Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

przestroga

przestroga


Słowo wstępu: Niech ten TR będzie przestrogą dla wszystkich, którzy lubią ostrą jazde i za bardzo nie zwracają uwagi na to co sobie podają, w jakich dawkach i w połączeniu z czym. Ja kiedys tak robiłem i ciesze się, że trwale się przez to nie uszkodziłem.



Cało zajście miało miejsce ponad rok temu, kiedy to miałem wtedy dostęp a właściwie sam fałszowałem recepty i kupowałem wtedy sporo różnych specyfików w aptece i oczywiście je na sobie testowałem. Tamtym razem padło na Zopiclon (tak mi się przynajmniej wydawało), który jest to lekiem nasennym z tej samej grupy co Zolpidem. Mielismy zamiar zjesc całe opakowanie leku Zopiratio na 4 osoby (20tbl @ 7,5mg). Po złożeniu się bodajże po 4zł, kolega poszedł do apteki, jednak wrócił po chwili bo na recepcie był wypisany lek (nawet już nie pamiętam jaki) którego w polsce wogóle nie ma (mała pomyłka). Powiedziałem mu, żeby się wrocił i poprosił o Zopiratio, co też zrobił i za chwile mieliśmy nasz lek. Umówiliśmy się wieczorem i na klatce każdy z nas zjadł z tego co pamiętam po 3 tbl. Poszliśmy na dwór, pochodziliśmy chwile i poczułem, że zaczyna wchodzić. Ogólnie zachciało mi się spać i poczułem się troche inaczej psychicznie (coś jak Zolpidem tylko bez żadnych halucynacji). Ogólnie nic ciekawego a był dopiero wczesny wieczór. Przypomniałem sobie, że mam w domu Pridinol - lek na Parkinsona, po którym moi koledzy mieli ostre loty bez łączenia go z niczym, ja jednak wcześniej nigdy go nie jadłem. Poszliśmy po niego i na klatce każdy z nas zjadl po 5tbl i zapaliliśmy jointy. I to był DUŻY błąd. Nie pamiętam dokładnie w którym momencie urwał mi się film, ale znalazłem się nagle idąc przez swoją ulice z jednym z kolegów na stacje benzynową w celu kupienia piwa. Następnie ocknąłem się jak siedzimy z kolegą przy oligocenie, który jest zaraz obok stacji i kolega coś strasznie bełkocze ale widać, że wydaje mu sie, że mówi normalnie (dziwny i zarazem straszny stan dla kogoś kto to widzi). Ja byłem pewien że mówie normalnie (chociaż do końca też nie wiem) i pytałem się go dlaczego tak sepleni i oco mu chodzi. Ogarnąłem się, że nie ma za bardzo kontaktu z tym światem, jak poszedł za oligocen szukać kolegów (nikt z nami nie szedł). Wyglądało to jak na jakiejś kreskówce - wychylał się za murek oligocenu i robił takie "uuuu" i tak kilka razy, potem chodził w około i coś mamrotał. I wtedy też we mnie musiało mocniej wejść, bo bez wrażenia zostawiłem go tam i skierowałem się w strone domu, ścieżką która prowadzi przez krzaki. I tam zaczął się mój trip. Nagle pod nogami zaczęły mi wyrastać pnącza, które rosły na kilka metrów w każdą strone i zbliżały się do mojej głowy. Z każdego pnącza z tego co pamiętam wyrastał 1 czerwony kwiat. Pnącza przybliżały się do mojej głowy zasłaniając mi to co było przedemną, aczkolwiek to widziałem (ciężko to opisać, wogóle cały stan jest ciężki do opisania). Gdy już wygramoliłem się z krzaków okazało się, że po mojej ulicy biegają przezroczyste zwierzęta, takie jak: Słoń, żyrafa itd. Tak jakby uciekinierzy z Zoo tylko, że szklani przebiegali przez moją ulicie i przezemnie (przenikały przezemnie). Stałem i patrzyłem się na to i mówiłem do kolegi którego nie było chociaż myślałem, że stoi obok: Zobacz jakie to wszystko jest piękne! Na dodatek ciągle wydawało mi się, że w każdym samochodzie siedzi jakaś postać z pokręconą twarzą (coś jak ci "przestraszeni" w Ring-u). Stan ten był o tyle dziwny, że niezależnie od tego co widziałem wydawało mi się, że to prawda i nie kwestionowałem realności tych zjawisk. Film urwał mi się poraz kolejny. Wchodze do domu (było coś koło 2-3) i rozmawiałem z kimś kogo nie było. Matka się mnie pytała z kim rozmawiam i podobno powiedziałem tej nieistniejącej osobie żeby poczekała i zacząłem coś bełkotać do matki, po czym 2 razy pod rząd się umyłem (umyłem się, 10min w łóżku, umyłem się, 10min w łóżku) i wyszedłem na dwór. Urwany film. Teraz jestem na swojej klatce (jest już jasno, pewnie koło 7) i ganiam swoich kolegów, którzy też są przezroczyści (naprawde jestem sam). Ubzdurało mi się, że mają pozakładane "niewidzialne kostiumy" i krzyczałem, żeby je zdjeli bo chce ich zobaczyć. Kolejną rzeczą jaką pamiętam jest to, że nad ranem moi koledzy budzą mnie. Jestem na klatce, piana cieknie mi z ust. Siedziałem oparty o ściane i coś bełkotałem. Była godzina bodajże 9. W ciągu nocy (koło 6) byłem na urwanym filmie u sąsiada-kolegi i pytałem jego matki która otworzyła mi drzwi czy jest w domu i czy nie ma papierosem poczęstować. Cieciowa również mnie widziała i mówiła później, że chodziłem po klatce pijany i mamrotałem coś do siebie.

Przez 2tyg bolała mnie wątroba i nie było nawet mowy o piciu alkoholu. Myślałem z początku, że mam marskość wątroby. Byłem później u lekarki, która od razu się spytała "czy się nie najadłem jakichś niedobrych leków?" w sumie nie wiem czemu zanegowałem ale chyba się domyśliła i dostałem jakieś lekarstwa, po których mi ulżyło.

To był najbardziej hardkorowy i nieogarnięty trip w moim życiu. Miałem kika podobnych wynikających z przedawkowania psychotropów i łączenia ich z innymi dragami, ale to co przeżyłem wtedy przerastało wszystko. Od tego czasu szanuje bardziej mój organizm i zarzucam leki b. rzadko i tylko 1 rodzaj naraz.

Ocena: 
apteka: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media