Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

sylwestrowa konfiguracja xtc-thc-%

sylwestrowa konfiguracja xtc-thc-%

Ten raporcik miałem napisać od razu po sylwku, ale nie chciało mi się. Nie ważne, teraz się zmobilizowałem, więc zaczynajmy.





31 grudzień 2oo2 roku godzina 16:00, biorę szampana, 3 gramiska mocnego squna, 5 tabletek exstasy (2 wisienki, 3 jedyneczki), wsiadam w auto i jadę po koleżankę i kumpla, zahaczając po drodze o monopol, co by browaki jakieś kupić. Mieliśmy jechać za miasto gdzieś 40km, na wiochę jakąś do domku letniskowego kumpla kumpla :-) Od dawna planowałem mocną zabawę w tą noc i nie zamierzałem się zbytnio oszczędzać. Tak, więc zakupy poczynione, wszyscy w aucie - jedziemy. Raz, dwa znaleźliśmy na wsi, jednak ponad godzinę zajęło nam szukanie tego domku. W końcu po wielu nerwowych próbach udało się. Totalne zadupie, ale domek bardzo przyjemny, kameralny, kominek, cieplutko, z 25 typa, fajne panienki, nikogo nie znam…





Na początek poszedł browar, więcej nie chciałem pić, bo lepiej nie mieszać piguły z alkiem. Jednak oczywiście nie dało rady nie pić, kumpel otworzył pół litra, mieliśmy wypić tylko po kielonku. Ani się obejrzeliśmy już flaszka rozpracowana, tak jakoś miło i szybko się piło. Postanowiliśmy odczekać godzinkę w nie piciu i zarzucić pigułkę. Godzinka minęła szybciutko i nadeszła długo oczekiwana chwila.


<< To była dopiero moja druga jazda na ‘e’ >>





Wydobyłem pigułki wisienki, jedna dla mnie druga dla kumpla, i gospodarzowi daliśmy jedynaczkę jako, że coś wypadało mu dać :-) Chętnie łyknął, choć sam biegał już na fecie. Troszkę się wahaliśmy przed łyknięciem, najpierw pół odgryzłem, potem połówkę połowy i w końcu cała była w moim brzuchu… Teraz cierpliwie oczekiwaliśmy pierdolnięcie. Minęło 30minut i nic, jeszcze 10 i się zaczęlo. Muzyka zrobiła się super przyjemna dla ucha, kompletne wyluzowanie. Usiadłem na miękkim fotelu, dosłownie zapadłem się w niego i zacząłem podróż. Niesamowita euforia wypełniała mnie całego. Nawet oddychanie przynosiło mi zajebiste uczucie. Zawołałem koleżankę (nie wiedziała, co się święci) usiadła obok, zaczęliśmy rozmawiać. Boshe, ale to mi sprawiało przyjemność. Zacząłem się jej zwierzać, mówić, że jest super itp. (wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi). W końcu, gdy szczęście rozsadzające mnie od środka sięgało zenitu, zacząłem się do niej dobierać i mówić różne ciekawe rzeczy. Niestety speszyła się troszkę, zaśmiała i odeszła, mówiąc że jestem pijany (za młoda jeszcze na coś konkretniejszego). Normalnie by mnie to trochę przybiło. Ale nie tym razem. Pigułowa pizda trzymała mocno, ja dalej uśmiechnięty leżę, zamykam oczy i czuję, że unoszę się, jest tak zajebiście, wszystko jest takie milutkie, słodziutkie. Jestem taki szczęśliwy… Kurwa, dla takich chwil można umrzeć! Brak słów, aby opisać ten stan, to trzeba przeżyć. Wybiła godzina 0:00, pękły szampany, zaczęły się życzenia. Po tym, gdy efekt piguły lekko zszedł wyciągnąłem kolejną i zarzuciłem połówkę. Dosiadłem się do jakiejś dziewczyny, która siedziała sama przy kominku. Gadamy, jest milutko itp. Po jakiś 30 minutach kolejne pierdolnięcie, Uuuuaaa! Jeszcze mocniejsze! Odlatuje! Otacza mnie niesamowicie przyjemne ciepełko wydobywające się z kominka. Coś niesamowitego. Dalej gadam z tą dziewczyną, i chyba łatwo się domyślić, co mi teraz po gołowie chodzi, jakie mam plany, co do niej… I to wcale nie było by trudne, ale.... Wstała i powiedziała, że za sekundę wróci, a ja spoko (i już zacierałem ręce). Odeszła a tu przysiada się znów ta koleżnaka (co uciekła :-) I dalej miło się rozmawia, bardzo miło, niestety nie mogę na nic więcej liczyć, smutne, ale wtedy i tak byłem MEGA szczęśliwy, w między czasie spożyłem kolejną połówkę pixy. Leżeliśmy tak jeszcze długo rozmawiając o różnych rzeczach.





O godzinie 2:00, gdy efekty piguły nieco zmalały, pokręciłem się trochę po domku, wypiłem parę kielonków i myślę, co dalej. Nagle olśnienie! Przecież w kieszeni mam jeszcze zioło (zaznaczam, że konkretne mocne ścierwo). Szybko szukam butli, zmontowałem szybciorgiem, odpalam, ale hujowe buchy schodziły. Szukam dalej, a tu pucha po browarze, więc biorę, dziurkuję i proszę o wiele lepiej. Rozwalam się na fotelu, wołam po ludziach, kto chce ze mną zajarać, a tu o dziw(k)o nikt nie chce! Heh, ale szok, no to nic jaram sam. Wołam o ogień, podchodzi jakiś koleś i odpala wielkiego ognia, ciągnę (bez skojarzeń) jeden głęboki buch, potem drugi, nie mam już siły, ale typ pogania, mówi, że jeszcze jest trochę, zmęczyłem trzeciego. Wstałem ledwo, ledwo, i udałem się w stronę kanapy, po czym się na niej rozjebałem, w taki sposób, że nogi stały na ziemi, a reszta mnie leżała (ważne dla zrozumienia dalszej jazdy).


Leże, ogarnia mnie spokój, wszystko mam w dupie, totalne wyciszenie. I w tym momencie zaczęło się coś, co długo będę pamiętał. Nagle poczułem, że moje nogi wrastają w ziemię, tak jakby były korzeniami. Jednak nie miałem na to wpływu nic nie mogłem zrobić. Nie mogę się poruszyć, chcę wykonać jakiś ruch, ale nie mogę! Patrzę na wszystko, analizuję, ale nie mogę wykonać żadnego ruchu! Czułem się dosłownie jak roślina! Nogi coraz bardziej wrastały w ziemię, w pewnym momencie od pasa w dół byłem pod podłogą. Niesamowite uczucie. Różne myśli chodziły mi po głowie, chcąc usprawiedliwić swój stan wpadłem na coś takiego: ganja roślinka, która wyrosła z ziemi, pokazuje mi teraz jak się czuła kiedy rosła i dla tego czuję się jak roślina :-) Bardzo mnie to zainspirowało. Poczułem się cholernie uzależniony od natury, przyrody.


Siedzę, patrzę, rozmyślam i nagle taki motyw. Jednym okiem widzę schody na drugie piętro, schodzą z nich ludzie, a drugim okiem mojego kumpla. Nastąpiło coś takiego jakbym miał 2 niezależne kamerki. Jedna patrzy tu, a druga tu. Bardzo to mnie zaciekawiło. Po chwili jedna kamerka się wyłączyła, a ja widziałem już tylko kumpla. Po chwili kumpel zaczął do mnie machać, tak mi się wydawało :-) Po czym jego twarz przestała się ruszać (tak jakby ktoś mu fotkę strzelił) i ta fotka się obramowała w trójkącik i zaczęła się kręcić w kółko. Heh, ale mnie to rozbawiło, lecz nie miałem siły się śmiać. Ot – taki mały halunik :-)


Nie wiem ile tak jeszcze leżałem, ale nie kontaktowałem w ogóle, w końcu słyszę jak kumpel stoi nade mną i coś mówi. Po chwili zaczął mi coś kwaśnego do ryja wsadzać, jak się później okazało to sok z cytryny (po to abym wstał na nogi, otrzeźwiał) I to mnie rzeczywiście ożywiło, bo z pomocą kumpli – wyrwali mi nogi z ziemi, straszny ból – jakoś wstałem. Patrzę na zegar a tu 4:40 !!! Minęło, jakieś 2,5 godz. A ja myślałem, że z 15 minut. Ale się zdziwiłem.

Coś jeszcze wypiłem, poleżałem przed kominkiem, i obudziłem się jakoś przed 7.00





Rano posiedzieliśmy troszkę, aby wytrzeźwieć, i o 12.00 do auta. Łeb mnie strasznie nawalał, ale jakoś jechałem. Odwiozłem wszystkich i zaczęło się. Poczułem się strasznie źle, drgawki, skurcze, jakiś prąd na sercu, serce szaleje, ciarki, ja pierdole straszny zjazd. Myślałem, że nie dojadę, zresztą dziwnie musiałem wyglądać w tym aucie, jechałem krzywo, czułem się jak ćpun…Ale dojechałem, na hama wrzuciłem obiad, i do wyra, spałem jakieś 7 godzin.

Przez następny tydzień miałem strasznego doła, złe samopoczucie i ogólnie nie chciało mi się żyć. Byłem strasznie rozczulony, miałem swoje loty, o których pisać nie będę…





Podsumowując sylwek udany. Pigułki zadziałały tak jak się tego spodziewałem, totalnie mnie wyluzowały i zalały szczęściem. Polecam takie leżenie przed komikiem totalny kosmos, a jeżeli do tego jeszcze masz jakąś fajną dziewczynę przy sobie to nic więcej do szczęścia nie potrzebujesz. Następnym razem namówię jakąś laskę na pigułkę, oj co się będzie działo :-) To byłoby tyle na temat pigułek. Natomiast działanie zioła bardzo mnie zszokowało. To, że mocne to wiedziałem, wszyscy się nim zachwycali, przyjechało przed świętami z Holandii. Ale tak mnie jeszcze nie sponiewierało. Na pewno jakiś wpływ na wzmożone działanie miały pigułki no i alkohol. W każdym bądź razie wzbogaciłem się o nowe przeżycie…


Do następnego Trip-Raportu!

Ocena: 
natura: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media