Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

2 saszetki - not enough

2 saszetki - not enough

[nazwa substancji] - Benzydamina


[poziom doświadczenia] - zioło, hash, xtc, grzyby, gałka muszkatołowa,

aviomarin, koks, trunki wszelkiej maści


[dawka, metoda zażycia] - 1 i 2 saszetki (w dwóch podejściach), ekstrakcja

metodą wodną, przez chusteczkę, spożyte doustnie


[set & setting] - całkiem pozytywne nastawienie do świata, dobry humor i

względne zdrowie. Miejsce to mój przytulny pokój, od godziny 19:15


[efekty] - błyski, flesze i inne świetlne


[czy dane doświadczenie...] - Niezbyt, w końcu miało być inaczej :)





Jakiś czas temu wyczytałem w Internecie, ze preparat zwany popularnie

Tantum Rosa, ma wlasciwosci halucynogenne. Jako iż jestem człowiekiem

ciekawym świata, postanowiłem spróbować.


W czwartek zakupiłem jedną saszetkę za 3 złote i dokonałem ekstrakcji

metodą wodną, przez filtr do kawy. Niby wszystko było ok, ale mało

Benzydaminy było. Zostawiłem filtr do wyschnięcia. Jak się okazało, nie

mogłem zeskrobać z filtra mojej benzydaminy. Postanowiłem więc zwyczajnie

zjeść owy filtr, po uprzednim obcięciu niepotrzebnych części.


Wieczorem, o godzinie 22:15 zapodałem przygotowane cuda i czekałem.

Oglądałem "Noc Żywych trupów" a w moim organiźmie nic się nie działo. Około

godziny 1:20 podjąłem decyzję, że dłużej czekać nie będę. Położyłem się spać

bez najmniejszych problemów. No, może poza jednym - straciłem 3 zł :(


Dzień później, chwilę po przebudzeniu naszła mnie myśl, aby spróbować

ekstraktu z 2 saszetek. Zakupiłem więc po raz kolejny ten "narkotyk".

Ekstrakcja w łazience (przez chusteczkę) przebiegła idealnie. O 19:15

połknąłem chusteczkę, uprzednio rozrywając ją na kilka mniejszych częsci, co

by nie było problemów z przełykaniem.





[dziś jest piątek, godz. 21:28 - dwie godziny temu zażyłem]





Pierwsze efekty pojawiły się mniej-więcej po godzinie. Kiedy długo

wpatrywałem się w jakiś obiekt, ożywał on. Czułem się lekko wyluzowany, oczy

mnie bolały i generalnie byłem trochę wcięty.


Jednakże kiedy przez dwie godziny męczyłem się z drobnymi i ulotnymi

halunami, straciłem wiarę w Benzydaminę. Spodziewałem się, że nagle coś mnie

kopnie i ożyje cały mój pokój, a nie tylko brud i sęki na parkiecie.

Oczywiście nadal jestem dobrej myśli. Jakaś godzinę temu pojawiły się

pierwsze błyski i towarzyszą mi do teraz. Mam nadzieję, że wielkie "ŁUP!"

jeszcze przede mną.





[sobota, godz. 9:04 - the Day After]





Jak można się było domyśleć, wczoraj nic większego się już nie zdarzyło.

Ciągle widziałem błyski i podczas intensywnego poruszania oczami na ścianach

pojawiały się różne efekty, w postaci np. świetlnej karuzeli. Ciekawym

przeżyciem było wyjście na miasto o 22:00. Wszystkie lampy uliczne, światła

samochodów czy neony wirowały kiedy tylko zmieniałem kąt patrzenia na nie.


Po powrocie do domu około 22:50 zauważyłem, że za moimi rękami idzie

swoista łuna. Podobny efekt pojawiał się gdy poruszałem kołdrą. Ogólnie

troche sobie postałem machając łapami w różnych kierunkach i delektując się

swoim dziwnym stanem.



Z ciekawszych odkryć pod koniec fazy przypomnę jedno - tapeta mojego

pokoju zmieniła się w planszę z gry Mario Bros! Chodziły po niej jakieś

śmieszne ludziki i wyglądało to całkiem ciekawie.



PODSUMOWANIE





Benzydamina mnie zawiodła. Pierwszy raz stratą 3 złotych, a drugi

brakiem poważniejszych halunów. Musiałem bardzo skupiać się na jakimś

obiekcie żeby go ożywić. Poza tym wszelkie przywidzenia miały charakter

bardzo ulotny i wystarczyło że mrugnąłem, i wszystkie znikały. Może jestem

odporny na zwidy. A może wziąłem za mało tego syfu? NIe wiem.


Jeśli zaś chodzi o dzień dzisiejszy to nie czuję jakiejś specjalnej

zwały. Nic mi nie dokucza, żaden ból brzucha czy nudności. Jestem trochę

otępiały bo w końcu spałem 6 godzin.


Reasumując - benzydamina dla mnie nie istnieje w dawkach mniejszych niż

3-4 saszetki. Następnym razem spróbuję najprawdopodobniej ekstraktu z 4.

Jeśli oczywiście będzie następny raz. Teraz szykuję się do 15 Aviomarinów.

Benzydaminę odstawiam więc na czas nieokreślony.


Polecam wszystkim spróbowanie tegoż specyfiku, ponieważ jest to dość

ciekawa rzecz (zwłaszcza te błyski). Dla mnie na razie bez skutków ubocznych

i bez zjazdu. Błyski i efekty świetlne miałem nawet jak zasypiałem (co nie

przyszło mi z większym trudem). Czekam na Wasze opinie, może gdzieś

popełniłem błąd... Trzymcie się wszyscy poszukiwacze halunów!!

Ocena: 
apteka: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media