Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

takie małe diablice

takie małe diablice









  • Nazwa substancji: Grzyby

  • Poziom doswiadczenia: Marihuana, Haszysz, Extasy, Amfetamina, Lsd, Dxm, Pseudoefedryna, Efedryna, Benzydamina, Gałka, Metylofenidat, Zolpidem.











To był mój pierwszy raz kiedy próbowałem grzybów. Właściwie nie wiedziałem o nich za dużo, wiedziałem tylko że jest fajnie :). Jedzenie tych małych diabełków wyszło całkiem przypadkowo. Ustawiłem się rano z koleżką aby w koncu załatwić kwasy, uwierzcie mi że niemogliśmy ich dostac przez kilka miesięcy aż tu nagle...........tak, pojawiły się :)). Byliśmy wniebowzięci. Pojechaliśmy więc do znajomego aby uruchomił swoje kontakty i umozliwił nam kilka godzin kwasowego haju. Niestety co się okazało, lipa.....były tylko grzyby, zapytał się czy chcemy. Jednogłośnie odpowiedzielismy : SPOKO. Po grzyby trzeba było jechać aż na Warszawską Prage, z N. to kawał drogi........ Dotarliśmy, kupiliśmy i ................wszamaliśmy :)). Zjedliśmy je od razu na Pradze nie zastanawiając się jak wrócimy do miejsca zwanego "DOM\'. Było nas trzech, ja i kumpel jedlismy pierwszy raz, no i był jeszcze Grzyb, koleś który nam załatwił niesposób było go nie poczęstować. Po zjedzeniu 80 grzybów dow!

iedziałem sie że na pierwszy raz powinno sie jeść ok. 30-40, jednym słowem zostałem oszukany, ale to nic pomyślałem, będzie jeszcze lepiej. Udaliśmy się na W.; gdzie wsiedliśmy w pierwszy lepszy tramwaj.........no i jedziemy. Po ok 30 minutach poczułem działanie grzybów, lekka euforia i dziwne uczucie w zołądku jak bym zaraz miał zwymiotować. Gdy podłoga w tramwaju zaczęła zmieniać kształty a dalmatyńczyk faceta który siedział obok naz zaczął robić się zółty powiedziałem że wypierdalamy z tego tramwaju. Wysiedliśmy niewiadomo gdzie, pózniej okazało sie że to park praski, i szliśmy, czułem jak bym płynoł, nic mnie nie obchodziło tylko ja i mój trip. Przeszliśmy przez cały park aż do miejsca gdzie wybieg niedżwiedzi w zoo był widoczny na ulicy. Zaczeliśmy się śmiać z kupy misia. Ludzie patrzyli się na nas jak na kosmitów. Wsiedliśmy do jakiegoś autobusu i jakimś cudem trafiliśmy na starówke. W autobusie było niesamowicie, twarze ludzi jak z horroru, powykrecane i zmien!

iające sie w spirale, to że wysiedliśmy na starówce to był czysty przy

padek, ale nareszcie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy. Skonsultowaliśmy sie gdzie jedziemy ( mieszkanie Grzyba ) i wsiedlismy w 99,9F aby dostać sie do metra. Ledwo wysiedziałem w tym autobusie, było mi duszno i gorąco, busik zmieniał kształty, robił się raz wąski a za chwile bardzo szeroki. Byłem już tak zgrzybiony że kompletnie straciłem panowanie nad soba i nie było mnie już na tym świecie, było tylko moje ciało, umysł latał pomiedzy galaktykami. W metrze zaczął sie mój bad trip. Niewiedziałem w która strone mamy wsiąśc i zaczołem krzyczeć "GDZIE JA JESTEM!!!" Podłoga stacji zlewała mi się ze ścianami a odległość pomiędzy mną a krawędzią metra co chwile się zmieniała. W wagonie metra było paskudnie, niesamowicie żółto i ciepło, wszyscy nam sie przyglądali bo omal moi dwaj koledzy nie wywrócili metra do góry nogami, ja siedziałem kompletnie załamany i smutny. Spojrzałem na jakąs babe która siedziała przede mną, kontury jej czaszki pękły i cała twarz zaczęła się wylewać, co chile !

wstawałem ale zaraz znowu siadałem, niemogłem się na nic zdecydować, jak by tego było mało poręczy w wagonie zrobiło się tak duzo, że niewiedziałem czego się trzymać. Wysiedliśmy z metra......byliśmy na Z., odetchnołem. Niewiadomo jak znalazłem się w pokoju Grzyba. Zrobiło mi sięcudownie błogo i przyjemnie. Chcielismy włączyć komputem i jakąś muzyke ale nikt nie potrafił :)). Pokuje postawiliśmy mu do góry nogami. Jego stary był tak wkurwiony że kazał nam się wynosić, wyrzucił przy okazji z domu swojego syna :). Błąkaliśmy sie po osiedlu zupełnie bez celu i śmialiśmy sie ze wszystkiego i z byle czego. Halucynacje juz mineły. Nastapiła kompletna głupawa i otępienie. Szukaliśmy kogoś kto nas przyjmie do domu, ale jak tylko dowiadywali się że jesteśmu po grzybach od razu nas wypędzali. Z braku roboty, stwierdziliśmy z koleżko że wracamy na Służewiec. Opuściliśmy więc grzyba i już prawie zupełnie trzeżwi wróciliśmy do nas na osiedle.







To co teraz opisałem to tylko mała część tego co przezyłem, tak naprawde uczucia po tych małych diabełkach nieda sie opisać, to trzeba przeżyć. Gorąco polecam bo to jest jedna z najlepszych rzeczy jak mnie dotąd spotkała. Od tamtego momentu "zakochałem" się w grzybach i miałem je już okazje kilka razy zjeść. Cały czas na nie poluje. Pamiętajcie, sezon zaczyna się od września :))))).


Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media