Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

muchomor czerwony - pierwsze (i ostatnie?) doświadczenie

muchomor czerwony - pierwsze (i ostatnie?) doświadczenie

  • Nazwa substancji: amanita muscaria aka muchomor czerwony

  • Doswiadczenie: thc (sporo), xtc (zadko), alkohol, psylocybina (raz z checiami na powtórke)

  • "S & S": chec poznania czegos nieznanego, z dobrym nastawieniem, brak jakichkolwiek problemow ktore moglyby latac po glowie










    Z chęcią spożycia muchomora czerwonego nosiłem się już jakiś czas, czekając na okres kiedy to w

    lesie pojawią się te czerwone grzyby. Las mam nie daleko domu więc o taką wyprawę nie było trudno.

    Jako, że nie chciałem ich jeść sam zapytałem bardzo dobrego

    kumpla czy nie miał by ochoty spróbować ich ze mną, on oczywiście z uśmiechem na twarzy zgodził się.



    Pod koniec sierpnia postanowiłem wybrać się do lasu poszukac interesującego mnie grzyba. Bez

    większych problemów przyniosłem do domu 7 sztuk z kapeluszami o srednicy od 5 do 8 cm, po oczyszczeniu

    wrzuciłem je do domowej suszarki grzybow. Z suszarki wyjąłem je 2 września i włożyłem do foliowej

    torebki.



    Nadszedł dzień 5 września, który miałem już zaplanowany co nieczęsto mi się zdarza (planowanie dnia).

    W planach miałem posiedzieć w pracy do 16, pozniej udac się do domu i na 18 bylem ustawiony na

    wędkowanie na jeziorku ze znajomym. W pracy się okazało, że skończyły się materiały i juz o 12 byłem

    w domu. Widząc za oknem taką piękną pogode odrazu przez myśl mi przeleciały muchomorki, ale

    sam jeść nie będe a kumpel w robocie, coz. Jakiś czas później około 13.30 dostaje sms:



    Yo i jak tam wysuszyły się




    bo ja już po robocie




    i mam na nie ochote.


    Odpisałem mu, żę kończe obiad zaraz i za małą godzinkę będe. O 14.00 wychodzę z domu mówię rodzicom

    że wracam troche poźniej, w kieszeni trzymając foliówkę z grzybami. Po 15 minutach docieram do jego domu.

    W domu rodzice i młodszy brat, siadamy przed kompa troche muzyczki, gadamy, partyjka w q3.

    Jedno, drugie spojrzenie.



    - Masz te grzyby?




    - Mam.




    - Jemy?




    - :) pewnie.




    Przenosimy się do innego pokoju. Mówie mu żeby przyniósł czysta wode do popicia. Przy okazji

    wypytuje mnie o efekty działania tego specyfiku. Mówie mu o rzeczach, które przeczytałem na hyperreal\'u

    i erowid\'zie. O 15 zasiadamu do podwieczorku. Teraz troche o smaku i metodzie spożycia muchomora czerwonego:




    Zapach ma jak prawie każdy inny suszony grzyb, po włorzeniu do buśki, dolaniu wody i rozmemłaniu tego w gebie

    odczuc można słodkawo mdły smak, na początku nie było problemu z połknięciem ale z kolejnymi kawałkami

    było już gożej i zapijaliśmy to napojem malinowym, który prawie całkowicie niwelował smak grzyba.

    I tym sposobem zjedliśmy mniej więcej po 3.5 kapelusza.



    Godzina 15.10 wracamy do komputera, gramy w q3, do kumpla dzwoni nasz dobry znajomy, że zaraz będzie

    u nas, postanawiamy, że nic na temat naszego posiłku mu nie mówimy. Tak jak szybko wpadł ten znajomy tak szybko wypadł bo

    coś tam miał do roboty ogólnie to ja ani kumpel go nie zrozumieliśmy, nie przejmując się tym gralismy sobie dalej.



    Godzina 15.40 postanawiamy wziąć grajo i wyjśc na ogród i tam poczekać na dalszy rozwój sytuacji.

    W tym czasie czułem ze w żałądku dzieje sie coś i może być nieciekawie.

    Słuchając muzyki (drum\'and\'bass i hh) troche po 16 czuje ze mój żołądek odzywa się coraz mocniej.

    Kumpel tez nie czuje się rewelacyjnie i ma podobne problemy, w pewnym momencie wstaje i mówie, że

    chyba będe wymiotował, poszedłem na tył ogrodu, wysikałem się, jakimś cudem dolegliwości zupełnie

    minęły, z uśmiechem na twarzy oznajmiłem to kompanowi i poleciłem mu żeby terz pochodził. Zrobił jak powiedziałem

    i jego brzuch też już przestał krzyczeć. Między czasie ustawilismy się z dobrym kolesiem, czekając na niego wybraliśmy się na kładke

    pobliskiego jeziora. Pierwsze efekty grzyba jakie oboje zauwarzyliśmy to wzrost ciśnienia krwi, dosłownie czułem jak serce mi bije w całym ciele

    nawet w koniuszkach palców, to samo potwierdził mi kolega. Drugi efekt to zupelne rozluznienie, psychiczne (nic szczególnie nie przykuwało mojej uwagi) i fizyczne

    wstanie z kładki i wyjście po kumpla, który już niedługo miał sie pojawić na ogrodzie bylo nie lada wyczynem,

    bo ostatnią rzeczą w tym momencie była chęć wstawania na nogi, była to ostatnia jaki pierwsza rzecz którą chciałem zrobić bo w tym momencie

    poza siedzeniem nie chciało mi sie robić NIC. Ale mobilizacja i wstajemy, kumpel juz czeka, wbijamy

    się na ogród rozsiadamy sie wygodnie, muzyczka i gaworzymy. Mówimy kumplowi co nas dziś spotkało, troche sie pośmialiśmy z tego (co za ludzie muchomory wcinają). Drugi grzybiarz dzwoni do znajomego

    zapytać się czy nie ma aby troszke czegos do spalenia (thc:) ha i jest, poinformuje nas kiedy bedzie

    na miejscu i podjedzie. Dodam, że na ogrodzie wszyscy wypijamy po jednym piwku.



    Nasz stan rozleniwienia, które było bardzo przyjemnym stanem coś jakby zjesc ten kawałek xtc który odpowiada za dobry humor i dobry kontakt

    z innymi bez tej całej chemii, która każe tańczyc, biegać i rozwala w kosmos twoje oczy, że każdy wie, że jestes spigulony, trwał do 19 i pewnie trwał by dłużej ale kumpel który do nas dołączył

    zmywa się do domku, a my postanawiamy jechać rowerami do mnie.



    Do mnie nie dojeżdzamy :)Jako, że obaj bardzo lubimy grać w kosza, widząc znajomych koszykarzy grających na boisku

    podbijamy do nich z chęcią gry 2vs2. Rozgrzewka i gramy, jako że mam nie najgorsza kondycje szybko zauważam, że złym pomysłem bym wysiłek fizyczny gdyż brakowało mi sił zeby biegać a rzucałem do kosza

    tak jakbym nigdy w to nie grał, kumpel wyglądał lepiej i czuł sie też lepiej. Mecz wygraliśmy :) Na boisko wpadł umówiony zią z dwiema ładnymi kosteczkami

    haszu. Postanawiamy na chwile rozjechać się po swoich domach i spotkać się by skonsumować hasz.

    W domu zjadam kolacje (podsmarzane pierogi z miesem i z ... grzybami tyle że borowiki) W domu odczuwam kolejny dziwny efekt

    najprawdopodobniej spowodowany działaniem muchomora, krótkotrwałe i nagłe utraty rownowagi, idąc po domu ni z tąd ni z owąd

    wpadłem na ściane, raczej nie bylo to spowodowane alkoholem (piwo) bo to za mała ilość pozatym nie czułem alkoholu w ogóle.



    Godzina 21 jade spowrotem do kumpla, na rynku spotykam znajomka to spaliłem z nim rurke hasz+tytex, nie czuje znacznych efektow thc, on mówi ze całkiem miły hasz.

    Idziemy promenadą w strone domu drugiego grzybiarza, znów odczuwam utraty rownowagi, oraz denerwujący mnie bełkot w mojej mowie coś jak po spożuciu znacznej ilosci alkoholu.

    Wbijam się na chate do kumpla, spalamy połowe haszu (mniej więcej 0.7g - kostka). Postanawiamy pograć na kompie, krótka partyjka i stwierdzamy, że komputer nas odpycha i uciekamy od niego. Siedzimy w

    pokoju, wychodzimy na ogród z zamiarem spalenia jeszcze odrobiny haszu. Na ogrodzie pytam kumpla o

    odczucia, mówi że dookoła tyle rzeczy które tylko są i zupełnie jakoś go nie obchodzą, próbuje na czyms sie skupic ale jego mózg nie chce, poprostu jesteśmy na ogrodzie.

    A jednak coś przykuwa nasza uwage, coś co leży na ławce kuliste kształty male i mokre. Kumpel dotyka:



    - Co to?




    - Nie wiem, mokre jakies.




    - To zyje?!


    ok 2 minuty później,



    - o kurwa pestka po brzoskwini


    Ech nie ma to jak betonowe głowy ...



    Godzina 22.30 jade do domu, chwile rozmawiam z mama, ide do pokoju siadam przed kompa, spojrzenie

    na monitor i stwierdzam ze to nie to, znów mnie odrzuca. Poszedlem się wykompać i kłade się do łóżka.

    Zasypiam dość szybko, sen mam dosyć płytki, budze sie kilka razy w nocy meczy mnie to znacznie, a zazwyczaj śpi mi się bardzo dobrze i nie mam kłopotów ze snem.

    Budzę się koło 9, dzis do pracy iść nie muszę, jestem nie wyspany, w łóżku leżę do 10 po czym

    wstaję, myję się i ide zjeść śniadanie. Teraz jest 12.20 i kończę pisanie tego TR.



    Podsumowując pozytywy i negatywy zjedzenia muchomora:



    +++ bardzo dobry humor,




    +++ dobry kontakt z ludzmi,




    +++ miłe rozleniwienie,




    +++ nowe doświadczenie




    --- smak grzybow,




    --- dolegliwosci żołądkowe,




    --- utraty rownowagi,




    --- bełkot w mowie,





    Minusy nie wpłyneły jednak na ocene całego dnia bo pojawiły się pod koniec całego doświadczenia, bądz były krotkotrwałe (żąłądek i smak).

    Doświadczenie z amanita muscaria oceniam jak najbardziej pozytywnie, czy spróbuje jeszcze raz? myśle, że nie, przynajmniej teraz tak twierdze

    a co czas pokaże, zobaczymy. Pozdrawiam.









  • Ocena: 
    Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
    © hyperreal.info 1996-2024
    design: Metta Media