sprawozdanie potripowe
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
sprawozdanie potripowe
podobne
zaraz po przebudzeniu::
[komentarzy `w trakcie` nie wysylam, przezycia wywolane lsd kloca
sie ze strukturami jezyka, wyszedl z tego belkot, z ktorego samemu
trudno mi cos wnioskowac]
komentarze rwa sie, co wyniklo z przemeczenia, niedospania. (?) nie zaluje ani
troche. to bylo bardzo dla mnie wazne. narodziny nowego swiata. wciaz trudno
o tym mowic, ale powoli dystansuje sie, dystans sie zwieksza. Wczoraj zjazd
byl dosyc trudny, po spaleniu lufy (jednen porzadny mach), zrobilo mi sie
bardzo dziwnie. obrazy przesuwaly sie z niesamowita predkoscia, powracaly,
zapetlaly sie, petle ktore porywaja wciagaja, wiry. czasem bolesne, ale
bardzo piekne. to byla muzyka, kazdy bodziec zewnetrzny po tysiackroc
zapisany w ksztalcie muzyki i obrazu w mojej glowie, totalne wyczulenie
wszystkich zmyslow. swiatlo kursora migotalo, caly pokoj migotal kiedy
spojrzalem na nie. moj cien na scianie wydawal mi sie najpiekniejszym
zjawiskiem, chcialem go malowac, pragne tworzyc. czuje wciaz narkotyk,
ale coraz slabiej, wspomnienia sa jeszcze bardzo swieze. spalem malo,
jest nieomal piata, a ja wciaz jakbym w innym swiecie przebywal, szmat czasu,
wiecznosc.
nie wiem czy L*** wie kto wczoraj do niego pisal, nie podpisalem sie.
teraz dopiero mamy wspolna plaszczyzne, ina plaszczyzne, kazdy chcialbym by
ja posiadal, alternatywne plaszczyzny, na ktorych widac lepiej to co jest.
czytalem dzisiaj Witkacego, opisy jego peyotlowych wizji, rozumialem go tak
dobrze, cieszylem sie razem. euforia nie jest taka jak ja tu opisuje jest
bardzo osobista, wewnetrzna, jest zrodlem nieskalanej radosci istnienia.
istnienia a nie mysli o istnieniu, bez powlok ochronnych, ktorych zazwyczaj
uzywamy, ktorymi zaslaniamy sie w codziennym zyciu.
nigdy wczesniej nie czulem sie tak soba i tak oderwany od siebie, mogac
sie widziec z boku z zupelnie nowych perspektyw, nie jednej stu milionow
punktow odniesienia, wszedzie, w kazdym zakatku tego dziwnego wszechswiata.
tak wiele przegapilem. staralem sie wyciagnac jak najwiecej, pierwszy raz
jest szczegolny, ale to tylko jakas mala czastka, ktora udalo mi sie wywlec.
jestem teraz szczery wobec siebie, dopiero teraz moge sobie na to pozwolic
bo nie jestem splatany zadnymi ograniczeniami ani barierami psychicznymi.
wszystko podane na talerzu, w calej swej skomplikowanej istocie, mozna plakac
wyc z zachwytu ale najlepiej po prostu byc i akceptowac co sie dzieje,
i pamietac, o ile to mozliwe.
chce przedluzyc ten stan, wiecznosc mija szybko i nastepna i kolejna. kwas
wciaga we wlasny swiat, nie mam co do tego watpliwosci ale narazie jest
mi dobrze, nie potrzebuje go juz wiecej, bo mam poczucie spelnienia,
poznania Tajemnicy przez duze T. potem bedzie potem.
kawalek rzeczywistosci gilgocze mnie w stope.
szczegoly, chcialbym zanotowac wiecej szczegolow, pomoc sobie w ten sposob
w przyszlosci. jeden obraz powracajacy wciaz na nowo, kiedy konczylo sie juz
pomalu dzialanie narkotyku - ja ale zdeformowany, w kolko to samo, tancze,
poruszam sie w rytm, jestem w nim uwieziony, wiecznosc tu wiecznosc tam,
przeskakuje z jednego wszechswiata w drugi, tak bylo to bardzo meczace,
kiedy thc zaczelo walczyc z kwasem, moze za malo go przyjalem, moze za
wczesnie, wrazenia byly wtedy bardzo mocne, nie moglem zasnac.
wiem dlaczego ludzie robia to co robia, widze ich, mechanizmy ich dzialania,
nie denerwuje mnie nic, nie ma we mnie ani krzty agresji, agresje innych
akceptuje, godze sie na nia, chociaz wolalbym oczywiscie aby jej nie bylo,
bo jest tak bardzo zbedna przeciez. spokoj, plynny plyw mysli, narzekania
z przedpokoju, glosniejsza wymiana zdan, ja juz tak nie potrafie, nie ma
we mnie gniewu, czy na zawsze?
kuchnia wczoraj przedstawiala niesamowity widok. przedmioty ozywione, kazdy
z osobna, wolajacy mnie, pieszczacy moj wzrok, ja pieszczacy przedmioty
wzrokiem. ogladalem rowniez telewizje, byl film erotyczny, wtedy kwas wchodzil
dopiero i ludzie, ci naiwni ludzie, tak pieknie sie kochali, chcialem by byli
szczesliwi. piekne cialo posiadam, zdalem sobie sprawy, piekny od stop do glow.
muzyka porywala mnie i dawala wizje, czas napecznial. piata godzina, zjadlem
wlasnie obiad, ktory bardzo mi smakowal.
demon to dobre okreslenie.
- 7624 odsłony