trip report z luty-marzec 2000
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
trip report z luty-marzec 2000
podobne
O JA CIE KRECE NA NIEBIOSA!!!!
PISZE DO WAS , BO NIE MA NIKOGO INNEGO DO KOGO MOGLBYM WYKRZYCZEC TE
SLOWA:
JAK ZAJEBISCIE BYC s...OBĄ!!!!!!!!!!!!!!!!
o... JA CIE KRECE NAD NIEBIOSA!!!!!!
Dopiero teraz rozumiem te wszystkie opowiadania o wezach zjadajacych
swoje ogony i w ogole...JA
JA!
JEDEN!
JEDYNY!!
Moge teraz z pelna swiadomoscia swego skwaszonego JA powiedziec, ze
najwiekszym bledem, tego, ktory nas stworzyl, jest stworzenie
pieprzonego lustra!!!!
JA NIE MOGE!!!!
Kiedy sobie uswiadamiam, ze przez poprzednie 18 lat swojego ZYCIA!!
zjadalem SIEBIE!! (krzycze, bo ta swiadomosc sprawia, ze nie moge
inaczej, krzyczec, albo plakac, a nie ma obok mnie po prostu nikogo, przed kim
moglbym sie wyzalic i kto moglby mnie w pelni kwasowo ZROZUMIEC, a
najbardziej mnie wpienia to, ze za jakis czas ZNOWU! zapomne SIEBIE i dalej
bede zjadal swoje odbicie w lustrze....
Sluchajcie! Chcialbym do was mowic, ale nie ma Was przede Mna, wiec
zapytuje, Z pelna swiadomoscia siebie i tego co pisze, postarajcie sie
mnie zrozumiec i odpowiedziec, obojetnie ilu z was jest swiadomych
tego, o czym mowie, bo...
jesli zapomne, chcialbym, zeby mnie tez ktos przypominal:
przyznajcie, rozmawiacie (albo rozmawialiscie) KIEDYKOLWIEK ze
SOBĄ??!!
STRASZNIE MI TRUDNO TO PISAC, BO JAK SOBIE POMYSLE CO MY ROBIMY TO
MNIE WYKRECA ZE SMIECHU I NIE MOGE PISAC, WIEC STARAM SIE O TYM NIE
MYSLEC.
eEEEEJ!!!! to JEST BEZ SENSU!!! HAHAHAHAHAHAHAHAHAAAAAA!!!!!!!!!
eEEEEJJJ! MY NAPRAWDE ROZMAWIAMY ZE SAMYMI _sobĄ_ !!! JA NIE MOGE!!!!
No, po prostu nie moge, na mysl, ze rozmawialem ze soba, po prostu ze
soba! skreca mnie pod niebiosa ze smiechu, jak zobacze ze ktos ze soba
rozmawia to nie wytrzymam i padne na kolana!!
Ja nie moge nie krzyczec! Wszystko co teraz pisze jest jednym wielkim
krzykiem:
naprawde, teraz i na zawsze, do konca zycia JESTEM, nie moge sie
skonczyc nacieszyc ta mysla i z nienawiscia oczekuje momentu, kiedy
skonczy sie kwas i zapomne swiadomosci SIEBIE PRAWDZIEWEGO.
Teraz,
prosze..
Niech znajdzie sie jedno istnienie na tej liscie, ktore mnie _rozumie_
i jest w stanie pocieszyc mnie mysla, ze stanie sie chwila, kiedy
bede mogl ZYC SOBA bez ciaglej koniecznosci uswiadamiania sobie tego
bez pomocy LSD. powtarzam: BYCIA SWIADOMYM SIEBIE.
Przez ostatnie poltora roku bralem lsd 4 razy i za kazdym razem sobie
przypominalem. Za pierwszym razem to bylo zbyt niesamowite, zeby
przyjac za prawde i zapamietac istnienie tego faktu. Za drugim razem
probowalem przeniesc moja dziewczyne na ten poziom bo juz rozumialem
co czuje, aczkolwiek nie uswiadamialem sobie mechanizmu, zeby osiagac
ten stan. Byl kwas i bylo na poczatku be, a pozniej ok i trudno.
Za trzecim razem na jednej imprezie moglem pogadac z "trzezwym" (prawie)
wazne, ze nie byl na kwasie. To byl wielki krok dla mnie na etapie
uswiadamiania sobie mechanizmu _Uswiadamiania_ (niestety tak to musi
wygladac nieestetycznie niestylistycznie)
Teraz jest czwarty raz i sle cala swiadomosc siebie w internet oraz
wiedze z przebytych podrozy z zawolaniem:
czesc! czy jest tam ktos? :D - chcialbym wam wyslac moja usmiechnieta
mordke, ale nie moge.
Skoro juz sie przywitalem z tymi, co wiedza o co chodzi, to pytam:
czy jest wsrod was ktos, kto moze mi pomoc pamietac?! ja...
stracic tej wspanialej ciaglosci siebie,
swiadomosci, ze ja JESTEM i jestem.
Strasznie sie boje tego, ze jak skonczy sie kwas to ja znowu zapomne -
jestem tego pewien, czuje, ze juz trace siebie z kazda chwila blizej
jak skonczy sie upojenie, to "podkrecenie" kwasowe to TO sie skonczy.
Nie moge rozmawiac z nikim innym bo chyba tylko wy, ktorzy juz to
przezyliscie jestescie w stanie zrozumiec moja radosc z odnalezienia i
gorycz utraty.
Teraz jeszcze do pamietajacych: pozwalam was prosic mnie o pomoc. bede
pamietal. czesc.
jesli ty, ktory czytasz, rozumiesz, _pamietasz_siebie_......
ja juz trace sily. nie pamitam o czym chcialem pisac, pamietac...
TAK! jestem. ale juz za chwile to trace. Jesli wiesz, rozumiesz,
po prostu napisz do mnie, ze _wiesz_ i _rozumiesz_, a jesli bedzie to
chociaz jedna osoba prawdziwa to bede szczesliwy i
KOCHAM CIE.
i ciagle i ciagle musze pisac, poki jestem swiadomy i moge sie tym
podzielic. Tak dlugo jak moge bo pozniej sie skonczy. Boze! mam
nadzieje, ze ktos mnie rozumie i nie wywalam bebechow na darmo..
dobra. wierze ze jest was przynajmniej troche i do was pisze w takim
razie, reszta - trudno. niech bierze kwasy ;] i wtedy pogadamy.
Pomyslalem sobie teraz, jak mnie tak okropnie (w koncu kwas na noc w
srodku tygodnia to niezdrowo, zoladek mi skreca, juz siedzialem kilka
razy na toalecie niestety i w o gole czuje sie do dupy, a teraz wroc
przed nawias, bo nie pamietasz o co chodzilo w zdaniu nadrzednym)
wykreca, ze pierdzenie to cholernie fajna sprawa i w ogole to jest
strasznie smieszne!!! haHAHAHAhaHhaahHAAAaa!!
pierdzenie jest fajowe!
pierdzenie jest strasznie smieszne!!!
i od razu sobie pomyslalem o South Park oraz Terrance &Philipie i mi
sie cieplo na sercu zrobilo, ze ktos tez do tego doszedl
uahahahahAHAhaaHAahaaaąąąąąąąąąąąąąąąąąąąąąąęęęęęęęęęęęęęęęę
nie moge! alez to jest smieszne! oni tez pierdza! i rozumiecie?! oni
zrobili z tego pierdzenia miedzynarodowy przeboj!! uahahahahaAAa!!!
I ludzie sie z tego smieja na calym swiecie, ale tak naprawde to nie
rozumieja O CO CHODZI i smieja sie z siebie i dlatego, ze wszyscy inni
tez sie smieja, wiec skoro wszyscy to dlaczego ja nie tez? widocznie
to naprawde jest smieszne to pierdzenie. dobra to ja tez sie
posmieje...srututu
I ja dopiero teraz w tym toku myslenia dostaje absolutnego szalu
smiania sie z siebie, bo teraz ROZUMIEM ja pieprze! alez to jest
zajebiscie smieszne!!!!
Juz. Koniec. Jestem zmeczony. Pamietam. Wszystko.
Oprocz siebie. Juz nic nie czuje
bo juz nie jestem soba
ZAPOMNIALEM.
nie pamietam.
Nie ma ciaglosci - nie ma uczuc.
Znowu jestem ja oraz on-moja obronna maska w postaci mnie samego.
jedna chwila, *mysl* kiedy patrze na powyzsze zdanie i pamietam i
zapominam, kiedy koncze zdanie.
Te chinskie yin-yang czy w ogole rzeczy w tych ksztaltach, zjdajace
sie weze itp doskonale oddaja ksztalt tego co sie dzieje. Ale
szczegolnie yin-yang. Pokazuje gdzie czlowiek sie kryje, kiedy zyje i
mu sie zle dzieje.. albo raczej, kiedy sie boi zranienia. Zakrywa sie
wtedy przeslona siebie:nieokreslonego bo nieokreslone moze sie
zmieniac i nie moze zostac zranione. NIESZCZESCIE w tym, ze kawalek
plaszcza, ktorym sie zaslaniamy przed zranieniem jest naszym ogonem.
Ogon jest na tyle daleko, by moc go zlapac i sie zaslonic przed bolem.
Aby tarcza/plaszcz/ktory_jest_ogonem_nas_samych byla skuteczna,
musi byc zawsze nieokreslona, bo zycie jest pelnym wachlarzem tego,
co moze sie stac i moze byc bolem. Zatapiamy zeby w ogonie. Nasza mysl
jest naszym jadem-obronnym *** w zadnym wypadku nie jest nasza esencja.
Jest czyms obcym nam, zupelnie, ale koniecznym, by sie obronic - bo
boli.
Jad przeksztalca plaszcz tak, zeby bronil przed danym atakiem.
I wszystko byloby w porzadku. Bylibysmy My oraz Plaszcz, ktory sie
zmienia. Ale kiedy plaszcz jest nami to mysl zaczyna zmieniac nas!
Ta obca mysl! Nie my!
Zmienia nas samych i juz jestesmy zlapani w pulapke bez konca i bez
wyjscia.
Zlapani w wir sztucznosci i niesamookreslonosci obijamy w zyciu
realnym o ludzi nie żyjąc naprawdę
wyjac z tego powodu o pomoc, a oni nam nie potrafia pomoc bo nie
rozumieja mechanizmu skrywania_sie_za_soba i nie potrafia pokazac nam
drogi powrotu do wlasnego Ja.
Jedynym sposobem na powrot przez TĄ POJEBANĄ MUSZLĘ do Siebie jest, dla was to
branie lsd.
Dla mnie, mimo ze pokonalem te droge, staralem sobie to uswiadomic i
przebyc sceptycznie i samotnie no i w ogole naukowo, to tez branie
lsd. Nie potrafie bez lsd trzymac wszystkiego w pamieci. Tzn dzieki
lsd wlasnie nie potrzebuje niczego trzymac w pamieci. Wszystko
rozumiem i jest jasne bez pamietania, bo po prostu JESTEM, ale to
specyficzny stan lsd, a bez niego wszystko leci i moge jedynie
ytrzymywac krotkie stany olsnienia, ktore mi umykaja. To jest jakby
uczucie bycia swiadomym za zakrecie pamietania. Ten stan *pomiedzy* jest
krotki i trudny do utrzymania. Podejrzewam, ze dzieki cwiczeniom
pamieciowym, albo ograniczeniu wlasnego ciala, mozna dojsc do
polaczenia tych dwoch jakby polowek siebie i byc szczesliwym.
I teraz na wlasnej drodze rozumowania dane mi bylo zrozumiec co robia
wszyscy asceci. Probuja tak ograniczyc wlasne Ja by mozna je bylo
_poczuc_ w calosci bez przechodzenia z jednego stanu w drugi.
Jest ok jesli chodzi o dochodzenie do szczescia osobistego, ale to
przeciez bez sensu! mozna to przeciez zrobic lepiej, nie ograniczajac
wlasnego Ja, zeby bylo malutkie, ale poszerzajac zakres...o kurcze i
jak to teraz nazwac? Ale zaraz zaraz....cos mi sie....
pstryk! Teraz otworzyla sie klapka w mozgu! Nie pamietam kto to byl,
ale jesli sie nie myle, to to byl nie kto inny, jakis ksiaze, co najpierw
czynil asceze , a potem pewna dziewczyna dala mu jesc i spotkalo go
olsnienie. Nastepnie spoczal pod jakims drzewem i o jego dusze toczyly
spor dwie sily. Jedna, to byla ta ascetyczna, niszczaca siebie,
siedzaca w stagnacji dazaca z_JAŹŃ_do_niebytu (przy zalozeniu, ze
istnienie ciagle czuje, to istotnie, przy osiagnieciu niebytu EGO
osiaga sie absolut kurcze nie wiem czego, bo sie nie znam, ale sie
zgadza) oraz druga, bujna, i zywa, rozwijajaca sie caly czas do przodu
i do przodu, ktora rowniez dazy do absolutu, ale w inny sposob. Ta
druga droga podporzadkowywuje sobie cala rzeczywistosc dla siebie.
uch. to trudne do przelkniecia - przyznaje.
Podsumujmy. Mamy dwie drogi dazace do absolutu.
Jedna zabija cialo by uwolnic dusze, druga poszerza cialo tak, by
moglo pomiescic dusze tak, aby dusza byla wyzwolona.
Ale nie przesadnie! I nie doslownie. Nie wolno zabic ciala!
Z cialem ginie dusza. Czyli ty.
Glupia sprawa, bo twoje cialo to tez ty.
Ale wracajac. W tej chwili moze byc dwojaka sytuacja.
Albo jestes z ludzkoscia prącą naprzod slepo do absolutu przez
poszerzenie ciala dla duszy
Albo jestes jedna z jednostek ludzkich, ktora ma to w dupie siedzaca
na szczycie tybetu i dazaca do niebytu
ALBO JESZ KWAS I ZASTANAWIASZ SIE CO W TYM ZMIENIC!
i ja bym bardzo chcial ciagnac dalej ten watek, ale juz nie mam sily
totalnie. Mam nadzieje, ze komus pomoglem i chcialbym z kims
pozastanawiac sie na powaznie co ze soba dalej zrobic, tzn jakie sa
wyjscia z tej popapranej sytuacji bycia pomiedzy dazeniem do niebytu
jednostkowym a dazeniem do absolutu gatunkowym.
I niech pierdzenie po nocach przegryzionych kwasem bedzie z wami...
o boze..haha..juz nie moge...:D
o wlasnie! I gdzie do cholery jasnej ma w tym swiecie miejsce Bog?
To tyle tytulem ponownego pozegnania sie.:P
Dobra. Napiszcie, cokolwiek myslicie, jesli nie na liste, to napiszcie
do mnie, zebym wiedzial. To bedzie trzymalo mnie na *duchu* haha :]
Jestem zmeczony, zoladek skrecony, jelita skurczone ale jestem bardzo
szczesliwy
O O
|
\_______/
| /
|/
^
i pokazuje jezyk :D
Bo w koncu udalo mi sie wyartykulowac po tylu latach to wszystko, co
lezalo mi na sercu.
To wszystko powyzsze mozecie uznac za wersje 1.4 2000
I ja to rozwine i dojde do konca rozumowania. A kiedy to zrobie
swiadomie wybiore sobie zycie, jakie chce pedzic i bede szczesliwy.
HA!
Bede szczesliwy, ale jednoczesnie bede plakal nad cala nieuswiadomiona
ludzkoscia...o kurrr
o kurr...
ORZESZKUR....
Tym pozytywnym akcentem koncze ten list i znowu pozwalam wam patrzec
na moja twarz pokazujaca wam Mnie w pozycji pokazujacej wam jezyk i
gryzacego sie weń w fazie uswiadamiania sobie....
czy to nie ma konca...!?
O O
| ałć!
\_______/ __/
| /
|/
^
ok.
O O
|
\_____/
i tak ma zostac. Howgh. Amen. Alleluja ide spac, a jak sie obudze mam
wszystko pamietac.
Tzn i tak juz dzis nie zasne, ale trudno. I tak juz zapomnialem, ale
trudno.
Kwas dla mas - daje slowo.
Jestem soba. mailto:mary2000@tenbit.pl
er...staram sie jak moge malo sie nie zesikam, ale trzymam...:D
kciuk w gore
Kocham was. Caluje kazdego was z osobna. To znaczy wlasnie Ciebie
- tak mieciutko.
- 7805 odsłon