Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

another ordinary day

another ordinary day

nazwa substancji- Extasy;


poziom doświadczenia użytkownika- kiedyś dużo mj, teraz dużo

XTC, amfetaminy;


dawka- dwie wiśnie, pół grama pyłu zjedzone (połówka dilerska,

nie ważona);


metoda zażycia- doustnie;


stan umysłu- pozytywne nastawienie, jak zawsze w klubach;


intencje- zajebista jazda ze znajomymi, jak zawsze :D;


miejsce spożycia- duży klub w moim mieście zwanym Bydgoszcz;





Piszę to już trochę po fakcie, bo po paru tygodniach. Wszystko

rozpoczeło się w moim domu. Piątkowe popołudnie, weekend

przedemną. Wpadłem po białeczko i tablety do "znajomego" i tak

zaopatrzony wraz z dwoma kolegami ruszyłem do klubu. Przed

wejściem do publicznego środku transportu wziąłem całe

białeczko, ponieważ coraz gorzej znosze publiczne środki

transportu, a ten środek pozwala mi je jednak polubić. Tam

oczywiście, po pewnym czasie, włączyła się gadka. Świetnie się

czując wyszliśmy z autobusu, który zatrzymał się przed klubem.

Stanie tam sprawiało mi dużą przyjemność, czułem bass, emanuował

on z wewnątrz klubu. Załapał mi się dobry klimat i chęć bycia

tam od zaraz. Przejście w klubie, zakup bileciku i już zahaczam

tylko o szatnie i jestem na sofach. Początkowo mało ludzi, ale

sytuacja powoli się zmieniała i już za godzinę ciężko było

przejść. Zamawiam browara (co prawda nie przepadam za piwem, a

jedyne, które mi smakuje to red's, to jednak w klubach zawsze

piję), popijam pierwszy krążek. Tu może małe wyjaśnienie- miałem

pewną przerwę w tym okresie od esek, więc to co się działo po

tych dwóch bardzo mnie zdziwiło. Mija pół godzinki. Wkręc się

miły klimat, zaczynam odczuwać coś w rodzaju... wejścia w

narkotyk. Popijam drugą tabletę piwem kumpla. Idę na parkiet,

mija parę miłych utworków. Wchodzi jakaś wiązanka trensów... po

kolei co się działo w tym czasie. Jazda całkowicie indywidualna,

znajomy próbuje uzyskać ze mną kontakt, ale bez skutku, widzę

go, ale to co czuję po prostu odrywa mnie od ziemi i przytłacza

ekstazą. Wchodzi zwolnienie utworu, 3mam głowę w górze,

wciągniętę policzki, ręcę do góry i pływam. Po chwili spuszczam

głowę, ale oczy automatycznie ruszają w górę i wywijają mi się

białka. Co czuję... uniesienie, czuję jak płuca unoszą się w

górę, tak jakby w przełyku była ogromna dawka energi, a płuca

napierając w górę pchają tą energię wyżej do głowy. Serce

zaczyna bardzo szybko skurczać się, co daje mi jeszcze większe

doznania. Ciężko mi już szybko się ruszać. Raczej staram się

wyciszyć, szybować. Wykonuję tylko delikatne ruchy rąk spiętych

w pięści w okolicy brzucha ponownie z głową w górze. Odczuwam

straszne podekscytowanie, jestem tu najszczęśliwszym

człowiekiem. Taka jazda trwała pewien czas, nie potrafię go

określić, ale po pewnym czasie ruszyłem się chybotliwym krokiem

do sof, gdzie zanurzyłem się w miekkie i przyjemne w dotyku

kanapy. Troszkę mną rzucało wewnątrz, tak jak przeżywał jakiś

bieg w real'u, szłyszę muzykę z drugiej sali i nadal mnie wygina

na sofach. Patrzę się w sufit cały rozłożyny. Kumpel zwraca mi

uwagę, żebym wyluzował, bo mnie wywalą z klubu. Pomyślałem, że

łapie jakiegoś tripa, więc nadal sobie leżałem. Mija ponownie

jakiś czas, po tym znów zaczynam się bawić ze wszystkimi. Kiedy

działanie tablet powoli się zmniejszyło mogłem odczuć działanie

przytłumionej amfetaminy. Czyli zacząłem wykonywać ruchy typowe

dla ludzi o niewyczerpanych zapasach energii- bardzo szybkie,

energiczne. Jazda powoli mi zeszła, godzina coś około czwartej,

powrót do domu, fatalne zmulenie, ale całkiem przyjazny klimat.

Zaczynam zauważać coraz wyraźniej w tym czasie, że białe coraz,

krócej na mnie działa i robię sobie postanowienie, że nie będę

już go brał- red bule, kawa i kola powinny starczyć, a zresztą

tablety też dają niezłego speed'a. Postanowienie, mimo wszystko,

po tygodniu odeszło w zapomnienie. W zasadzie trip ten nie

wniósł niczego nowego w moje doświadczenia, prócz zniszczenia

kolejnej partii szarych komórek, był to po prostu opis kolejnej

typowej nocy, choć tym razem bardziej intensywnej ze względu na

przerwę jaka dzieliła mnie od odstatniego spotkania z E.





Pozdrawiam


EcstazY

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media