Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

peganum harmala - drugim okiem wstecz :-)

peganum harmala - drugim okiem wstecz :-)

Wzorem Black Panthera, postanawiam sie podzielic z wami moimi dzis zakonczonymi doswiadczeniami z ruta :-) Ze wzgledu na swoja wrodzona niewrazliosc na wszelkie substancje odurzajace (strasznie nieekonomiczna rzecz), probowalem jej w ilosciach nieco wiekszych niz moj poprzednik, a mianowicie 4-20g. Poczatkowo mialem nadzieje ze 4 gramy zdolaja zablokowac mao, i ze cos odczuje (nie liczylem na spektakularne efekty - po prostu chcialem sprawdzic jak to dziala. Niestety, pomimo przygotowania zgodnie z najbardziej popularna metoda z sokiem cytrynowym, poza ochydnym smakiem nie odczulem nic. Moze jedynie lekka relaksacje, ktora jednak najprawdopodobniej byla po prostu placebo. Potem probowalem ruty z mimosa, co wole przemilczec, bo jedynym skutkiem jest efektowny haft, ktorego zreszta do dzis nie moge do konca zetrzec ze sciany. 2x2metry i pare godzin bolu brzucha i plukania gardla. Dalej probowalem wiec samej ruty, zrobilem se wywar z 8 gram, jednak w polowie nie bylem w stanie dalej pic, wiec zrezygnowalem. Na jakis czas dalem se spokoj z ruta, uznajac ze moze jakas lipna jest, to po co sie katowac. Jednak gdy ruta okazala sie byc dzialajaca w normalnych dawkach (z tym ze na kogos innego), postanowilem sprobowac jeszcze raz. Jednak wiedzac ze nie przelkne tego cholernego wywaru, postanowilem zmielone nasiona, 8 gram, polknac. Bol brzucha byl tak silny ze zagluszyl ewentualne efekty ;-/ Dalej postanowilem wlaczyc do akcji sode kaustyczna, ktora okazala sie byc kluczem do szczesliwej ekstrakcji zanieczyszonego chlorowodorku harmaliny :-) poczynilem to z 10 gramami, liczac straty, powiedzmy ze wprowadzilem do organizmu rownowartosc ok.8 gram. Dalej nic, doszedlem wiec do wniosku ze moja jebana odpornosc znowu daje o sobie znac, tym bardziej ze znane sa raporty osob, ktore w duzych dawkach nie odczuwaja efektu, uznalem to wiec za wyjasnienie moich niepowodzen. Trzasnalem se wiec tydzien pozniej 2x wieksza dawke tak samo przygotowanej. 20 gram ruty, okazalo sie byc lekarstwem na moje z nia nieporozumienia :-) wreszcie osiagnalem z dawna oczekiwany stan, ktory jednak poza pierwszymi minutami fascynacji, okazal sie byc ciezki i nudny, a w dalszej czesci doszly jeszcze dolegliwosci fizyczne. Po ok 100 minutach stwierdzilem ze lipa juz, i nagle mnie trzaslo - to jest najciekawsze w rucie, to ze dlugo nic, ale jak juz sieknie, to od razy z pelna para :-) czytalem sobie i nagle wieeelkie zawirowanie i juz nie moge rozroznic literek. Odkladam wiec ksiege, i klade sie do lozka, bo nie bylem w stanie ustac na nogach. Cev i mocna zawirowanie lba, ktore jednak pozniej przerodzily sie w nieprzyjemny bol glowy. Ogolnie gra nie warta swieczki imho, choc przekonalem sie ze ruta dziala i zamierzam dalej z nia kombinowac ale juz tylko jako wzmacniacz dla innych smakolykow, samej ruty nie warto, wyczerpanie, polaczone z glodem bylo po zakonczeniu tripa porownywalne z ciezkim kacem, taka sama niemoznosc zrobienia czegokolwiek.


Reasumujac - ruta jako booster TAK (choc sam jeszcze nie probowalem laczyc z niczym, poza niepowodzeniem z dmt, to czuje ze w polaczeniu z psylocybina np. bedie to cos cudnego), sama ruta NIE. oczywiscie imo :-)

Ocena: 
natura: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media