Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

sylwester...

sylwester...

Nazwa substancji: piguły


Poziom doświadczenia: MJ w duuużych ilościach, piguły w bardzo małych (ost. razem ponad rok



od opisywanego zdarzenia), alk


Dawka: 2 szt. w odstępach chyba godzinnych, zakrapiana alkiem


"set&setting": sylwester z moją dziewczyną i gronem znajomych... czyli zapowiadało się



nieźle...





Zaczęło się tak że kiedyś rozmawiając z dziewczyną nt. imprez, dragów itp umówiliśmy się że



weźmiemy pigułe. Było to jakoś jeszcze w wakacje albo troche po i w sumie o tym



zapomnieliśmy aż do paru dni przed sylwestrem. Wtedy wpadło jej do głowy że to świetna



okazja żeby wziąć te piguły (jak ona mówi "draże"). Ok. Ja miałem załatwiać, więc ustawiłem



się z kumplem od którego zawsze mam towar w postaci MJ (przy okazji wisiał mi 20 zł, a jedną



pigułkę miał za 5 złotych więc była to transakcja bezgotówkowa :) ), moi znajomi z którymi



później spędzałem sylwka (m.in. organizator, Z.) akurat wybierali się do Gdańska gdzie był w



chwili obecnej K. więc zabrałem się z nimi po czarodziejskie pigułki... K. mówił żebym



uważał bo są mocne i do tego od razu z fabryki w Berlinie, więc lepiej brać po pół albo po



jednej. Przyjąłem to bez rewelacji, bo każdy zawsze tak mówi jak chce coś sprzedać...





Dzień wzięcia piguł (31.01.2004)





Wyruszyłem do mojego słoneczka ok 21:00. Przez jej przygotowania się do sylwestra



(przysznic, makijaż, "co mam na siebie włożyć ?" itp.) wybraliśmy się na kolejke dopiero ok.



23:00. Tuż przed wyjściem zjedliśmy po pół dużej niebieskiej pigułki. Zjedliśmy wcześniej



żeby akurat zaczęło działać na domówce, a zjedliśmy po pół dlatego, że mi brakuje



doświadczenia w tym temacie a poza tym znajomy od którego to brałem powiedział że jest mocne



(może i "chwyt marketingowy ale kto wie...). W połowie drogi przypomniałem sobie że nie



wzięliśmy alkoholu z domu, ale nie było co wracać bo następna kolejka miała być o 23:56 jak



dobrze pamiętam, a spędzanie sylwka w pociągu SKM nie było jednym z moich marzeń. No nic, na



wejściu wszyscy nas przywitali, "dlaczego tak późno" itp ,siostra koleżanki zdążyła już



zarzygać kumplowi pokój a my sie dopiero pojawiliśmy. Pigułki cały czas nie działają.



Weszliśmy do środka popiliśmy piwka zakupione na biegu w nocnym po drodze, zjedliśmy po



kolejne pół pigułki (zaczęliśmy się śmiać, że to jakaś lipna promocja, piguła za 5 złotych,



badziewie itp.) i okazało się że zaraz czeka nas wyprawa na molo (imprezka była w Sopocie).



Zanim jeszcze wybyliśmy na molo musiałem skoczyć po colę do mnie do domu (mieszkam niecałe



200 metrów od Z.,organizatora imprezy), bo wspomniana siostra koleżanki która się "źle



czuła" poprosiła mnie o to. Na wszelki wypadek gdyby piguły mi odwaliły po drodze, wziąłem



ze sobą dziewczynę Z., D. (N. była zajęta odratowywaniem siostry koleżanki). Po powrocie



wszyscy byli już ubrani i czekali aż wrócimy żeby pójść na molo. Ok, droga upłynęła nam miło



(pigułki cały czas nie działały więc wzieliśmy po kolejne pół wychodząc) Kumpel z którym



jechałem wtedy po te draży pytał się czy coś już mnie chwyciło, ja mu powiedziałem że nie i



że są jakieś lipne te pigsy. Na molo gdy już doszliśmy, wiadomo, pijemy ze wszystkimi



szampana, z kumplem drzemy jape i ogólnie jest spoko. Troszkę przed północą przytuliłem się



do mojej N. i złożyłem jej życzenia. I w tym momencie zaczęły działać piguły. I zaczęły



działać mocno. Cos jakby bomba z opóźnionym zapłonem, nie że faza powoli narasta ale raczej



takie BUM i już widziałem 5 razy więcej fajerwerek niż było naprawdę, (N jeszcze nie



chwyciło). Czułem niesamowitą miłość nie tylko do N. ale do każdego kogo widziałem,



skałdałem życzenia każdemu kto popadnie chłonąłem cały otaczający mnie świat (molo, ludzie,



fajerwerki, szampany) wszystkimi możliwymi zmysłami. W drodze powrotnej trzymałem się z N.



trochę z dala od grupy, aż w końcu ich zgubiliśmy (jak się później okazało na domówkę każdy



dotarł o innej porze wszyscy się gdzieś porozdzielali a jeden ziomek to wrócił jakoś po



pierwszej). Wtedy pigułki zaczęły się udzielać i N. Powiedziałem idąc monte cassino że musze



iść się odlać, ona mi na to że się boi i chce iść ze mną. Ok, pomyślałem, nie chce żeby jej



się nic stało a nie chciałem tym bardziej że byłem już spigulony. No to N czeka jakieś 5



metrów obok mnie w tej bocznej ulicy gdzie ja leje. N do mnie podeszła i zaczęła mnie



obejmować. Od razu zrboiło mi się jakoś tak... cieplej ale przez fakt oddawania moczu przez



moją osobę powiedziałem jej żeby odeszła. później jako że wszyscy się gdzieś nam pogubili



wróciliśmy na domówkę. Cały czas widziałem przed oczami jakieś kolorowe muszki, N mówiła że



to nic dziwnego po pigule. Bardzo mocno ją przytulałem i przez całą drogę czułem się



zajebiście. W końcu dotarliśmy na domówkę. Zasiedliśmy w przedpokoju na kanapie i zjedliśmy



po kolejne (ostatne już) pół pigułki. Po jakimś czasie przytulania się na kanapie zadzwonił



do mnie mój kumpel, który spędzał sylwka w Gdańsku, że do mnie jedzie własnie. Rozmawiałem z



nim bardzo powoli tłumacząc mu wszystko jakby był conajmniej niedorozwinięty, tylko że to ja



miałem problemy z wysłowieniem się a nie on ze zrozumieniem mnie. Około drugiej zadzwonił do



mnie jeszcze raz, tylko że ja byłem wówczas w kiblu i telefon odebrała N. Nie mogła się z



nim kompletnie dogadać (ja jak mam coś takiego to próbuje właśnie mówić powoli i tłumaczyć



wszystko 2 razy żeby osoba z którą rozmawiam zrozumiała moje intencje, N niestety tak nie



zrobiła). Gdy wyszedłem z kibla, N. śmiejąc się podała mi telefon. Wytłumaczyłem koledze jak



trafić do mnie. Ponieważ było ciemno cały czas widziałem te cholerne kolorowe muszki.



Wyszedłem z N. po mojego znajomego przed klatke tego kumpla na którego domówce byliśmy. Jak



widzicie z opowiadań imprezka na której byliśmy toczyła się swoim torem, a N. i ja



trzymaliśmy się od tego zdala. Nie wiem czy jest to zasługa piguł czy jakaś inna ale mówie



to żeby każdy mógł się wczuć w moją rolę. Spotkaliśmy się z L. i jego dziewczyną J. przed



klatką Z. (tego co organizował impre) i wzięliśmy ich na klatke. N. i dziewczyna L. zaczęły



krzyczeć ściskać się itp, co było dla mnie conajmniej dziwne bo widziały się pierwszy raz na



oczy :) Zacząłem coś tam nawijać z L. pamiętam że przyniósł mi wódkę, to pociągneliśmy z



butelki parę łyków. Po jakimś czasie zszedł do nas mocno już narombany Z. i powiedział



żebyśmy weszli do środka, a jak już koniecznie chcemy zostać na klatce to żebyśmy się tak



nie darli. Nie za bardo dotarły do mnie jego słowa, do reszty chyba też, bo cały czas



staliśmy na klatce i darliśmy ryja. po chwili znów wpadł Z. i powtórzył swoją kwestię. Znowu



nic sobie z tego nie zrobiliśmy. Za trzecim razem Z. wpadł na klatkę i wypaskudził bułę L.



(bo on właśnie śmiał się najgłośniej, cała reszta gdy zobaczyła Z. skumała że należy się



ciutkę uciszyć). Tego widoku nie zapomne do końca życia. Całą resztę wspomnień, które tu



opisuje pamiętam właściwie niedokładnie, trochę jak przez mgłę. Natomiast ten obraz,



spotęgowany działaniem piguł na długo pozostanie w mojej pamięci, chociaż na trzeźwo to nie



jest nic aż tak strasznego. Gdy Z., człowiek z "dużą łapą", który ćwiczy i w ogóle,



pierdolnął L. on padł na schody bez ruchu i leżał jakieś 5 sekund (dla mnie to była



wieczność, pamiętam, że N. z płaczem uciekła na domówkę spowrotem) zaczęła mu z nosa lecieć



strużka krwi dokładnie w ten sposób jak na filmach. (taka wąska stużka zupełnie powolutku)



Oczywiście po tych 5 sekundach pozbierał się i chciał najebać Z. ale nie potrzebowaliśmy



dalszych kłótni i nasz znajomy, O. odprowadził go na taryfę. Jak widać z opisu nie był to aż



taki straszny widok, gorsze bójki nieraz widziałem na domówkach ale przez to, że ta krew



zaczęła mu wypływać tak powolutku, skojarzyłem od razu że jak zabijają kogoś na filmie to



wygląda on dokładnie tak samo jak L. wtedy. Euforię wywołaną pigułami zdarzenie to odwróciło



o 180st. Możecie wyobrazić sobie euforię po pigułach i uczucie zupełnie przeciwne do niego w



takim samym natężeniu zaraz potem. Weszliśmy na domówkę w sumie po rzeczy, już chcieliśmy



się zbierać ale Z. przeprosił ja go przeprosiłem (w końcu L. to mój kolega, a ja też darłem



ryja) i była zgoda, którą przypieczętowaliśmy kolejną porcją wódy. Przez cały czas sylwestra



wypiłem chyba ok. litra wódy i pare piw, a nie czułem się bardzo pijany. Napewno nie



bardziej niż spigulony. Później był już taki... zjazd.. leżałęm na kanapie (właściwie to na



N. ale ona jako bardziej wprawiona w pigułach leżałą na kanapie i się mną opiekowała) i



czułem się dość dziwnie, nie mogłem zasnąć, nawet zamknąć oczu ale energii też już nie



miałem żeby bawić się z resztą ekipy. Nad ranem poszliśmy do domu z N., poszliśmy spać i



jeszcze po obudzeniu niektóre z kolorowych muszek, których rój widziałem wczoraj pokazywały



mi się aż do 15:00. Po obudzeniu się zacząłem się kochać z N. ale seks nie sprawia mi zbyt



wiele przyjemności w obecnym stanie. Aha pamiętam jeszcze ,że śniły mi się jakieś dziwne



kolorowe kwadraty ale nie wiedziałem czy to była jawa czy sen, doszedłem po jakimś czasie że



był to sen. W każdym razie było by świetnie gdyby nie ten incydent...





Pozdro z Sopotu


T.

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media