Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

woodstock & bieluń

woodstock & bieluń

Data: 02.08.2002


Miejsce: Żary - Przystanek Woodstock




W dzień wyjazdu kumpel przyniósł mi 95 ziaren bieluna (za co mu teraz z góry dziękuję ;)), oprócz tego nie braliśmy nic ze sobą. W pociągu zaczęliśmy pić winko, jechaliśmy z 8 godzin, w przejściu między wagonami było ze 30 osób. Zapowiadała się niezła impreza. Co chwila przewijały się jakieś irokezy i brały od nas wina. Zioła też się trochę skołowało.


Bydgoszcz: wysiadłem, robię siku. Odwracam głowę patrzę... a pociąg zapierdziela już z 20 na godzinę. Zapinam rozpora, biegnę, gleba, but mi spadł bo nie miałem zawiązanych, kolano rozwalone. Udało mi się, kolesie złapali mnie za rękę i wciągnęli do środka na piętro. Ściągnęłem z 3 buchy po drodze. W pociągu nic nie spaliśmy, śpiewy non stop, dojechaliśmy o 6 rano, wszyscy zjebani. Ze sobą nie mieliśmy nawet namiotu, poszliśmy na bronka, a potem do miasta szukać miejsca na przekimanie bo deszcz zaczynał padać. Kimaliśmy z godzinę, obudziła nas jakaś franca spikerem na cały ryj Nie spać!!.


Poszliśmy po zaopatrzenie. Kasy było trochę, więc na pięciu wzięliśmy dwie zgrzewki piwek (po zeta siedemdziesiąt), usiedliśmy na trawce i sączyliśmy non stop. Była gdzieś 14, nic się w sumie nie działo, koncerty zaczynały się dopiero o 16. Zostawiliśmy ciuchy w namiocie u kumpli z naszej wioski i poszliśmy dalej pić. O 18 kończyliśmy już z siódme piwko. Bielunia miałem zostawić na następny dzień na rano i z Kondorem brać po 45. Jednak po wypiciu jeszcze z litra winka w kartonie :) szajba odwaliła:) Doczłapałem się jakoś do namiotu, usiadłem sobie i ziarenko po ziarenku zjadłem wszystkie. Pamiętam jeszcze szedłem poskakać pod scene przy Pidżamie porno. Idę, wszystko luz , nagle, bum.


Otwieram oczy, patrzę a tam jakiś smok z trąbą stoi przed łóżkiem ze strzykawką. Zaczęłem się wyrywać ale miałem przypiete ręce do łóżka. W pierwszym momencie myślałem że jakieś punki mnie zaciągnęły do starej stodoły i mi wstrzykują here. Ale usłyszałem głos lekarza wszystko bedzie dobrze :) Zaglądam pod kołdrę, a tam w małym rurka :) w rękach po dwie igły, obok kroplówka, w nosie też jakiś gadżet. Zasypiam. Budzę się za jakieś pół godziny (chyba) patrzę, a tu z 15 osób w pokoju i chodzą w kółko (intensywna terapia). Spostrzegłem Grubego, wołam go, opowiadam mu całą historię co się stało, gadam z jakieś 10 minut. Odwracam wzrok, znika. Nagle jakiś stary dziadek co leżał obok mnie pyta się:



- z kim ty gadasz?

- z Grubym a co?


Filmów było kilkanaście ale już nie pamiętam dokładnie. Jak się obudziłem któryś tam raz panienka mówi że ojciec już jedzie (600 km z Gdańska), zlałem to i poszedłem spać:)


Potem dowiedziałem się że dawali mi 20% na przeżycie, w nosie miałem rurke z 20 cm i dali strzała w serducho ale nie wiem nawet co :), kumple zapłakani na koncercie :). Lekarz mówi chciał pewnie zobaczyć bociana na niebie. Zdziwiło mnie to że jak się ocknąłem z rana to nic nie czułem z alkoholu, wszystko przeszło zero kaca, ani posmaku taniego piwa, ani wiśniówki ani jakiś niemieckich sików z kartonu.


Tydzień spałem non stop, starzy wqrwieni, ja zrąbany na maxa i też wqrwiony że nie byłem na koncertach. Plota poszła na miacho J, po tygodniu zapaliłem zioła i wypiłem dzonego łokera ;p i wszystko wróciło do normy, w sumie każdy teraz zajebiście wspomina, w tym roku jedziemy też, ale większą ekipą i zostaję do końca.






Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media