Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

konfrontacja

konfrontacja

substancja: ok 0.5g (cholernie suchych niestety) lisci Szalwi





Chcialem zeby moje drugie spotkanie z Lady (respect) Salvia bylo czyms niezwyklym... jeszcze bardziej niezwyklym niz spotkanie pierwsze! (Jak kogos to ciekawi to proponuje sie udac do lekturki poprzedniego trip-rapotr'a mojego autorstwa :D ... tam znajdziecie wiecej szczegolow np. set&setings, doswiadczenie itp. pierdoly :) Za pierwszym razem bylo niezle ale czlowiek ma to do siebie ze ciagle mu malo. Chcialem wiec zaspokoic swoje pragnienia oraz ciekawosc i sprobowac przeniknac do swiata Salvi z przyjaciolka Maria.





Od poczatku:


Dzien jak codzien- szkola, blancik w kibelku i wbitka do kolezanki na cos dobrego do jedzenia (zawsze robi mi jakies grzanki albo chociaz kanapki z maslem orzechowym:P)


Kiedy do niej dotarlem, w mojej krwi znajdowala sie juz wystarczajaca ilosc thc aby poprawic mi humor na jakis czas! (sopocka baczka ...mmm polecam) Qmpela przeszla sama siebie- zrobila pizze... bylem wniebowziety! po skonsumowaniu czulem lekki niedosyt... baczka juz przestaje dzialac powoli, nie ma wiecej pizzy, zwala ogolnie.... i nagle wpadlem na mega pomysl zaby zaaplikowac sobie do krwi nutke SALVINORUM A! od dawna bylem juz ciekawy jak to po bakaniu udac sie w tamten swiat Pani Szalwii. "Czas najwyzszy" pomyslalem. Qmpela niestety nieprzygotowana kompletnie - zadnej fajki, lufki, kur...fa poprostu nic! A ze jestem obdarzony zdolnosciamu do robienia czegos z niczego (np. lufka z latarki itp) dalem upust swojej fantazji i spalilem z czajniczka do herbaty! Normalny dzbanuszek z taka dluga szyjka - ustnik, w miejscu pokrywki folia aluminiowa z dziurkami- cybuch... no i jedziemy! Dodam tylko ze w domu u qmpeli byla jeszce jedna typiara ale niewarto sobie zaprzatac nia glowy:> i zadna niemiala pojecia co to jest Szalwia i co sie bedzie ze mna dziac!!! Powiedzilem im zeby mnie w razie czego pilnowaly ;P! Zapalilem....dym jak zwykle potfornie gryzacy... i goracy... zapach dziwny... jak z farbyki maczki ziemniaczanej czy cos w tych klimatach.... Jade: jeden buch, drugi, trzeci... juz ledwo bo cholernie nadwyrezone gardziolko juz dawalo za wygrana ale trzymam w plucach ile sie da! a nie da sie dlugo bo czystego tlenu w plucach sa sladowe ilosci- wiec wytrzymalem jak na bezdechu... i nagle...


...ej co ja tu robie? O dziwo nie przenioslem sie do konca do tamtego swiata... Jakby Salvia mnie nie chciala w takim stanie w jakim bylem! bylo w tym cos przedziwnego, nie dajacego sie opisac... stan zupelnie odmienny od wszystkiego co do tej pory przezylem... widzialem moj swiat doskonale ale nierozumialem go kompletnie... do kuchni w ktorej palilem wszedl a raczej juz w niej byl poprostu jakis ktos... niewiem kto... zupelnie mnie nie dziwilo ze on tam jest... nie widzialem go bo nie mial ksztaltu ...jakby chowal sie za moja slepa plamka w oku... ale nadal bylem w kuchni... widzialem te dwie typiary... o czyms gadaly... ale wydalo mi sie to mega glupie i niezrozumiale... ich obecnosc mnie meczyla... jakby zepsuly mi calego tripa... byly elementem tej rzeczywistosci w ktorej bylem uwieziony! a niechcialem tam byc... chialem odwiedzic swiat Salvi!!! nie moglem zniesc ich towazystwa. Ten niby ktos dalej tam byl ale jakby sie oddalal... wiec poszedlem za nim! wstalem, wyszedlem z kuchni, przeszedlem przedpokoj i udalem sie do salonu... podazalem za tym kims a on jakby mnie prowadzil... ale nie chcial mnie zabrac do swiata Salvi! usiadl a raczej znalazl sie na kanapie wiec usiadlem razem z nim tak blisko jak tylko moglem ale on pochylil sie i przeniknal przez kanape, wszedl w tunel ktory zaraz za nim sie zamknal i cos tam mowil... staralem sie zapamietac co to bylo ale po kilku powtorzeniach wydalo mi sie to strasznie glupie i zapomnialem w koncu. Chcialem isc za nim ale na przeszkodzie stanela kanapa a raczej moj brak zdolnosci do przenikania przez materie. Uderzylem miekko w obicie kanapy i zostalem sam w pokoju z mega dziwnym rozpierdolem w glowie... nie wiedzialem co sie ze mna dzieje, nie bylem swiadomy tego co przezylem i co sie wokol dzieje... w zasadzie nie bylem jeszcze wpelni swiadomy a potem to przeszlo w falowe odzyskiwanie i tracenie na przemian poczucia istnienia w tym materialnym swiecie! i tu juz moge powiedziec z pewnoscia ze to zasluga tehace pod ktorego wplywem bylem jeszcze... wtedy o tym zupelnie nie myslalem... wogole o niczym nie myslalem... nawet nie zauwazylem ze typiary wyszly z kuchni i przyszly do pokoju zeby mnie pilnowac - zupelnie zapomnialem, ze mialy mnie pilnowac, ba... nawet nie wiedzialem ze cos palilem. Tak mnie irytowala obecnosc jakichkolwiek ludzi ze zmienialem kilka razy pomieszczenia a one lazily za mna... w koncu powoli doszedlem do siebie na fotelu ogladajac telezakupy mango!!! (polecam-mega dobry program rozrywkowy w ktorym mozna zobaczyc kulajacego sie "robota" do czyszczenia podlogi:D) ogladajac mango posmialem sie troche zapomnialem o dziwnym stanie umyslu i ciala! Typiary zobaczyly ze ze mna wszystko oka, po kilku pytaniach kontrolnych poszly plotkowac do kuchni...





Nie wiem naprawde jak zinterpretowac ocenic ten trip! Bylo to nepewno ciekawe przezycie, inne niz zwykla (a raczej NIEZWYKLA) podroz do swiata Szalwi ale napewno nie warta powtorki... nie doszedlem bowiem do swiata Lady Salvi, wyslano tylko do mnie straznika czy posla ktory mial mi powiedziec ze nie moge wkroczyc do swiata jej Krolewskiej Mosci gdyz nie jest ona w dobrych stosunkach z panna Maria Konopnicka, Leopoldem Stuffem i Miroslawem Baką. Wolala by abym przyszedl kiedy indziej i wczesniej zapowiedzial swoja wizyte - nastepnym razem postaram sie pomedytowac na dywanie z orientalnymi dzwiekami w tle i zapachem kadzidel itp. Wprowadze swoj umysl w pozytywny stan przed podroza i odwiedze swiat pelen dziwnosci i tajemnic.....





Ogolne uwagi? czytajac kilka tripraportow na tej stronce natknalem sie na wątki w ktorych ludzie chcieli sprobowac Szalwi po thc. Zaintrygowalo mnie to wiec postanowilem sprobowac. Moje zdanie jest takie ze nie bylo warto zmarnowac ok 0.5g (moze mniej bo jeszcze zostalo troche jak czyscilem kolezance dzbanek:P)na ta jazde. Bylo meeega DZIWNIE. nie umiem okreslic jak, bo ani zle ani dobrze.... ale moze to tylko moje dziwne doznania, moze komus sie spodoba i baa tylko wzmocni jego podroz. Tak jak polecam wszystkim zainteresowanym te nie samowita roslinke tak podrozowania po trawie nie polecam...ale nie odradzam... nie bylo w tym nic lepszego niz po samej Szalwi! Powiem nawet ze sama Szalwia podzialala na mnie lepiej.../P>



Pozdro Cube'a :D

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media