moje życie - moja amfetamina
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
moje życie - moja amfetamina
podobne
Raport, który zaraz przeczytasz nie będzie raportem konkretnej jazdy. Będzie raczej zestawieniem ich wszystkich, czyli krótkim narko-rysem.
Może najpierw trochę o mnie. Chodzę do LO w niemałym mieście, jestem typem idealistki i romantyczki. Szkoła:: przeważnie bez problemów. Dom:: jak każdy inny, ale nie narzekam :). Mam wielu znajomych, jednak prawdziwych, zaufanych przyjaciół na palcach jednej ręki da się policzyć.
TRAWA: Osobiście jestem za legalizacją marihuany (nie będę się teraz rozpisywać dlaczego, nie o tym ma być ten artykuł). Uważam, że to świetna sprawa, tak na imprezę jak i po prostu sposób na rozluźnienie w domowym zaciszu (szczególnie z dobrym towarzystwem) :)
AMFETAMINA: Zaczęło się jakieś pół roku temu, pierwsze 2 kreski znalazły się w moim nosku dzięki kumplowi. Nie żeby mnie namawiał, skądże, już od jakiegoś czasu chciałam spróbować. I to nie dlatego, jak pisze tu większość, żeby zaistnieć w towarzystwie czy pokazać się jakoś (śmiechu warte), chciałam spróbować tylko i wyłącznie dla siebie, chiałam wiedzieć... No i się dowiedziałam. Rankiem z kumplem w WC szkolnym, na parapecie zobaczyłam mój pierwszy śnieżnobiały proszek. Kiedyś napiszę o tym dniu lepiej, dużo się działo i ogólnie wesoło było :).
Drugi raz był jakieś 2 tygodnie potem, na dyskotece - od tamtego momentu nie wyobrażam sobie zadnej dyski bez białego, nie dlatego że muszę :) ale dlatego że chcę, dlaczego mam sobie odmawiać tej przyjemności o wiele lepszej zabawy? (okey, okey, pewnie znalazłoby się kilka powodów :)
Później próbowałam uczyć się i pisać sprawdziany na szuwaksie, ale to nie dla mnie (skupiam się w tedy na wszystkim oprócz tego co trzeba) :). Doświadczałam też tygodniowych maratonów, trochę schudłam i tyle. Ale w maratonie już udziału brać nie będę - jazda jaką lubię jest przez pierwsze 3 dni, potem to prócz bezsenności i ścisku w klatce piersiowej nic ciekawego nie ma (no chyba, że komentarze rodziny, że jakoś dziwnie blada jestem).
Teraz czuję szczypanie w nosku raz na 2-3 tyg. ale to nie jest wymóg. Czasami specjalnie rezygnuję trzymając już rurę w ręce, tylko po to aby mieć pewność, że potrafię powiedzieć sobie NIE. Jest mi dobrze z tym co robię, chociaż zdaję sobie sprawę że istnieje ta granica. Pewnie zaraz na dole strony pojawi się multum komentarzy o tym jaka to ze mnie ćpunka i gówniara. Myśl co chcesz, nie wiesz nic o mnie i moim życiu. Kiedy patrzę na to z dystansu myślę, że amfa to dla mnie taki kaprys młodości, wiem, że niedługo wezmę ostatni raz, znam siebie, ale nie ukrywam, że chyba już zawsze pozostanie gdzieś ta myśl o białej kresce...
Jak to napisałam w komentarzu do pewnego reportu: Radzę nie próbować, bo kiedy poznasz to uczucie zakochasz się, a miłość niestety bywa ślepa i niewdzięczna.
Pozdrowienia dla zakochanych
- 13619 odsłon