intelektualny orgazm / by newbe
detale
raporty vart
- Zniesmaczony? hm? / by MeneVes
- Intelektualny orgazm / by Newbe
- Dzień w świetle i śniegu / by Pokolenie Ł.K.
- po raz pierwszy? sprzedane! / by elmo
- Pomaturalny BadTrip / by Hitori
- W 20 sekund do prawdziwego świata... / by Mr.Blond
- Dziki lot przez bramy rzeczywistośći i pocięty film / by electrofreak
- Subtelny lot w przestworza i rozpuszczanie się ego / by nautic
- Pierwsze spotkanie z ekstraktem z Salvii x20 / by Pan Piotr
- Szkoła życia z Szałwią / by altWET
intelektualny orgazm / by newbe
podobne
Autor: Newbe
Set & Settings: W pokoju, cisza, spokój, muzyka (shpongle) i brat śpiący w tym samym pokoju.
Doświadczenie: DPT, LSD, łysiczki, ruta stepowa, bromo-dragonfly, salvia divinorum, haszysz, marihuana, yopo, ecstasy, BZP, DXM, benzydamina, amfetamina, poppers, efedryna, kofeina, nikotyna, alko.
Opis:
21:00 – Ostrożnie odmierzyłem 11ml roztworu z ~22mg 4-ho-met, roztwór dodałem do szklanki z wodą mineralną i wypiłem.
21:05 – czekam na efekty.
21:45 zaczęły się zmiany otoczenia. Leżałem w łóżku oczekując na efekty i bawiłem się latarką. W pewnym momencie ze światłem zaczęły dziać się dziwne rzeczy, snop światła wykrzywiał się i topił przedmioty na które świeciłem. Trzymając ja w prawej dłoni poświeciłem na lewą dłoń którą trzymałem metr od prawej ręki i skóra na dłoni wydawała się falować, oddychać, topić (bardzo podobnie jak po Dragonfly czy LSD).
22:06 i działanie wyraźnie wzrosło na sile. 4-ho-met to bardzo specyficzny środek bo mimo tego że jesteś pod wpływem tryptaminy, masz trzeźwy umysł. Spokojnie można dogadać się z innymi. Po zgaszeniu światła latarki, cały pokój odżył. Otoczenie żyło, ruszało się, identycznie jak po DPT tylko słabiej. Gdy patrzyłem na białą ścianę, wydawało się ze składa się z malutkich, ruszających się płytek które cały czas nachodziły na siebie tworząc ciekawą mozaikę.
Muzyka brzmiała świetnie, wyostrzone i wysublimowane dźwięki, poskręcane jak słoiki na zimę . Wszystko było powykręcane i kosmiczne, lecz dużo łagodniej niż po DPT.
Stan wizualnie przypominał mi troszkę LSD, troszkę DPT, bardziej w stronę kosmosu niż naturki i grzybów. Herbata smakuje normalnie, żadnych zmian w postrzeganiu zmysłów smaku nie odnotowano. Abstrahując od wizualnej części podróży miałem bardzo ciekawe przemyślenia dotyczące emocji:
„ Gdyby całkowicie pozbyć się emocji, i przestać kierować się emocjami w życiu, człowiek mógłby się skupić na faktycznym rozwoju i nie traciłby takiego zapasu energii na emocjonalne zachowania” Przemyślenie to wpadło mi do głowy nagle i faktycznie gdyby w życiu nigdy nie kierować się emocjami miałbyś do czynienia z człowiekiem kompletnie opanowanym, który jest oazą spokoju.
22:33 – efekty znacznie osłabły, faza zmierza ku końcowi. Czuję niedosyt bo byłem przygotowany na ostrą psychodelę, a tu faza się kończy. Informacje w TiHKAL’u podają że faza przypomina psylocybinę i trwa 4-6h, nie jest to prawdą.
(Po dłuższym przemyśleniu postanawiam ponowić eksperyment z większą dawką)
00:00 – startujemy znowu.
~30mg 4-ho-met rozmieszanego z herbatą, nadając jej cierpki, typowo tryptaminowy posmak.
Światło w pokoju było zgaszone, z głośników sączyła się muzyka. Siedziałem na łóżku i wpatrywałem się w tapetę na komputerze której miniaturkę dołączyłem do raportu:
[Obraz: http://img225.imageshack.us/img225/3339/psychedelicspiralsgt7.jpg]
Cały monitor zaczął się mienić kolorami, od soczystej czerwieni przez pomarańcz do fioletu. Psychodeliczne spirale kręciły się i przeplatały gdy nagle wyszły? z monitora i wypełniły cały pokój. Działanie rozkręciło się na dobre, wyszedłem po cichu z pokoju chcąc pozwiedzać trochę mieszkanie. Gdy wstałem i poszedłem do pokoju śpiących rodziców, dosłownie zacząłem się topić w kolorach które spływały z otoczenia i wypełniały przestrzeń dając efekt gęsto-kolorowej atmosfery. Gdy wróciłem do swojego pokoju, usiadłem przed komputerem nagle zaczęło się TO, co przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mógłbym to nazwać spełnieniem psychodelicznych marzeń których nie dała mi do tej pory żadna inna substancja.
Zostałem podłączony do kosmicznej jaźni, ego się rozpuściło, wibracje nasilały się aktywizując świadomość każdej komórki mego ciała. Poczułem się jak wielka świątynia, wiedziałem ze każdy mój organ, każda komórka, ma swoją odrębną świadomość, które wspólnie tworzą jedność. Byłem tymi wszystkimi kobietami, mężczyznami którzy walczyli, karmili, byli wstrętni, silni, chytrzy, przeciętni, mądrzy, piękni. Odbyłem podróż do wewnątrz swojej świątyni która była odzwierciedleniem kosmosu. Mogłem się komunikować z każdą istotą będącą obecną moją częścią. Przechodząc przez łańcuch ewolucyjno-reinkarnacyjny dowiedziałem się o swoich poprzednich wcieleniach, widziałem sceny z przeszłych wcieleń, okiem umysłu. Dowiedziałem się że cierpienia i przykre sytuacje w tym życiu spowodowane są długami karmicznymi z poprzednich wcieleń. Ciekawostką było to że kilka wcieleń wstecz brałem udział w ludobójstwie, masakrze w której zginęło wielu ludzi, w tym ja sam(zabijałem) i skutki karmiczne tej masakry odczuwam jeszcze w tym wcieleniu. Każdy człowiek jest zlepkiem tysiąca różnych istot, które rodziły się i umierały przechodząc przez sznur karmiczny. Wszystkie znamiona, blizny z którymi się rodzimy, choroby umysłowe, przewlekłe, kształt twarzy, uwarunkowania genetyczne (otyłość, siła, wzrok), to czy rodzimy się w zamożnej lub biednej rodzinie, to jakich mamy przyjaciół, sąsiadów, znajomych, rodziców, czy mamy tendencję uzależnień itp. Wszystko TO i jeszcze więcej jest zależne od tego na co sobie zasłużyliśmy. Dowiedziałem się też, że zanim człowiek staje się człowiekiem, najpierw musi przejść cykl wczesnych form ewolucyjnych takich jak płazy, gady, ssaki itd. Najprościej mówiąc, rozmawiałem ze swoim kodem genetycznym który pamiętał pierwotną drogę egzystencji mojej jednostki. Niesamowite …
Twoje ciało jest wszechświatem. To co na zewnątrz jest także wewnątrz nas samych. Twoje ciało jest zwierciadłem kosmosu. Królestwo niebieskie jest w nas. Filozofie wschodu takie jak Tantra, Kundalini joga postrzegają ciało jako świątynie, architektonicznie prześwietny relikwiarz wszelkiego stworzenia. Centra energetyczne w naszym ciele nie bez powodu przypominają galaktykę spiralną.
Po tym wszystkim, zostałem podłączony. Połączenie odbywało się przez kanał energetyczny którym płynął potok informacji(przypominało mi to channeling) Komunikacja odbywała się na poziomie telepatycznym. Rozmawiałem z bytem energetycznym który nie posiadał materialnego opakowania zwanego ciałem. Wiedziałem że rozmawiam z istotą która kiedyś była człowiekiem (wingmakers?). To by wyjaśniało zagadkę Atlantydy.
Formułowałem w myślach pytanie i od razu pojawiała się odpowiedź. Przewodnik (z całym szacunkiem tak go nazywam gdyż jego obecność towarzyszyła mi przez część podróży) opowiadał/pokazywał mi to jak wyglądałoby życie na Ziemi jeśli ludzie ściśle by ze sobą współpracowali, szanowali się wzajemnie i inwestowali w rozwój ukrytych mocy które drzemią uśpione w każdym z nas. Telepatia, bilokacja(bycie w kilku miejscach na raz), lewitacja, podróże międzygwiezdne i wiele, wiele innych byłoby możliwe gdyby ludzie faktycznie skupili na rozwoju a nie spełnianiu zachcianek ego i wyścigu szczurów. Ograniczenia spowodowane czasoprzestrzenią nie stanowiłby problemu. Bylibyśmy nieśmiertelni. Doskonali, perfekcyjni, idealni w każdym calu.
Człowiek używa 1-12% swojego mózgu, co nie jest wcale przypadkiem.
Na Ziemi żyje/żyło sporo przebudzonych osób które w przyszłości będą wzorem do naśladowania, inkarnowali się na Ziemi po to by pomóc ludziom w rozwoju. Musimy tylko chcieć. Jak na razie odrzucamy ich pomoc.
Jezus, Budda, Stefan Ossowiecki który potrafił wykorzystywać swoje paranormalne zdolności, słynny polski jasnowidz Jackowski który od dawna współpracuje z policją w odnajdywaniu martwych ciał, Jasmuheen, Joachim Werdim którzy posiedli zdolność niejedzenia, Ram Bomjon – 17 latek który pewnego dnia usiadł pod drzewem i rozpoczął medytację którą jak sam mawiał, zakończy w 2012 roku kiedy zdobędzie na tyle energii by dorównać mocą Buddzie (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b7/Palden_…) i wielu, wielu innych ludzi których istnienia nawet nie przyjmujemy do świadomości.
Jak to możliwe że zmysłem węchu i smaku możemy czuć kolory, albo widzieć muzykę? Synestezja, synergia, poszerzona świadomość to efekty które oferuje nam LSD.
Dietyloamid kwasu lizergowego które jest najpopularniejszym poszerzaczem świadomości oferuje tylko kilka procent tego co SAMI potrafimy stworzyć. LSD to tylko wierzchołek góry lodowej…
Jak duża różnica jest między normalnym – trzeźwym stanem umysłu a stanem poszerzonej świadomości po LSD? Pomyśl że równie duża różnica jest między stanem umysłu po LSD a stanem umysłu który możemy rozwinąć, wkładając w to sporo pracy i wysiłku. Nie ma nic za darmo, na wszystko trzeba zapracować. W końcu dowiedziałem się dlaczego mnisi którym podano dużą dawka LSD powiedzieli że to tak, jak lizanie lizaka przez szybę. Mają stuprocentową rację.
„Kim jestem? Szansa odpowiedzi na to pytanie pojawi się tylko w przypadku zejścia z tego telewizyjnego ekranu, definiowanego poprzez zespół określeń, sformułowanych dzięki mass-mediom i uwarunkowaniom socjopsychologiczno-dostosowawczym. Istnieję na każdym z poziomów energii i świadomości. Kim jestem? Jestem tobą.
Na poziomie atomowym jestem galaktyką obdarzonych nuklearną energią atomów, wirujących w poprzek wciąż zmieniających się wzorów. Jestem wszechświatem, centrum i strażnikiem wszelkiej energii. Jestem Panem Światła. Kim jestem? Jestem tobą.
Na poziomie komórkowym jestem wiecznym łańcuchem życia. Jestem kluczowym szczeblem drabiny DNA, centrum procesów ewolucyjnych, wiecznym strażnikiem nasienia, świadkiem rozwijania się węża, liczącego dwa miliardy lat. Jestem Bogiem Życia. Jestem tobą.
Na poziomie somatycznym jestem moim ciałem - najbardziej zawiłą, inteligentną, złożoną formą i strukturą energii. Sieć moich tkanek i organów jest ostatnim słowem w procesie kosmicznej miniaturyzacji, niebiańskim pakunkiem. Jestem Zmartwychwstaniem Ciała. Jestem tobą.
Na poziomie zmysłów jestem boską stacją odbiorczą, świętym satelitą komunikacyjnym, dwunożnym, zbudowanym z drgających tkanek radioteleskopem, tańczącym, szemrzącym, niuchającym licznikiem Geigera. Jestem sprzętem podsłuchowym Darwina, miliardem mikrofonów odbierających wibracje energii wysyłanych przez system planetarny, jestem wszechświatową i wszechczasową stacją TV, bębenkiem radia. Międzynarodową Korporacją Mowy, Węchu i Smaku. Jestem Bogiem Zjednoczonych Zmysłów. Jestem tobą”
Wszystko co nas otacza to iluzja a ego sprytnie maskuje naszą boskość.
Wrócę do przemyślenia na temat emocji z początku raportu. Nauka, harmonijne wzrastanie, współpraca z innymi boskimi istotami i wzajemne zrozumienie jest możliwe tylko przy pozbyciu się emocji. Emocje to programy które powodują ogromne straty energii i wywołują nieprzemyślane zachowania których później żałujemy.
Emocje są wzbudzeniem stanu najwyższej gotowości. Organizm w sytuacji śmiertelnego zagrożenia wpada w paroksyzm bezprzytomnej aktywności. Jak ryba ślepo miotająca się po wyjęciu z wody. Jak oszalałe przyparte do muru zwierzę.
Czemu mnisi tybetańscy którzy nie posiadają sauny z basenem, dużego ogrodu, wypasionego bmw, telewizji, narkotyków(:P), nie uprawiają seksu, są w wiecznym błogostanie? Wcale nie trzeba spożywać MDMA w krysztale, kokainy czy uprawiać seks z Adrianą Limą żeby odczuwać ekstazę, radość czy spełnienie.
Gdy podroż zmierzała ku końcowi, ów przewodnik sprawił mi niesamowity prezent. Coś co nigdy w życiu mnie nie spotkało. Przeżyłem kosmiczny intelektualno-energetyczny ORGAZM.
Orgazm na poziomie cielesnym który odczuwamy podczas stosunku lub po spożyciu kilku(nastu) pigułek z uśmiechem jest jedną tysięczną tego co czułem.
Nie było przyjemnych fal ciepła, ciarek przechodzących przez plecy, zimnych potów.
Zwyczajnie siedząc na krześle w mojej głowie eksplodowały z siłą wybuchu supernowej miliony energetycznych orgazmów które spowodowały uczucie spełnienia na najwyższym poziomie jaki mogę sobie wyobrazić…
newbe to tylko zawiła i skomplikowana halucynacja
Po tej krótkiej prezentacji przewodnika, odłączył się, pozdrawiając mnie ciepłymi słowami „nie bój się”… i wtedy zaczął się strach…
Paniczny strach przed utratą. Przed utratą EGO!
Ego odkrywa, że Ja jest atomowe, komórkowe, zmysłowe, somatyczne i bliskie odejścia. Ego zaczyna się bać. Wpada w panikę. Ego woła o pomoc.
Zawołajcie lekarza! Pomocy! Zabierzcie mnie z powrotem na tę miłą, komfortową scenę w TV. Chcę wrócić do tego iluzjonistycznego teatru mechanicznych kukiełek które zamiast mózgu są nakręcani przed mass media, radio, brukowce, ułomny system oświaty, politykę, seks i podzadanie. Więcej, więcej, i więcej!
2:00 – podróż się kończy. Położyłem się w łóżku patrząc w sufit, cały czas powtarzając w myślach, czy aby faktycznie to co przeżyłem jest prawdą? A może to wytwór mojej chorej psychiki? Ego się bało… bało się tego że zniknie, zniknie całkowicie.
Nie spałem ani sekundy, czułem się KOSMICZNIE naenergetyzowany. Leżąc w łóżku rozmyślałem o tym co spotkało mnie tej niezwykłej nocy. O 7:00 wstałem, rozpoczynając nowy dzien. Przez cały dzień nic nie jadłem(najnormalniej mi się nie chciało), zasnąłem dopiero o 23:00 wieczorem, po czym obudziłem się o 8 dalej czując ‘full of energy’. Przypadek ? …
"Człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł."- Gabriel Garcia Marquez
- 56001 odsłon
Odpowiedzi
Szczerze Ci zazdroszczę
Piękna "podróż" i pięknie napisany TR. Chyba najlepszy jaki w życiu czytałem.
Bo to JEST najlepszy TR.
Bo to JEST najlepszy TR. Przynajmniej na hr. Jest pewnego rodzaju wizytówką tego forum. Osobiście, ten tripreport zachęcił mnie do regularnego odwiedzania tego portalu. ;]
"Szczęśliwy, kto wyrzekł się świata wcześniej, nim świat wyrzekł się jego."
Timur
Super
Bardzo ciekawa podróż z morałem :) Do tego dobrze napisana; parę gramatycznych zgrzytów tu i ówdzie, ale czyta się przyjemnie.
Pozdro dla ciebie i przyjemnych lotów w przyszłości.
Bardzo piękny TR. Dawno tu
Bardzo piękny TR. Dawno tu takiego nie było, chyba z pół roku. Ciągle tylko ten kaszlodyn za kaszlodynem w miksach i bez. Pisz więcej ;)
Wzór
To już stary TR Newbiego, czytałem go już dawno i aż się łezka w oku zakręciła kiedy tutaj go zobaczyłem. 4-ho-met dał Mu piękne doświadczenie, którego w pewien sposób zazdroszczę, choć sam przeżyłem podobne.
Poza tym - to jest wzór tego, jak powinny wyglądać TR'y.
hmm
TR jest zajebisty zawiera bardzo ładny opis tripu ciekawe ile musiałeś siedzieć zanim to napisałeś
Tylko jedno mnie zastanawia te cytaty gdzie na końcu jest "Jestem Tobą" gdzieś je czytałem tylko nie pamiętam gdzie ktoś może kojarzy ?
Szukałem w książkach Crowleya, Wilsona, Carrolla, Rushkoffa, i nie moge tego znaleźć jak ktoś wie niech da mi znać : P
To poszukaj u Learey'ego ;)
To poszukaj u Learey'ego ;)
Visited the invisible
Ciekawe przeżycia, na nbome 25i miałem przemyślenia mniej więcej w takim kierunku ale nie tak intensywne.
Co do tych emocji to raczej nie powinniśmy się ich pozbywać bo tak jakby usuwać program(myśle, że coś więcej niż program ale niech będzie :) ) i robić coś na piechote. Lepiej nauczyć się dowolnie z nich korzystać.
<p>Podpis</p>
?Jesteśmy?
Bardzo ciekawe... Przeżyłem bardzo podobny "trip" tylko że bez zażywania Acid a przynajmniej nie świadomie tzn pamietam że dostawałem od"nich-mnie-czegoś-głosów-" niewidzialne powiecmy leki. Napisze Raport ale musze sie troszke przygotowac gdyż jestem po pobycie w złym miejscu i musze na nowo zrobić Wesołego "Martinka"...
SzukamSiebieCiebie