Abli, ndz., 17/04/2011 - 10:45
TR z czasów moich pierwszych z psylocybiną doświadczeń, gdy niewiele przede mną ukazywała, była jeszcze płaska, oferowała jedynie kolorki, a szczytem psychodelicznego doświadczenia zdawało mi się być działanie dekstrometorfanu, które i w psylocybinie na siłę chciałem odnaleźć srogo dostając za to po dupie.
emha, sob., 16/04/2011 - 20:56
Set and setting:
Czwartkowy wieczór, około 10 grudnia 2010 (nie mam dokładnej daty). Spokojny, ale zniecierpliwiony żeby spożyć nową substancję. Trochę zniechęcony negatywną opinią Hyperreala, jednak to się zmieniło :D
Większość danych z eksperiencji mam zapisane na telefonie w formie luźnych, nie do końca trzeźwych notatek, ale staram się przypomnieć szczegóły jak najbardziej się da. Czasy są przybliżone, zresztą potem straciłem poczucie więc będę mówił w skrócie...
21: punkt 0, spożycie długo przygotowywanej substancji. Trzeba było połknąć trochę słonej wody gdyż zfiltrowanie tego nie było proste, ale następnym razem już szło łatwiej i bez trucia się solą.
Jezus, sob., 16/04/2011 - 18:50
Set and setting:
Set & settings : Wieczór, mieszkanie znajomego, pozytywny nastrój - jego urodziny.
Wczoraj miałem kolejne spotkanie z Lady S. i po raz kolejny pokazała mi co potrafi
umówiłem się z moim dobrym znajomym z którym zawsze tripuje mi się doskonale, przygotowaliśmy co trzeba. Wymieszaliśmy mj i Lady S. w proporcjach 1:1 i skręciliśmy dwa lolki. Mieliśmy już uprzednio doświadczenie, że salvia z baczką działa wyśmienicie, i przedłuża działanie samej salvii (przynajmniej w moim wypadku).
Jezus, sob., 16/04/2011 - 18:46
Set and setting:
Set & settings : z początku własny dom, potem dzielnicja kumpla, skraj lasu, autobus (przez chwilę), następnie melina (garaż). Psychiczne podniecenie przed spełnieniem marzenia :)
Na wstępie chciałbym podziękować osobom które umożliwiły mi tę podróż
A. :* S. :* dzięki :D
1.Start
Na ten piątek czekałem już od prawie 2 tygodni. Trip miał się odbyć tydzień wcześniej, niestety mój opiekun nawalił i nie wyszło . Z góry zakładałem że na noc nie wracam, gdyż wszyscy domownicy mieli być obecni. Oficjalnie wybywałem na impreze. W moim garażu, razem z kumplem rozbiliśmy namiot, wrzuciliśmy śpiwory, grzejnik i tak stworzyliśmy warunki do spędzenia nocy.
hennessy, śr., 30/03/2011 - 17:16
13.11.2008
[chyba już kultowy raport, przynajmniej w dziale DXM, a założę się, że wiele osób i tak jeszcze go nie miało okazji przeczytać, więc poznajcie jeden z niewielu polskich opisów plateau sigma]
To co wam opiszę wydarzyło się naprawdę i nic nie będę ściemniał. Miałem już więcej nie zaglądać, ale to trzeba wam napisać. Tylko proszę by zostało to tu na forum.
Po urodzeniu córeczki postanowiłem zabawić się jak nigdy (po naszemu). W tym celu (czytając, że to najlepsze) zaplanowałem ciąg 2 dniowy z szałwią i dexem. Kupiłem sobie 6 paczek aco i extrakt x20. Zabawa była przednia, dwa dni super jazdy, wszystko opisałem na naszych topicach. Jednak to co mnie spotkało w poniedziałek przeszło moje najśmielsze oczekiwania i chyba wam wszystkim szczeny opadną.
hennessy, śr., 30/03/2011 - 12:25
Set and setting:
Setting: dosyć nietypowy – pusty pokój "jedynka" w hotelu w Lyonie, dookoła tylko łóżko, TV, łazienka.
Set: pozytywny, chęć nagrodzenia się po dwóch tygodniach intensywnej pracy, chociaż w momencie łuskania tabletek z blistra odruchy wymiotne i wahanie.
Delegacja do Francji, trzy tygodnie zawalone dosyć mocno pracą z wypełnionymi na ogół winem wieczorami w hotelu. Po dwóch tygodniach wiadomo już, że wszystko poszło jak trzeba, teraz dwa dni laby, jest chwila na planowane od dawna odklejenie się od rzeczywistości. Planowane od dawna, bo na starość częstotliwość zażywania podstawowego odklejacza – DXM spadła z raz na miesiąc do raz na rok, góra raz na pół roku. Takie życie – żona, praca, odpowiedzialność, trudności ze zdobyciem meliny i inne takie ciężkie sprawy (ale nie narzekam, coś za coś). Pielęgnowany od jakiegoś czasu (prawie rok), czekający spokojnie w lodówce ostatni kwas. Deksowa tolerancja? Trudno powiedzieć – niby przez ostatnie pięć lat podgryzałem pana deksa góra piętnaście razy, ale za dawnych dni, niestety, odczuwałem pełną zjebaność słynnego “50 trip limit”, gdzie kolorów już nie ma, a jazdy stają się puste i rozczarowujące.
X Proboszcz, pon., 28/03/2011 - 21:00
Set and setting:
Luźny wiosenny dzień na łonie natury
hennessy, pon., 28/03/2011 - 10:36
14.12.2007
Ponieważ nikt nie napisał szerzej na temat łączenia dekstrometorfanu z dimenhydrynatem (tak jak na przykład o BXM, naszym polskim wynalazku) postanowiłem wypełnić tę lukę. Nie będzie to opis jednej konkretnej podróży, a zlepek możliwości, jakie daje powyższa mikstura.
Kilka słów o mnie: jestem w wieku magisterskim, moja przygoda z dziwnymi substancjami zaczęła się zaledwie dwa lata temu w ramach świadomej decyzji, której zdecydowanie nie żałuję.
hennessy, pon., 28/03/2011 - 10:27
Set and setting:
Dom, śpiący rodzice w pokoju obok. Świetny humor spowodowany tym, że dzień wcześniej miałem swojego tripa życia.
Dwudniowy ciąg planowałem już wcześniej, ponieważ DXM w ciągach działa o wiele lepiej (na drugi dzień znikają całkowicie dolegliwości żołądkowe oraz wszystkie inne nieprzyjemne efekty, a trip jest o wiele lepszy). Dodatkowym bodźcem był fakt, że dzień wcześniej miałem swojego tripa życia, również na 750mg. To co działo się na tripie dzień wcześniej było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Przy otwartych oczach miałem totalne zmiany widzianego obrazu. Świat widziany był jedynie "szablonem" dla kreowanego przez mózg drugiego świata, obramowania okien stawały się drzwiami, ogromna komoda stawała się malutkim stolikiem i 2 osobami przy nim siedzącymi. Gdy siadałem na łóżku by pooglądać dokładniej co dzieje się przy otwartych oczach, w rogach pokoju widziałem rozrastające się rośliny, dziwne pajęczyny i "puchnące" ściany rodem z teledysku Madonny i Timberlake'a.
t.rydzyk, ndz., 27/03/2011 - 16:27
Set and setting:
Kopenhaga, piękny dzień, pozytywne nastawienie.
Stąpając po niewidzialnym dywanie, schodzimy w ciszę murów, w zaprojektowane przez Henninga Larsena minimalistyczne korytarze i klatki schodowe. Jestem oszołomiony, czuję się jakbym był w budowli obcych. Plamy słońca ze świetlików komponują się idealnie ze ścianami prostego, wysokiego łącznika. Jeśli Larsen był w stanie oczyma wyobraźni zobaczyć to wnętrze... To... to mu zazdroszczę, Czuję się, jakbym szedł nad wielkimi turbinami, które nagle ktoś podkręcił tak, że powoli zaczynam odrywać się od ziemi.
Strony