zachowaj szamański spokój, indianin musi być dzielny
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
zachowaj szamański spokój, indianin musi być dzielny
podobne
Nazwa substancji:Marihuana
Doświadczenie:kilkanaście razy mj,raz hasz,3 razy salvia divinorum
Miejsce:mój pokój,godzina 21:30-cala rodzina powoli układa się do snu
W szkole zakupiłem od kumpla porcje za 10zł,z dużą niecierpoliwością czekałem na ten
wieczór,gdyż pierwszy raz postanowiłem palić sam(coś w rodzaju mentalnej autoterapii
;P)
Lufa nabita,okno w pokoju otwarte,przeszywająca cisza nocna stara sie ukajać moje
ciało.Jednak odczuwam pewien dreszczyk emocji.Spalam całego przoda(3
buchy).Nieumyślnie kładę pustą lufę na parapecie,który jest pochyły=lufka sie stacza
i spada do ogródka(a jeszcze połowa tematu mi została do spalenia ;P).Mimo wszystko
poszukiwanie lufki w rzadkich odmętach trawnika pod moim oknem pozostawiam na
następny dzień ;P
Siadam przed kompem i rozmawiam na gg.
Powoli obraz zaczyna miło falować,literki na kawiaturze zdają się uciekać moim palcom
ale jakoś w nie trafiam ^,^
Czuje znaczne pulsowanie w głowie,w sumie to jest przyjemne,serce jakby waliło nieco
mocniej.Ogólne rozluźnienie ciała,lekko spowolnione ruchy(jakby moje ciało poruszało
się w galarecie).Nagle mimowolnie pojawia się uśmiech na mojej twarzy :D.Jest
naprawde bardzo miło,jestem szczęśliwy.
Zaczyna się niesamowity potok abstrakcyjnych myśli,ciężko nadążyć ale jeszcze
nadążam.Wszystko co pisze do znajomych na gg zaczyna mi sprawiać lekką trudność(zdaje
mi się że moje zdania są nielogiczne,dlatego sprawdzam tekst po 3 razy zanim go wyśle
:P)Cała rzeczywistość staje się nieco "miękka".Wnikliwiej patrze na świat,wszystko
zdaje się mieć jakiś sens,dostrzegam logiczną całość wszechrzeczy.Cała atmosfera
naokoło zdaje się być utkana zmysłami,tak właśnie czuję.Patrzę na świat z zupełnie
innego punktu widzenia,jest bardzo pięknie,stan euforii,dobroć ze mnie tryska.
Zakładam słuchawki na uszy i zapuszczam muze.Słyszałem że dobrze jest słuchać muzyki
jak sie jest spalonym,ale do tej pory jak ja słuchałem to nie robiła na mnie
większego wrażenia,może dlatego że zawsze jarałem w jakimś towarzystwie i inne osoby
pochłaniały całą moją uwagę.Ale to co doświadczyłem tego wieczoru podczas słuchania
muzyki przeszło moje najśmielsze ozcekiwania.
Po pierwsze można powiedzieć że nie słyszałem muzyki,JA JĄ CZUŁEM każdym nerwem na
ciele.Przeszywała mnie na wskroś,robiła ze mna co jej sie pdobało.
Przy jednym utworze(Lasgo-Blue)moje ramiona zaczęły się palić!(przysięgam że gdyby
był obok lód to położył bym go sobie wtedy na ramiona)poczułem dreszczyk paniki w
moim umyśle ale zdawałem sobie z tego sprawe że to efekt upalenia :-)więc poprzez
racjonalny(o ile można to nazwać racjonalnum)sposób myślenia doszedłem do wniosku że
tak naprawde nic mi nie jest i nad wszystkim zapanowałem.
Następnie było Knockin' on heaven's door Boba Dylana.Tutaj po prostu zacząłem
doznawać serii objawień i uświadamiania,ciężko to opisać słowami,gdybym miał to w
jednym słowie zawrzeć to po prostu GŁĘBIA.
Głebia mojej duszy,glebia mojej egzystencji,głębia wszechświata.
Następnymi utworami,które miały niesamowity wpływ były Rock me babe-Johnnyego Nasha i
No Woman No Cry Boba Marleya(mój ulubiony :D)
Niesamowite ukojenie towarzyszyło wówczas,czułem jakby moje ciało(od szyi po pas)było
pieszczone jedwabnymi,aksamitnym płachtami.Gdy zamykałem oczy,pojawiała się cała gama
kolorowych obrazów.
Z czasem napływ myśli stawał się coraz większy,niesamowicie
abstrakcyjne,zakręcone,nie mniej jednak połączone w logiczną całość!!!Oprócz tego
pojawiały się nieprzyjemne wkręty np że policja zaraz przyjedzie i mnie
zgarnie.Jednak radziłem sobie z tym bez większych problemów.Otóż miałem coś w rodzaju
trzeźwego punktu odniesienia do rzeczywistości[?],który nie pozwalał mi zabardzo
popaść w nurt tego co sie działo w mojej głowie,mimo wszystko granica była cieńka ale
jakoś jeszcze się trzymałem :D.Tą rzeczą,która pomagała mi w zachowaniu kontroli nad
wszystkim była rzeźbiona figurka indianina,ktora stała na moim biórku :D
Za każdym razem gdy na nią patrzyłem słyszałem słowa:"zachowaj szamański
spokój,indianin musi być dzielny,nie daj się porwać"
W między czasie tej całej wędróki mającej na celu eksploracje mojego wnętrza
postanowiłem nieco zboczyć ze ścieżki i urozmaicić sobie czas poprzez prostą czynność
jaką jest śmiech :DDD Zapuściłem sobie teledysk Boysow - Figao Fago.(polecam
wszystkim !!!:DDD)Mój śmiech z powodu prymitywnych,debilnych i żenujących słow i
obrazów jakie pokazuje ten utwór sięgał zenitu!Omało nie zjadłem biórka :D Potem
nieco się uspokoiłem,napływ myśli tak realnych,tak prawdziwych,mądrych(aż za mądrych
jak na mnie :P) i abstrakcyjnych zaczął mnie przyprawiać o mdłości.Od początku miałem
to głupie uczucie ciężkości w żołądku.Zacząłem czuć jak mi wszystko podchodzi do
gardła :/ W mojej głowie szalała prawdziwa burza myśli,która powoli zaczęła mnie
przerastać,nie dawałem rady.To przypominało popadanie w paranoje.
Ostatecznie postanowiłem się położyć spać ;-) Wszystko trwało jakieś 1,5h po tym
czasie wszystko zaczęło mnie przerastać więc uciekłem w stan błogiego snu...
Było to niesamowicie głębokie i pozytywne przeżycie(pomijając uczucie ciężkości w
żołądku:P)To co tutaj napisałem to jakaś 1/10 tego co wówczas przeżywałem.Mam pytanie
na koniec,jak zapobiegać temu uczuciu ciężkości w żołądku?
Pozdrawiam.
- 7611 odsłon