pseudoefedryna to wróżka
detale
raporty hyperpaluch
- dxm super trip
- Mefedron + DXM + THC ciąg dalszy
- Mefedron + Piwo + DXM
- Pseudoefedryna to wróżka
- Jak się wyleczyłem z lęków - DXM + THC
- Maryśka + DXM z piwem
- Kodeina - błoga samotność z sensacjami żołądkowymi
- Drugie podejście do metamfetaminy
- Mieszanina THX, DXM, kody i alko.
- Mefedron czyli lek na stres
pseudoefedryna to wróżka
podobne
Naszła mnie niespodziewanie ochota na coś innego. Mieszkam w małym miasteczku i towar tutaj jest bardzo słaby. Mefedron nawet nie leżał obok mefedronu. To samo z amfą, że o MJ nie wspomnę...
Dzień 1.
Wstałem jakoś tak we środę rano. Od razu w mojej głowie zaświtała myśl, żeby tym razem rozerwać się pseudoefedryną. Kłopot z tym specyfikiem jest taki, że trzeba oblecieć kilka aptek aby zaopatrzyć się w wystarczającą ilość. Kolega mi kupił 1 paczkę Cirrus Duo (w jednej tabletce jest 120 mg pseudoefedryny), tabletek w pacze jest 6. Ponieważ miałem kilka spraw do załatwienia na mieście, wybrałem się na rekonesans. Po drodze wstępowałem do aptek i kupowałem po jednym opakowaniu Cirrus Duo. Gdy zbliżałem się do domu, zahaczyłem o aptekę na moim osiedlu i ku mojemu zdziwieniu, pani mi sprzedała 2 opakowania specyfiku. 1 x Cirrus oraz 1 x A-Catar (w 1 tabl. 60 mg pseudoefedryny). Po zakończeniu podróży miałem w kieszeni 6 paczek pseudoefedryny - 5 x Cirrus + 1 x ACatar.
Wylądowałem w swoim zacisznym pokoiku i zjadłem całą paczkę Cirrusa. (6 x 120 mg), Kilka słów wyjaśnienia - kiedyś wspomagałem się Cirrusem, jak miałem podły dzień. Dodawał mi energii. jedna - dwie tabletki wystarczyły aby sie czuć swobodnie. Nie pamiętam kiedy to było bo minęło naprawdę sporo czasu... Dwie sprawy zapamiętałem z Cirrusa - serducho kołacze i człowiek chodzi lekko naspidowany.
Nie wiem, co mnie podkusiło, aby zjeść od razu całą paczkę (720 mg) bo w noralnych warunkach chyba by mi serducho wyskoczyło. O dziwo, nic się nie stało. Może to za przyczyną 2 Lorafenów po 2,5 mg na wszelki wypadek. Nie wiem... Czułem się dobrze i chciałem więcej. Pierwszy raz w życiu poczułem sławne mrowienia pseudoeferynowe na głowie. Rewelacja, jest delikatne, subtelne. w sam raz. Nie jest ani nachalne ani brutalne. Cirrus zaczął znikać w moich czeluściach w trybie dość zachłannym. Jak to zwykle bywa po pseudoefedrynie - nie chciało mi się spać. Zacząłem czytać sposoby na ekstrakcję z Cirrusa w wersji o przedłużonym uwalnianiu. Jesnak okazało sie to dla mnie zbyt skomplikowane. Przesiedziałem całą noc przed komputerem gapiąc się w monitor. Nie docierało do mnie, że zjadłem Cirrusa już naprawdę sporą ilość. wszem, czułem się nieco zamulony ale zrzuciłem to na karb piwa, którym się od czasu do czasu raczyłem. Nie za dużo - kilka butelek. No, może z 5.
Dzień 2.
Nastał nowy dzień (czwartek) i wraz z nim nowe pomysły i coraz więcej pustych paczek po Cirrusie.
Postanowiłem skontaktować sie z kumplem, którego nie widziałem chyba ze 20 lat. Zadzwoniłem do niego do pracy. Jakież było moje zdziwienie gdy usłyszałem swój bełkotliwy głos w telefonie! Zupełnie, jakbym był nawalony, naspidowany i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze. Z trudem skleciłem zdanie, że chcę rozmawiać z kumplem. Przełączono rozmowę i słyszę jakże mi znany głos. Kumpel sie ucieszył. Ja, zdając sobie sprawę z tego, w jakim jestem stanie, pomyślałem, że przełożę naszą gadkę na za np. 2 h. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Oj, naiwny człowieku!!! Myślałem, że jakoś dojdę do siebie a tu jeszcze poszło pół paczki Cirrusa tuż przed rozmową z nim :) Dobrze, że koleś miał mi dużo do powiedzenia bo ja nie miałem praktycznie nic.Zacząłem kombinować jak by tu wyjść z tak niezręcznej sytuacji.
Muszę tu wtrącić istotną rzecz - że żadnych dolegliwości sercowych nie odczuwałem. Tętno w kranicach 85, ciśnienie: 155/85. Jedyne co mi przeszkadzało to oderwanie od rzeczywistości. Jakbym był nawalony jak szpadel. Zrzucam to na karb masakrycznej ilości wchłoniętej pseudoefedryny. Do tej pory połknąłem 4,5 paczki czyli uśredniając A-Catar i Cirrus - będzie tego 27 tabletek po 120 mg czyli 3240 mg.
Rozmowa z kolegą przestała sie kleić. Powiedziałem mu, że nie spałem od 2 dni i dlatego jestem padnięty. Zrozumiał i się pożegnaliśmy do soboty na rozmowę ciąg dalszy :) Była już godzina 21:45 a ja postanowiłem, że po 2 dniach należy się wyprostować. Czekałem na kiepskie odczucia, może jakieś odrętwienia, bóle głowy, kołatanie serca itp. Oprócz lekkiego niepokoju nic złego się nie działo. Dochodziła północ, Przyjemne mrowienie mnie znów naszło i pojawiły sie dość ciekawe halucynacje wzrokowe oraz dźwiękowe (ktoś mówił mi w głowie zdania wyrwane z kontekstu ale za to stanowczo i z doskonałą dykcją) :) Dopiero drugi raz w życiu doświadczyłem halucynacji. Spodobało mi się to. Ręka z trudem cofnęła się przed kolejna dawką pseudoefedryny, Pomyślałem, że nie warto być może popsuć tego, co tak ładnie mi się przed twarzą i na podłodze formuje. Kiedyś miałem haluny ale byłu czarno-białe. Te były kolorowe. Poznawałem przez całą noc to interesujące zjawisko bawiąc się przy tym jak dziecko. Czułem jednak, że Cirrus odpuszcza. Robiło się to wszystko ocoraz słabsze. Ależ skąd!!! Od nowa mrowienie na głowie, halucynacje, Pomyślałem, że muszę sie temu dogłębnie przyjrzeć. Straciłem nad tym rozkminianiem sporo czasu i, jak sie nietrudno domyślić, nie wyciągnąłem żadnych sensownych wniosków.
Dzień 3.
Nadal bez snu, napidowany pseudoefedryną podjąłem wyzwanie natury. Chcę zobaczyć czym mnie może zaskoczyć za pomocą tabletek na katar po 12 zł za paczkę :) Ten dzień uważam za najlepszy. Po pierwsze dlatego, że nic mi nie dolega (żadnych sensacji żołądkowych, bólu głowy, kołatania serca...) a po drugie - otaczają mnie zewsząd halucynacje. Siedząc teraz przy biurku kątem oka obserwuję "chłopaka" w czerwojej koszulce i czarnych spodniach. Podoiera sobie twarz dłonią, od czasu do czasu się ruszy, pokręci na fotelu. Po prawej stronie biurka siedzi z podkurczonymi nogami niewiasta lat około 17 -18.Blondynka.Oboje mi się przyglądają.
2 h wcześniej brałem kąpiel. Drzwi od łazienki zostawiłem lekko uchylone. Byłem w domu sam. Tak jak teraz. Kątem oka zauważyem w przedpokoju jakiś ruch jakby ktoś chciał założyć czapkę, Olałem to - pomyślałem, że domownicy przyszli a ja nic nie słyszę bo woda się leje do wanny. Jakie było moje zdumienie, gdy okazało się, że nikogo w przedpokoju nie było... Zacząłem się zastanawiać nad istotą halucynacji. Dziś już nic nie brałem, wypaliłem może ze 3 papierosy, pobawiłem się z wychodzącymi z podłogi kafelkami i próbowałem zgłębić tajemnicę z czego jest złożone ciało halucynowego czegoś, co mi się pokazało, gdy byłem na fajce. Muszę dodać, że poziom szczegółowości przytłaczał. Tak jak we fraktalach, nie było końca owej "materii". Wsztsrko ze sobą współgrało, tworzyło harmonię ze światem.
Zacząłem sprzątać swój pokój. Wiadomo - od czasu do czasu trzeba się ogarnąć. Gazety, listy, duperele, bibeloty poszły do kosza. Przez ten cały czas miałem albo przed oczami albo obok mnie halucynacje. Tym razem bezszelestne. Stały sobie obok mnie. Ani ja im ani one mnie nie przeszkadzały a wręcz przeciwnie. Symbioza:)
Nadal czuję mrowienie na głowie. Przychodzi i odchodzi. Można powiedzieć, że otworyłem sobie oczy na swiat, którego do tej pory nigdy nie miałem okazji poznać. Nagle harmonia wypełniająca przestrzeń z halucynacjami stała się piękna. Wsztstko zdaje się mieć swoje miejsce, swoja rolę do odegrania, do pokazania,
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem 3 sobę na nogach i to również ma niebagatelny wpływ na to, co widzę i czuję. nie chcę jednak psuć sobie tej radości, którą dostałem przez zupełny przypadek. Litery w edytorze na NG czasami się porozumiewają. Coś ustalają i wszystko wraca do ładu. Tło edytora faluje i robi się 3D, Niesamowity efekt!!! Mógłbym tak chyba pisać całymi godzinami bo ciągle coś nowego pojawia się w moim otoczeniu a najwspanialsze w tym wszystkim jest to, że wszysrko przyjmuję ze spokojem i nadzwyczajnym opanowaniem.
Życzę Wam podobnych doświadczeń a ja już wracam do moich gości ze świata halucynacji :)
- 7058 odsłon