Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kryształ

kryształ

krysztalek byl wysmienity, zjadlem jakies 2/3, nie wiem dokladnie, bo

przy przecinaniu sie pokruszyl. moze nawet niepotrzebnie go

kroilem. od razu wyszedlem na miasto, okolo 18.00, bylo jeszcze bardzo

slonecznie i radosnie. przechodzilem kolo filharmonii, cos dzialo sie

w srodku. wchodze, a tam wyklad o globalizacji i makdonaldyzacji

(po angielsku). usiadlem sobie w ostatnim rzedzie, ale

niestety slowa ukladaly mi sie w ciagle niezrozumiale buczenie, w ogole

nie moglem sie skupic. pomalu odczuwalem pierwsze objawy. na zewnatrz

spotkalem jakiegos chlopaka ktorego pamietam ze szkoly. rozmawialismy

przez chwile, musialem sie powstrzymywac, zeby nie popasc w zbytnia

serdecznosc. poszedlem sobie nad rzeke i tam ogladalem fale, niesamowicie

regularne i az nienaturalne, jakby wszystko co w korycie pochodzilo

z obcej przestrzeni. to byla pierwsza oznaka,ze juz caly znalazlem sie

po drugiej stronie. jak sie juz oderwalem od wody spotkalem psa,

ktory mi sie dziwnie przygladal i szedl za mna przez jakis czas. jego cialo

mialo cudowna dynamike. potem lezalem na trawie i patrzylem na niebo i

chmare komarow, ktore tworzyly jedna polprzezroczysta wyginajaca

sie na wszystkie strony bryle. wstalem i szedlem przed siebie,

postanowilem przejsc w mniej uczeszczane czesci miasta. juz mi

troche zbrzydla ta wesolosc i chcialem sie troche odseparowac

od ludzi. doszedlem do blon czyli wielkiej miejskej laki (przyciagala

mnie zwlaszcza przyroda i otwarta przestrzen) a tam widze pal na

ktorym wisi Regulamin Blon. to mnie rozgniewalo, pomyslalem, ze

wszystko tutaj podlega jakiejs zewnetrznej regulacji, ato bez sensu.

w parku przygladalem sie pomnikom, powazni panowie czasem

stawali sie mniej powazni, niektorzy mieli blogie miny, a zaraz znowu

srogie i tak przez caly czas. pomniki otoczone byly wokol kwietnikami,

kilka pasow roznokolorowych kwaitow. chodzilem dookola nich i pasy

zaczynaly sie zlewac i krecic wokol razem ze mna. dlugo wracalem do

domu jakas okrezna droga. zrobila sie noc. po powrocie usiadlem na

klatce schodowej i przez uchylone okno przygladalem sie niebu, jeszcze

nigdy nie widzialem tak intensywnego granatu. w polmroku bawilem sie

dlonmi. to jest przerazajace i piekne zarazem: na moich oczach palce

rosna do dlugosci 20 cm, potem kurcza sie, paznokcie zmieniaja ksztalty,

sa smukle, a zaraz pecznieja. pierwsze co zrobilem po wejsciu do

mieszkania, zapalilem swieczke. rozebralem sie i wskoczylem do wanny.

temperature wody ustawilem chyba bliska tempreaturze 36,6 , bo caly czas

czulem ze woda i moje cialo to jedno. na jakis czas zrobila sie ze mnie

zupelnie plastyczna masa, rece zaglebialy sie w twarzy, mialem wrazenie

ze jednym ruchem moge przestawic sobie nos w inne miejsce, albo ucho

na czolo, czyli zadnego oporu. kiedy juz skonczylem, wytarlem sie

i poszedlem wlaczyc na adapterze sluchanke dla dzieci pt Zaczarowany

Las, ktora kiedys bardzo lubilem. musialem jednak szybko wylaczyc, glosy

dzieci przedrzezniajace sie z wilkiem rymami to bylo po prostu za

duzo. reszte nocy spedzilem malujac obrazek, ktory jak tylko to bedzie

mozliwe dosle. wtedy wydawalo mi sie ze jest bardzo wyjatkowy, ale

jednak nie jest. ma cos z nastroju tego tripa.



Ocena: 
chemia: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media