Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

gałka we ferie

gałka we ferie

Nazwa substancji: gałka muszkatołowa


Doświadczenie: marihuana, haszysz, gałka, amfetamina


Dawka, metoda zażycia: ok. 8-10g całych gałek muszkatałowych, doustnie


set & setting: mroźny poranek, ferie, przejrzystość umysłu i chęć odurzenia się :)




Gałkę muszkatołową zdażyło mi się już raz spożywać, było to jednak nieprzemyślane - gałki zapijałem piwem, nie za wiele o nich wiedziałem, zakończyło się nie tak źle, choć cały dzień wymazany z życiorysu :), nudności, ciężkość, senność, choć były też momenty przyjemnej śmiechawki i relaksu :).




Tym razem postanowiłem lepiej przygotować się do tripowania, kupiłem w markecie opakowanie całych gałek firmy Kotanyi i miałem skonsumować wszystkie 3 w dogodnym dla mnie dniu w ferie. Los jednak chciał inaczej - obudziłem się rano ok. 10:30, a w mojej lekko bolącej łepetynie przejawiała się tylko jedna myśl: muszę wp...lić gałkę :). Zjadłem więc lekkie śniadanie z 2óch tostów, wydobyłem z torebki jedną gałkę - prawdę mówiąc nie widziałem w życiu większej :) - praktycznie objętościowo była taka jak dwie pozostałe razem wzięte. Odgryzam kawałki gałki i zapijam zieloną herbatą. No nic, smak do zniesienia, choć jeden mój kumpel do dziś ma odruchy wymiotne jak mu starsza daje na obiad kotlety z gm :D.




11:00 - gałka pożarta, śniadanie również, czekam na efekty - łudzę się że wejdą przed 13 :). W między czasie zabieram się kolejną gałkę, ale z powodu smaku jak i strachu o przypał w domu zjadam tylko połowę, wszystko zapijam jak zwykle gorzką zieloną herbatą.




12:30 - postanawiam wyjść z domu, nie mogę się dogadać ze starym, po prostu nie ogarniam jego słów za pierwszym czy drugim razem, mam mało śliny, ale nie jest jeszcze pustynnie :). Spotykam 3ech kumpli, którzy wkręcili sobie jakąś zajawkę na sanki :), mówię im o moim porannym posiłku i wyruszam razem z nimi na jedną z lokalnych górek




13:00 - 15:00 - efekty zaczynają lekko dawać o sobie znać, czuję się jakbym lekko upalił się baką, śmiechawka, przybywa mi również kreatywnośći - nakręcam 2 kumpli na jakieś poryte metody zjeżdżania z b. stromej górki :). Wraz z jednym kumplem obserwujemy wykrętów i ich zachowanie, co chwilę wyrzucając z siebie salwy śmiechu. Odbija mi się tym cholernym olejkiem eterycznym, co łagodzę umiejętnie tabaką :).




15:30 - myślę, że zjadłem za mało gałki i to już koniec fazki, wielki błąd :). Wracając do domu, kumple mówią mi o moich czerwonych oczach, sam czuję ciężkość powiek, ale jakoś mi specjalnie nie przeszkadza. Wchodzę do domu i zalegam przed kompem zabijając pragnienie hektolitrami herbaty.




16:00-22:30 - o rany, dopiero teraz zaczęło się na dobre, czuję się jakbym był porządnie zjarany haszem, jednocześnie mam uczucie \'podtrucia organizmu\' jak przy alko - lightowe zaburzenia równowani, uczucie płynięcia, czy też lewitowania przyciężkiego ciała :). Gram w gierki i wczuwam się w muzykę Bjork (niesie mnie ona naprawdę daleko), co dziwne moje myślenie wcale nie jest zaburzone, z łatwością wygrywam bodajże 8 potyczek w warcaby pod rząd :). Ogólnie faza niezła, ciężkość ciała niezbyt dokuczliwa, błędnik również całkiem dobrze funkcjonuje, trochę denerwuje mnie moje stałe pragnienie niezależne od ilości wypitych płynów :). Zauważam też typowy dla gałki problem z oddawaniem moczu, jednak przy takiej ilości płynów i tak leję jak z cebra bez specjalnego zmuszania się :).




23:00 - wykąpałem się, czuję się jakoś tak słabo, mam lekkie zawroty głowy, więc robię sobie herbatę i postanawiam iść spać. Dopiero teraz włącza mi się prawdziwa suchość w ustach i jamie nosowej, jak i ciężkość w żołądku. Z początku mam zatkany nos, a przez usta oddycha mi się trochę ciężko. Nos oddtykam tabaką i dalej próbuję zesnąć. Nagle zmęczenie ustępuje rozleniwieniu, więc leżę sobie na pleckach bawiąc się moim stanem świadomości. Ogólnie czuję się raczej kiepsko, jest mi gorąco, mam lekkie nudności.




23:30 - udaje mi się zasnąć




ok. 11:00 - czuję się dobrze, nie mam żadnego kaca czy czegoś w tym stylu, w czasie około godziny od wstania czuję jeszcze subtelne efekty działania gałki, ot jakbym zapalił chmurkę kiepskiej baki




Wiem, że ten tr nie jest zbyt odkrywczy, brakuje też w nim spektakularnych wizji czy zabawnych sytuacji. Ale myślę że tłumaczy on efekty działania relatywnie niskiej ilości gałki. Wielu szarżuje z gm, a potem są same tr o 3ech dniach wyrwanych z życia :). Cóż, w internecie brakuje informacji o tej używce - na erowidzie w jednym przepisie autor poleca 0,5 orzecha (czy jak to tam sie zwie) na pierwszy raz, podczas gdy na hyperrealu piszą o 6ciu :).




Co mogę powiedzieć o gałce na podstawie swoich dwóch doświadczeń? - nie szarżujcie z nią, zacznijcie od małej ilości (np. jednej sztuki), jakaś laska w komentarzach pisała że po 3ech dostała ataku jakby padaczki :/, tak więc jeśli ma się jakąś ultraczułość albo uczulenie, lepiej cierpieć po jednej niż po 3ech czy 6ciu galkach :). Pamiętajcie o długim wkręcaniu się gałki (właściwe efekty typowo po ok. 4-6 godzinach), a co za tym idzie żeby nie objadać się nadmiernie przed jej spożyciem. Aha - i dajcie sobie spokój z mieloną gałką - podobno producenci dodają do niej uszkodzone gałki, pożarte przez robale i z odchodami w/w :). A całe gałki mają największe stężenie alkaloidów, bo są zawsze świeże w środku.




Jeśli mi się coś jeszcze przypomni to napiszę w komentach. Aha - podczas całego dnia wypiłem czternaście 400ml herbat :)))). Pozdro

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media