chińska zupka
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
chińska zupka
podobne
nazwa substancji - tussipect
poziom doświadczenia - marihuana, extasy, amfetamina, tussipect (po raz pierwszy)
dawka - pół butelki (70 gr)
metoda zażycia - droga pitna ;) da się wogóle inaczej?? do nosa he he ;)
set & setting - stan umysłu ok, chęć spróbowania, dobry humor, miejsce - w domu.
joł maderfaker! ;) Jakby tu zacząć... chciałem wam przedstawić moją przygodę z tussipectem.
A więc do rzeczy.będąc w bardzo dobrym stanie umysłu i będąc dość dobrze poinformowany o działaniu tussipectu (zarówno w tablekach, jak i w syropku) postanowiłem spróbować tego wynalazku. (nie bardzo wierząc w to ze "syrop wyksztuśny" potrafi mieć takie działanie). Około godziny 20:00 wydudniłem sobie pół buteleczki Œ gramowego tussiego prosto od naszego poznańskiego herbapolu. :) tak z ciekawości. nie przepadam za "pobudzającymi" dragami ale póki jestem młody.... ble ble ble. no więc jest godzina 21:30 jestem u kumpla na hacie, (poszedłem po jakieś filmy na dvd) bo zwątpiłem w działanie tego syropku, aż tu nagle ok. 22:30 (nie pamiętam już dokładnie). serce zaczęło mi walić co raz to szybciej i zeby się uspokoić zabrałem te filmy i czymprędzej poszedłem do domu. dodam ze mam do kumpla ok 1 km i byłem u niego rowerem. :)
czułem się dość dziwnie. w drodze powrotnej do domu jechało mi się dość dobrze. byłem troche "naspeedowany". czułem ze jadę ciągłym tempem, dość szybko ale jednocześnie czułęm dziwną monotonię. Będąc już w domu ok 23:00 wszedłem do haty, (cześć mamo!...) wbiłem się do siebie na łóżko, było mi dość duszno, oddech miałem bardzo płytki tzn nie mogłem wziąć głębokiego oddechu, czułem nawet (bardzo nieprzyjemny) przepływ swojej krwi, a serce waliło mi jak szalone, moje mięśnie rąk wykonywały dziwnie niekontrolowane ruchy (takie niby drżenie nie wiem jak to określić), postanowiłem ze pójdę spać, i mi przejdzie... pościeliłem sobie łóżeczko, poszedłem pod prysznic, kładę się... i co? nie mogę zasnąć. ale nie tak jak po amfie, ze nagle odkrywasz ze masz coś do zrobienia, tysiąc myśli ma minutę, tylko poprostu myślałem tylko o tym ze moje serce może tego nie wytrzymać i rano obudzę się siny i sztywny. serio. ogarnęła mnie taka dziwna paranoja. ubrałem się i poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie "chińską zupkę" i chyba dziś mogę powiedzieć ze "chińska zupka" uratowała mi życie. he he he.
wszystko minęło oprócz tego bicia serca. przypomniało mi się ze z poprzedniego dnia została mi lufa baki. zamknąłem drzwi na klucz, podbiłem lufe, otworzyłem okno, sciągnąłem dwa buchy i mi starczyło. ;) bo ok pięciu minutach zapanował dziwny spokój, błogostan, cisza... włączyłem wentylację, wciągnąłem kilka dużych "chmur" świerzego wiejskiego powietrza (mieszkam na wsi), i poczułem się lepiej. serce po ok. 20 minutach uspokoiło się, a nawet wydawało mi się ze bije zbyt wolno ;) he he he. posumowanie: jeżeli ktoś nie ma przed sobą jescze tussipectowej przygody, to stanowczo odradzam. jeżeli masz wydać to 4,80 na butelkę tussipectu, to lepiej dołóż 20 groszy i zakup sobie kreske "białego szaleństwa" i zobacz co to jest prawdziwy speed. doświadczenie uczy że trzeba mieć szacunek nawet do "syropu wyksztuśnego". Nie wiem dlaczego mój organizm zareagował tak dziwnie? jestem dość chudy, ale to chyba nie za bardzo zależy od tego ile kto waży. dobra kończę. pozdro dla wszystkich neuro grooviczów, ekipy hyperreala. ps. krótki ten raport, ale treściwy.
- 8632 odsłony