Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

lsd - 25: skutki, zagrożenia, mity

lsd - 25: skutki, zagrożenia, mity




Motto: "Psychedeliki powodują ostre paranoje, euforię i oderwanie

od rzeczywistości... u polityków, którzy nigdy ich nie próbowali."








      Ten tekst został oparty w pewnej części na LSD FAQ, publikowanym

      w grupie dyskusyjnej alt.drugs.


      Źródło pozostałych cytatów jest podane przy każdym z nich.

      DIZKLAIMER:

      Autor nie zachęca (ani nie odradza) do wprowadzania w życie zawartych

      tu wiadomości. Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś pomimo zakazów ustanowionych

      przez troskliwe państwo i tak zdecyduje się na spróbowanie LSD, to niech

      przynajmniej zrobi to z pełną świadomością i możliwie najbezpieczniej.












































































































































































































HISTORIA
LSD-25 (niem. Lisergid Saeure Diaethylamide), dietyloamid kwasu lizergowego.

Wyprodukowane po raz pierwszy przez dra Alberta Hoffmana, zatrudnionego

w firmie Sandoz w Bazylei, w roku 1938. LSD zostało zsyntetyzowane podczas

systematycznych prac badawczych nad pochodnymi alkaloidów sporyszu. Sam

zwišzek powstał już w 1938 roku, ale jego halucynogenne własności wyszły

na jaw dopiero 5 lat później, podczas powtórnego przeglądu tej grupy związków.

Numer 25 w nazwie oznacza że LSD było 25. z kolei związkiem w serii syntez.

Do odkrycia jego psychoaktywnych własności doszło w sposób przypadkowy.

Hoffman pracował nad oczyszczeniem uzyskanego produktu, gdy doznał dziwnych

wrażeń które tak potem opisał współpracownikowi, profesorowi Stollowi:

[za: Albert Hoffman, "LSD - My Problem Child" ]

"W ostatni piątek, dnia 16 kwietnia 1943, byłem zmuszony przerwać pracę

w laboratorium wczesnym popołudniem i udać się do domu dotknięty odczuwalnym

niepokojem i lekkimi zawrotami głowy. W domu położyłem się na łóżku i wszedłem

we wcale przyjemny stan, który przypominał trochę upicie i charakteryzował

niesłychanym pobudzeniem wyobraźni. W półśnie, z zamkniętymi oczyma (światło

dziennie wydawało mi się nieprzyjemnie rażące), oglądałem nieprzerwany

korowód fantastycznych obrazów, niezwykłych kształtów, zmieniających kolory

jak w kalejdoskopie. Po około dwóch godzinach wrażenia osłabły i zniknęły."

Werner Stoll (syn dyrektora firmy, Artura Stolla) był pierwszym badaczem

który opublikował raport o psychoaktywnych właściwościach LSD-25 ("Swiss

Archives of Neurology", 1947) - wywoływanych przez nie zaburzeniach percepcji,

halucynacjach i przyspieszeniu biegu myśli. Dwa lata później, w tym samym

czasopismie Stoll publikuje kolejny artykuł pt. "Nowy lek halucynogenny,

aktywny w bardzo małych dawkach".

Hoffman odkrył własności LSD przypadkowo, jednak w historii istniały

tropy, które mogły sugerować psychoaktywne własności pochodnych kwasu lizergowego.

Różne pochodne występują w naturalnej postaci w sporyszu - przetrwalnikach

grzyba, pasożyta zbóż, zwanego buławinką czerwoną (Claviceps purpurea).

Stąd też jest otrzymywany, gdyż synteza jest zbyt skomplikowana by była

opłacalna. Pochodne kwasu lizergowego występują także w roślinach Rivea

Corymbosa i Ipomea Tricolor (wilec trójbarwny).

Pierwsza z tych roślin, pnącze, była nazywana przez Azteków "oloiuqui"

i używana podczas rozmaitych rytuałów. Indianie meksykańscy używali nasion

wilca do przepowiadania przyszłości i stawiania diagnoz medycznych.

Średniowieczne wioski nawiedzała czasem gwałtowna plaga zwana "ogniem

św. Antoniego" lub "tańcem św. Wita", a obecnie pląsawicą. Wielu badaczy

tłumaczy jej masowe występowanie spożywaniem chleba, upieczonego z mąki

skażonej sporyszem. Powodowało to m.in. poronienia u ciężarnych kobiet.

Dziś wiadomo, że alkaloidy sporyszu działają silnie na mięśnie gładkie

macicy i są wykorzystywane jako lek w położnictwie.

Według książki "Dzień Ognia św. Antoniego" Johna C. Fullera, jeszcze

w 1951 roku zdarzył się niecodzienny wypadek zbiorowego szaleństwa setek

mieszkańców małej francuskiej wioski Pont-Saint-Esprit. Fuller przypisuje

to dziwne zdarzenie spożyciu zakażonego zboża.

Działanie sporyszu było znane także w Chinach oraz niektórych innych

krajach Wschodu, a według niektórych badaczy także w starożytnej Grecji.

LSD - syntetyczne i już nieco poznane - odegrało także rolę w wojnie

wywiadów. W roku 1942 generał William Donovan, szef OSS - instytucji wywiadowczej

po wojnie przemianowanej na CIA, rozpoczął ściśle tajny program badawczy.

Miał on na celu znalezienie uniwersalnego "serum prawdy", czyli środka

farmakologicznego znoszącego psychiczne blokady i ułatwiającego wydobywanie

tajemnic z opornych więźniów. CIA eksperymentowało z wieloma substancjami

psychoaktywnymi, by wymienić znane wcześniej: meskalinę, marihuanę, kokainę,

barbiturany i wiele innych. W październiku 1951 roku padła kolej na LSD.

Mimo że początkowe wyniki wyglądały na bardzo obiecujące, później okazało

się że LSD nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, gdyż nie prowadzi do

całkowitego ubezwłasnowolnienia przesłuchiwanego, a nawet wprost przeciwnie.

Odkryto bowiem, że LSD świadomie zażyte może działać jako "anty-serum",

czyli środek pozwalający na ołganie przeciwnika nawet gdy poda on więzionemu

inne środki farmakologiczne. Jak się później okaże, psychiatrzy CIA popełniali

błąd, wierząc że LSD zawsze i na każdego będzie działać tak samo. Można

jeszcze dodać, że podobne badania z użyciem LSD prowadzili równocześnie

Rosjanie i Chińczycy, choć jak zwykle niewiele wiadomo na ten temat.

Amerykanie badali też możliwości stosowania LSD-25 jako broni chemicznej,

bądź na dużą skalę - w pociskach, rozpylane z samolotów itp., bądź do sabotażu

- np. skażenia źródeł wody pitnej. LSD byłoby zatem bronią humanitarną,

nie powodującą śmierci lub kalectwa, lecz jednynie czasowe wyłączenie z

walki. Jednak prawdopodobnie nie jest możliwe wprowadzenie LSD do sieci

wodociągowej, bo zostałoby ono unieszkodliwione wskutek chlorowania wody.

W roku 1953 CIA nabyła od Sandozu 10 kilogramów (!) LSD, po czym podjęła

zakończone powodzeniem próby złamania metody syntezy tego związku (do tej

pory była ona tajemnicą szwajcarskiej firmy). Oczywiście, spora ilość LSD

została zużyta przez pracowników Agencji przy okazji "eksperymentów na

sobie" oraz "uodparniania się", jak np. w historii bożonarodzeniowego ponczu

CIA w 1954 roku. ;))) Ze szczegółami opowiada o tym książka "Acid Dreams"

Martina A. Lee i Bruce Schlaina.

Nieco później, na przełomie lat 50 i 60 amerykańskie Biuro ds Żywności

i Leków zezwoliło na stosowanie LSD-25 (oraz innych psychedelików) w ramach

eksperymentów medycznych. Psychedeliki nie były dostępne w publicznym obrocie,

lecz nie były także objęte prohibicją. LSD miało zastosowanie jako środek

pozwalający wywoływać kontrolowane psychozy w celach eksperymentalnych

oraz jako skuteczny lek wspomagający psychoanalizę. W tym drugim przypadku

LSD miało na celu złagodzenie stresów i obsesji oraz polepszenie kontaktu

lekarza z pacjentem. Początkową dawkę 25 ug LSD-25 zwiększano, aż do uzyskania

optymalnych efektów, a kolejne sesje odbywały się w odstępach tygodniowych.

Stosowano także wyższe dawki, w przypadkach niektórych psychoz oraz alkoholizmu.

Jedną z najbardziej znanych postaci, związanych z LSD jest dr Timothy

Leary, który miał ogromny wpływ na obraz LSD w Ameryce - cudownego, otwierającego

umysł środka, podchwycony przez młodzież lat 60 i "wynalazku Szatana,

zabójcy młodzieży", ukuty przez stronę przeciwną. Spotkanie Learego z psychedelikami

zaczęło się w Meksyku, w roku 1960, kiedy doktor, wówczas wykładowca na

wydziale psychologii na Harvardzie, potripował na grzybach kupionych od

szamana. Po tym zdarzeniu Leary, wraz z drem Richardem Alpertem, podjął

kilka projektów badawczych nad LSD i psylocybiną. Zespół Learego interesowały

bardzo odległe nieraz zagadnienia, a wśród nich resocjalizacja przestępców

stany mistyczne wywoływane przez psychedeliki stosowane w celach religijnych

a także wzrost kreatywności pisarzy i artystów pod wpływem LSD. Badanie

te prowadzono z naukową systematycznością. Wywiadów udzielili m.in. Aldous

Huxley, Artur Koestler i Allen Ginsberg. Leary w swoim entuzjazmie rozszerzył

stosowanie LSD daleko poza ramy pracy naukowej, rozdając go komu popadnie

i w rezultacie wyrzucono go z Harvardu. Pechowo, stało się to tuż przed

zrealizowaniem złożonego w Sandozie zamówienia na 100mg LSD-25 i 25kg psylocybiny,

opiewającego na 10,000 dolarów.

Po opuszczeniu uczelni Leary poświęcił się popularyzacji psychedelików,

m.in. założył kilka organizacji, w tym Międzynarodową Federację Wolności

Wewnętrznej (IFIF) oraz Ligę Odkryć Duchowych (LSD). W tej dziedzinie był

jednym z guru coraz popularniejszego ruchu beatników, a później hippisów.

LSD było coraz popularniejsze, stało się jednym z ważniejszych elementów

hipissowskiej kontrkultury. Rząd amerykański, pod naciskiem prawicowych

stronnictw w Kongresie ("...ten straszliwie uzależniający narkotyk to morderca

naszych dzieci...") zdelegalizował LSD w 1966 roku, wpisując go do I Rejestru

Substancji Kontrolowanych (I Rejestr obejmuje substancje silnie uzależniające,

bez żadnych zastosowań legalnych). Delegalizacja spowodowała ogromny rozwój

podziemnej produkcji LSD, który będzie zapewne trwał do końca prohibicji.

W Europie, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, nie zaprzestano

całkowicie badań nad psychedelikami, głównie pod kątem zastosowań terapeutycznych

oraz poznawczych. Prowadzi się do dziś je m.in. na Uniwersytach w Leyden,

Gottingen, Brnie oraz Pradze. Szwajcarskie Biuro Leków i Narkotyków zezwoliło

na używanie LSD, psylocybiny, meskaliny i MDMA lekarzom prowadzącym prywatne

praktyki.

[będzie jeszcze i poprawione...]


Otrzymywanie, analogi
LSD-25, dietyloamid kwasu lizergowego, jest skomplikowanym związkiem

organicznym, który nie może być otrzymany w prosty sposób. Nie jest też

sytetyzowany od zera. LSD jest produktem półsyntetycznym, do którego substancją

wyjściową jest kwas lizergowy. Kwas lizergowy jest otrzymywany na drodze

ekstracji z hodowanych w tym celu kultur grzyba Claviceps purpurea. Synteza

LSD jest trudna i wieloetapowa, poczynając od długotrwałej (kilka tygodni)

produkcji kwasu lizergowego przez kultury grzybków, przez właściwą syntezę

dietyloamidu, a kończąc na konieczności chromatograficznego oczyszczania

gotowego produktu w całkowitej ciemności. Chemik chcący zacząć syntezę

od kwasu lizergowego musi niestety pokonać barierę dostępności, gdyż związek

ten podlega takim samym ograniczeniom jak LSD. Wszystkie alkaloidy, pochodne

kwasu lizergowego, są wyjątkowo wrażliwe na światło, ulegają też powolnemu

utlenianiu (utleniacze, np. podchloryn sodu rozkładają LSD). Roztwory LSD

są raczej odporne na podwyższoną temperaturę (gotowanie).

Ze względu na nietrwałość czystego dietyloamidu LSD prawie zawsze przechowuje

się jako sole - zwykle winiany. Całkowicie stabilne jednak jest LSD tylko

w beztlenowej atmosferze, jak w oryginalnych kapsułkach Sandozu czy słynnych

swego czasu kapsułkach chemika Owsleya (p. Tom Wolfe "Electric..."). Stosunkowo

trwałe są tabletki zawierające LSD z dodatkiem substancji stabilizującej,

lecz na czarnym rynku nie są one spotykane. Dostępne bibułki nasączone

roztworem LSD mają trwałość kilku tygodni do kilku miesięcy.

Pomimo dość trudnej produkcji nielegalnie syntetyzowane LSD jest jednym

z najtańszych i najszerzej dostępnych narkotyków. Praktycznie całkowicie

wyparło ono inne psychedeliki jak meskalina czy DMT i często jest sprzedawane

zamiast nich.

Mało kto jednak wie, że to samo LSD również bywa "podrabiane". Chodzi

tu o często występującą na rynku inną pochodną kwasu lizergowego - ALD-52

(N-acetylo-LSD). Ma ona własności zbliżone do "prawdziwego" LSD, lecz według

niektórych podróże wywoływane przez oba te środki różnią się. Trip po LSD-25

ma więcej cech speedu, zaś po ALD-52 jest łagodniejszy, chociaż równie

bogaty. Zapis fal mózgowych (EEG) osoby znajdującej się pod wpływem LSD-25

przypomina stan pobudzenia i niepokoju, natomiast po ALD-52 stan wypoczynku.

Trudno powiedzieć kiedy na papierku znajduje się LSD-25, a kiedy ALD-52,

należy również wątpić, by wiedzieli o tym dealerzy. Jednak można w ten

sposób wyjaśnić różnice w działaniu występujśce między "firmowymi" papierkami

z serii Smiley, Panoramix, Dragon, Bart Simpson itp.

Powyżej pisałem o pochodnych kwasu lizergowego znajdujących się w roślinach

Rivea Corymbosa i Ipomea Tricolor. Naturalna pochodna LSD to LAA - amid

kwasu d-lizergowego, różniący się od LSD-25 posiadaniem grupy aminowej

NH2 w części kwasu lizergowego. LSD-25 posiada w tym miejscu grupę dimetyloaminową

N(C2H5)2, lecz ta drobna różnica powoduje 50 do 100-krotną różnicę w sile

działania. Inne psychoaktywne pochodne w w/w roślinach to amid kwasu d-izolizergowego,

chanoklawina, elimoklawina i lizergol.

Ipomea to całkiem legalne i dostępne u nas pnącze - wilec trójbarwny.

Nasiona można dostać w każdym sklepie ogrodniczym. Psychoaktywną dawką

jest wg moich żródeł 100-300 nasion, lecz tu uwaga! niektóre amerykańskie

firmy sprzedające nasiona spryskują je środkami toksycznymi. Trudno powiedzieć

jak to wygląda w Polsce, chętnie się czegoś więcej dowiem na ten temat.


Właściwości fizyczne, dawkowanie
Czyste LSD jest białym proszkiem, bez smaku i zapachu, nierozpuszczalnym

w wodzie (rozpuszczalne są jego sole - winian itp.). O wyjątkowości LSD

decyduje m.in. niezwykle niska dawka efektywna. Wynosi ona już od 20 ug

(mikrogramów!) na przeciętnego człowieka. Jest to tym bardziej fascynujące,

że do mózgu dociera nie więcej niż 0.01% pierwotnie przyjętej dawki!

Dawka śmiertelna LSD-25 jest bardzo wysoka. Wg "Merck Index" wynosi

ona 16.5 mg/kg (dla szczurów) i 46 mg/kg (myszy), przy podawaniu dożylnym.

Przyjmując średnią dawkę doustną za 0.25 mg (250 ug), należałoby spożyć

od 3300 do 9200 takich dawek dla uzyskania w/w stężenia u osoby o masie

50 kg.

Praktycznie nie jest możliwe śmiertelne przedawkowanie LSD. Znany jest

wypadek, gdy kilka osób sniffowało czysty, krystaliczny winian LSD (!!!),

sądząc że to kokaina. W rezultacie przyjęcia LSD w ilości odpowiadającej

ok. 1300 normalnym dawkom konieczna była hospitalizacja, a jedna z tych

osób zapadła w śpiączkę, lecz ostatecznie żadna z nich nie ucierpiała na

tym trwale - ani fizycznie, ani psychicznie. Inna sprawa, że zapewne po

tym zdarzeniu mieli dość LSD na dłuższy czas ;)

[za: Pierre Jolivet, "Will of Nature",wyd.2,1992]

"Najniższą dawkę psychedeliczną stanowi 50 ug - zalecane dla początkujących.

Mniejsze dawki mają działanie podobne do konopii lub MDMA. Intensywność

wzrasta wraz z ilością przyjętego LSD aż do poziomu 400-500 ug, gdzie nadmiar

nie ma już żadnego działania. (...) Działanie trwa od 8 do 12 godzin."


Działanie na psychikę
Opisanie wrażeń będących udziałem podróżnika przyjmującego dawki od

100 ug wzwyż wykracza poza zakres możliwości naszego języka (to zdanie

należy uznać za kluczowe i właściwie jest to jedyna odpowiedź na pytanie

"no i jak było..?"; co zauważył S.T. Coleridge, spisując poemat "Kubla

Chan", zainspirowany opium, to to, że wspomnienia z tripu znikają bardzo

szybko po jego zakończeniu - jak sen rano, po przebudzeniu). Intensywność

tych wrażeń bywa porównywana do orgazmu, a ich charakter do rwącego potoku,

powodzi lub wodospadu bodźców bijącego w zmysły trippera. Kwasowy trip

to również wielkie doświadczenie w sferze emocjonalnej (co jest jest jedną

z poszlak, prowadzących do wyjaśnienia zjawiska fleszbeków - p. rozdział

FLESZBEKI).

Albert Hoffmann tak opisuje działanie 250 ug LSD-25, przyjętego przez

siebie dla potwierdzenia jego właściwości:

"Fantastyczne, kalejdoskopowe obrazy falowały we mnie, zmienne i różnobarwne,

rozkwitały i zamykały w kołach i spiralach, eksplodując, przekształcając

się i rozwijając ciągłym strumieniem. Wyjątkowe było to że wszystkie wrażenia

dźwiękowe, jak trzaskanie drzwiami czy przejeżdżający samochód były zamieniane

na efekty wizualne. Każdy dźwięk powodował powstawanie żywo zmieniającego

się obrazu o indywidualnej formie i kolorystyce."

Pierwsze zdania wskazują na następny dość charakterystyczny efekt -

przestrzeń staje się dwuwymiarowa "jak tafla wody" i zaczyna falować. Z

kolei uprzestrzennieniu ulegają płaskie, lecz koniecznie bogate w szczegóły

obrazy - mapy, zdjęcia. Falują również, niemal od razu, wszystkie pokryte

zawiłymi deseniami geometrycznymi powierzchnie. Można tego doświadczyć

obserwując np. wschodnie, fantazyjnie zdobione dywany, makatki itp.

W relacji Hoffmanna pojawia się jeszcze jedno ciekawe zjawisko - synestezja,

polegająca na zamianie zmysłów - kolory zyskują swe odpowiedniki w świecie

dźwięków, a dźwięki ulegają wizualizacji.

Niemożliwością jest opisanie całego spektrum kwasowych wrażeń. Jego

zakres jest w takim stopni uzależniony od indywidualnych predyspozycji

i preferencji, że nie poddaje się on żadnym dogłębniejszym klasyfikacjom

(p. badania S.Grofa). Można jedynie wyróżniać grupę częstszych i szczególnie

wspominanych przez podróżników doświadczeń.

Nasuwa się jednak jedno spostrzeżenie: Hoffmann w opisywanym przypadku

musiał leżeć na łóżku jak kłoda przez większość tripu. Podróż którą odbył,

mogłaby stać się o wiele bogatszą, gdyby tylko wyszedł na dwór i przespacerował

się po mieście czy ogrodzie (w tym przypadku przeczytaj jednak rozdział

ZAGROŻENIA). Należy również przypomnieć, że zacytowany fragment opisuje

wrażenia Hoffmana już po przejściu głównego nasilenia podróży, podczas

którego wcale nie czuł się on tak dobrze (miał zaczątki psychozy). Patrz

również ZŁE TRIPY.

Hoffman zauważył jeszcze jeden fenomen związany z działaniem LSD:

"Jeszcze jednym zdumiewającym aspektem LSD było spowodowanie tak głębokiego

i silnego odurzenia bez pozostawiania śladów kaca. Wprost przeciwnie, na

drugi dzień po eksperymencie byłem, jak to już opisałem, w doskonałej kondycji,

zarówno fizycznej jak i psychicznej."

Czeski psychiatra, Stanisław Grof, prowadził badania nad właściwościami

i terapeutycznym zastosowaniem LSD. Pracę kliniczną zaczął w 1965 roku

w Instytucie Psychiatrycznym w Pradze. W latach 1967-73 kontynuował ją

w Centrum Badań Psychiatrycznych w Maryland, USA. Grof osobiście przeprowadził

ponad 3000 sesji z użyciem LSD, oraz sprawdził raporty z kolejnych 2000

takich sesji przeprowadzonych przez innych badaczy.

Wywiad z Grofem przeprowadził Fritjof Capra (autor m.in. książek "Tao

fizyki", "Punkt zwrotny").

[fragment opublikowany w NaGłosie 9-10/93]

"- Co to jest LSD i na czym polega jego zasadnicze działanie na umysł

i ciało człowieka? - To jest pytanie kluczowe, które zadawałem samemu sobie

przez wiele lat - odpowiedział Grof. - Poszukiwanie typowego, swoistego

działania farmakologicznego LSD było ważnym apektem mojej pracy analitycznej

nad danymi dotyczącymi LSD. I wynik tych badań, które trwały przez wiele

lat, był wysoce zadziwiający. Przeanalizowałem ponad trzy tysiące raportów

z sesji z użyciem LSD i nie stwierdziłem ani jednego objawu, który byłby

absolutnie swoistym i niezmiennym składnikiem doświadczenia LSD. Nieobecność

jakiegokolwiek wyraźnie specyficznego działania tego środka oraz ogromny

zakres zjawisk, które występują podczas tych sesji, utwierdziły mnie w

przekonaniu, że LSD jest potężnym niespecyficznym wzmacniaczem czy też

katalizatorem procesów umysłowych, który pomaga w wyłonieniu się nieświadomych

treści z różnych poziomów psychiki ludzkiej. Pozwala to też na wyjaśnienie

tegoż bogactwa i ogromnej różnorodności doświadczenia związanego z użyciem

LSD, a to na mocy faktu, że decydującą rolę odgrywa tu cała osobowość podmiotu

i struktura jego lub jej nieświadomości. - Wniosek ten diametralnie zmienił

moją perspektywę - ciągnął Grof. - Uświadomiłem sobie z wielkim poruszeniem,

że zamiast studiować specyficzne działanie tego psychoaktywnego środka

na umysł, mógłbym raczej używać LSD jako potężnego narzędzia badawczego

pomocnego w odkrywaniu ludzkiego umysłu. LSD i inne psychedeliki mają zdolność

wydobywania inaczej niewidocznych zjawisk i procesów; tkwią w nich niepowtarzalne

możliwości dla badań naukowych. Nie wydaje mi się czymś przesadnym porównywanie

ich znaczenia dla psychiatrii i psychologii do znaczenia mikroskopu dla

medycyny lub teleskopu dla astronomii."


Halucynacje
Kwestię halucynacji, nie tylko w przypadku LSD, dobrze wyjaśnia M.

Gossop ("Narkomania: mity i rzeczywistość", PWN 1993, str. 126,131):

"(...) Określenie `halucynogeny wprowadza nieco w błąd. Środki te na

ogół nie powodują prawdziwych halucynacji, podczas których dana osoba pogrążałaby

się w nierzeczywistym świecie. Efekty działania można trafniej określić

jako zniekształcenia percepcyjne raczej niż halucynacje, choć działanie

tych środków rozciąga się również poza postrzeganie."

Gossop dobrze również opisuje charakter halucynacji i pseudohalucynacji.

"(...) Pseudohalucynacje, w których percepcja wizualna danej osoby staje

się względnie niezależna od świata zewnętrznego. Jednak prawdziwe halucynacje

występują rzadko, choć czasem mogą w istocie wystąpić. (...) W odróżnieniu

od wizualnych pseudohalucynacji, podczas których dana osoba zdaje sobie

sprawę z tego, że jej przeżycia są spowodowane narkotykiem, prawdziwe halucynacje

nie zawierają zazwyczaj takiego wglądu w sytuację. Osoba bierze swe halucynacje

za rzeczywistość."

Prawdziwe halucynacje występują zwykle jako efekt działania dużych dawek,

większych niż 500 ug. Nie jest to oczywiście stała granica, bo wrażliwość

na LSD jest sprawą wysoce indywidualną.


Efekty fizjologiczne
Może pojawiać się uczucie nacisku na klatkę piersiową, utrzymujące

się praktycznie do końca podróży (znane jako "ciasny sweterek"). Występują

czasem problemy z zachowaniem równowagi, mówieniem, często z oceną odległości

oraz własnych umiejętności.

LSD-25 samo w sobie ma działanie pobudzające, które niekoniecznie wynika

z domieszek innych narkotyków. Są to objawy zbliżone do działania amfetaminy,

a więc bezsenność, pobudzenie, brak uczucia głodu i zmęczenia, ale w żadnym

razie nie stanowiące głównej części kwasowych wrażeń. Mają raczej charakter

uboczny, jednak mogą utrzymywać się dość długo po zniknięciu wszystkich

wrażeń psychicznych. Jak sobie z tym radzić - patrz rozdział PO PODRÓŻY.


Wykrywalność
W Stanach niektóre firmy przed przyjęciem pracownika wymagają poddania

się testowi na narkotyki w moczu. W Polsce nie ma jeszcze takich zwyczajów,

ale poniższe informacje zawsze mogą się przydać.

Najczęściej stosowanym testem jest EMIT (Enzyme Multiplied Immunassay

Test), który _nie wykrywa_ LSD (a także Ekstazy, psylocybiny itp.). Czasami

(zawsze w przypadku pozytywnego wyniku EMIT) stosowana jest metoda GC/MS

(chromatografia gazowa / spektrografia masowa), która jest o wiele bardziej

precyzyjna, ale przy tym droższa. GC/MS wykrywa LSD, jednak nie wiadomo

jak długo po zażyciu (ocenia się że maksymalnie kilka dni).

Więcej informacji o metodach przechodzania tego typu testów znajdziesz

w tekście "Fooling the Bladder Cops" ("Jak okpić nocnikowych gliniarzy"

:) Justina Gombosa.


Mity
FLESZBEKI

LSD nie odkłada się nigdzie w organizmie, by po jakimś czasie nagle

się rozpuścić, powodując fleszbeki. W rzeczywistości LSD jest metabolizowane

i wydalane w ciągu kilku godzin. Fleszbek jest zjawiskiem mającym podłoże

psychologicznym, i nie jest bynajmniej jakimś strasznym, narkoleptycznym

(co może sugerować nazwa) nawrotem halucynacji, który nadchodzi gdy nie

znasz dnia, ani godziny. Patrz rozdział FLESZBEKI.



USZKODZENIA CHROMOSOMALNE


LSD nie uszkadza chromosomów.

[za: Michael Gossop, "Narkomania - mity i rzeczywistość", PWN 1993,str.

135]

"Widmo uszkodzeń genetycznych przyplątało się po raz pierwszy do LSD

w 1967 r. po artykule, który pojawił się w piśmie `Science. Pisano, że

kiedy ludzkie komórki zostały poddane działaniu LSD, wykazały pewien rozpad

chromosomów. W ciągu kilku zaledwie dni to niepokojące acz z innych względów

raczej niejasne i mało konkretne odkrycie, zostało zamienione przez gazety

i telewizję w niezaprzeczalny `fakt. Porównywano to do tragedii z thalidomidem

i pojawiły się nieprzyjemne sensacyjne doniesienia łączące artykuły na

temat LSD ze zdjęciami zdeformowanych dzieci."

Nietrudno się domyślić, że podobne skojarzenie (z thalidomidem) skutecznie

hamuje wszelkie próby racjonalnego ocenienia wartości przedstawionych badań.

Zauważmy też sposób prowadzenia badań: wyizolowane komórki są poddawane

in vitro działaniu stężonego roztworu soli LSD. W takich warunkach, nie

mających nigdy miejsca w naturze, dziesiątki innych uznanych za nieszkodliwe

substancji powodowałoby silniejsze nawet uszkodzenia komórek (w podobnych

warunkach wykazano, że równie "szkodliwe" działanie ma np. mleko krowie).

Nic więc dziwnego, że pięć lat później, w tymże samym "Science" (30.03.72,

Vol.172, Nr.3982, str.431-440) ukazał się artukuł Normana I. Sishotskyego,

Williama D. Loughmana, Roberta E. Mogara i Wendella R. Lipscomba pt. "LSD

i uszkodzenia genów - czy LSD powoduje uszkodzenia chromosomów, raka lub

mutacje?". Autorzy zbadali 68 przypadków oraz raporty opublikowane w latach

1967-1972, konkludując:

"Na podstawie własnego doświadczenia oraz literatury, jesteśmy przekonani

że czyste LSD przyjmowane w przeciętnych dawkach nie wywołuje uszkodzeń

chromosomów, ani nie jest mutagenem czy kancerogenem w organizmach istot

ludzkich."

Na zdrowy rozum, nader wątpliwe jest by psychedelik wprowadzany do organizmu

sporadycznie, w ilościach mikrogramowych (sic!) oraz nie kumulujący się

w nim, mógł wywierać jakikolwiek zauważalny fizjologiczny wpływ na organizm.



PRZYPADKI OŚLEPNIĘCIA


Między bajki należy włożyć również opowieści o spowodowanych przez LSD

oślepnięciach, pochodzące z amerykańskich liceów, gdzie były opowiadane

przez ostrzegających przed narkotykami funkcjonariuszy. Ot, na przykład,

dowiadujemy się że:

"Siedem osób pod wpływem LSD patrzyło się na Słońce i oślepło w 90%!"

Morał jest oczywisty: to LSD spowoduje, że zaczniesz patrzeć na Słońce

i oślepniesz...

"Nastolatek aresztowany pod wpływem LSD wydłubał sobie gałki oczne na

podłogę celi i nie czuł bólu!"

Zagadką jest kto w tym przypadku brał LSD? Nastolatek, czy policjant,

który to widział?



TATUAŻE


Do innej kategorii mitów należą kierowane do rodziców ostrzeżenia przed

"zatrutymi" LSD wodnymi tatuażami, które podstępni dealerzy rozdają dziatwie

w celu jej uzależnienia. Przykład podobnej histerii mieliśmy kilka lat

temu w Polsce, gdy "Gazeta Wyborcza" opublikowała utrzymany w podobnym

tonie artykuł o zatrutych tatuażach. W tej historii LSD dodatkowo zyskało

cudowną zdolność przenikania przez skórę. Ktoś w końcu musiał jednak dostrzec

kompromitującą głupotę sensacyjnego doniesienia, bo wkrótce ukazało się

sprostowanie. W Internecie natomiast od parunastu lat z irytującą regularnością

wybuchają epidemie "ostrzeżeń dla rodziców" przed takimi samymi tatuażami

o nazwie Blue Star.

Historie tego rodzaju są niezwykle frapujące. Dla osoby mającej pewne

pojęcie o sprawie brzmią one być może niedorzecznie (jak można w ten sposób

uzależnić od LSD?), ale dla większości tzw. szarych obywateli są one bardzo

sugestywne i mogą stanowić jak najpoważniejszy argument dla wykazywania

niebywałej szkodliwości LSD, a w konsekwencji oczywiście ustanawiania jak

najcięższych kar dla osób go używających oraz łożenia coraz to większych

pieniędzy na służący temu aparat przymusu.

Nie powstrzymają tego żadne sprostowania, gdyż siłą takich opowieści

jest właśnie ich niedorzeczność.


Zagrożenia



ZAGROŻENIA ZWIĄZANE ZE WŁAŚCIWOŚCIAMI LSD-25


LSD-25 nie jest cudownym środkiem, dającym tylko bezpieczne i przyjemne

tripy. Trzeba pamiętać, że jest to psychedelik o dużej sile, więc i jego

działanie może być czasem skrajne (skrajnie przyjemne lub skrajnie nieprzyjemne).

Musisz to wziąć pod uwagę.

Zagrożenia bezpośrednio związane z działaniem LSD są całkowicie psychologiczne,

fizycznie nieszkodliwe. Niebezpieczeństwo i okoliczności sprzyjające indukowaniu

psychoz lub depresji opisane są poniżej (patrz ZŁE TRIPY).

Zagrożeniem dla fizycznej jednorodności podróżnika mogą być za to nieodpowiedzialne

zachowania, spowodowane błędną oceną odległości, czasu i własnych możliwości,

np. przekonaniem o posiadaniu tajników latania lub mocy Supermana. Wiele

zagrożeń czyha w miastach, bowiem zdarzały się prawdopodobnie przypadki

tripperów rozjechanych przez samochody lub wypadających przez okna. A także

wiele innych, mniej tragicznych, a nieraz nawet komicznych, zdarzeń.

Doświadczeni podróżnicy zebrali następujące przykazania:

1) Samochody mogą ci zrobić krzywdę. 2) Nie umiesz latać. 3) Nigdy nie

warto umierać. 4) Zdejmowanie ubrania przyciąga uwagę niewtajemniczonych

ignorantów. 5) W miejscach publicznych trzymaj mordę na kłódkę. 6) Podróżując

noś ze sobą tylko klucze, coś na zmianę oraz adres schowany w bucie. 7)

Nikt nie może powiedzieć ci że już jesteś na tripie, dopóki sam tego nie

stwierdzisz. 8) Niezależnie od tego co się dzieje, możesz być spokojny

- każda jazda kończy się miękkim lądowaniem. 9) Powstrzymuj się od pisania

głupot do znajomych w przekonaniu że czują się tak samo jak ty obecnie;

prawdopodobnie jesteś w błędzie i możesz się o tym przekonać, gdy zadzwonią

nazajutrz z pytaniami.

Brzmi głupio? Zmienisz zdanie gdy wyruszysz w podróż... ;)

Brak zasadniczych różnic między psychozami indukowanymi przez LSD i

występującymi samoistnie, sugeruje że LSD jako takie nie jest bezpośrednią

przyczyną zaburzeń. Należy raczej sądzić, że LSD w tych (złych) przypadkach

jedynie wyciąga na powierzchnię ukryte zaburzenia psychiczne. Wskazuje

na to między innymi fakt, że odsetek osób dotkniętych psychozami pod wpływem

LSD, a mających rodziców-alkoholików, był znacznie wyższy niż w odpowiedniej

grupie osób pochodzących z normalnych rodzin (Vardy i Kay, Arch-Gen-Psych,

1983, 40(8):877-883).

Inny badacz, Sidney Cohen, w pracy opublikowanej w Journal of Nervous

and Mental Diseases z 1960 roku przebadał 5000 osób, które łącznie przyjmowały

LSD 25000 razy (sic!). Stwierdził średnio 1.8 przypadków psychoz, 1.2

prób samobójstwa i 0.4 uskutecznionych samobójstw na każdy 1000 przyjętych

dawek. - Biorąc pod uwagę niezwykle szerokie spektrum doznań psychicznych

które LSD wywołuje, twierdzi Cohen - jest ono zdumiewająco bezpiecznym

narkotykiem.

Z wywiadu z Albertem Hoffmannem:

"Zapytałem dra Hoffmana (wynalazcę LSD) o zagrożenia związane z LSD.

- Nie ma żadnych dowodów na to, by LSD uszkadzało mózg, odparł bez wahania.

- Zatem zagrożenie może być rozpatrywane tylko w aspekcie psychiki? Hoffman

przytaknął. - A jeśli warunki psychiczne będą sprzyjające, niebezpieczeństwo

to może byc wyeliminowane? kontynuowałem. - Na to wskazują badania, odrzekł."

Hoffman przestrzegał przed stosowaniem LSD w celach nienaukowych, bez

odpowiedniego przygotowania i opieki medycznej. Podkreślał przeciwskazania

w stosowaniu LSD:

"Eksperymentów z LSD absolutnie nie powinno się przeprowadzać u osób

o niestabilnej psychice i skłonnych do reakcji psychotycznych. W takich

przypadkach szok spowodowany uwolnieniem ukrytych psychoz może spowodować

długotrwały uraz psychiczny.

Za niestabilną (w sensie niedojrzałości) należy również uznawać psychikę

osób bardzo młodych. W każdym wypadku uderzenie potężnego strumienia nowych

i dziwnych doznań uwolnionych przez LSD stanowi zagrożenie dla wrażliwej,

ciągle rozwijającej się psychiki."

Należy to wziąć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o spróbowaniu LSD.

Hoffman jest w tych sprawach autorytetem, któremu spokojnie można zaufać.



RYZYKO UZALEŻNIENIA


Brak możliwości fizycznego uzależnienia. Niezależnie od częstotliwości

przyjmowania, organizm nie włącza LSD do metabolizmu, co implikuje brak

objawów głodu i syndromu odstawienia. W działaniu LSD nie ma także nic

co powodowałby, byś chciał to wkrótce powtórzyć. Wprost przeciwnie - podróż

dostarcza tak wielu i tak silnych wrażeń, że nawet najbardziej zapalonych

eksperymentatorów zadowoli, a czasem i zniechęci na dłuższy czas. Brak

również możliwości uzależnienia psychicznego (nieodpartej chęci przyjmowania

danego środka).

LSD wywołuje szybki wzrost tolerancji, co oznacza że kolejnym razem

ta sama dawka wywoła znacznie słabszy odlot. Tolerancja ta trwa do 3 dni

i zanika równie szybko jak się pojawiła, bez objawów głodu lub uzależnienia.

Zachodzi zjawisko tolerancji krzyżowej między LSD, a innymi halucynogenami

indolowymi (DMT, psylocybina), również na tych samych zasadach.

Zdarzają się przypadki stosowania LSD jako drogi ucieczki od nieprzyjemnej

rzeczywistości, lub w połączeniu z innymi narkotykami. W tej drugiej sytuacji

jest to zwykle część zespołu zachowań politoksykomaniakalnych. Przyczyny

leżą jednak w problemach z własną osobowością, a nie we właściwościach

tych narkotyków. Objawia się to eskapizmem (ucieczką od świata) i poczuciem

braku sensu życia. Dlatego tak ważna jest silna motywacja, uprzednie przygotowanie

i właściwe podejście przed podjęciem prób z LSD-25. W przeciwnym razie

grożą nam...



ZŁE TRIPY


Kwasowy podróżnik jest bardzo podatny na każdy rodzaj sugesti, w szczególności

autosugestię. W przypadku osób wrażliwych oraz mających problemy ze swoim

"ja" (patrz poniżej) nieprzyjemne bodźce mogą stopniowo urosnąć do horroropodobnych

doznań o różnej treści i natężeniu. Powstawaniu złych tripów sprzyja przygnębienie,

depresja, strach i silne podniecenie. Zły trip działa na zasadzie sprzężenia

zwrotnego. Im bardziej się go boisz, tym szybciej narasta. Skutecznym środkiem

zaradczym w takiej sytuacji jest usunięcie nieprzyjemnych bodźców, przeniesienie

podróżnika do spokojnego i komfortowego otoczenia, oraz po prostu zapewnienie

że wszystko jest w najlepszym porządku. Gdy podróżnik wpada w paranoiczne

przekonanie, że traci zmysły i stan ten będzie od tej pory permanentny,

należy włożyć możliwie dużo wysiłku w przekonanie go, że jest to zjawisko

przejściowe i krótkotrwałe, gdyż tak też jest w rzeczywistości. Pewne działanie

terapeutyczne może mieć w takich wypadkach muzyka, spokojna i koniecznie

optymistyczna.

Determinacja i świadomość, że to co się dzieje w Twoim umyśle jest tylko

wynikiem działania związku chemicznego ułatwiają poradzenie sobie ze złym

tripem. Musisz pamiętać że raz rozpoczętego tripu nie da się tak po prostu

przerwać, gdy zacznie robić się nieprzyjemny. Nie ma z niego bezpiecznej,

bocznej furtki dla asekurantów. Oczywiście, nic nie trwa wiecznie i każdy

trip wkrótce mija, ale chodzi również o to, by w międzyczasie nie zrobić

sobie czegoś złego.

Najlepszym środkiem zaradczym przeciwko złym tripom jest niedopuszczenie

do ich powstania. Dlatego tak ważne jest, by nie tripować w pojedynkę.

Istnieje bowiem realne zagrożenie, że doprowadzony do ostateczności pechowy

podróżnik może próbować targnąć na swoje życie by uciec od wyjątkowo strasznych

doznań.

Stosowanie farmakologicznych środków antypsychotycznych jest ostatecznością,

jeśli się dobrze na nich nie zna (w ulotce towarzyszącej LSD Sandoz zaleca

stosowanie chlorpromazyny (Thorazin, torazyna), która szybko kończy nieprzyjemne

doznania). Dopóki "bad trip" nie przybiera niebezpiecznych rozmiarów, najlepszym

środkiem jest spokojne, sugestywne mówienie.

Don Juan - szaman, bohater książki Castanedy - śpiewa kołysankę swojemu

uczniowi, gdy ten, podróżujący na halucynogennych grzybach, wpada w złość.

[Carlos Castaneda, "Nauki Don Juana"]

"Pozostało już tylko jedno - przemożny gniew na don Juana, który znajdował

się zaledwie kilka cali ode mnie. Chciałem go rozszarpać. (...) Usłyszałem

przemawiającego do mnie don Juana. Jego głos był miękki i kojący, a także

- jak to odczułem - niesłychanie miły. (...) Ogarniała mnie fala ciepła.

Było to ciepło płynące z serca i uczuć. (...) Agresja, jaką wcześniej odczuwałem,

ustąpiła"

Oto jak radzą sobie ze złym tripem uczestnicy Acid Testu, opisanego

przez Toma Wolfa w "The Electric Kool Aid Acid Test":

[fragment opublikowany w NaGłosie 9-10/93]

"Potem jednak Romney mówi: - Czy ktoś ma jakieś środki uspokajające,

bo jedna osoba w sali obok ma lekkie problemy. Na podłodze w sali obok

siedziała dość ładna dziewczyna, tylko twarz miała strasznie powykrzywianą,

totalnie zaćpana. Te rzeczy się zdarzają - do akcji wkracza Brygada Weteranów

Kwasowych, Romney, Norman, Hassler i Babbs, aby udzielić jej odlotowych

porad fachowych: ...nie walcz z tym... ...poddaj się nurtowi... ...płyń,

lecz nie walcz... ...jesteśmy z tobą... ...jesteś w rękach fachowców...

- fachowców - Romney daje jej Thorazin, środek uspokajający, który dobrze

robi na wypadki przy pracy z LSD (...)"

Sensacje związane z ciałem (rozpływanie, wsiąkanie, rozciąganie lub

odpadanie kończyn itp.) są jak najbardziej normalne i całkowicie nieszkodliwe.

LSD jako takie może u niektórych osób wywoływać nieprzyjemne objawy

somatyczne. Jednym z nich są mdłości, które jednak mają łagodny charakter

i szybko przechodzą. Innym objawem tego rodzaju jest działanie pobudzające,

wspomniane powyżej.

Jeszcze o złych tripach:

[ Rick Strassman "Adverse Reactions to Psychedelic Drugs", Journal of

Nervous and Mental Disease, 172(10):577-595. ]

"Najczęściej spotykanym negatywnym efektem działania psychedelików jest

przejściowa (krótsza niż 24 h) psychoza - tzw. `zły trip. Symptomami sš

przerażające halucynacje (wzrokowe lub/i słuchowe); przybijający niepokój,

aż do paniki; agresja; depresja z samobójczymi przemyśleniami lub usiłowaniami;

strach do granicy paranoidalnych wizji.

Reakcje trwające dnie lub miesiące i wymagające leczenia szpitalnego

określane są jako `psychozy LSD. Odznaczają się określonym zespołem symptomów.

Mimo że brak jest ścisłych reguł, skłonności do takich reakcji występuje

pośród osób słabo przystosowanych, mających za sobą leczenie psychiatryczne,

przyjmujących bardzo często wysokie dawki narkotyków psychodelicznych,

brak przygotowania [do doświadczeń psychedelicznych], politoksykomanie

lub silne naciski środowiska."

Przy odwoływaniu się do tego cytatu proszę zwrócić uwagę na różnicę

między stwierdzeniami: "najczęściej spotykanym efektem", a "najczęściej

spotykanym _negatywnym_ efektem", oraz przeczytać jeszcze raz początek

bieżącego podrozdziału. Dużo nieporozumień i prasowych sensacji pochodzi

właśnie z przekręcenia naukowego opisu, tak że zjawiska patologiczne (jakimi

są rzadko występujące złe tripy) uznaje się za powszechne i charakterystyczne

dla danego środka. Powyższe pozwala raczej sądzić, że zdrowy i dojrzały

człowiek po zażyciu LSD pozostanie zdrowy, zaś chory psychicznie może pogłębić

chorobę.

Bardzo ważne jest to, co napisał jugosłowiański badacz:

[S.P. Petrovic "Narkotyki i człowiek"]

"Niedorzeczne jest więc oczekiwanie, aby narkotyk z osoby bez talentu

uczynił twórcę. Narkotyk nic nie tworzy - ani dobrego, ani złego. Pomaga

jedynie wydobyć na zewnątrz to, co człowiek nosi w sobie. Dlatego jest

bardzo niebezpieczny i często jest kijem o dwóch końcach. Osobowość uboga

duchowo w konfrontacji ze swoim prawdziwym ja, nie mogąc się pogodzić

z prawdą, która uraża jego egoizm i wymyślony własny obraz może popaść

w depresję. (...) Narkotyk nic nie poprawia, ani nie psuje. Człowiek kreatywny

przeżyje bogaty w treści trip, który może spowodować, że później będzie

malował nowe tematy i w inny sposób. Człowiek pozbawiony idei po zażyciu

narkotyku czuje się jeszcze bardziej pusty."

Narkotyki, dzięki związanej z prohibicją propagandzie, której korzenie

sięgają Ameryki lat 30, są ogromnie zmitologizowane, zarówno pozytywnie

jak i negatywnie. Dziennikarze, pisarze i publicyści tak samo przedstawiają

za pewnik mit "marihuany, zabójczego zielska", jak i wspaniałych "sztucznych

rajów", które kryją się w małym papierku nasączonym LSD. Papierek nie kryje

nic ponad to, co sam masz w głowie. To tak jakby sądzić (i wmawiać innym!)

że to w teleskopie siedzi Księżyc, planety i całe, pełne gwiazd, niebo.

Jak powiedział Grof, LSD jest tylko narzędziem, takim właśnie jak ten teleskop.



ZANIECZYSZCZENIA


Konsekwencją nielegalnej dystrybucji narkotyków jest ich nieznana czystość

i stężenie w produkcie końcowym. Na szczęście, w związku z niską ceną produkcji

i dużą siłą działania, stosunkowo bezpieczną formą przyjmowania LSD są

bibułki, które albo zawierają czyste (do 96%) LSD, albo nie zawierają go

wcale (w przypadku oszustwa). Trudno jest natomiast wyrokować w przypadku

proszków, pigułek lub płynów, deklarowanych jako LSD, gdyż mogą one stanowić

mieszaniny najprzeróżniejszych egzotycznych substancji.

Jeśli chodzi o stężenie, w obecnych czasach zawartość aktywnego LSD

w jednej dawce waha się w granicach od 50 do 100 mikrogramów. Należy przyjąć,

że jedną dawkę dla bibułek stanowi pojedynczy wydzielony perforacją kwadracik,

nawet jeśli nadrukowane wzory obejmują ich więcej.

[ "Psychedelic Chemistry", M.V.Smith, wydanie II, str.5 ]

"Na temat czystości psychedelików powstało wiele przesądów, podczas

gdy w rzeczywistości ewentualne zanieczyszczenia powstałe podczas syntezy

nie mają praktycznie żadnego wpływu na jakość podróży. Wynika to z faktu,

że nawet jeżeli mielibyśmy LSD czyste w 50%, to w przykładowej dawce 200

mikrogramów byłoby drugie tyle zanieczyszczeń. Jednak 200 ug zanieczyszczeń

to ilość która nie może mieć żadnych zauważalnych efektów, potrzebne byłoby

ich sto, a nawet tysiąc razy więcej. Nawet meskalina, której działanie

jest stosunkowo specyficzne, wymaga tysiąckrotnie większej dawki [by było

ono zauważalne]."

Pozwala to przy okazji uzmysłowić sobie, jak niezwykle mała jest dawka

skuteczna LSD-25.

Jeśli chodzi o zamierzone dodatki o psychoaktywnym działaniu, przeciw

nim przemawiają dwa argumenty:

1) na skrawku papieru (w przeciwieństwie do tabletki) fizycznie nie

da się zmieścić znaczącej ilości takich substancji, podczas gdy jest to

powierzchnia całkowicie wystarczająca dla efektywnej ilości LSD

2) takie dodatki kosztują.

Pomimo to, najprawdopodobniej zdarza się czasem dodatek amfetaminy oraz

narkotyków autorskich (designer drugs) w stylu TMA czy MDA do LSD (być

może również do papierków).

Z analiz ponad 500 różnych produktów, rozprowadzanych jako LSD w latach

1972-74 wynika, że: papierki zawierały zawsze LSD, oprócz 2 przypadków

(kiedy zawierały czyste STP oraz LSD z dodatkiem PCP); inne produkty -

tabletki, płyny i żele zawierały zazwyczaj LSD, w kilkunastu przypadkach

z dodatkami: STP, PCP, MDA i amfetaminą. W kilkunastu przypadkach próbka

nie zawierała nic (a raz w przypadku papierka).

Pomimo krążących tu i ówdzie plotek, w LSD nie można znaleźć strychniny.

Jest to mit, oparty być może na autentycznym przypadku z roku 1970, kiedy

jedna osoba zmarła w wyniku zatrucia strychniną podaną jako LSD. Żaden

zbliżony do strychniny związek nie bierze udziału w syntezie LSD. Aby się

o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na wzory strukturalne obu substancji.

Również, nie jest możliwe zmieszczenie śmiertelnej dawki strychniny (ani

większości innych trucizn) na papierku, zawierającym skuteczną dawkę LSD.

Dawka śmiertelna strychniny zaczyna się od 15 mg, czyli o cały rząd wielkości

więcej, niż dawka skuteczna LSD.


Fleszbeki
Fleszbek (ang. flashback) to zjawisko polegające na ponownym doświadczeniu

wrażeń doznanych podczas podróży, mające miejsce dłuższy czas po jej odbyciu.

Fleszbeki wbrew pozorom nie są związane wyłącznie z psychedelikami. Ich

źródłem może być każde silne przeżycie emocjonalne (a trip LSD do nich

z pewnością należy), jak śmierć bliskiej osoby, wypadek itp. Zdarzają się

także u ofiar wojen i świadków różnych przerażających wydarzeń. Bezpośrednią

przyczyną ich powstawania jest najczęściej zmiana w funkcjonowania umysłu

- silny stres, zmęczenie, środki odurzające (p. dalej), a nawet medytacja.

Sen jest również jednym z odmiennych stanów świadomości. Stosunkowo częstym

ubocznym skutkiem działania psychedelików jest wzbogacenie i zwiększenie

intensywności hipnagogów, czyli marzeń pojawiających się tuż przed zaśnięciem.

To również można rozpatrywać w kategoriach fleszbeku.

[L. Grinspoon, J.B. Bakalar, "Psychedelic Drugs Reconsidered", 1979]

"...Badanie fleszbeków jest trudne do przeprowadzenia, ponieważ brak

jest jednoznacznej i ścisłej definicji tego pojęcia. W powszechnym znaczeniu

jest to przejściowy nawrót emocji i wrażeń zmysłowych oryginalnie doznanych

pod wpływem środków psychedelicznych. Może trwać sekundy lub godziny. Może

odzwierciedlać każdy z licznych aspektów odbytej podróży. Może wreszcie

być ekstatyczny, interesujący, nieprzyjemny lub przerażający. Większość

fleszbeków to epizody zaburzeń wizualnych, poczucia czasu, symptomów fizyczych,

trwające od kilku sekund do kilku minut. Zwykle nie są one niczym kłopotliwym,

zwłaszcza że osoby używające narkotyków przeważnie mają pełną świadomość

co się dzieje. Można je nawet lekko potraktować jako "mimowolne podróże".

Czasami trwają one dłużej, a w znacznej mniejszości przypadków przechodzą

w powracające serie nieprzyjemnych obrazów lub myśli. Zazwyczaj ich liczba

i natężenie zmniejsza się szybko, a rzadko zdarzają się później niż kilka

miesięcy po oryginalnej podróży."

Jak pisałem, wrażenia z tripu mogą pojawiać się również we śnie, gdy

zwykłe sny przyjmuja wyrazistość, intensywność i szczegółowość kwasowych

podróży. Takie spontaniczne nawroty wrażeń psychedelicznych we śnie (często

bardzo przyjemne) nazywa się "odlotowymi snami" ("high dreams" - Tart 1972).

Marihuana jest prawdopodobnie najczęstszą, bezpośrednią przyczyną powstawania

fleszbeków. Wg badań Stantona (1976) jedynym czynnikiem, związanym z narkotykami,

wpływającym na częstość powstawania fleszbeków była właśnie częstotliwość

palenia konopii.

Jak często powstają fleszbeki? Odpowiedź na to pytanie bardzo zależy

od tego, jak je zdefinujemy. Według przytoczonej, popularnej, definicji

zdarzają się często, prawdopodobnie co czwarty użytkownik psychedelików

miał z nimi do czynienia. Ankieta przeprowadzona wśród 2256 żołnierzy (Stanton

i Bardoni, 1972), nie precyzuje definicji fleszbeku, pozostawiając interpretację

tego terminu respondentom. Jej wyniki wskazują, ze 23% osób które brało

LSD, miało fleszbeki.

W ankiecie przeprowadzonej wśród 235 osób używających LSD 28% oznajmiło

że miało fleszbeki (M.P. Naditch i S. Fenwick, 1972). 11% z tej grupy (siedem

osób w sumie) określiło je jako przerażające, 32% jako nieprzyjemne, 36%

jako przyjemne, a 21% jako bardzo przyjemne. 64% powiedziało że fleszbeki

nie miały żadnego wpływu na ich życie, natomiast 16% (4% całości) szukało

pomocy psychiatry (Fenwick i Naditch, 1977).

Badania przeprowadzone wśród 247 osób, które zażywały LSD podczas psychoterapii,

znaleziono 36 przypadków fleszbeków, z których tylko jeden był poważny

(McGlothlin i Arnold, 1971). McGlothlin, wąsko definiując fleszbeki jako

"nawroty przerażających wizji, pojawiające sie pomimo prób ich powstrzymania",

wykazuje ze doświadcza ich około 5% osób często używających psychedelików.

Stosunkowo mało badań odpowiada na pytanie - kto jest najbardziej podatny

na fleszbeki? Badania przeprowadzone w 1974 (R.E. Matefy, R. Krall) nie

wykazały żadnych różnic w osobowościach lub biografiach tych którzy mieli,

i tych którzy nie mieli fleszbeków. Najczęstszą przyczyną ich powstawania

były stres i silne emocje. Około 35% tych, którzy ich doświadczyli, uznała

je za mniej lub bardziej przyjemne i potrafiła je kontrolować.

Naditch i Fenwick stwierdzili ponadto, że istnieje istotny związek między

ogólną liczbą fleszbeków (przyjemnych i nieprzyjemnych), a liczbą oraz

natężeniem złych tripów. Test porównawczy nie wykazał natomiast żadnych

znaczących różnic w osobowościach między tymi, którym fleszbeki się podobały,

i tymi, których one przerażały.

Istnieje kilka teorii tłumaczących powstawanie fleszbeków. Wg jednej

z nich psychedelik osłabia bariery wyobraźni i fantazji oraz powoduje,

że w mniejszym stopniu podlegają one kontroli świadomości. W innej wersji

tej hipotezy fleszbeki powstają na skutek zwiększenia uwagi poświęcanej

pewnym aspektom doświadczeń psychedelicznych znanym z podróży (oraz częściowo

narzucanym przez środowisko tripperów w postaci legend, mitów i popularnych

wizji). Taka czujniejsza (choć mimowolna) obserwacja własnych zmysłów może

ułatwić przechwycenie i ewentualnie wzmocnienie wrażeń charakterystycznych

dla psychedelików.

Inne wyjaśnienie traktuje fleszbeki jako przykłady przypominania sobie

zdarzeń, związanych z określonymi stanami pobudzenia umysłu. Innymi słowy,

według tej teorii pamięć o danym doświadczeniu najłatwiej jest odzyskać

wówczas, gdy umysł znajduje się w stanie najbardziej zbliżonym do tego,

w jakim to doświadczenie zostało zarejestrowane. Dlatego też fleszbek -

czyli przypomnienie specyficznych wrażeń, charakterystycznych dla tripu,

jest najbardziej prawdopodobne wtedy, gdy stan umysłu jest zmieniony przez

narkotyki, stres lub różne stadia snu.


Po podróży
Wspomniałem o pobudzających, amfetamino-podobnych, własnościach LSD-25.

W czasie tripu są praktycznie niewidoczne w zalewie innych wrażeń, ale

stają się dominującą dolegliwością po wylśdowaniu, uniemożliwiając należyty

odpoczynek dla umysłu oraz ciała. Nieprzyjemny stan, w którym podróżnik

odczuwa zmęczenie, ale nie może zasnąć usuwają _łagodne_ środki nasenne,

lub niewielka ilość napojów alkoholowych, np. piwo. Nie wolno łączyć jednych

i drugich! Bezsenność może utrzymywać się nawet do 18 godzin

Ocena: 
chemia: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media