Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

[100 µg lsd] śniadanie psychonautów.

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
100mcg LSD.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Kameralny zlot psychonautów, których poznałem na forum internetowym dla nastolatków.
W nocy cierpiałem z bliżej mi nieznanych powodów na bezsenność, przez co miałem trochę obniżone samopoczucie. Bałem się, że wpłynie to źle na mój eksperyment z LSD, jednak zupełnie niepotrzebnie.
Wiek:
19 lat
Doświadczenie:
Stymulanty:
+ Kofeina - Kawa, Guarana, bezwodnik ( czasami )
+ Piracetam ( kilka razy )
+ Nikotyna ( papierosy : 1 raz , tabaka: 3 razy, shisha: 1 raz )
+ Pseudoefedryna ( 1 raz )
+ 3,4 DMMC ( 1 raz i o ten 1 za dużo )
Depresanty:
+ Alkohol ( często )
+ GBL ( kilkanaście razy )
+ Oxazepam ( 1 raz )
+ Alprazolam ( 2 razy )
+ Belergot ( kilka razy )
+ L'Opium ( 1 raz )
Psychodeliki:
+ LSD ( 1 raz )
+ Marihuana ( kilkanaście razy )
+ Haszysz ( 1 raz )
+ Kocimiętka ( kilkanaście razy )
+ Tujon ( 1 raz )
+ Podtlenek azotu ( 1 raz )
+ Dekstrometorfan ( 2 razy , w tym 1 raz próba uczuleniowa )
+ 4-AcO-DMT ( 1 raz )
+ 4-HO-MET ( 1 raz )
+ JWH-210 ( kilkanaście razy )
+ 2C-E ( 1 raz )
+ 25D-NBOME ( 1 raz )
Niesklasyfikowane:
+ 5-HTP ( 2 miesiące terapii )
+ Bk-MDMA ( 1 raz )

[100 µg lsd] śniadanie psychonautów.

12.20
Cała ekipa zebrała się w domu E. Jako, że nadeszła pora obiadowa postanowiliśmy zaserwować sobie dania główne.
K. spożył 2mg 25D-NBOME
F. spożył 25mg 4-ho-met
E. spożył 200uq LSD ( 1 blotter z serii "May Calender" )
Ja spożyłem 100uq LSD ( 1/2 blottera z serii "May Calender")

12.40
Dotarliśmy na pole, na który mieliśmy tripować. Rozłożyliśmy koce na trawce pod drzewem
i się na nich położyliśmy. Jednocześnie w tym momencie zacząłem czuć pierwsze efekty wywołane przez LSD. Mój nastrój bardzo mocno się poprawił. Poczułem, że nawiązuje głębsze połączenie z otaczającym mnie światem.

13.00
Zacząłem dostrzegać niezwykle dużo rzeczy. Widziałem z osobna każde ździebełko trawy, każdego owada, każdy listek na drzewie. Wszystko to było ze sobą w jakiś tajemniczy sposób zsynchronizowane. Miejsce to wyglądało jak gdyby było w jakiś nie zwykły sposób zaprojektowane. Natura jest wspaniałym architektem. Oglądanie jej dzieł sprawiało mi ogromną przyjemność.

13.20
K. powiedział, że znalazł bardzo ciekawe listka i dał mi go abym też sobie obejrzał. Przyłożyłem go blisko do oczu i rzeczywiście - był on przepiękny. Na jego żółtawej powierchni tworzyła się pomarańczowa, skomplikowana siatka włókienek. Był on w połowie przerwany prze co jego tkanki urwały się w falisty sposób. Nie mogłem od niego oderwać wzorku. Był taki fascynujący.

13.40
Spojrzałem na zegarek i uświadomiłem sobie, że zajmowałem się listkiem jakieś 20 minut.
Zdziwiło mnie, że mogłem się w to tak wkręcić ale z drugiej strony listek ten wydawał mi się naprawdę fascynujący.
Zamknąłem oczy i zapuściłem sobie muzykę na słuchawki. Zobaczyłem ciemność a zaraz potem leciałem wśród jasny, błyszczących gwiazd. Przemierzałem kosmos. Tysiące jasnych punktów zbliżało się do mnie coraz bardziej. Mijałem poszczególne planety.
"...ale co tutaj w kosmosie robi złota korona do diaska!" - pomyślałem w momencie gdy
zobaczyłem coś co mi nie pasowało do krajobrazu. Jednocześnie zrozumiałem co ludzie mają na myśli pisząc "kwaśne myślenie".

14.00
Po LSD każda rzecz, którą się robi jest naprawdę pochłaniająca. Wizualizacje są niezwykle ładne, podobne do innych tryptamin. Zmieniają się bardzo szybko. Przez kilka sekund widzę padający śnieg za chwile ewoluuje on w padające płatki kwiatów aż w końcu zmienia się
w bliżej nieokreślone fraktale. Fraktale te stają się drzewem a drzewo pingwinem.
Identyczni jest z myślami. E. nazwał to bardzo trafnie "gonitwą myśli".
Kreatywne i twórcze działanie wydaje się być uaktywnione w maksymalnym stopniu.

14.30
Postanawiam posłuchać 9 symfonii Ludwiga van Beethovena. Muzyka rozbrzmiewa z telefonu wypleniając mnie od środka swoją energią. Słyszę jak każdy dźwięk pasuje do poprzedniego,
w jak wspaniały sposób ten genialny kompozytor stworzył równowagę i harmonię swoich dźwięków. Wszystko jest takie przemyślane, nic nie jest zbędne. Jak to się dzieje, że niektórzy ludzie posiadają tak wspaniałe talenty? Jak to się dzieje, że nie są oni doceniani przez społeczeństwo?
Nie mogę jednak odpowiedzieć na te pytania bo czuje w tym momencie prze najpotężniejszą euforię w moim życiu, która jest spotęgowana prze muzykę Beethovena. Czuje wibrację, które rozchodzą się po moim całym ciele. Cieplutki przyjemny dreszczyk. Mam wrażenie, że każda komórka w moim organizmie jest emanuje radością. Rozpływam się w tym boskim stanie

15.00
Zaczynam rozmawiać z E. K. i F.
Okazuje się, że nie wszyscy bawią się tak dobrze. F. jest zawiedziony działaniem 4-ho-met.
Skarży się na zbyt dużą psychodelę. Mi ta substancja też się zbytnio przy wcześniejszym teście nie spodobała więc rozumiem jego stan. Dziwi mnie jednak, że trzyma go jeszcze tak mocno, że ma problemy z mówieniem ponieważ minęło już sporo czasu i wszystko powinno zacząć słabnąć.
Jestem zaskoczony, że na LSD tas płynie tak wolno. Wydaje się on wręcz dłużyć. Co jest oczywiście dla mnie efektem bardzo bardzo pożądanym.

15.30
Dalej rozmawiamy. Najlepszy kontakt mam z E. Podejrzewam, że dlatego gdyż tripujemy na tej samej substancji. Bardzo szybko łapiemy swój wspólny język.
K. swoimi tekstami wywołuje u nas śmiech. Wydaje nam się dziwne, że odbiera on po psychodelikach świat inaczej niż my. Nie wgłębia się w filozoficzny nurt tripów, tylko traktuje je rozrywkowo.
E: Czy Ty miewasz czasami głębsze myśli?
K: No miałem wcześniej ale 25D-NBOME już słabnie.
Ten dialog już nas rozbraja. Zanosimy się przez długie minuty śmiechem.

16.00
Dochodzę do wniosku, że tripuje w gronie naprawdę fajnych i ciekawych ludzi. Wcześniej
zażywałem psychodeliki tylko będąc samemu lub w dwuosobowym gronie.
Podróżowanie w większej grupie jednak też ma swój, bardzo ciekawy klimat. Nadaje bardzo specyficzny kierunek przeżycia.

16.30
Wile rozrywki na tripie dostarczył nam neocube - klocki magnetyczne, z których razem z E.
i K. układaliśmy rozmaite rzeczy.
Za którymś razem ułożyliśmy siedzącego na krześle ufoludka, z wychodzącymi z jego głowy czułkami. Był to komiczny a zarazem mistyczny obraz. Doszedłem do wniosku, że wizerunek
takiego stwora nadawałby się w sam raz do drukowania na blotterach.

17.00
Rozmawiamy na różne tematy. Omawiamy innych ludzi z forum, śmiemy się, podziwiamy naturę. Każda rzecz, którą robimy sprawia nam niesamowitą przyjemność.
Oglądamy drzewa, których liście są kalejdoskopowe.

19.30
Zbieramy się i wychodzimy na miasto. Efekty działania LSD już są mniej odczuwalne.
Nieco później rozdzieliliśmy się i pojechałem do domu. Podróż autobusem była dosyć niezwykła. Krajobrazy, które mijałem dziwnie się rozmazywały i zakrzywiały.

21.00
Jak, że czułem się jeszcze drobinkę skwaszony postanowiłem się przejść resztę drogi ( jakieś 5km ) piechotką i popodziwiać widoki. Za każdym razem gdy mijałem jakąś obcą osobę czułem się bardzo niepewnie.
Drzewa wydawały się mieć ludzkie twarze. Każde miało inną, specyficzną minę. Ulica była jakby namalowana kredkami, zakrzywiała się i rozmywała.

21.30
Spotkałem kumpla, który zaproponował mi wyjazd do dziewczyn, z którymi kiedyś gadałem będąc po 25D-NOME. Od tamtej substancji nie próbowałem żadnego psychodeliku i też nie widziałem owych dziewczyn. Tego dnia wziąłem LSD i akurat znowu historia miała się powtórzyć. Co za wielki zbieg okoliczności.
W samochodzie jedziemy w 4 osoby. Prowadzi D. , który jest trzeźwy, ja jestem po LSD,
P. po marihuanie i alkoholu a S. po samym alkoholu. Każdy więc jest w innym stanie świadomości. Z rozmowy z P. wynika, że pracuje on obecnie na cmentarzu i nakłada płyty na grobowce. Zajęcie to wydało mi się wtedy jakoś bardzo nieprzyjemne, wręcz przerażające.

22.00
Rozmawiamy z dziewczynami, w międzyczasie pije piwo. Mam dobry humor, trochę żartujemy,
jakoś nie chce mi się poruszać głębszych i poważnych tematów.
Cały czas jednak czuje ogromną poprawę humoru. Myślenie jest już normalne a wizualizacje znikły. Delikatna euforia utrzymywała się aż do momentu kiedy wróciłem do domu i położyłem się spać czyli do 1 w nocy.

Reasumują: LSD zrobiło na mnie ogromne wrażenie, rzeczywiście pod wieloma względami jest podobne do 25D-NBOME. Ciężko mi powiedzieć, która z tych substancji jest ciekawsza.
Wydaje mi się jednak, że 25D-NBOME jest bardziej socjalne. Za to LSD pozawala wejrzeć
w głąb siebie.
Na 25D-NBOME fajniej i się tripowało przy otwartych oczach na LSD lepiej było przy zamkniętych.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Kameralny zlot psychonautów, których poznałem na forum internetowym dla nastolatków. W nocy cierpiałem z bliżej mi nieznanych powodów na bezsenność, przez co miałem trochę obniżone samopoczucie. Bałem się, że wpłynie to źle na mój eksperyment z LSD, jednak zupełnie niepotrzebnie.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Stymulanty: + Kofeina - Kawa, Guarana, bezwodnik ( czasami ) + Piracetam ( kilka razy ) + Nikotyna ( papierosy : 1 raz , tabaka: 3 razy, shisha: 1 raz ) + Pseudoefedryna ( 1 raz ) + 3,4 DMMC ( 1 raz i o ten 1 za dużo ) Depresanty: + Alkohol ( często ) + GBL ( kilkanaście razy ) + Oxazepam ( 1 raz ) + Alprazolam ( 2 razy ) + Belergot ( kilka razy ) + L'Opium ( 1 raz ) Psychodeliki: + LSD ( 1 raz ) + Marihuana ( kilkanaście razy ) + Haszysz ( 1 raz ) + Kocimiętka ( kilkanaście razy ) + Tujon ( 1 raz ) + Podtlenek azotu ( 1 raz ) + Dekstrometorfan ( 2 razy , w tym 1 raz próba uczuleniowa ) + 4-AcO-DMT ( 1 raz ) + 4-HO-MET ( 1 raz ) + JWH-210 ( kilkanaście razy ) + 2C-E ( 1 raz ) + 25D-NBOME ( 1 raz ) Niesklasyfikowane: + 5-HTP ( 2 miesiące terapii ) + Bk-MDMA ( 1 raz )
chemia: 
Dawkowanie: 
100mcg LSD.

Odpowiedzi

Fajny trip, ogólnie bardzo lekki. Może kiedyś spróbuję LSD, ale głównie polegam na naturze. Po LSA zawartym w powoju miałem dużo gorsze doświadczenie (jest report), ale jednocześnie tak głęboko wpierniczyłem się w najciemniejsze zakamarki swojego mózgu, że radykalnie zmienił się mój sposób myślenia i podejście zarówno do siebie, jak i innych ludzi.  Jedną rzecz jednak przeżywaliśmy wspólnie - Ty słuchałeś Beethovena, a ja Bacha. Zarówno muzyka klasyczna, jak i barokowa cechuje się ścisłym kanonem. Jeśli chodzi o Bacha, to jego twórczość to dla mnie niemalże matma. Też się na tripie zastanawiałem jak oni byli w stanie tworzyć tak złożone dzieła, gdzie faktycznie nie ma ani jednej zbędnej nuty. Wszystko do siebie pasuje jak trójwymiarowe puzzle.

Szczęścia masz sporo w tym, że znajdujesz ludzi chętnych na wspólne tripy. U mnie nie mam szansy na wzięcie z kimś innym MXE, LSD, ogólnie tryptamin i fenek. Tylko trawa i białe ścierwo, amfa (osobiście nigdy nie brałem tego i nie wezmę). Jak tylko słyszą o 2c-p, albo DOx, to zaraz śmiech i "co ty k***a, zapal a nie jakieś wyanlazki". Nie mówię, że nie lubie sobie zważyć wiaderka ;) , ale czasami ma człowiek ochotę zarzucić po kartonie ze znajomymi a tu lipa.

Na razie zadowalam się samotnymi tripami, które też nie sa złe. Raport jak zawsze b.dobry zachęciłeś mnie do kolejnych prób z tą obiesującą sub. Dalszych udanych wycieczek.

 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media