sinicuichi
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
sinicuichi
podobne
zrobiłem sobie dwa długie jointy z Heimii Salicifolii i po 22 ruszyłem na
miasto. odpaliłem pierwszego, dym *STRASZNIE* gryzący (a może to wina
bletek - czarne OCB akurat...blehh), w każdym razie moje płuca po połowie
miały już dość. joint palił się wolno, a ja powoli przestawałem czuć nogi.
wszedłem do lasu gdzie odpaliłem drugiego jointa. zaczęło się robić trochę
dziwnie - swiatła oddalonych latarni i cienie poruszających się we wietrze
drzew - właściwie to tylko jasne plamy się animowały dość intrygująco. do
tego świetliki, takie małe jaskrawo-zielonkawe światełka...wyłączyłem
walkmana, chciałem posłuchać szumu otoczenia. gdzieś z oddali grała muzyka.
słuch mi się wyostrzył, potrafiłem też dokładnie umiejscowić w przestrzeni
dźwięk (np. świerszcze). zszedłem na polankę redłowską, a potem na bulwar.
z bliska wszystko wyglądało normalnie, ale z daleka kolory były zdecydowanie
wyostrzone, światełka z półwyspu helskiego na horyzoncie, kolorowy-neonowy
skwer kościuszki, dużo kolorowych punkcików, poruszające się samochody,
latarnie na bulwarze, z których kilka z oddali wydawało się być bardziej
jaskrawych i fioletowo-niebieskich...jakby UV...morze, światło odbijające
się na wodzie. nie umiem tego opisać, po prostu było cudownie. skręciłem
sobie druma, myśląc, że tytoń mnie wyprowadzi z tego spokoju i coś się
zacznie dziać.
jednak się myliłem, tytoń trochę mi nakręcił na chwilę potok
myśli. usiadłem sobie na ławce i patrzyłem...ludzie przyjeżdzali samochodami
tylko po to, żeby na 30 sekund wyjść na bulwar i popatrzeć na morze. hehe,
fajnie tak poobserwować ludzi, jakiś wypakowany typ z panną wyszedł na
chwilę, żeby zaraz wrócić do samochodu...wrócił, odkluczył sobie drzwi po
czym chyba dotarło do niego, że powinien najpierw dziewczynie otworzyć, więc
obszedł niezdarnie z panną pod rękę samochód naokoło (na to dłuższe około
:)), spychając ją na maskę. nie wiem czemu ale mnie rozbawił ten pokaz
buractwa. poza tym cały czas odczuwałem niemiłosierny spokój i piękno
otaczającej mnie rzeczywistości, kolory drzew, świateł, morze, księżyc
prawie w pełni...pochodziłem sobie jeszcze trochę po mieście i w sumie
miałem wrażenie jakbym odkrywał wszystko na nowo, każdy tajemniczy i uroczy
zakamarek w alejkach między drzewami, ludzie i psy które się na mnie
patrzyły z zainteresowaniem. lubię zwierzaki! w międzyczasie jeszcze
wdepnąłem w psią kupę, ale można im to wybaczyć ;). potem zaczepił mnie
jakiś trochę podpity koleś z dziewczyną i chciał 2 zeta na wino, trochę mu
było głupio powiedzieć szczerze po co. zobaczył, że palę skręta i się pytał
czy może drum :). dałem mu skręcić, mówił jak to we francji druma palą
ludzie itp. i że on woli niebieskiego. poszedłem do sklepu, poprosiłem o
tymbarka grejfrutowego, a dostałem "jabłko, limetka i guava", co zauważyłem
dopiero po pierwszym łyku :). sprzedawczyni miała momentami trochę dziwny,
robocy głos. potem szedłem powoli słuchając shpongle - dmt i uśmiechając się
do wszystkich i wszystkiego. spotkałem kumpelę, powiedziałem z radością
"cześć". a potem wróciłem do domu :)
nie jestem w stanie opisać tego wszystkiego co widziałem i czułem. bo w
sumie...to chyba nie ma sensu, po prostu się nie da - trzeba to przeżyć!
świat po Sinicuichi jest wspaniały, jaskrawo-kolorowy, a człowiek jest
strasznie jakby to powiedzieć "spowolniony" - właściwie to nic się nie chce,
tak jest wspaniale :). ta euforia różni się od tej po PEA i jej pochodnymi
właśnie spokojem! nastawiałem się bardzo na efekty dźwiękowe, jednak po tej
dawce nie udało mi się za bardzo doświadczyć pełnej mocy Heimii. dźwięk
odbierałem zdecydowanie inaczej, dźwięki połamane zdawały się naprawdę
bardziej metaliczne (zwłaszcza jak ktos przewalał coś metalowego pod jakimś
namiotem z piwem na bulwarze). poza tym mógłbym pisać i pisać a i tak nie
napisałbym wszystkiego co widziałem i czułem. w tej chwili (jakieś 2.5h po
rozpoczęciu akcji) czuję się nadal spowolniony i jest pozytywnie. żałuję
trochę, że wziąłem jej tak mało, jednak chciałem tylko musnąć ten świat.
następnym razem piję herbatę z reszty - a miałem 10g suszonych liści z maya,
więc zostało coś koło 8g.
podsumowując - NATURA RZĄDZI!!!
naturalnie pozdrawiam naturalnie :)
- 11942 odsłony