Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

odurzony chłopiec na wojnie

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
Około 25mg Metoksetaminy, 2 kieliszki wódki
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Pozytywnie, lekko zdenerwowany niepewnością posiadanego proszku. Oczekiwałem czegoś nowego, czegoś bardziej duchowego
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
BXM, DXM, Benzydamina, Etanol, Marihuana, Grzyby halucynogenne

odurzony chłopiec na wojnie

Dwa dni przed moim odurzeniem dostałem od znajomego biały proszek, który teoretycznie ma być czystym MXE. Po sprawdzeniu małą dawką byłem skłonny w to uwierzyć.

Nadszedł ten dzień, a raczej wieczór - sam w domu przez całą srodową noc.

20:30 - Połowa posiadanego proszku wpada pod język. Gorycz rozpływa się w moich ustach, ślina zalewa jamę ustną, ale czakam, aż delikatna błona ścierpnie, co niestety się nie udaje, bo ilość śliny w mojej jamie ustnej już jest pełna - połykam i czekam na efekt.

20:41 - Błona zaczyna drętwieć, język cierpnie, a na mojej twarzy pojawia się euforyczny uśmiech. Natychmiastowa poprawa nastroju, zaczyna się coś dziać. Czekamy dalej.

20:56- Z okazji, że wchodzi troszeczkę niemrawo wrzucam drugą połowę substancji pod język. Tym razem trafiłem nieco lepiej w błonę i trzymam proszek w ustach około 1,5 minuty i połykam - zapijam soczkiem i czekam.

Po około 10 minutach substancja zaczyna się ładować w moim mózgu. Typowo dla DXM, ale totalnie inaczej niż przy Acodinie - zadnego bodyloadu, euforia, lekkość i względna trzeźwość. 

W okolicach godziny 21:30 mimika była zmieniona - bardzo luźne mięśnie twarzy, znieczulony język, a cieleśnie bardzo fajnie - lekkość, zniesienie bólu, łatwość ruchu i ogromna euforia z poruszania się. Muzyka zyskuje głębię jak na DXM, wzrasta moja kreatywność, granie na gitarze jest dziecinnie proste, rysowanie łatwe jak nigdy dotąd, ale nadal nic się nie dzieje oprócz tego lekkiego kaftanu na umyśle. Postanawiam zażyć etanolu - pół kieliszka wódki i chlup w żołądek. O dziwo nie czuję ani smaku ani pieczenia, tak więc wcześniej zażyta substancja działa również znieczulająco.

Po 5 minutach czuję, że zaczyna się coś dziać, ale obwiniam za to etanol, tak więc kolejna połowa kieliszka ląduje w moim żołądku. Nadal czuję się bardzo fajnie, czuję się już dosyć mocno odurzony, oczy delikatnie przestają się słuchać, ruchy stają się coraz bardziej robotyczne, a znieczulenie coraz silniejsze - o mimice już tutaj można zapomnieć. Oddaję mocz bez żadnych problemów ciesząc się przy tym jak małe dziecko sikające do grającego nocnika. Muzyka mnie nudzi, czuję, że nie wykorzystuję potencjału substancji którą zażyłem, słyszę wszystkie niedoróbki i niedociągnięcia, każdy nie pasujący dźwięk, wszystko co jest zrobione "byle było", poczucie estetyki wyostrzone niczym po tonie marihuany.

Gdy stałem się żołnierzem

Zakładam słuchawki na uszy, włączam grę Battlefield 3 i od pierwszych dźwieków czuję, że będzie inaczej. Daję głośność na maksimum, jest naprawdę głośno - jak to na wojnie. Wybieram starannie swoje wyposażenie i wchodzę do gry. Czuję że jest inaczej - przybliżam monitor, wciskam klawisz by moja postać się poruszyła i tutaj poznałem moc metoksetaminy.

Moje ręce nie istnieją, moje ciało nie istnieje, ja nie istnieje - jestem w grze w dosłownym znaczeniu. Moje pole widzenia ogranicza się do gry która wygląda teraz realistyczniej niż film w 3D, dźwięki są zaskakująco realistyczne. Wydaje mi się, że wszyscy ludzie to moi kompani z wojska, że jestem tutaj na misji i walczę o pokój na świecie. Słyszę jak krzyczą, wołają o pomoc w burzy wystrzałów. Biegnę im na pomoc, gram bardzo ostrożnie i taktycznie, kieruję się swoją intuicją i słuchem. Zabijam kilku wrogów, czuję do nich złość, czuję jak moje serce wali ze stresu, czuję jak szybko oddycham, ale nadal jestem w grze, nawet nie przypuszczam do siebie myśli, że tak naprawdę siedzę bezpiecznie w swoim pokoju gapiąc się na monitor sterując wirtualną postacią. Nie, ja czuję cały stres, słyszę swoich przyjaciół i wrogów, znam taktykę, czuję kolbę na ramieniu i rękojeść w ręce, spust na palcu, ciężkość powietrza i swojego ekwipunku - jestem na wojnie.

W końcu ginę, zyskuję świadomość, zdejmuję słuchawki i nie dowierzając temu co się przed chwilą działo idę po kolejną połówkę kieliszka wódki. Czuję jak moje ciało dysocjuje, jak każda kończyna po prostu się mnie słucha z precyzją laboratoryjnych maszyn. Sprawdzam statystyki- Szok! 11/1- nigdy aż tak dobrze mi nie szło. Czuję jak znów dostaję kopa, zakładam słuchawki, wciskam respawn i powtórka z rozrywki. Tym razem czuję, że to ja jestem na tej wojnie, że w końcu jestem tam gdzie każdy Polak powinien być. Kompani krzyczą po Polsku, przeciwnicy po rosyjsku. Moja celność jest mistrzowska, czuję już każdy wystrzał z mojej broni, każdy podmuch granatu, każda stresowa sutuacja psuje mi krew, a poziom adrenaliny wzrasta jak przy szybkiej jeździe na czołówkę. Dalszy opis sobie daruję, bo po prostu gra mnie wsiąknęła, a ja byłem maksymalnie spersonifikowany z grą.

Piszę z kolegą, czuję że tylko moje ręce się ruszają, bo tylko im wydaję komendy. Idę po ostatnią połówkę kieliszka. Połykam i mówię sobie, że już wystarczy, bo coś może się stać. Znów odurzenie powraca. Czuję, że jestem umysłem, a ciało mam tylko po to, by móc się żywić i przemieszczać się. Czuję, że jestem umysłem, czuję się hiperświadomy, ale nie mam takiego przepływu myśli jak na grzybkach. Piszę koledze by mi zadawał trudne pytania. Odpowiedzi znajdują się szybko, ale to co zapisuję nie zgadza się z tym o czym myślę. Okazuję się, że nie jestem zewnętrznie hiperświadomy, a pijany, jednak w głowie wiem, że jestem choć trochę hiperświadom.

Nadal czuję się umysłem, widzę jak moje ciało posłusznie wykonuje moje komendy, wszystko co zechcę zostanie wykonane, a gdy nie chcę nic jestem w idealnym bezruchu. Postanawiam włączyć "mistyczną" muzykę na słuchawkach i położyć się. Tak robię, ale o dziwo nic się nie dzieje oprócz całkowitego znieczulenia ciała i niemożności leżenia z zamkniętymi oczami. Halucynacji brak, a CEVy przekształcają się w delikatne OEVy, które sknstruowane są z obszarów mojego pola widzenia i zmieniają się bardzo delikatnie. Tylko kilka razy miałem coś typu wypalonego filmu, ale był on mało szczegółowy. Po godzinie takiego leżenia umyłem się, co dawało mi przyjemność, ponieważ ciepła woda "przywracała" moje ciało i uspokajała mnie po przeżytej wojnie.

Ogółem: Metoksetamina spodobała mi się dzięki silnemu odrealnieniu przy zachowaniu względnej trzeźwości umysłu co jest to o niebo lepszą substancją niż hydrofobiczny bromowodorek DXM'u - personifikacja w wirtualnym świecie, brak bodyloadu, brak nudności, jednak o wiele trudniejsze dawkowanie. Przeżycie jest również nieco inne, ponieważ nie dysocjuje tak silnie ciała oraz zwiększa jego precyzję ruchu.

"Gdybyś się zastanawiał nad sensem życia, to pamiętaj że sens jest tylko przykrywką, byś istniał tu i teraz."

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Pozytywnie, lekko zdenerwowany niepewnością posiadanego proszku. Oczekiwałem czegoś nowego, czegoś bardziej duchowego
Ocena: 
Doświadczenie: 
BXM, DXM, Benzydamina, Etanol, Marihuana, Grzyby halucynogenne
Dawkowanie: 
Około 25mg Metoksetaminy, 2 kieliszki wódki

Odpowiedzi

Ciekawe, ja tez mialem podobna ochote roleplayingu ale po mj, fajny opis ja sobie zarzuce cos wiecej bo 25 to troche malo

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media