Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

tonąc w morzu myśli

tonąc w morzu myśli

To była ostatnia sobota. Zwyczajny ciepły majowy dzień. Przynajmniej tak mi się wydawało. Około 17 wpadła do mnie dziewczyna. Postanowilismy spalić bata.

I tak tez miało być tym razem.

Pech chciał ze brakło nam bletek. Zmuszeni byliśmy więc polecieć ze szkła.

Osobiście nie przepadam za tą metodą ale cóż było robić.


Ubiłem duże działo zwyczajnej lufki. Dawka mniejsza przecież niz w joyu. Przysmażylismy to z myślą o następnej. Nic ztego.


Umarłem. Dwie chmury mnie zniszczyły. A ten sam towar paliłem dzień wcześniej i było słabo.


Zaczeło się dość niewinnie bo od napadu histerycznego śmiechu. Leżałem na podłodze i zwijałem się ze śmiechu. G stwierdziła, że zwariowałem i żebym przestał się śmiać bo sinieję. Wiedziałem ze to dopiero początek ale czułem jednocześnie, że jestem wykopany i to nieźle.

W spazmach smiechu dotarłem na pobliską kanapę celem rozłożenia się.


Wpadłem do środka. Przestałem odczuwać kończyny, albo odczuwałem dotyk czy uszczypnięcia z wielkim opóźnieniem. Czas praktycznie stanął w miejscu. Nie czułem języka i zębów w ustach. Przełykanie stało się udręką. Poprosiłem o wodę. Była jak zbawienie. Ożywcza i tak bardzo smaczna. Zrobiło mi się ciepło i bardzo przyjemnie. Brak odczuwania dotyku przerodził się w delikatne swędzenie skóry po dotyku. To było bardzo przyjemne uczucie.


Zmoczyłem dłonie i przetarłem twarz wodą. Dprowadziło to u mnie do uczucia niesamowitego szczęścia niemalże ekstazy. Nie pamiętam żebym po marihuanie odczuwał w ten sposób.

Leżałem wpatrując się w telewizor. Nic nie rozumiałem z tego co się tam działo. I to nierozumienie też było przyjemne. Właściwie nie zależało mi na rozumieniu tego telewizora. Zapomniałem nawet, że moje kochanie siedzi w fotelu obok. Zorientowałem się przypadkiem odwracając wzrok.


Ucieszył mnie jej widok. Poczułem, że ona rozumie mój stan, że wie co się dzieje w mojej głowie. Poprosiłem żeby położyła się obok mnie. Ciepło jej ręki, która zatopiła sie w moją dłoń, było cudem. Zapach jej włosów był intensywny jak nigdy. Każda cząsteczka jej ciepła, każda cząsteczka jej zapachu zatapiała się we mnie. Zaczałem odczuwać potężna euforię. A tak naprawdę przecież nic się nie działo. Leżelismy obok siebie trzymając się za ręce.


Dopadły mnie roje myśli, które były tak intensywne, że prawie mogłem zobaczyć ich smugę. Zalewały mnie. Miliony pozytywnych pomysłów, koncepcji świata, wynalazków. W sekundzie rozwiązywałem zawiłe zagadki myślowe. Dzieliłem się z G tym o czym myślę a ona tylko uśmiechała się takim ciepłym uśmiechem. Morze myśli w którym się znalazłem zaczęło mnie pochłaniać coraz intensywniej. I chcialem tam podążać. Chciałem więcej. Wstałem więc z łóżka aby ubić kolejną lufę. I jakież było moje zdziwienie, kiedy zorientowałem się, że minęło dopiero 15 minut. Straciłem kompletnie możliwość pojmowania czasu.


Kolejna chmura wyciągnęła mnie z morza myśli, które do tej pory mnie otaczało. Stało się coś dziwnego. Przestałem rozumieć znaczenie niektórych słów. Nawet tych prostych codziennych. Nie przejąłem sie tym zbytnio. Wróciłem na kanapę do G. Mimo że nic nie rozumiałem euforia i zapach jej włosów napełniał mnie szczęściem. Zawsze chcę tak czuć po zielsku.




Podsumowując tę sobotnią zabawe, stwierdzam, że to zioło miało świętą moc. Może nabrałem samych kwiatów do lufy. Może po prostu słoneczny cudowny dzień nastroił mnie tak pozytywnie do świata, że mogłem skupić się tylko na fazce. Nie wiem. Jedno co wiem. To to, że był to najcudowniejszy z razów z marihuaną. Już teraz mam przepis na morze mysli. Słońce, luz, ciepły wiatr, pachnąca niewiasta i marihuana. Ta mikstura ma moc.


Ocena: 
natura: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media