stanów w różnych filozoficznych i ezoterycznych książkach, ale dotąd znałem to tylko od strony teorii. Niesamowite doświadczenie. Moje negatywy z pozytywami stopione w jedno i to bez specjalnych 'konfliktów'.


Poczułem, że zaczynam się jakby harmonizować wewnętrznie i że faza trochę już osłabła. Nagle zachciało mi się pić ... duuuuuużo pić! Pojawiły się znajome mi stany, te które dobrze już znałem z poprzednich tripów. Czysta euforia i przyjemność, czułem się super. Długo leżałem jeszcze, rozmyślając nad tym wszystkim, co widziałem i co odczułem. Wstawałem co jakiś czas napić się wody, bo ciało miałem bardzo rozgrzane. Czułem wyraźnie, jak w miarę picia wody ochładza się i przywraca do normalnego stanu. Była już późna noc, nie patrzyłem na zagarek, ale tak na oko to zasnąłem dopiero gdzieś o 3.00.





Ten trip trochę mnie zaskoczył, bo to było jak niebo a ziemia do moich wcześniejszych doświadczeń. Niby parę grzybków więcej a zupełna zmiana poziomu doświadczeń, odczucia tak silne że 'prawie' materialne. W ciągu jednej nocy zrozumiałem tak wiele! Brak słów, normalnie brak. Będę jeszcze długo to wszystko ogarniać.


Małe ostrzeżenie dla wszystkich grzybiarzy: uważajcie, kiedy zwiększacie ilość grzybów, bo to może być coś co kompletnie Was zaskoczy. Możecie nie być w stanie 'udźwignąć' tej wiedzy.





Pozdrawiam.

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media