zejściowa paranoja
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
zejściowa paranoja
podobne
prolog: 19 lipiec 2003 roku. godzina 17:00. inhaluje poprzez zwiniety banknot 0.3 grama amfetaminy. o godzinie 1:00 w nocy poprawiam mniej wiecej taka sama iloscia popijajac zimnym piwem. faza nie jest jakas nadzwyczajna. to co zawsze. rozszerzona swiadomosc. kilkukrotnie powiekszona kreatywnosc. gadatliwosc. mila jazda. cala noc w sieci. fajka -woda- kibel -. i tak w kolko. nieunikniony zjazd coraz blizej |...|
(z bezposrednich zapiskow na papierze - przyp. aut.)
START:
... dnia: 20.07.2003 |niedziela.| miejsce: dom. |glownie lozko.| ...////:::fatal error. ZJAZD |godzina: 11:26| bezsennie. niepokoj. wciaz narasta. |11:27| w tle muzyka. zazwyczaj koi. dzis jednak drazni nieprzecietnie. dokuczajacy wciaz szczekoscisk. |11:28| pustka w glowie. biala kreska przed oczami. nie. zaczekam. musze wypoczac. ewentualnie cos zjesc. |11:29| mam potezna ochote na fajke. hmm. kasy nie ma - zamienilem w bialy proch |...| moze cos w domu znajde. |11:30| ide szukac. |11:32| chodze po domu jak idiota. z dlugopisem i notesem |...| a fajek nie widac. |11:34| wc zaliczone. nie trawie tego miejsca. jest takie |...| bezpostaciowe. skladowisko /ludzkich/ nieuzytkow(?) |11:35| w duzym pokoju kuszaca paczka fajek. co prawda 'aresy' - lepsze to niz nic. wracam do lozka. |11:36| hmm. zakosic ojcu te fajki czy nie? kalkuluje |...| |11:37| czuje amfetamine w nosie. dziwne. od 1:00 nic nie wciagalem. moze organizm sie dopomina? nie wazne. |11:38| wracajac do fajek |...| jesli je wezme i nie odkupie zanim starzy przyjada |11:39| bedzie dym w chacie. zawsze mozna odkupic. ale za co? moze cos sie zalatwi. |11:40| jakos przetrzymam. to nieustanne spogladanie na zegarek /na potrzeby tej notki/ to jakas parodia. jakbym na wyrok czekal. hehehehe. a--b-s---trak-c--ja. |11:41| tak. tak. tylko komu sie bedzie to chcialo pozniej to na kompa przepisywac? |11:42| o tym pozniej pomysle. wlasciwie to chyba polubie pisanie w domu. spokoj. skupienie. o! |...| i ucieczka od |11:43| |...| /gubie juz slowa./ od |...| od |...| od objawow zjazdu. nawet skuteczna. smieszne. uciekac przed ucieczka. hmm. 'lzy'?! skad mi sie to na krazku z hip:hopem wzielo? |...| |11:44| moze to moja wyobraznia? fuck. obiecalem sobie pisac wszystko co mysle. a tu w glowie pojawia sie temat pewnej dziewczyny. |11:45| musze zmienic tor myslenia. |11:46| wlasciwie ta cala amfetamina coraz skuteczniej zabija uczucia |11:47| we mnie istniejace wzgledem jej. moze tak bedzie latwiej? heh. smieszne. |11:48| mam przed oczami wizje siebie. || pause: myslovitz - 'krakow'. chce spokojnie posluchac. |...| |11:55| damn! nie moge skupic sie na sluchaniu muzyki. |11:56| wracajac do wizji siebie |...| hmm. taki maly kamienny posag z niewyraznymi konturami. |11:57| tak w ogole to zmiana muzyki z hh na ostrzejsze elektroniczne brzmienia. |11:58| //-=| STARTING.PSYCHICAL.PARANOIA |=-// acid hard house. mix by peter model. nie. nie moge strawic. zbyt twardo. sucho. wlasciwie to powinienem |11:59| cos zjesc. tylko jak gdy apetyt spierdolil. po prostu nawial. |12:00| |...|a palic sie chce coraz bardziej. i w koncu chcialbym zasnac. musialbym jednak poszukac prochow nasennych a ich |12:01| nie trawie. |...| i zwiesila sie ma psycha. |12:02| woo. juz ponad pol godziny tak sobie bazgram w tym notesie. zajebiscie ten czas leci. a zjazd coraz wiekszy. zmiana muzyki. |12:03| prezentacja wytworni 'matsuri productions' specjalizujacej sie w promowaniu:wydawaniu brzmien |12:04| oscylujacych w sasiedztwie [psy|goa|minimal|ambient] ==>trance. mmhhhhh. odplywam. |12:07| sandman - jego tworczosc zawsze mnie wbijala w ziemie. dynamiczny. fantazyjny. kosmiczny. |12:08| wysokoenergetyczny trance. heh. wylecialo |12:09| mi zupelnie z glowy ze ja w swoim pokoju mam roslinki. ide |12:10| je poogladac. |...| to byl glupi pomysl |12:11| jednak. zaliczylbym twarza podloge. troszke mnie zamroczylo. |...| wkurwiaja mnie dwie rzeczy. irytuja! nieustajace /chocby na chwile/ pragnienie |12:12| na trip'ie oraz. |...| uhmm. |...| znow mi slowa leca z pamieci. |12:13| |...| mam! i dobijajace wrecz bieganie do WC na zwale. brrr. |12:14| jak np teraz. |..tup. tup. tup..|. mile jest to. ze |12:15| zaczynam ziewac :) moze uda mi sie zasnac na 2:3 godziny. |12:16| tak w ogole. |...| tak w ogole to gdzie ja jestem?! dziwnie obco tu. nie podoba mi sie to. ide zerknac w |12:17| lustro. |...| |12:18| esh. tak z grubsza oceniajac to zrenice stanowia okolo 90% powierzchni obszaru |12:21| uhm. urwal mi sie film na kilka chwil? |12:22| najwidoczniej. wracajac do zrenic. wiec zrenice te zajmuja 90% obszaru wydzielonego przez teczowke. a teczowka taka jakas |12:23| dziwna. obca mi. szara zielen. bez wyrazu. wlasciwie to ja ide sie ogolic. |12:26| pieprze to. nie chce mi sie stac w jednym miejscu. co chwile ziewam. milo. |12:27| damn! husteczki mi gdzies zniknely. dochodzi 13:30. zapewne olenka juz jest w kafei. a ten nawiedzony |12:29| telefon sobie nie dziala. ja pierdole. gdy tak sobie to pisze to prawie tak jakbym gadal |12:30| sam do siebie. hahaha. wixa :D ide po ta pieprzona fajke. albo nie. kurwa. nie wiem |12:31| sam. zrobie inaczej. wslucham sie w muze. moze uda mi sie zasnac. az mi zajebiste ciary przeszly |12:32| po calym ciele. transwave - 'the reawalker' [black thunder mix]. mrrrrr. btw. za conajwyzej 2 godziny powinienem wrocic do pisania /sprobuje zasnac/. |12:39| grrr. energia mnie rozpier(dal)a. potrzebuje chill:out'owych dzwiekow. wylaczajac trip:hop ktory moglby wywolac w tym momencie stany poddepresyjne w mej psychice. szczeka dalej lata jak szalona. serce dziwnie zakulo. no i kurwa kibel. |12:41| how nice. w koncu przyjazne dzwieki. ju-ju space jazz ze swym swietnym kawalkiem "whales" utrzymanym w ambient'owym klimacie z nuta morskich:podwonych dzwiekow natury. |12:44| absurdalny wydaje mi sie moment w ktorym bede musial doczytac sie tego co tu pisze. |...| |12:54| zmiana klimatu. muzyka tloczona na krazkach w wytworni 'shiva space technology'. minimal trance. zdecydowanie ostrzej lecz wciaz psychodelicznie.mroczno. odplywam :) |12:57| zjazd slabnie. sennosc przemija. a serduszko zaczyna wariowac. |13:03| |...| |13:33| silne.szybkie bicie serca wyrywa mnie ze snu. /ladnie.rowne 30 min w krainie fantazji./ sprobuje tam powrocic. |...| |13:35| nie. starczy tej drzemki. w powietrzu nieustannie kroluje minimal trance. |...||13:37| czas zwlec sie z lozka. musze je kiedys zmierzyc. wiem ze jest spore ale ciekawia mnie jego dokladne wymiary. chluba mego pokoju :)moje zajebiste polamane lozko :D zrobie sobie jakies sniadanie. 'z-toaletuje' sie. usypie ____ . skonsumuje |--||===>---- i dnia ciag dalszy. |13:38| uhm. godzina 13:38. planowany czas zakonczenia/zabicia zejscia szacuje na |...| 14:15. juz mi sie morda usmiecha. :D |...| |13:41| btw. zrenice wciaz duze. ok 80% w skali wczesniej zalozonej. bynajmniej teczowka jakby nabrala zycia. wracala do normy|?|. wiecej w niej niebieskiego. naturalnosci. |13:42| shiva sidapo - 'analog mohicans' : rodem z historycznych rytulalow plemiennych. czy to celtow. czy tez nie. rytmicznie. jednostajnie. wrecz monotonnie. |...| |13:47| leze.jakbym razy dwa istnial. drugie ja analogiczne |...| |13:51| do pierwszego. cos jakbym tracil swiadomosc. psychoza. skurcze zoladka. apatycznie poruszam powiekami. |...| |13:55| wciaz leze skulony z bolu. trywialne kazde slowo. kazde nasiakniete konwulsyjnym glodem. |...| |13:58| wszechogarniajacy niepokoj. akustyczny fantom |?!| moja mala paranoja zapada w letarg. uff. |...| |14:05| dzwieki niebywale chaotyczne. obraz wyrazny jednak nieprzyjemny. |14:06| pierwsza proba konsumpcji posilku. |...| |14:08| totalna pustka. niemoc. szklanka mleka koi moj zoladek. |14:20| posilek spozyty bez wiekszych problemow. przed chwila wybila 14:20. czas uciac ta makabre. koszmar. |14:21| czas rozpoczac ceremonie. zejscia ciag dalszy nastapi |tym razem niezapisany|.......... | => _____ <= | [niuch.] |...........| | => ______ <= | and another... and a little more. [niuch.] mmmhhhhhh .... :))
STOP:
|...| |14:28| .... brain washing || huminus - 'diablo' || and tribal executioner: || the light of shadow - ' walk to light' ||||||| time: |14:42| the end. faza rozkrecona minimalnie. chwile potrzyma. ukoi bol.
====
komentarz 2 godziny po wciagnieciu: pozwole sobie dodac kilka slow poki jestem w stanie. dopiero podczas tego testu samego siebie zauwazylem jak ciezko na zjezdzie wspolpracuje moja psychika z jednostka czasu. potrafi sie zawiesic na kilka minut po czym kontynuowac swoj tok myslenia jakby ta przerwa w ogole nie miala miejsca. cos tu wiec nie gra? wzglednosc czasowego wymiaru? czy tez separacja umyslu od bodzcow zewnetrznych? tego jeszcze nie wiem. tymczasem sacze ze spokojem piwo dokanczajac ta notke i sluchajac light'owych brzmien house'owo:trance'owych zdecydowanie zachecajacych raz po raz do chwilowego szalenstwa.chociazby na parkiecie...kafejki internetowej. na tym zakoncze moj pierwszy i ostatni wpis gdzie odczucia/mysli byly przelane na papier w sposob niezmieniony. bez dodatkow i ujmowania czegokolwiek. zjazd jak kazdy inny. kurewsko ochydny lecz da sie przezyc. pozdro.
- 8500 odsłon