Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

dwanaście miesięcy

dwanaście miesięcy


"Nie pozna ten, kto nie spróbował"



We wrześniu 2003 roku rozmawiałem ze swoją dziewczyną o spróbowaniu tabletki XTC. Chcielismy wziąć je na nadchodzącej imprezie technicznej dosyć dużego formatu. Ostatecznie jednak nie wzięliśmy gdyż moja dziewczyna nie chciała (mieliśmy układ-albo jemy razem albo wogóle).



Życie szło dalej. Z dziewczyną sie rozstałem.



Nadszedł styczen 2004r. W drodze z pracy spotkałem kolege, poszlismy na piwo. Od słowa do słowa zaczelismy mówic, że za pare dni ma być dobra impreza. Kolega zaproponował wzięcie pigułki.

Z początku troche sie bałem. Poczytałem pare informacji na ten temat, przy okazji zwiedziłem bardzo dokładnie hyperreala.

Nadszedł dzień imprezy, dokładnie 16 stycznia. Przed wyjściem kolega dał mi tabletke - niebieskiego romba. Reszta kumpli na zmiane mi doradzała żebym zjadł całą, inni mówili, że te romby to rzeźniki i lepiej jak wezme połówke. W końcu dotarliśmy na miejsce.

Gdy tylko weszliśmy do klubu od razu wziąłem do ust pigułke. Poczułem nieco gorzkawy smak na języku, possałem ją troche i dopiero połknąłem. Potem usiadłem, zapaliłem papierosa, popijałem wode. Cały czas patrzyłem na zegarek. W koncu weszło.

Obrazy migały mi w oczach, raz widziałem cos po prawe stronie, raz po lewej. Na twary pojawił sie usmiech. Gadałem ze wszystkimi co ze mną przyszli (spora ekipa, około 20 osób), dzieliłem sie wrażeniami. Tak mi sie spodobało, że po trzech godzinach dorzuciłem w siebie jeszcze czerwonego mitsu i sie dodatkowo spaliłem. Potem to już dziura w pamięci.

Jedno jest pewne. Spodobało mi sie to, wiedziałem, że jeszcze nieraz poczuje ten gorzki smak.

Dwa tygdnie mineły, kolejna impreza. Już sie nie wachałem, z całkowitą pewnością siebie kupiłem 3 dropsy. Podczas imprezy oprócz tych trzech kuionych zjadłem jeszcze 1,5. Alkohol, trawa, poppers.

I znów kolejny tydzien, kolejna impreza. Tym razem domowa. Co z tego, że na drugi dzień ide do pracy. Zjadam trzy sztuki, pije litry piwa. W pracy ledwo żyje.

Co dalej...??? Tak, tak. Kolejny wekend, kolejna bibka, kolejne 3 sztuki, znów alkohol, trawa, poppers. A co tam, raz sie żyje!

Jak dejavu znów weekend. Tym razem chce być czysty. Ide na impreze z nastawieniem zabawy bez wspomagaczy. Wchodze i stwierdzam jedno. Bez dropsa nie wyda. Pare minut i już sciskam w dłoni tabletke.

Życie trwa. Życie od weekendu do weekendu. Ale tym razem robie przerwe. Ide nawet na kolejną impreze już bez dropów. Ooooo prosze, prosze, aż sie sam dziwie, że mi sie podoba. Jak widać na czysto też można.

Można ale na krótką mete. Impreza w Lany Poniedziałek jest oczywiscie pod znakiem pigułek.



Stop, stop, stop!!!!!

Zaraz, zaraz, co sie dzieje???? Jakieś dziwne mysli?? Jakieś wnioski z ostatnich 3 miesięcy?? W głowie coraz więcej pytań, wędrówek myśli. Czy to co robie jest dobre?? A może mi sie zdaje?? Halo, halo, panie Wojtku, pobudka!!!!!!

Nie, coś mi sie chyba zdawało. Przecież jest tak zajebiscie, przecież ile ludzi poznałem dzieki pigułkom. Jestem lepszy od innych. Bo co ktoś może wiedzieć o zyciu jak nigdy dropsa nie zjadł?? Jestem gość co lubi życie, a jak!!!! Jestem kimś, biore narkotyki, kurwa mać, to dosłownie hajlajf. Mam super życie. Nieważne, że mam debet w banku. Nerwy też troche zepsute, ale to przecież wina... Wina... O, już wiem. Wina pracy. No własnie, w pracy ostatnio troche gorzej mi idzie, to przez prace. No i brak kasy. Ojjj dobra, zobaczymy. Na razie trzeba kombinowac wyjscie na nastepną impreze, a jak!!! Jak żyć to żyć, hajlajf ma być i tyle.



Czerwiec 2004. Impreza w dobrym klubie, najlepsze miejsce w miescie. Muzyka taka sobie bo jakiś house. Ale co tam, mozna sie pójsc poluzowac. To nic, że na housach. Ide z jednym dropem w kieszeni. Kończy sie na czterech, dużej ilosci alkoholu. Na drugi dzien w pracy ledwo żyje. Kazdy mi mówi, że blady jestem i że sie trzęse, a pozatym tak cicho mówie, że nic nie mogą mnie zrozumiec.



Lipiec 2004. Już nie biore na imprezach. Inaczej: już nie biore TYLKO na imprezach. Teraz już wszędzie. Wieczorem pod blokiem, w prześwicie. Rano na śniadanie.

Obok mnie juz nie ma tego wesołego klimatu co wcześniej. Kazdy jakis taki zagubiony. Sam mam dość wszystkiego.

Przyjechali koledzy z Warszawy. Pracują w moim mieście podczas wakacji i mieszkają w wynajętym mieszkaniu. Trzy tygodnie palenia, picia no i oczywiscie połykania tabletek. Niemalże mieszkam u nich. Zapominam o chłopakach z bloku, teraz sie liczą warszawiacy.

W pracy awans, dostałem pełny etat. Ale nie staram sie wogóle i go trace po miesiącu. Ojjj trudno sie mówi. Jeszcze kiedys dostane.



Końcówka lipca. Impreza urodzinowa jednego ze znajomych dj-ów. Biba zajebista, a ja... jestem czysty. Bez alkoholu. Bez piguł. Tylko nerwy troche większe. Kolega podszedł i sie zapytał co jadłem bo sie strasznie wyginam. Powiedziałem mu, że nic. Nie wierzył. Wkurwiłem sie na niego, że uważa mnie za takiego co zawsze bierze. Awantura wybuchła, bluzgi, przepychanka. Ale na szczescie szybko doszlismy do porozumienia.



Panie Wojtku... Jak cie widzą tak cie piszą Nie zna pan tego??



Środek sierpnia. Wyjazd na impreze plenerową. Tańce od rana do rana dnia nastepnego. Wyjeżdżam stamtąd w stanie całkowitego otępienia. Większosci imprezy nie pamiętam. Nic mi sie nie chce.



Panie Wojtku!!!!! Panie Wojtku!!!!! Dlaczego nie robi pan muzyki?? Przecież tak sie pan interesuje tymi brzmieniami, sam pan troche robił produkcji a teraz co?? Nie chce sie?? A kto grał na tej imprezie?? Nie wie pan?? Szkoda... A ta dziewczyna co z nią przetańczyłeś prawie cała impreze to skąd była?? Nie pamięta pan?? Aha, Magda miała na imie. Na pewno?? Kurcze, że też człowiek tak zapomina o wszystkim...



Wrzesień 2004. Kolejna impreza urodzinowa, tym razem jednej koleżanki. Koleżanka robi w sex-biznesie. Ma kasy jak lodu, robi urodziny w klubie. Zaprasza samych znajomych z imprez. Jako coś normalnego jest to, że chodzi co jakis czas po klubie i tym co sie bawią rozdaje dropsy. Podobno kupiła same narkotyki za 2500 złotych. Mam urlop, ale robie remnt w drugim mieszkaniu do którego mam sie przeprowadzac. Dzien po imprezie miałem pozałatwiac rózne sprawy, ale gówno z tego wyszło. Po prostu zwałka, niesamowita zwałka.



Październik 2004. Zmienam miejsce zamieszkania. Odcinam sie od osiedla na obrzeżach miasta, teraz mieszkam w samym centrum. Mam więcej czasu dla siebie.



Hahahahahaaa, panie Wojtku. Co pan opowiada?? Non stop pan myśli o tym jakby tu sie najjeść dropsików.



Listopad 2004. Kolejna mega impra, kolejna część tej imprezy która była rok temu i miałem zjesc na niej dropa z dziewczyną. Ide z kumplem. Nie wiadomo kiedy a już mam w brzuszku 1,5 tabletki. Piwko, trawka.



Grudzień 2004. To samo co przez niemalże cały rok. Na sylwestra podsumowanie, czyli 5 dropsów, pełno alkoholu, pełno trawy.



I co panie Wojtku, roczek przeleciał??



A no przeleciał, pewnie. Przez ten czas wiele sie pozmieniało w moim życiu, poglądach. Straciłem samodyscypline. Cżesto nie mam motywacji. Ale z drugiej strony narkotyki pozwoliły mi zobaczyć wiele innych rzeczy. Poznałem tez lepiej swój charakter. Nie mówie, że nie bede wiecej brał. Ale po roku mam nauczke, że złe obchodzenie sie z narzedziem jakim jest narkotyk, doprowadzenie tego narkotyku do roli czegoś powszedniego daje efekt rutyny. Tak. Wyraźna rutyna w działaniach. Mysli mówią jedno a robi sie coś innego.

Te 12 miesiecy to taki trip. Trip po życiu. Teraz gdy patrze na to co sie stało przez ten rok to widze ile czasu zmarnowałem. Mało nie trafiłem do wojska, miałem kłopoty z psychiką i nerwami. W pracy tez szło gorzej, ale teraz jest lepiej. Mam już pełny etat, zostałem zastepca kierownika działu na którym pracuje. To już coś. Piguł używam mniej. Jesli juz to raczej jako dodatek do zabawy a nie jedyny sens i powód całego przedsięwzięcia. Wybieram sie w tym roku na studia, na kulturoznawstwo. Kontynuuje dalej robienie muzyki technicznej. Wierze w siebie w tym momencie, wiem, że musze sobie sam pokazac, że potrafie utrzymac równowage.



Pozdrawiam

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media