benzydamina pierwsza krew
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
benzydamina pierwsza krew
podobne
Nazwa substancji: benzydamina
Poziom doświadczenia użytkownika: MJ, #, alprozolam, aviomarin
Dawka, metoda zażycia: siup przez filtr
"set & setting": wieczór, godzina 19:00, wszyscy zdrowi
Po ostatnio mało udanej próbie z Aviomarinem, po głowie chodziło mi coś nowego i bardziej sprawdzonego ;) Miałem pewien niedosyt po tamtym łykaniu. Tak się zdarzyło że mój dzielny towarzysz zarzucił w południe hasło: ?dziś sobie coś zapodamy - OK?. Nie planowane akcje są najciekawsze! On stwierdził że połknie gałkę a ja się przytruję benzydaminą.
Jest godzina 19:00. Wszystko przygotowane. Sporządzam specyfik z 2 torebek Tantum Rosy (myśle że wystarczy). Jeszcze trochę się nad tym zastanawiałem bo to przecież "puder do pochwy" ale trudno... w tym momencie nie ma odwrotu ;) Odsączyłem, połknąłem. M. przygotował sobie gałkę i najbardziej zdziwiło mnie to że wypił to jednym duszkiem bez żadnego niesmaku! Oboje z domieszką nieznanych substancji we krwi udaliśmy się do mnie.
Zaczęliśmy gadać z moim bratem który siedział przez kompem. Oj chyba się wkręca, minęła godzinka od zapodania. Co czuję? Na razie nic wielkiego, jak po 2 piwach, ale czekam cierpliwie. Brat chyba coś wyczuł ? patrzy na nas z uśmiechem i pyta czy coś jaraliśmy. My? No co ty, czemu tak mówisz? ;)
W międzyczasie poszedłem po pepsi. Oooojaaaa! Wychodzę na ulice i słyszę brzęczenie (można to porównać do brzęczenia np. starych lodówek, no wiecie..). To było coś, w dodatku dochodziło do tego takie specyficzne echo, kurcze nie opisze tego, ale gdy szedłem to moje uszy bombardowały odgłosy z różnych stron. Gdy słyszałem coś głośniej to brzęczenie też się nasilało. Naprawdę zajebiście psychodeliczny klimat!!! Tutaj respekt dla benzydaminy.
Później udaliśmy się do M. Tutaj już weszło, minęła ponad godzina od łyknięcia. Na ogród M. spadają jakieś gwiazdy. Później towarzyszyły mi przy każdym ruchu oka. Wsiedliśmy do auta jego taty. Tutaj działo się bardzo DUŻO! Patrzyłem na drzewa i mógłbym raczej powiedzieć czego tam nie widziałem :) Te mniejsze bez problemu zamieniałem w jakieś postacie, stwory i inne projekcje. Większymi mogłem tylko trząść. Widziałem też jakieś osoby, jedna leżała koło domu (troszkę się bałem heh), ale nie była jak realna, bardziej jak hologram, cały szary. Działo się tam bardzo dużo. Najlepiej chyba przejść się w las albo do parku...
Spojrzałem na M. i zaniemówiłem. Cały połyskiwał jakimiś niebieskimi poświatami! Przez chwilę ten efekt przerzucił się na cały widok. Coś niesamowitego! Później takie świetlne niespodzianki pojawiały się tylko na chwilę... Bardzo fajna zabawa machając rękami albo telefonem w ciemnym pokoju, ale to już raczej obadane sztuczki z innych trip raportów.
Wyszliśmy z auta i stwierdziliśmy że trzeba wyruszyć w drogę. Musiałem poczekać na M. przed domem. Podszedłem do małych krzaczków i oniemiałem! Jeden z nich zmienił się w dzika. Popatrzył się na mnie, a później zaczął coś beblać w stronę domu. To był chyba najlepszy halun bo mogłem patrzyć na niego z odległości 2m. Inne z co najmniej 10... uff jest nieźle.
Cały czas zachowywałem trzeźwość umysłu. Potwierdziło się wszystko to co czytałem o benzydaminie. Wydaję mi się jednak że 2 saszetki to za mało, jak może jeszcze kiedyś spróbuję to wsypie 4. Nie pożałowałem jednak 6zł za taką jazdę!
Pod koniec wieczoru poszwendaliśmy się po skate-parku i bojsku szkolnym,- byłem tam pierwszy raz od ponad 6 lat i było po prostu extra... Polecam takie miejsca. Było oczywiście więcej halunów jak zamienianie latarni w głowę jakiegoś robota czy nietoperz na rynku...
Ogólnie, jak dla mnie, miła jazda, zobaczyłem i to bardzo dużo. Wystarczy mi to na jakiś czas. Zjazd był raczej lekki, nie mogłem zasnąć do 3 i pociłem się, ale jak już zasnąłem obudziłem się o 6:30 rześki jak kwiatuszek ;) Aha... zasypianiu towarzyszyły jakieś dziwne dźwięki, krzyki, brrrr troszkę zdygałem w pewnych momentach heh. Miałem jeszcze takie niewielkie wizje przy zamkniętych oczach. Nic szczególnego poza jedną ze słoniami w takim okrągłym kole, stojącymi trąbą na zewnątrz. Jestem artystą więc podejrzewam że wykorzystam to w jednej z prac... ;)
Minęło od wczorajszego zapodania 24h a ja czuje się normalnie, bez żadnych nieprzyjemnych jazd. Mimo wszystko to co zobaczyłem wystarczy mi na długo tak więc robię brejka do odwołania. Pozdrowienia dla planety borgów!
- 8256 odsłon