Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

dwie lufki se spalilem czasami...

dwie lufki se spalilem czasami...

moja przygode z mj postanowilem opisac po przeczytaniu jednego

artukulu na hypereal... Pierwszy raz zabakalem jak bylem "powiedzmy"

bardzo mlody, ale wtedy sie w to nie wciagnalem w ogole... Palilem

zadko, nie bylo po prostu okazji, w srodowisku w ktorym sie obracalem

prawie nikt nie palil, a jesli to rzadko... Druga klasa lo, mialem

pierwsze niezle tripy hehe..., zaczelo mi sie podobac, ale duzo nie

wiedzialem na ten temat, po prostu sie balem tego troche hehe, ale

palilem tylko rzadko bardzo...raz w miesiacu, od przypadku do

przypadku. Zmiana nadeszla gdy zdalem mature I dostalem sie na

studia,wtedy zaczely sie wakacje, wyjechalem sobie I palilem sobie

tak raz na dwa tygodnie wtedy. Wystarczyl mi jeden gleboki buszek

zeby sie niezle najarac, juz zaczynalem lapac pierwsze fajne akcje...

"Myslec na glos", smiac sie z tak glupich rzeczy ze nie da sie smiac

z nich normalnie hehe, glupie miny robic I znow sie smiac hehe,

moglem sie ciagle smiac, jak bylem zjarany moglem wszystko, ale

jeszcze nigdy wtedy sam nie bakalem...




zaczely sie studia, w wakacje

dobrze sobie odpoczalem, nie palilem wtedy duzo, palilem raz na tydz.

(Jakos tak), czasami czesciej czasami rzadziej, ale caly czas mialem

zajebiste akcje, krowki smieszki, hihi, haha, ehehe... I Malo

potrzebowalem zeby sie spalic..jeden, dwa, trzy buchy glebokie. Nie

palilem czesto wtedy, bo balem sie starych...hehe glupie ale

prawdziwe. Palilem tylko jak mialem komfort psychiczny, ze nie bede

mial przypalu, dzieki temu nie palilem tak duzo...I zawsze jak

palilem to sie konkretnie zjaralem, podczas gdy inni juz nie miel

takich akcji...jejku, jak wtedy bylem zjarany, to moglem nawet do

obcej osoby podejsc I z nia zaczac gadac, caly czas, nawet z babcia

jakas, moglem wszystko, zwierz ze mnie wychodzil hehe. Rok szkolny

uplywal, ja sie uczylem, dobrze mi szlo, ale zaczynalem po jaraniu na

drugi dzien czasami odczuwac niechec do robienia czegokolwiek,

lenilem sie strasznie zawsze na drugi dzien I zaczynalem miec ochote

zbakac sie od razu na drugi dzien... Wczesniej jak sie zbakalem to

mialem dosyc na drugi dzien... No coz, bywa.. W ogole mnie to nie

zastanawialo, teraz mnie to zastanawia jednak, jak pisze ten artykul,

dobra metoda sobie tak napisac kariere wlasnego palenia mj... Mozna

sobie uswiadomic pare rzeczy...no nie wazne..




studiowalem I palilem,

ale rzadko, bo nieczesto mialem komfort psychiczny hmm, ale

traktowalem to juz dosyc normalnie, ze mozna sie zawsze zbakac jak

jest okazja I jak nie szczaja mnie starzy...przyszedl sylwester, na

ktorym sie bawilem sredniawo, dlatego trafilem drugiego dnia na

jeszcze maly melanzyk z kilkoma znajomymi.........to byl hardcorowy

dzien w moim zyciu..noc w sumie, nie bylo zielska bo sie skonczylo,

kumpel pojechal I kupil dwie sztuki, a palily cztery osoby... Moze

nie byloby tak zle gdybym wczesniej nie napil sie wodki I nie wypil

dwoch browarow, co w sumie nie trwalo dlugo (a nie waze duzo)...po

pierwszym buchu juz usiadlem... Wzialem jeszcze kilka, potem joint

jakis, juz nie pamietam nawet...wiem tyle ze w pewnym momencie

polozylem sie na kanapie I zaczalem sie smiac, ale nie tak normalnie,

tak dziko, darlem sie, nie moglem przestac, darlem sie z calych sil,

tak mocno jak sie dalo, wszyscy pouciekali do kuchni, w pokoju bylem

ja telewizor I jakas mulatka ehehee, ktora ze zdziwieniem I smiechem

patrzyla sie na mnie (nie bakala)...chyba mialem zamkniete oczy

wtedy, juz nie pamietam, takiego tripa w zyciu juz nie mialem,

odlecialem konkretnie, nic sie nie liczylo, lezalem I smialem sie...

Pozniej mialem jeszcze inne akcje, ale nie o to chodzi w tym

artykule, wiec nie bede ich tak opisywal, ale po tym melanzu dwa dni

przytlumiony jeszcze chodzilem I sie smialem sam do siebie...po tym

czyms zrobilem sobie miesiac przerwy I mialem cisnienia... I To duze,

chcialem zdac sesje tylko I sie zjarac, ale mialem na tyle silnej

woli ze wzialem sie za nauke, troche mi sie umysl oczyscil wtedy...

Po sesji wrocilem do normalnego trybu, raz na tydz. Sobie palilem,

czasami czesciej czasami rzadziej, tylko ze nie moglem zjarac sie tak

jak wczesniej to robilem, juz nie mialem takich dzikich

smiechow...przyszla akcja na gadanie glupot I wszelkiego rodzaju

rozkminianie, kombinowanie w myslach, smialem sie ale nie tak jak

kiedys....




to byl czas przedziwnych faz...I tak do drugiej sesji,

przyszla sesja trzeba bylo sie uczyc...motywacja do nie palenia, nie

bylo ciezko, nawet powiem ze lajtowo, bo jak zdam to bede mogl

palic...tak sobie jakos kombinowalem, pozatym nie palilem wtedy tak

duzo, dwa razy w tyg., ale juz czasmi aby sie dobrze skuc trzy

glebokie buchy nie wystarczaly...dwie lufki se spalilem czasami...

Roznie bylo, jakas przerwa dwa tyg. Wpadla to sie mocniej zbakalem,

ale to nie bylo to co kiedys, oo ja nie moge, teraz jak to pisze

zdalem sobie sprawe ze podswiadomie dazylem do tego by zjarac sie tak

jak kiedys, aby poczuc do wszystkiego zero dystansu...nom jakos

tak...czasami samemu bakalem I nie widzialem w tym problem

zadnego..., kiedys inaczej myslalem, znowu teraz to sobie uswiadamiam

dopiero jak pisze hehe, mowilem ze sam nie bede nigdy bakal, ze to

lipa tak samemu hehee, chodzilo o to zeby byc zbakanym, ale komfortu

psychicznego nie mialem czesto, wiec okazja bylo dluzsze wyjscie z

domu...dlugi trening, wypad do klubu, pubu,trzy godziny wolnego jak

mialem to byl looz I moglem palic, ale codziennie nie palilem... W

koncu sesja sie skonczyla, a mi sie zaczely wakacje...czyli zero

obowiazkow, a jak sie nie ma obowiazkow, to sie pali...przynajmniej

tak u mnie bylo...ale starych mialem na karku, wiec nie zawsze mialem

komfort psychiczny, I dlatego nie palilem caly czas, ale czesciej niz

podczas szkoly. Gdy rodzice wyjechali na dziesiec dni to sie

przekonalem do jakiego lenistwa moze prowadzic palenie mj, to bylo

straszne...teraz jak nie pale dluzszy czas to sobie to

uswiadomilem...prawie codziennie przez ten czas palilem, pierwsze dwa

dni jeszcze jakos funkcjonowalem, ale potem taki len mnie ogarnal,

nic, tylko myslenie, czasami jakis wypad (glownie na palenie),

bezsensowne gadanie przez net I palenie, sprzatanie bylo katorga dla

mnie, cztery dni sprzatalem kuchnie...a wcale nie byl jakis balagan.

Nie mialem juz smiechow takich jakie mialem jeszce nie dawno,

przyjemne bylo byc tak zbakanym dluzej, pamietam jak fascynowalem sie

dzemem porzeczkowym, jak mnie dziwily pewne rzeczy, pewni ludzie,

czulem jak inaczej dziala na mnie zielsko... Beztroski smiech I

glupawka zmieniala sie na ciekawosc, fascynacje roznymi rzeczami,

przemysleniama, czasami glupime, czasami nie...smialem sie ale to byl

inny smiech niz kiedys...a pod koniec mojego samotnego pobytu w domu

moj smiech juz byl zupelnie inny niz kiedys...zdalem sobie sprawe ze

mj na dluzsza mete zamula I rozleniwia, nic nie robilem jak bylem sam

w domu, nic kompletnie nic...straszne lenistwo ogarnia czlowieka, nie

do pojecia. Teraz nie pale juz jakis czas I lepiej sie czuje, mam

wiecej wigoru hehe, nie jestem taki ospaly, I mam ochote cos robic,

mam takiego jakiegos powerka malego, nie mam takiego lenia jak

kiedys...uswiadomienie sobie tego dalo mi dodatkowa motywacje do

niepalenia (hmm czyzby jedyna..), a naprawde nie palic nie jest

trudno...tylko trzeba sie zdecydowac. Zalozylem sobie narazie ze nie

bede palil dwa miesiace, albo dluzej, na pewno nie krocej...wiem na

pewno ze nie zaluje ze jaralem przez ten czas I ze nawet dopadl mnie

tuwisizm I ze starzy mnie rozkminili, nie zaluje niczego...hmm, nawet

sie ciesze ze tak sie potoczylo, nie chce bakac, bo nie chce zeby

mnie taki len dopadl jakiego mialem niedawno, a marnowac czasu nie ma

sensu...ja pierdole, znowu cos skumalem piszac ten artykul,

uswiadomilem sobie ze mam przeambicje I ze sa do zrealizowania,

dzieki zielsku odkrylem sie na nowo hehe I zycze wszystkim bakaczom,

zeby poczuli to co ja w pewnym momencie swojej zielonej kariery

;)

Ocena: 
natura: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media