Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

są rzeczy, których nie da się opisać słowami...

są rzeczy, których nie da się opisać słowami...

nazwa rośliny - Salvia Divinorum


poziom doswiadczenia uzytkownika - mj, #, benzydamina, dxm, xtc, lsd


dawka, metoda zazycia - 0.5 grama palenie


"set & setting"-zrelaksowany, w dobrym nastroju i komfortowych warunkach





Siedze sam. Jeszcze sie trzese z podniecenia... A zaczelo sie tak niewinnie...


Miejscem spotkania okazal sie mój dom, a dokladniej pokój z komputerem (chodzi o muzyke) i rozkladanym lózkiem

Zeby juz byc w pelni szczególowym napisze, ze palilem z dwóch kranów polaczonych tasma klejaca. Do palenia uzylem przenosnego palnika.

Zaczynamy.


Pierwszy buch-dym drapie w gardlo, ale jestem twardy, trzymam ok. 20 sek.

Drugi buch-lekko pokaszluje, ale staram sie utrzymac dym.

Trzeci buch-czuje, ze COS sie dzieje, wiem, ze zaraz nastapi kulminacja...

[...](w tym miejscu biore jeszcze 4 buchy-fakt, o którym powiedzial mi mój towarzysz, o czym ja wogóle nie pamietam).


Zaczynamy:


Gdzie ja jestem? Co ja trzymam w reku? Kim jest ten gosc kolo mnie? Co sie do cholery dzieje?? Obraz zaczyna wirowac niczym helikopter - dobre porównanie, moje pole widzenia po prostu WIROWALO [kumpel mówil, ze zaczalem obkrecac kran dookola - nie pamietam tego]. Widze tak jakby przez rure-to co jest z boku nie istnieje. Nie czuje strachu, nie czuje radosci, ja nic nie czuje...


Próbuje lapac sie rzeczywistosci i dojsc do zasadniczego pytania: co sie kur... dzieje? Belkotam cos do kumpla, obraz dalej wiruje... Resztkami sil zaczynam sobie przypominac, ze spotkalem sie u mnie w domu z kumplem po to zeby palic Salvie. Mówie mu zeby wyszedl z pokoju i zostawil mnie samego.


[tutaj kumpel opowiada jak wychodzi i slyszy jak chodze po pokoju i powtarzam ciagle: "wszyscy! rozumiem! wszyscy!! juz rozumiem !!"].


Po chwili wstaje i ide po kumpla-ide w jakims tunelem-pojecie jak "moje mieszkanie" nie istnieje. Jestem w zupelnie nieznanym miejscu. Wolam kumpla zeby mi potowarzyszyl.


Klade sie z powrotem na lózku. Na przeciwko mnie jest jakby taki energetyczny luk(nie widze go, ja go po prostu czuje-rozumiem, ze ona ma tam byc). Zamykam oczy-czuje jak trace cialo, jestem jakby nad nim-cos na ksztalt oobe, ale nie do konca...


Slysze kobiecy glos-w winampie mialem wlaczona piosenke(sigur ros) gdzie byl taki motyw, ze spiewa koles. Kobiecy glos byl jakby nad nim, zyl swoim wlasnym zyciem, ale jednoczesnie caly czas byl w kontakcie z tym drugim(tym normalnym co jest w piosence). W tym miejscu popelnilem fatalny blad, gdyz nie przewidzialem, ze piosenka konczy sie w tak gwaltowny sposób(co pogorszylo moja jazde)...


Czuje, ze powoli "wracam". Mówie do kumpla: "powoli koncze". Jakim bylem glupcem kiedy to mówilem-faza wcale nie schodzila, kiedy zamknalem znowu 'zniknalem' z tej rzeczywistosci... Spocilem sie jak szczur-nie chodzi mi o lekki pot na czole-ja bylem doslownie mokry, jakbym wyszedl z sauny...


Po jakis 10-15 minutach zaczalem powoli ladowac. Obraz jeszcze troche wariowal, mysli byly odrobine gdzies indziej, ale moglem juz w miare normalnie funkcjonowac... Po ok. 45 minutach prawie wszystko wrócilo do normy. Bylem po prostu mocno podekscytowany nowym doswiadczeniem.


Potem zaczelismy trip kumpla, który byl znacznie spokojniejszy, ale równie intensywny co mój. Z oczywistych wzgledów nie bede go opisywal.


------------------------------------------------------


Male podsumowanie:


NIC nie jest w stanie przygotowac na spotkanie z Salvia. Nie wyobrazam sobie zeby moglo byc cokolwiek mocniejszego. W porównaniu z dzisiejszym tripem moje najmocniejsze dotychczasowe fazy byly jak ziarenko piasku przy pustyni.


Mysle tez, ze to co przezylem bylo nauczka za zlekcewazenie mocy Salvii(dzien wczesniej palilem i nie odczulem wiekszych efektów-pomyslalem wiec, ze wszystkie opowiesci po Salvii sa po prostu przesadzone...nawet nie przypuszczalem jak bardzo sie mylilem).


Kim byl ten kobiecy glos, który slyszalem? Czy to moze byc ONA?...kto wie.

Calosc mojego doswiadczenia chyba najlepiej móglbym przyrównac do snu...tylko, ze to nie byl sen.


To trzeba przezyc(zostalo mi jeszcze troche suszu i ekstrakt x5 wiec to nie jest mój ostatni trip - jezeli bedzie co opowiadac, z pewnoscia to zrobie).





Pozdrawiam


Tricky

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media