Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

gałkowy móżdżek

gałkowy móżdżek

Nazwa substancji: gałka muszkutołowa

Poziom doswiadczenia: dużo tego było, hehe...

Dawka & metoda: niecałe opakowanie, zjedzone


Cały trip miał miejsce jakiś rok temu we wrześniu... Ale zacznijmy od początku! Właśnie we wrześniu, w Warszawie miał miejsce Instytut Energetyki (największa techno impreza w W-wie)... Jak zawsze, także i tym razem udałem się tam... Podczas całej tej zabawy zjadłem dwa dropsy... Było cudownie ale nie o tym będze się tu dziś rozpisywać, hehe! Do domu wróciłem jakoś w sobotę przed południem... Przez cały dzień czułem bardzo duży pigułowy zjad (najgorszy był szum w uszach!), więc zająłem się odpoczynkiem i spaniem. W niedzielę obudziłem się jeszcze nie taki jaki powinienem być (ogólne zmęczenie, zamęt w głowie, lekkie przeziębienie), więc dalej odpoczywałem... Jakoś wieczorem siedziałem w internecie i trafiłem na stronkę NEURO_GROOVE, tam przeczytałem o gałce i pomyślałem, że warto by było to wypróbować!


Zbiegłem szybko na dół do kuchni w poszukiwaniu magicznego specyfiku ale niestety nic nie znalazłem... Ostatnia deska ratunku: SIOSTRA! Odpaliłem gg, zacząłem rozmowę i okazało się, że ma ona w domciu trochę gałki (niecałe opakowanie, z tego co pamiętam to był KAMIS)! Spytałem się czy może mi ją dać (oczywiście żadne ale nie wchodziło w grę ;)... Wybiegłem z domu i udałem się w kierunku siedziby mojej siostry (drugi dom, jakieś 50 metrów od mojego)... Wpadłem na górę do jej pokoju, gałka już na mnie czekała, hehe! Więc czym prędzej złapałem ją w swoje łapcie, trochę porozmawiałem i pobiegłem z powrotem do domu aby ją jakoś skonsumować! Niestety rodzice jeszcze nie spali (było ok. 21), więc musiałem poczekać aż łaskawie udadzą się do swojej sypialni... Ok. godziny 22 wszystko było już zgodnie z planem!


Zszedłem na dół, zaparzyłem wodę, wsypałem zawartość torebki do kubka i zalałem go wrzątkiem... Następnie udałem się do swojego pokoju... 15 minut czekania aż eliksir ostygnie i chlup do buzi! Z tego co pamiętam to smak był nieciekawy ale do przełknięcia... Gdy już wypiłem cały płyn, zacząłem jeść fusy, które zaległy na dnie, zapijając je zimną wodą... To była najgorsza część ładowania surowca do brzucha! Po 5 minutach było już po wszystkim, cała gałka siedziała już w moim brzuchu! Jedyne co mi teraz pozostało to czekanie, więc odpaliłem kompa i łaziłem po jakiś WWW...


Po 2h tak jakby coś się zaczęło... Czułem się trochę inaczej ale prawdopodobnie było to placebo... Próbowałem sobie wkręcać jakieś akcje, że coś się dzieje i w ogóle, że już jestem pod wpływem gałki ale wszystko to nie przynosiło żadnych efektów... Poczekałem jeszcze godzinę i zawiedzony poszedłem spać...


Następnego dnia (poniedziałek) obudziłem się o jakiejś 9.00... Udałem się do łazienki jeszcze w stanie pół snu, hehe... Umyłem się, ubrałem, zjadłem... Po jakiejś pół godzinie zauważyłem, że dziwny stan pół snu jeszcze nie minął (a powinien już dawno!)... Zdziwiło mnie to bardzo i całą winę tego stanu zrzuciłem na to, że byłem przeziębiony... Pomyślałem, że mam jakieś osłabienie czy coś a dodatkowo jeszcze jakiś wpływ na to ma moja piątkowa akcja z dropsami (całkowicie zapomniałem o tym, że wieczorem zarzuciłem gałkę, hehe). Nie przejmując się tym postanowiłem iść na grzyby (te normalne oczywiście hehe)...


Podczas drogi do lasu przypomniał mi się mój wczorajszy eksperyment i w końcu znalazłem powód mojego dziwnego samopoczucia! A było ono bardzo dziwne! Można to porównać do bycia pod wpływem 3-4 piw ale mi bardziej przypominało to właśnie osłabienie spowodowane np. przeziębieniem... Ogólne spowolnienie myślenia, opóźniona reakcja, jakieś zmulenie, utrata siły, motywacji do robienia czegokolwiek... Czyli rzecz podsumowując: stan ogólnie nieprzyjemny! Tak czy siak trzeba było to jakoś przeczekać, więc zająłem się tym zbieraniem grzybów... Nazbierałem trochę (mama była ze mnie dumna, hehe ;)!


Po jakimś czasie ów stan zaczął mi już dokuczać, ponieważ nie można było dojść ze sobą do ładu, hehe... Postanowiłem, że przejdę się do sklepu, kupię sobie dwa RED BULL\'e i może mi to minie... Tak jak postanowiłem, tak też zrobiłem! Załadowałem dwie puszki napoju do organizmu z nadzieją, że będzie lepiej... Niestety żadnej poprawy nie było... Zostałem zmuszony do bycia w tym stanie jeszcze przez długi czas! Jakoś przeczekałem do wieczora... O godzinie 22 ten dziwny stan nadal się utrzymywał więc postanowiłem, że pójdę spać! W glębi siebie miałem nadzieję, że następnego dnia obudzę się już całkiem trzeźwy... Usnąłem... We wtorek wstałem już na szczęście w pełni sił zarówno umysłowych jak i fizycznych! Nic nie powodowało mi już zamętu w głowie! Poczułem się bardzo szczęśliwy, hehe! Wróciłem do normalności...


Podsumowując trip był bardzo męczący... W większosci uczucia, które mi towarzyszyły były negatywne... Pozytywów w całej tej akcji było o wiele mniej... Moim zdaniem warto spróbować jak działa gałka, żeby poczuć jej moc na własnej skórze... Tak czy siak jeszcze kiedyś do niej powrócę... Tym razem zwiększę trochę dawkę, hehe! 3majcie sie!


Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media