na papierze po papiery
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
na papierze po papiery
podobne
Ja i kolo musieliśmy odebrać papierki ze studiów w poznaniu bo nas wyjebali,
więc wzieliśmy moją dziołchę i wyruszyliśmy rano. Na przystanku rozdałem
papierki (Hoffman) i dalej. Po pół godzinki jak już wsiadaliśmy do pociągu
kręciło nas juz ostro (0 halu tylko humor). Siedzieliśmy w przedziale z
dwoma dziadkami i rechotaliśmy się aż wszystkich kichy bolały. Jako że
otworzyliśmy okno a deszcz lunoł znienacka (nam to nie przeszkadzało)
dziadek nr 1 uprzejmia nas poprosił o zamknięcie - popatrzyliśmy na niego a
on cały mokry. Drugi dziadek wydawał nam się byłym gestapowcem który zakopał
w okolicznych lasach jakeś zrabowane (tak se opowiadaliśmy) na co on ubrał
stary płaszcz i wysiad na stacji w jakimś lesie. W samym poznaniu jak
dotarliśmy do dziekanatu siedziałem z kolo w klopie nie mogąc się przestać
śmiać i zastanawiając się jak tam wejdziemy i co powiemy stwierdzając że
jesteśmy tak odjechani że nie nadajemy się do niczego. Oczywiście rozmowa z
paniemi z dziekanatu nic nam nie dała, zrobiliśmy z siebie debili i nic nie
załatwiliśmy (i tak dobrze jak miłe panie nas rozpoznały a ja mówiłam że
pamiętamy jak się nazywamy). Wolni od zmartwień poszliśmy do palmiarni.
Zwiedzając różne sale czyliśmy się jak w mexico, dżungli brazylijskiej, na
pustyni i w indiach czy jeszcze gdzieś tam. Jadyny halunik który się nam
udzielił to oddychająca ziemia i płynące elementy betonowe. Rybki były
odjazdowe ale jakieś smutne (mój faworyt to węgorz elektryczny). Później
jazdka zaczeła schodzić, zrobiło się smutno, jedzinko i pićku jak z papieru
... n u d a ... Od położenia się na ziemi uratowała mnie tylko obecność
dziewczyny ( takie światełko ). Zaczeliśmy szukać czegoś pozytywnego
kręciliśmy się bez celu, dworzec PKP wydawał nam się dżunglę z dzikimi
zwierzętami. nareszcie znaleźliśmy coś pozytywnego - przeciętego na pół kota
na torach. Ubawił nas na chwilę - w końcu to on miał dopiero przejebane.
Wracaliśmy załamani, czytaliśmy komiks ( miesięcznik Produkt - wart
polecenia). Ostoją spokoju i nadzieją była rodzina, nie mogłem się doczekać
jak do domu. Gniazdko rodzinne przyniosło ukojenie i poczucie
bezpieczeństwa. Od tamtego czasu tylko Mj i czasem Ext (no raz wrzuciłem
powój). Bilans na koniec wychodzi zyski=straty.
- 8164 odsłony