Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

znowu po drugiej stronie lustra. nieoczekiwany wzrost gruczołów mlecznych.

znowu po drugiej stronie lustra. nieoczekiwany wzrost gruczołów mlecznych.

Od 9 rano wyglądałem listonosza, a od 10.30 juz nawet siedziałem na krzesełku przed domem. Siedziałem tam i siedziałem i juz miałem iść i nagle przyjeżdża koleś, myślałem ze do warsztatu bo taki zwykły koleś, ale miał Notes. I szukał mnie. no i to była do mnie przesyłka :).


Lekko żółtawy drobny proszek, miałem problemy z odważeniem tego (całość = ‚mg). Oczywiście od razu sprawdziłem czy jest gorzkie - jest. :) Waga która mam wazy tylko tak minus plus 20mg, a to juz jest dawka strong. a ja chciałem tak 15mg i tak mi się wydawało ze tyle, ale chyba za dużo jednak sobie posypałem. Ale tak wizualnie czyli na oko to to było tylko kilka okruchów, naprawdę tyci tyci, wiec nawet nie przypuszczałem ze mogę się tak odurzyć. odkurzyć.


no i to zjadłem i jak to zwykle w życiu nudnego mężczyzny bywa zacząłem oglądać telewizor i obejrzałem coś tam koleś opowiadał o windzie ze jechał i sie nie zatrzymala (kiedys mi sie snil taki sen) no i blabla i wstaje a tu stan ktory zwykłbym nazywać stanem "dziwnym" :-). Wiec zapakowalem plytke w diskmena i jedizemy rowerem tylko nei wiem gdize i po co.


Pojechalem nad zalew posiedziec na trawce, podczas jazdy nogi mialem jak w kisielu czy tez w smole - dosc ciekawie, tzn inaczej, mieciutko. a wogole to zaraz zacznie padac chyba taka pogoda sie zrobila. no i jak sobie lezalem to... a wogole to przez wiekszosc czasu myslalem o mej lubej i ze to tak fajnie ją mieć :). Jezdizlem i mialem paranoje ze nie moge sie przegrzac, bo w sumie slonce, poludnie, a ja na rowerze po jakichs amfetaminach no i tak jezdizlem powoli. dosc sporo mialem paranoi typu jak wygladam. no i dojechalem do lasu, las wydal sie mniej wiecej zwykle niezwykły jak to bywa, na łące za to praca dalekich ciagnikow wydawala co jakis czas muzyczke :) a koniki polne pieknie graly tak gleboko ;). podziekowalem laczce, bowiem przegrzac sie nie wolno ;) i wrocilem. wrocilem do domu, w pelnym tripie przebralem sie bo bardzo sie spocilem i polezalem sluchajac herberta.



aha no i ciagle ten nieprzyjemny szczekoscisk. słabo.


no wiec lezac i sluchajac herberta i patrzac na chmury za oknem, te tanczyly fraktalne tance, tudziez i ówdzie :) pojawialy sie rozne kolorowe plamki, a za zamknietymi oczami kolorowe tunele.


Mialem trudnosci z zobaczeniem zrenicy swego oka - tak je widzialem jakby cale bylo czarne, ale po jakims czasie to sie udalo i zrenica byla w normie, tylko oko szkliste.


Uruchamiajac, to wczesniej, komputer, te literki wirowaly, np literka R od slowa Red Hat wirowala wokol tego slowa :). A wiewiorka ze sciany nadal zlewa sie z otoczeniem i po chwili wpatrywania sie w nia juz nie wiadomo czy jest wiewiorka czy kawalkiem drewna.


Przez wiekszosc czasu, poczas najintensywniejszego tripa czulem szczekoscisk i takie jakies no ze tu mnie uwiera albo nie uwiera, albo nie wiem co ze soba zrobic. takie zakrecenie tez. malo przyjemne. również niepokój. ale pozniej (o tym pozniej) to minelo i bylo milo, wiec mysle ze za duzo dawke (o kilka okruchow za duzo) zaaplikowalem dozylnie w piętę.


Tak lezac rozmyslalem gdzie by sie udac, bo siedziec w domu to zly pomysl. Wymyslilem ze pojade tam gdzie zwykle koncza sie dalekie podroze - na gorke 2km od miasta :). rozlozylem sie. aha, ciekawilo mnie, bo byla 12 w poludnie albo w sumie to troche pozniej i rolnicy pracowali w polu, a kiedy byla 16, czyli jak juz slonce mniej prazylo, to oni wracali z tego pola do domu. i tak mysle co nimi kieruje, ze musza rano to robic, przeciez byloby im chyba lzej. no ale pewnie jest jakis bzdryng o ktorym nie wiem.


lezalem i sluchalem muzyki, muzyka jest bardzo wazna, ale to pewnie tez dlatego ze bylem sam. muzyka to taki luksus, tak sobie myslalem.


dobrze mi sie lezalo na trawce, zauwazalem to na co mi kiedys zwrocila uwage moja kobieta, ze wystarczy sie w jedno miejsce popatrzec a ono nagle zaczyna zyc - tyle robaczkow, wijów, mrowek, pajączków ze hoho.



no i leze i ogladam te dziwne chmury i slucham muzyczki i czuje jakies futerko pod reka, wiec myslalem na poczatku ze to cos mnie uwiera. ale futerko tak jakby sie ruszalo. wiec wstalem i patrze. dziurka. a z dziurki wychodzi wielki trzmiel/bak/bardzo_duza_osa i sobie kopie tam dolek nie patrzac zupelnie na mnie.



i to bylo takie fajne, jest. zastanawialem sie po co ona to robi, a ty pewnie wiesz. wpadlem ze moze w zimie tam sobie spi, dobra miejscowa bo ludzie nie chodza i spokoj (w zimie). no i bylo strasznie duzo skrzydel chrabąszczy, na poczatku myslalem ze to łupiny z zoledzi ale to skrzydla umarlych chrabaszczy!


tam juz mi sie zaczynalo robic lepiej, tzn mniej szczekoscisku i ogolnie wygodniej i posiedzialem jeszcze troche i posluchalem muzyki i popodziwialem przyrode.


jesli chodzi o glowe to podobnie jak po mdma, chociaz tez czulem integracje z przyroda, aczkolwiek ja normalnie tez czuje ta integracje z przyroda. ale ciagle takie uczucie ze jednak to taka czysta najebka, z mnostwem wodotryskow i fontannów i wzorkow kolorkow i pierdolek. Po psychodelikach to bylo efektem ubocznym, tutaj to jest efektem glownym. Chociaz nie powiem jest ladne, ale 5-8 godzin to ogladac to sie nudzi ;).


Mysle ze nastepnym razem trzeba zjesc tego mniej no i w komfortowych warunkach - na pewno nie w domu pelnym ludzi, no i nie o 12 w poludnie bo sie czlowiek poci i meczy i po co to. :) Fajnie by bylo gdzies pojechac np pod namiot, bo ja ciagle czulem presje czy cos takiego, ze musze wrocic do domu, ze musze uwazac na ludzi, na samochody (tak, naprawde ciezko bylo oszacowac czy samochod jest daleko czy blisko i jak szybko jedzie). trzeba to dobrze zaplanowac. poki co srodek dziala, jest duzo naprawde fajerwerkow, ale, haha w odbiciu monitora wygladam jakbym mial male nieopalone cycki! haha.



moj boze ;).


no dobra, a wiec dosc mocno stymulujacy trip, jakbym nie wiedzial co to to bym mowil ze pewnie dodali tu duzo amfetaminy ;) no i ten szczekoscisk i tez dosc sporo niepokoju bylo, ale mysle ze jesli razem to bedizemy jesc to bedzie ok.


Co dala mi ta podroz? Ona w sumie to nadal trwa. Ale wszedzie widze owady, te male pseudorobociki. My tez jestesmy takie robociki, a moze inaczej -one tak samo czuja i sie pewnie kochaja i nienawidza jak ludzie. Wiem bo ten bąk z dziury mi powiedzial/przekazał :-).

Ocena: 
chemia: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media