nigdy więcej nie zjem grzybów
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
nigdy więcej nie zjem grzybów
podobne
Ten wieczor zaczal sie calkiem niewinnie. Siedzialem upalony, saczylem
browarek i pisalem list do kumpla. W trakcie pisania (moze dlatego, ze
niejedno zjedlismy z tym kumplem) wpadl mi do glowy pomysl, coby sie dobrac
do grzybow, ktore czekaly w szufladzie. Mialem paczuszke ok. 100. Rozsypalem
je na teczce obok siebie i zaczalem pogryzac jak chipsy do piwka. Zwykle
jadam
ok. 50 i tak tez chcialem zrobic tym razem. Na skutek rozkosznego i
beztroskiego stanu, w jaki wprowadzily mnie fajeczka i piwko, przestalem
zwracac uwage na ilosc pochlanianych przeze mnie kapeluszy. Strasznie fajnie
i plynnie mi sie pisalo, wiec zorientowalem sie ze wystarczy, dopiero gdy
litery na kartce zaczely sie rozmywac i zmieniac ksztalty, a ja nie moglem
zmusic dloni do stawiania tych precyzyjnych znaczkow. Zorientowalem sie, ze
zjadlem wiecej niz zwykle - na teczce zostalo ok. 25-30 grzybow. Poczatkowo
czulem sie dosyc normalnie nagrzybiony. Pozniej wszystko zaczelo sie
intensyfikowac. Kanty zniknely, wszystko bylo zaokroglone i plynne. Zaczalem
widziec podwojnie - ten sam obraz nalozony na siebie z lekkim przesunieciem.
Dawalo to taki efekt, jakby wszystko bylo przezroczyste, takie na wpol
materialne. Muzyka rysowala mi niesamowite rzeczy w glowie. Czulem sie b.
dobrze i leniwie. Lezalem na lozku i toczylem jakies powolne rozmyslania o
wszystkim. Do tego momentu wszystko miescilo sie w granicach tego co znalem
z innych jazd grzybowych lub kwasowych. Rozgladajac sie po pokoju zauwazylem
wygladajaca jak b. delikatna siec strukture. Byla jakby rozpieta na
niewidzialnych slupkach (a moze podwieszona na niewidzialnych niciach ?) i
mienila sie kolorami. Wstalem i zaczalem jej sie przygladac. Oprocz tego ze
moglem przez nia swobodnie chodzic (zajmowala spora czesc sporego pokoju i
znikala w scianach), jak na halucynacje zachowywala sie b. realistycznie.
Pozostawala zawieszona w tym samym miejscu
a jej obraz, gdy patrzylem z roznych katow zmienial sie zgodnie z zasadami
optyki. Moja glowa pedzila coraz szybciej, tracilem kontrole nad strumieniem
(rzeka) mysli. Owladnela mna idea, ze jest jakis obszar rzeczywistosci
(jakas druga strona), do ktorego maja wstep tylko nieliczni. Bylem
przekonany, ze istnieje jakis prosty rytual, zaklecie, ktory pozwala na
przejscie do tego rownoleglego swiata. Spedzilem sporo (chyba) czasu
zastanawiajac sie co musze zrobic, by sie tam dostac. Odtanczylem kilka
tancow, wypowiedzialem mnostwo potencjalnych zaklec, wykonalem wiele
rytualnych gestow i nic. Kolejna mysla bylo popelnienie samobojstwa. W
glowie odezwalo mi sie wielkie `EUREKA`. `Jakie to banalne, prosty rytual
przenoszacy w inna rzeczywistosc` myslalem sobie ` musze sie po prostu
zabic`. Na drodze b. racjonalnego, jak przyznacie, rozumowania, doszedlem
jednak do wniosku, ze nawet, jesli o to wlasnie chodzi, to smierc mi nie
ucieknie i w zwiazku z tym nie ma sie co spieszyc. Wiec dalem sobie spokoj z
poszukiwaniem rytualu i poszedlem sie odlac. Zwykle po psychodelikach lustro
jest dla mnie cudowna zabawka, lecz tym razem przerazilo mnie moje odbicie.
Wygladalem jak minotaur mniej wiecej - przekrwione oczy palajace
nienawiscia, twarz wykrzywiona w okrutny grymas. Odwrocilem sie od lustra,
choc postac ktora w nim widzialem bardzo mnie przyciagala. Mocno rozedrgany
i zaniepokojony odlalem sie a wychodzac z lazienki zaslonilem sobie oczy,
zeby nie patrzec na siebie w lustrze. Czulem, ze jeszcze nie osiagnalem
apogeum jazdy i to co przede mna budzilo moj strach. Polozylem sie z
powrotem. Zamknalem oczy i wsluchalem sie w muzyke. Robila mi w glowie tak
niesamowite zamieszanie, ze w pewnym momencie przeczolgalem sie przez pokoj
(nie bylem w stanie chodzic) aby ja wylaczyc. Wrocilem na lozko i staralem
sie uspokoic. Lezalem przerazony i powtarzalem `nigdy wiecej nie zjem
grzybow`, `nigdy wiecej nie zjem grzybow`. Wtedy zaczalem miec strasznie
intensywne halucynacje. Otworzylem oczy, ale to w ogole nie zmienilo mojej
sytuacji. NIe widzialem pokoju, widzialem za to ludzi. Pojedyncze postaci
pokazywaly mi sie przed oczami. Byli to ludzie, ktorych znalem z widzenia,
kumple, przyjaciele, brat. Kazda na tle bezksztaltnej czerni, niektore
patrzyly mi w oczy, inne w przestrzen. Niektore sie usmiechaly, inne nie.
Pojawilo sie wtedy we mnie przekonanie, ze osoby, ktore zobaczylem, sa w
jakis sposob w tej drugiej rzeczywistosci, o ktorej pisalem wczesniej.
Wygladalo to jak pokaz slajdow i bardzo sie uspokoilem podczas ogladania go.
Lezalem tak jeszcze dosc dlugo po tym jak halucynacje zniknely. Zostalem z
jazda grzybowa mieszczaca sie w granicach normy, ale bylem tak wycienczony
psychicznie, ze uspilem sie za pomoca marihuany.
Aha, wracajac do tytulu - zjadlem znowu dwa dni pozniej. :)
- 7902 odsłony