Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

konsumentka typu b, czyli konsumentka bialka.......

konsumentka typu b, czyli konsumentka bialka.......

To bylo pewnego,pięknego,grudniowego dnia. Jak zwykle wstalam z wielka nie checią i wygramoliłam się do szkoły. Wpadłam do szatni przywitałam się ze znajomymi Pierwszym ich zdaniem wypowiedzianym w moim kierunku nie było słowo cześć, hej czy coś takiego było pytanie:Eeee mała kminisz coś...A ja oczywiście oczy jak 5 zł, ciśnienie takie - Pewnie - stwierdzilam szybko nawet bez chwili zastanowienia. Zrzuta była natychmiastowa. Wiedzieli że jak ze mna się kmini to towarek ma sie za pare minut...i poszlam zalatwilam. Po drodze spotykalam jeszcze znajomych którzy prosili mnie abym im skminila a to zioło,a to dropsa. Zebrałam hajc i poszlam. Wpadam do jej mieszkania, juz smieje się w progu. Wie co mi trzeba. Wracam do budy, w kieszeni wyjebana w kosmos sztuka białka (sypie nieźle)i dwie sztuki jarania. Znajomi siedzą jak zwykle na tej samej ławeczce, zciśnieniowani...ide do nich widze juz te uśmiechy. Przeczekaliśmy przerwe i do dzieła...akcja rozpoczeta...kibel na parterze jedyny w szkole z zamkiem, zeszyt do polaka standard...krechy posypane zwija idzie w ruch...jedno pociągnięcie nosem i już biały proszek jest we mnie...operacja zakończona. Teraz udajemy sie do naszej miejscówy- szatni...zaczyna się...wszystkich klepneło...jeden przekrzykuje drugiego...rozwala nas energia nie mozemy usiedzieć w jednym miejscu wreszcie stwierdzamy co tam posprzątamy w szatni...5 minut a my cały hol wysprzataliśmy zadnego peta na ziemi...jesteśmy z siebie dumni...ja jak jestem na speedzie to mam manie rysowania tak bylo i teraz powstawaly coraz to nowe grafiki, projekty naprawde kilka z nich jest super! Czas nam tak szybko upynął ze nawet sie nie spostrzegliśmy aaa już kończyliśmy lekcje...no to teraz kazdy do domu...Wracam do chałupki nikogo nie ma...więc z kim tu gadać...gadałam sama do siebie heh dziwne uczucie... posiedzialam sama tak okolo 3 godzin aż pojawiła się cała familia...wreszcie sie mogłam wygadać:)Loty zaczeły mi się koło wieczora...jeszcze nigdy nie miałam takich faz po białku...siedze sama u siebie w pokoju nagle słysze tłuczone szkło krzyki głosy, przechodzą mi straszne dreszcze raz mi gorąco raz bardzo zimno...serce -to było najgorsze czułam to było tak biło biło przestawało i znowu biło nigdy nie zaznałam takiego uczucia...suchośc w ustach, wogóle moja twarz była strasznie zimna a ja czułam ze mnie strasznie pieka policzki i to mrowienie na głowie postanowiłam sie wykąpać i troche sie przespać-spie normalnie co dziwi wiele osób...patrze w lustro smywam make-up i słysze stasznie dziwne pikanie...to było mo je serce miałam wrażenie że stoji mi ono w gardle...poszłam wypić herbate a tu cytryna która w niej pływała zaczeła syczeć i dziwnie podskakiwać...w koncu juz sie troche uspokoiłam i poszłam spac...budziłam sie kilka razy ale wytrwałam jakoś do rana...co dziwne wogole nie miałam zjazdów czułam sie taka czysta i lekka...

Ocena: 
chemia: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media