wykupiliśmy wszystkie tubki
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
wykupiliśmy wszystkie tubki
podobne
Nazwa substancji: klej butapren, butaprem, jakiś ruski;
poziom doświadczenia użytkownika: oj, będą tabletki, gaz ronson, gaz za
2,50, butapren, alkohol, baka i chyba to wszystko;
dawka, metoda zażycia: wdychanie oparów przez torebkę;
Set & setting: zwykły szary dzień, zero doła można powiedzieć, że fajnie
jest.
Pierwszy raz spróbowałem kleju w te wakacje, a dokładniej 2 tygodnie przed
zakończeniem, kleiłem akurat dętkę, a że zostało jeszcze dużo postanowiłem
spróbować (akurat byłem na wsi więc nie było zioła, ani nic, więc trzeba
było się tym zadowolić). Razem z kumplem, który mi o tym opowiedział
postanowiliśmy pójść do opuszczonego domu zaraz za moim podwórkiem. Zbliżał
się wieczór. Przygotowaliśmy sobie miejsce, siadamy. Chwila podniecenia i
wlewamy klej do samary. Na raz, dwa, trzy startujemy i słowo się żekło.
Pierwszy buch i jakiś dziwny smak, ślinę, która się zbierze wypluwamy na
ziemię. Dalsze buchy. Już nas muli i słyszymy echo. Oczywiście spodobało nam
się to i nie mięliśmy zamiaru przestawać, kilka chwil później włącza nam się
muzyka, której teraz nie potrafię odtworzyć, jest coraz lepiej. Kilka
kolejnych buchów i zaczyna się. Czuję się jakbym nie był w sobie (bardzo
przyjemne uczucie!). Wkręca się pierwszy halun: patrzę na obraz i widzę na
nim całkiem coś innego niż jest narysowane w rzeczywistości, ale to nic w
porównaniu z tym co się miało stać później. Tracę świadomość, wydaje mi się,
że jestem jakby cegłączymś w podobie, a może już umarłem? I żeby się z
tamtąd wydostać muszę na moje miejsce wciągnąć inną osobę. Na moje szczęście
były tam jeszcze dwie osoby, które miały nas pilnować. Jedną z nich
zawołałem i wciągnąłem ją tam. Byłem szczęśliwy, że udało mi się z tamtąd
wydostać. Obudziłem się bo kolega, który zajął moje miejsce spytał się mnie
co ja robię? Nic nie odpowiedziałem, bo doszedłem do wniosku, że to był
tylko niemiły film. Po ochłonięciu umówiliśmy się, że drugi raz spróbujemy,
ale tym razem w innym pomieszczeniu. Na drugi dzień. Tak jak się umówiliśmy
tak zrobiliśmy. Przenieśliśmy krzesła do drugiego pokoju i zaczynamy.
Początek taki jak wczoraj tylko tym razem inne haluuny (zapomniałem dodać,
że była tam mała piwnica, coś takiego jak szambo bez pokrycia). Patrzymy w
piwnicę i na ścianie zaczynają pojawiać się graffiti. Wstajemy, podchodzimy
bliżej i czytamy co jest tam napisane. No dobra, graffiti znikło, na dzisiaj
koniec, reszta jutro. Minęła noc i wracamy do tego domu. Zajmujemy pozycję i
kiramy. Tym razem widziałem robotnika, który buduje w piwnicy coś z cegieł
(całkiem nowych!!). Powoli przesuwa się przez piwnicę z jakimś cementem na
plecach i sie do nas uśmiecha. Ja mocno wkurwiony zaczynam ciężko na niego
bluzgać (dobrze, że rodzice nie usłyszeli!). Po chwili opanowałem się i
kiraliśmy dalej. Widze rodzine tego kolegi co z nim kiram. Mówią coś do nas
(nie pamiętam co, ale chodziło o klej bo zauważyli u nas torebki). Jedynie
ja ich widzę i rozmawiam z nimi. Kumpel patrzy zdziwiony na mnie, a ja się
budzę i wszystko mu tłumaczę. Dobrze, że to był tylko halun. Ufff...
Do końca wakacji klej braliśmy regularnie, aż wykupiliśmy wszystkie ze
sklepu. Po wakacjach zrobiłem sobie przerwę, nie długą, ale zrobiłem.
Braliśmy go jeszcze przez jakiś czas po przerwie, ale nie ma co opowiadać.
Opowiem teraz to co działo się przez moje ostatnie trzy spotkania z
butaprenem. Jest poniedziałek. Kupiliśmy klej, ale dziwną nazwę miał, bo
nie butapren, ale butaprem. No nic, nie zraziliśmy się. Poszliśmy na pewną
ulicę w Łodzi do krzaków. Wypełniamy samare i kiramy. Wydaje mi się, że
jestem na jakimś innym osiedlu u koleżanki, ale nie wiem co tam robię (po
tym dziwnym kleju prawie nic nie pamiętasz!). Ocuciłem się, aha dziwne jest
to, że budziliśmy się w tym samym momencie. Dolaliśmy kleju i jazda, tym
razem widze malarzy którzy na murku (którego w rzeczywistości nie ma) malują
napis ŁKS ****** (w tym miejscu (*) jest nazwa mojego osiedla). Nie wiem
dlaczego, ale biję im brawo. W między czasie kolega mój kilka razu wstał i
upadł, więc musiałem przestać fantazjować i go pilnować trzeba.
Drugie spotkanie, tym razem u mnie w piwnicy z ruskim klejem. Siedzimy przy
zapalonym świetle, kiramy i widzę jakąś wojnę małych ludzików, później
sygnalizację świetlną, która pozwala atakować (zielone-atakujesz,
czerwone-ciebie atakują). Wojna się skończyła i zacząłem widzieć wokół
wszystkiego czerwone obwódki (takie kółka? ułożone obok siebie wzdłuż
przedmiotów). No nic, powoli się przyzwyczajam, ale musimy wyjść z piwnicy
bo robotnicy czegoś tam szukali i nie chcieliśmy aby nas złapali. Przez ten
czas poszliśmy kupić jeszcze jedną tubkę, ale tym razem polski butaprem.
Czekamy, aż piwnica będzie pusta i włazimy, ale tym razem światło
pozostawiamy zgaszone. Rozpoczynają się haluuny, a raczej wspomnienia.
Patrzę na swoją piwnicę i widzę czarno-białe obrazy z dzieciństwa (po gazie
miałem coś podobnego tylko mała różnica, zamiast obrazu słyszałem głosy),
które się na prawdę wydarzyły! Ogarnia mnie wzruszenie czy coś takiego, ale
klej się skończył :(.
I teraz jak na razie ostatnie spotkanie. Jesteśy u kolegi w piwnicy, przy
zgaszonym świetle kiramy i patrzymy komuś przez drzwi do komórki, ale tam
zamiast normalnych kwiatów, było oko wszechświata podłączone do jakichś
maszyn, później głowa dziecka. Następnym filmem był byk zamknięty w komórce
obok, który się zdenerwował i chciał z niej wyjść, ale wydostały się na
nasze szczęście tylko rogi. Uff... Kolejna dolewka kleju i kiranie. Tym
razem w komórce jest jakaś winda, a obok niej po dwóch stronach przyciski z
wizerunkami różnych postaci z dragon balla, tsubasy :) Nie wiemy do czego to
ale wybieramy z kolegą po postaci (przez cały czas mięliśmy wspólne filmy,
to samo widzieliśmy!! Co jeszcze nigdy nam się nie zdarzyło). I nagle
pojawiają się one w windzie (w dalszym ciągu widzieliśy to samo), a ta winda
rusza do góry, po kilku sekundach zjeżdża na dół i wiemy, że jest koniec
walki. Wybieramy kolejne postacie i dalej to samo. Graliśmy w to dotąd,
dokąd nam się klej nie skończył :). A później nie mogliśmy wydostać się z
piwnicy (to już na serio!) bo nie mogliśmy zamka otworzyć.
Jak widzicie nasze historie są fajne... Mamy chęć jeszcze spróbować, ale na
razie nie mogę wychodzić z domu :(.
Ocena: 3+
+ sama czynność wciągania;
+ filmy, które są dość długie i ciekawe;
+ cena (od 1,50zł do 2,30zł);
+ ogólnodostępność;
+ raz na jakiś czas można;
+ jeszcze kilka, ale nie pamiętam :P
- silnie uzależnia;
- niszczy płuca, mózg, szare komórki, wątrobę;
- mogą cię złapać gdy jesteś zmulony;
- zapach, który pozostaje we włosach i tchawicy;
- na pewno są jeszcze inne.
P.S). Zdarzały wam się kiedyś wspólne haluny?
P.S. 2) Czekam na komentarze.
- 16767 odsłon