Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

warzywizacja, taka sytuacja.

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
Wczesniej - 150 mg DXM do podbicia 300 mg kodeiny.
Pozniej - 3 orzechy galki muszkatolowej, 225 mg DXM po zaladowaniu galki, pozniej kolejne 375 mg DXM.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Moj pokoj, spokoj. Bylam chora, mialam katar, zatkane zatoki i bol gardla, przecenilam swoje mozliwosci. Nastawienie jak zawsze przy g m pozytywne, oczekiwalam najmocniejszego z dotychczasowych tripow z ta substancja.
Wiek:
19 lat
Doświadczenie:
Galka muszkatolowa w polaczeniu z DXM wiele razy, nigdy po kodeinie. Jesli juz, wrzucalam kodeine zawsze na zejsciu. Poza tym doswiadczenie z narkotykami zdecydowanie wystarczajace.

warzywizacja, taka sytuacja.

Godzina 0 - Przed chwila wypilam gesta breje skladajaca sie ze startej galki muszkatolowej w ilosci trzech orzechow oraz wody. Miksture przegryzlam fantastycznym jogurtem malinowym. Jest godzina 19:05, a ten trip report zamierzam pisac na biezaco, co wlasnie robie.

Mialam obiekcje przed wrzuceniem dzisiaj galki z DXM, zdecydowalam sie na to dopiero teraz. Wczesniej zjadlam 150 mg DXM i roztwor z paczki Antidolu 15. Planowalam wrzucic kodeine na zjezdzie z galki i DXM, ale jako ze niefartownie sie rozchorowalam, wyszlo odwrotnie. Myslalam, ze sie w ten sposob wylecze, a dodatkowo zaczelam kaszlec, paradoksalnie. Boli mnie gardlo i mam zatkany nos, galka wysusza sluzowki, wiec moze byc nieprzyjemnie. Dodatkowo nigdy nie jadlam galki po kodeinie. DXM zamierzam wrzucic, kiedy dzialanie galki sie rozkreci. Wczesniej juz miksowalam te dwie substancje, ale nigdy w takich dawkach, najwyzej dwa orzechy i 450 mg DXM. Bardzo sobie chwale ten miks.

W oczekiwaniu na pierwsze efekty galki zajme sie malowaniem...

20:35 Wrocilam wlasnie ze sklepu, towarzyszylam Kosmo (moj partner - przyp. red.) w wyprawie po piwo. Czuje lekkie dolegliwosci zoladkowe, (a raczej je slysze) oraz tepy ucisk w dole plecow. Mam przesuszana skore i sluzowki. Lekkie zmiany postrzegania, wszystko na co patrze stalo sie mgliste, kolory mniej nasycone, nie przyciagaja uwagi. Jestem wyciszona, czuje dystans do bodzcow zewnetrzych. Maluje przez chwile jeszcze ze sluchawkami na uszach. Efekt pracy mnie zadowala, sama praca juz mniej. 

21:29 Czas wrzucic pierwsza dawke DXM - 225 mg, wiec odkladam dlugopis. I juz. Pod wplywem galki mniej wzdrygam sie przed lykaniem tabletek. Nie, zebym sie specjalnie wzdrygala przed praniem narkotykow, ale mimo wszystko fuj. Czas wchloniecia DXM przeznacze na czytanie ksiazki.

21:35 Ksiazka jest ciekawsza, niz moglaby byc czytana bez galki. Wpadam w tok myslenia autora, laczenie faktow sprawia mi duza przyjemnosc, opisy cywilizacji Sumerow trafiaja do wyobrazni jako zywe obrazy. Obcowanie z ksiazka przy swietle lampki nocnej ma w sobie cos uspokajajacego. Oczy mam ciezkie, odczucia fizyczne porownywalne z mala dawka kodeiny.

22:27 Minela juz godzina od wrzucenia pierwszej dawki DXM. Kosmo spi, mi zrobilo sie chlodno, nadal czytam ksiazke. Lekko drza mi miesnie. 

22:44 Odrywam zmeczone oczy od ksiazki, zamykam je na chwile . Pod powiekami widze fale rozproszonego (rozlanego) swiatla i cienia w kolorze pomaranczowym i fioletowym, zapadam sie w sobie. Zanim poloze sie ze sluchawkami na uszach, wrzucam pozostale 375 mg, o teraz wlasnie. Przez wysuszone gardlo tabletki przechodza jak kulka siana z herbata. Wybieram sie do wanny, ciepla woda rozluznia i splukuje mysli, w sam raz na wejscie DXM.

23:18 Jestem znow w lozku. Codzienne czynnosci zwiazane z higiena wykonuje automatycznie, nie skupiajac sie na nich, ulatujac myslami do skojarzen sytuacji, rozwazam nieistotne zdarzenia i ich mozliwosci... nieistotne. Kiedy odsuwam je na bok, jako niedotykajace mnie w tym momencie czuje sie lepiej , wyostrza mi sie wzrok. Kilka minut leze w goracej wodzie sluchajac szumu termy grzewczej, dzwiek stlumiony woda, w ktorej bylam zanurzona. Slyszalam tez odglosy z calej kamienicy przenoszone rurami. Muzyke z dolu, albo dzwiek plynacej wody ukladal sie w glosy, melodie. Lezalam z uszami zanuzonymi w wodzie z nosem i ustami na powierzchni. Wdycham pare wodna, kontroluje oddech, robie glebokie wdechy, oczyszczam i rozluzniam zatkane zatoki. Wychodzac w wanny czuje sie duzo lepiej, oczyszczona doslownie i metaforycznie. Teraz od dluzszej chwili pisze ten TR i juz sam ten fakt wplywa na moje doswiadczenie - werbalizujac wrazenia musze sie glebiej zastanowic nad ich znaczeniem i pochodzeniem, co daje impuls do zglebiania wlasnych mysli, poznawania motywow takich, a nie innych stwierdzen i skojarzen, sposobu dochodzenia do wnioskow. Jestem narratorem. Teraz jednak uciekam w muzyke. 

                                                                           ... 

 Do tej pory sprawozdanie pisalam na biezaco, teraz jest juz po fakcie. Odlozylam zeszyt, nie moglam skupic sie na niczym konkretnym. Cialo bylo jednoczesnie rozluznione i znieczulone, jednak przez pseudo-kodeinowa pluszowosc przebijalo sie punktowe swedzenie, jakby ktos poszturchiwal mnie szpilka w losowych miejscach. Stwierdzilam, ze najwyzszy czas zalozyc sluchawki i zamknac oczy. Ulozylam sie wygodnie pod koldra, zgasilam swiatlo, wlaczylam Juno Reactor. Zazwyczaj po g m slucham GOA. O ile po samym DXM wole ambient/psybient, tak po galce i DXM lepiej czuje sie przy ozywczych, transowych dzwiekach. Muzyka brzmiala zbyt glosno, swiadomosc uciekala mi w senne hipnagogi, po czym wracala podrazniona tempem muzyki. Tak jakbym zmeczona zasypiala, a ktos co chwile zlosliwie wytracal mnie ze snu. Zirytowana sciszylam nieco i zmienilam utwor na spokojniejszy. Nie czulam muzyki calym cialem, nie mialam wizji, uczucia pseudo-OOBE jakie zwykle pojawia sie pod wplywem tego miksu. Mysli uciekaly mi w pustke, nie bylam w stanie okreslic jak dlugo trwaly przerwy w ´przesylaniu danych´. Budzac sie z odretwienia bylam zaklopotana tym stanem. Wstalam z lozka z zamiarem zamienienia sie z Kosmo miejscami zalegania.

Mialam ochote przesluchac album Asura - 360, a nie mialam go na telefonie. Konsola, z ktorej slucham muzyki stala w drugim pokoju, wiec musialam obudzic Kosmo i poprosic go, zeby wlaczyl mi ten album, bo sama nie czulam sie na silach. Chcialam sie tylko polozyc, bylo mi slabo. Kiedy muzyka juz plynela, w ogole nie zwracalam na nia uwagi, rownie dobrze mogloby nie byc jej w ogole. Lezalam, wpatrujac sie w sufit, zapadajac w krotkie drzemki. Zdawalo mi sie, ze leze tak pare godzin, w rzeczywistosci od przebudzenia do przebudzenia mijalo kilkadziesiat minut. Nie moglam oddychac przez zatkany noc, budzil mnie wlasny plytki oddech nabierany gardlem, jezyk mialam wysuszony jak papier scierny. Co pol godziny wstawalam napic sie wody, dawalo to tylko chwilowa ulge. W dodatku zachcialo mi sie siku, wiec po scianach odbijalam sie do lazienki z nadzieja oddania moczu. Oczywiscie nic z tego. Wawoj ty glupia idiotko, moze jak zaloza mi kiedys cewnik podczas bad tripa, to naucze sie nie miksowac kodeiny z DXM w takich dawkach. Za glupote trzeba placic, totez wyszlam z lazienki jak zbity pies, jednak pogodzona z losem. Lezalam tak do rana, Kosmo zastal mnie w stanie permanentnej warzywizacji, zrobil mi herbatke, porozmawial chwile i pozwolil dogorywac w spokoju. Pecherz wolal o pomste. Rozluznialam miesnie jak moglam, stosowalam wszystkie metody autosugestii, wszystko, co przyszlo mi do glowy. W koncu okolo 9tej odlalam sie (hurra!), czemu towarzyszyla niesamowita euforia, hehe, dla takich chwil warto zyc. Przez caly dzien nie mialam zbyt wiele energii i nie mialam kwitnacego nastroju. Od tamtej pory nie mam ochoty na spozywczo-apteczne miksy. 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Moj pokoj, spokoj. Bylam chora, mialam katar, zatkane zatoki i bol gardla, przecenilam swoje mozliwosci. Nastawienie jak zawsze przy g m pozytywne, oczekiwalam najmocniejszego z dotychczasowych tripow z ta substancja.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Galka muszkatolowa w polaczeniu z DXM wiele razy, nigdy po kodeinie. Jesli juz, wrzucalam kodeine zawsze na zejsciu. Poza tym doswiadczenie z narkotykami zdecydowanie wystarczajace.
Dawkowanie: 
Wczesniej - 150 mg DXM do podbicia 300 mg kodeiny. Pozniej - 3 orzechy galki muszkatolowej, 225 mg DXM po zaladowaniu galki, pozniej kolejne 375 mg DXM.

Comments

Podczas jednego posiedzenia przerobiłaś 750mg DXM, 300mg kodeiny, 3 gałki muszkatołowe. Nie masz wrażenia, że zmierza to w złym kierunku? 

Raport szczery i ciekawy. Jak najbardziej mi się podoba. pozdro!

a zarzucenie na raz dosów Lucid dream (świadomy sen) + delta (bardzo głęboki sen [porcja lucid dream przed deltą ma spowodować aby wszystko pamiętać ze snu]) a podczas snu gate of hades [jako stymulant tego co ma się śnić] ... brak efektów bo słabo ze snem wtedy było ale challenge not complite ;) więc jeszcze będzie runda druga ;)

Niszcze sie tak raz w miesiacu, porownujac ze statystykami sprzed roku, to jestem wrecz RDU. :) Nie zamierzam juz przekraczac dawki 300 mg DXM, jedzenia galki tez nie przewiduje w najblizszym czasie, to zwyczajnie nie ma sensu jesli pozniej dopada mnie kopiaca w glowe refleksja na temat mojego zdrowia. Czas przerzucic sie na kielki, hehe. Pozdrawiam rowniez. 

To fajnie, że jesteś RDU. :) 
Przy psychodelikach/dyscojatnach jest najgorsze jak na tripie dzieje się coś niepokojącego ze zdrowem fizycznym. Bo wtedy nawet czasem ciężko jest ocenić na ile jest to poważne i wywołuje to ogromy stres, psując trip. 

Takie raporty jak Twój, donoszące o efektach ubocznych substancji/ miksów są bardzo cenne. Niestety ludzie raczej wolą pisać o przyjemnych przeżyciach a te smutne zostawiają dla siebie. 

"W koncu okolo 9tej odlalam sie (hurra!), czemu towarzyszyla niesamowita euforia, hehe, dla takich chwil warto zyc."

Ogólnie rzecz biorąc przykre to wszystko i żałosne. Współczuję Ci tego momentu kiedy za parę lat się ockniesz i będziesz kurewsko żałować stanu do jakiego się doprowadziłaś biorąc takie syfy. W sumie teraz też Ci współczuję

Chyba czegos nie rozumiesz. Mi tez jest przykro, ze DXM zatrzymuje mocz - taka specyfika. Na codzien nie mam z tym problemu. Moge byc hipokrytka i opisywac jedynie ´piekne i oswiecajace´ tripy po psychodelikach, moge pozowac w internetach, ale chyba nie o to chodzi, bo branie narkotykow ma tez swoje zle strony i trzeba o tym mowic. Od tego jest hyperreal, moze ktos nauczy sie na moim bledzie. Ten report nie jest zacheta, kazdy ma swoja wole - staralam sie opisac doswiadczenie obiektywnie. Wspolczuc mi nie musisz, bo jestem swiadoma tego, co robie. 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media