Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kolejna podróż

kolejna podróż

I stal sie cud, a moze tylko tak ja to odbieram

Rano wpadl do mnie przyjaciel, rzucil dwa zdania

ze nie mozna na mnie patrzec i wreczyl mi prezen,

powiedzial ze moze to mi pomoze....


Usiadlam w pokoju, w dloni male puzderko z symbolem

czi na pokrywce, doskonale wiedzialam co w nim

jest, on zawsze daje mi taki sam prezent.

Otworzylam, w srodku male zawiniatko aluminiowej

foli i karteczka, zjedz i potraktuj to jak sesje

u psychonalityka.... usmiechnelam sie do siebie, pytajac sie

jednoczesnie czy moge sobie na to pozwolic, czy to

dobry moment, pomysl. Rozwinelam zawiniatko i

moim oczom ukazal sie malutki kamyczek, usmiech stal sie

wiekszy. A co tam to zawsze pomagalo. Zlapalam plecak,

wrzucilam do niego ciely sweter, termos z kawa, maly

notes, pastele kilka arkuszy kartonu i wyszlam z domu.

pojechalam na wzgorza morenowe. usiadlam sobie w lesie

wdychajac swierzosc wiosny i zrobilo mi sie cudownie dobrze,

czulam ze nic wiecej mi nie trzeba, ale zamiar byl inny.

Nalalam sobie kawy, wyciagnelam puzderko. Chwila wachania

i kwas znalazl sie pod jezykiem. Siedzial skupiona wpatrujac

sie w ledwo rysujaca sie zielen otoczenia. Blogosc rosla

co sugerowalo ze magiczna substancja zaczela dialac,

lek powoli zmniejszal sie, mysli ustawaly, nasilily sie

zmysly powoli przepelniac zaczelo mnie uczucie jednosci,

czulam jak moje komorki chlona powietrze mieszaja

sie z nim tworzac kosmuiczny koktajl. Po chwili nie

wiedzialam gdzie konczy sie moje cialo a gdzie zaczyna

sie pien drzewa na ktorym siedzialam. Czulam jak

przeplywa energia pomiedzy mna a tym kawalkiem drewna.


Otworzylam oczy, a moze tak tylko

mi sie wydawalo i zobaczylam to. Dziwne w ulamku sekundy

zobaczylam jak wszystko do okola mnie zaczyna rozkwitac

i budzic sie, drzewa puszczaly paki, widzialam jak powoli z

tych pakow rozwijaja sie liscie, rosna, slyszalam

trzaskanie, krople wody spadjace na liscie, soki krazace

wewnatrz pni drzew, szum wyrastajacej

trawy, lopot skrzydel motyli, ogluszajacy spiew ptakow,

wszystko to mieszalo sie z ogluszajacym lomotem mego

serca. Potem pojawily sie kwiaty, feria barw mnie

przytloczyla, a potem zobaczylam jak liscie czerwienieja

zaczynaja spadac z drzew, a zielen przeradza

sie w szarosc. I swiat stal sie taki jak na poczatku. Nie

wiem ile tak siedzialam, nie nosze zegarka. Podnioslam

sie z pnia, wrzucilam termos spowrotem do plecaka i

ruszylam w droge, chodzilam po lesie, dotykajac drzew,

galezi, kielkujacej trawy, ziemi. I czulam sie szczesliwa.

Swiat zatacza kregi, pory roku, budzi sie i umiera, by znowu

sie przebudzic, moje zycie tez akie musi byc, to nic ze

teraz


jest sroga zima klopotow, niedlugo przyjdzie wiosna,

znowu zobacze kolory. jakiez to proste, wrecz banalne,

czy musialam brac kwas by to zrozumiec?

Zaczelo robic sie szaro i chlodno, zarzucilam na siebie

swetr, i poszlam spowrotem na autobus. Powrot do

domu przez miasto byl koszmarny

ludzie-mrowki-automaty, nieczuli, niemyslacy,

wszechobecna szarosc,

z ulga dotarlam do domu. Teraz siedze rzed kompem, wiem ze

jeszcze nie wrocilam do realnego postrzegania swiata,

bo uczucie jednosci trwa, jakzebym chciala by pozostalo.

Slucham muzyczki z Pi i wiem ze juz jest duzo lepiej.


To byl jeden z intensywniejszych tripow w mym zyciu, ale

dawno nie

zarzucalam kwasu, wiec moze dlatego.......

Ocena: 
chemia: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media