Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

feta - jak łatwo zniszczyc mózg.

feta - jak łatwo zniszczyc mózg.

Z góry przepraszam za błędy i surową formę ale mam właśnie zwała, a chce to napisać póki jeszcze pamiętam.


Gwoli wprowadzenia. Pierwszy raz z dragami miałem jakoś kontakt w lutym albo marcu 2004 czyli dosyć niedawno. Zaczęło się od zioła, i przez jakis czas było super. Potem przyszły eksperymenty z efedryną (matura ^ ^), na wakacje i poczatku września pixy i wczoraj postanowiłem spróbować amfetaminy. Żeby zrozumieć obraz sytuacji musicie wiedzieć że ja jestem słaby psychicznie i bardzo mam mało kontaktów z ludźmi. Jedynie w szkole (teraz studia....) i z paroma znajomymi a ogólnie siedzę przy kompie na ircu. Ktoś może powiedzeć co go obchodzi trip kogoś kto w sumie nic nie robi, jakiegoś zakompleksionego bałwana. Ale po pierwsze: wszyscy opisują tutaj tylko imprezy, a po drugie - chcę przedstawić sam proces uzależnienia od dragów.


Nie należę do bogatej rodziny. Nie ćpałem też aż tak często. Ale strasznie się jaram tymi dragami i w sumie doszło do tego że sprzedałem co tylko mogłem bez zwracania uwagi ojca. (Matki nie mam ale mniejsza z tym). Zasada jest taka: jestem naćpany to mi jest dobrze - wiem że to gówno bo sobie z tym nie radzę - odradzam jak się da - ale później przychodzi zjazd i się zaczyna gorączkowe szukanie kasy. Oczywiście wmawiam sobie cały czas że kontroluję to ^ ^. Tak więc jak na młodego ćpunka strasznie szybko się wkręciłem w ten syf. W tym tripie chciałem opisać amfetaminę, moim zdaniem najgorsze gówno z tego wszystkiego. Ale po kolei.


Załatwilem po znajomości od kumpla z akademika połówkę. Żeby spróbować zobaczyć jak to jest. Mówił że bardzo mocne no ale przecież nie będzie gadał że słabe - tak sobie wtedy pomyślałem. I wczoraj po zajęciach, gdzieś koło godziny 13 nasypałem sobie trochę na rękę na próbę i zassałem do obu dziurek. Bol potworny, od razu leci z oczu, nos chce rozsadzić. Mija chwila i zaczyna boleć przełyk i gardło - jeszcze gorzej. Mykam do lodówki i popijam sokiem pomarańczowym. Mija może jakieś 15 minut i coś czuję (przypominam, bardzo niewielka dawka). Lekkie podniecenie - trochę rozmyty obraz - czuję że jestem gotowy. Wysypuję pól worka (tak mi radził ten kumpel - zeby sobie ostro przywalic) i wciągam. Powtórka z rozrywki z bólu ale już mniej. Można się przyzwyczaić.


Po godzinie siedzenia przy kompie czuję że jak gdzieś nie pójde to mnie rozerwie. Nie w sensie że muszę biegać skakać i się trzepię jak paralityk na fotelu - tylko w sensie że fajnie by bylo iść na spacer tak po prostu. Pogoda bura, pada ale mi się wydaję że jest super. Jak na "super mocny towar" nie czuję większych rewelacji (tzn jest spoko ale bez przesady), przed wyjściem walę znowu krechę i wychodzę. (Z połówki mi zostało z 15% proszku) Stwierdzam że w sumie słabo jest. Pocę się okropnie - a zimno jak skurczybyk ale normalnie się czuję, nie mam ochoty biegać już, nogi mnie bolą od chodzenia (poszedlem do kumpla - tego co najdalej mieszka ^ ^) więc zacząłem wątpić czy w ogóle dostałem to chciałem. Kiedy zaszedłem do niego pogadaliśmy chwilę, i spytałem się go jako znawcy czy może potwierdzić autentyczność amfy. Po spróbowaniu stwierdził że powinienem już leżeć jak na pierwszy raz. (W między czasie zaczęło ze mnie dosłownie lać......i złapałem się na tym że przygryzam wargę dolną). Posiedziałem chwilę i idę spowrotem do domu. I wtedy to się zaczęło.


Było koło 15 jakoś albo 16. Gdzieś tak pod koniec drogi zaczął się szczękościsk. Przedtem kupiłem gumę więc łapczywie zacząłem ją żuć żeby oszczędzić choć trochę zęby. Kiedy już zasiadłem do kompa wtedy mnie po prostu JEBŁO. Nie umiem tego inaczej nazwać. Takiego kopa dostałem że nie mogłem uwierzyć. Ale to nie tylko sama energia. Samopoczucie, samoocena, wszystko co tylko mogło wzbiło się na wyżyny. Czułem się po prostu nieziemsko. Nie miałem z kim gadać więc siedziałem na ircu. Żeby dać wam wyobrażenie. Średnio człowiek na jednym kanale wali dziennie koło 2 tysięcy wyrazów jak się udziela - licząc GG i inne bzdety można powiedzieć że piszemy po 5 tysięcy. A ja od 16 do 23 jebłem spokojnie koło 30 tysięcy. Gadałem z każdym kto sie nawinął - po kilka godzin non stop. Wiem że to w sumie nie daje obrazu sytuacji no ale takie były te moje doświadczenia. W każdym razie bomba trwała mocno do północy prawie. Przez noc miałem dreszcze jeszcze miłe, i nawet teraz jak piszę albo coć robie, to się zdarza że coś przeleci. Więc mogę z czystym sumieniem powiedzeć że to był dobry towar. Z ciekawości zajrzałem dzisiaj na hyperreala i zobaczyłem że ludzie to co ja przywalilem wczoraj w niewiedzy na 3 razy, oni zużywają przez miesiąc. Ale teraz chciałem dojść do najważniejszego momentu tego tripa.


O zwale. Mogę to nazwać koszmarem ale to i tak nie odda obrazu sytuacji. O północy położyłem się do wyra , ciemno , spoko, zamykam oczy, czekam na morfeusza a tu nagle zonk. Oczy mi się otwierają. Same z siebie. To jest taki motyw że jak chcesz spać to Ci się same zamykają jeśli na fecie nie przyciśniesz ich, nie zmrużysz to się po prostu otworzą. No i ciekawą perspektywę miałem. Osiem godzin leżenia gapiąc się w sufit. Ale to nie było wszystko. Penis już wcześniej skurczył się do takich rozmiarów że jak poszedłem się załatwić to nie mogłem go znaleźć, po prostu mikro! Zaczęła mnie boleć lewa nerka. Żołądek też (nic nie jadłem cały dzień i nie byłem głodny, na myśl o żarciu chciało mi się rzygać). W głowie zaczęło szumieć od pompowanej krwi. Mimo że tylko leżałem serce napieprzało jakbym biegł na 100 metrow. Miałem skurcze palców u nóg i u lewej ręki. Nogi miałem lodowate, a z głowy mi się dymiło. Dwa razy mną trzepało (nie miałem co pić) No i biegunka. Chyba z 6 razy byłem w lazience w nocy. I tak tyle godzin musiałem przeleżeć. To ciężko sobie wyobrazić ale to naprawdę jest koszmarne, nic nie robić tyle czasu. Tylko czekać aż nadejdzie świt. Kiedy w końcu przyszła 6 godzina, wstałem, i chciałem coś zjeść ale puścilem hefta do buzi i musiałem biec do łazienki żeby to wypluć. Jak tylko pomyślałem o jedzeniu - reakcja wymiotna, oczy w ogóle mi się nie zwęziły - źrenice dalej mam wywalone. Jestem tak cholernie zmęczony że tylko siedzę i sapię. Tego tripa piszę już chyba godzinę. Biegunka się dalej utrzymuje i ogólnie jest taki dól że nikomu nie polecam. Jest godzina 11 a ja się czuję jakby mnie ktoś połknął , wymiętolił i wypluł. I dalej mam dreszcze i nagłe fale gorąca. A minęło już tyle godzin. Poza tym zauważylem też zaburzenia równowagi, potknąłem się 2 razy na płaskiej powierzchi (podłodze dla ścisłości :P). Członek nabrał rozmiarów ale dalej nie raguje na bodźce. No i dalej nie mogę spać, już nie wspominając o bólu gardła. A jest dopiero 11:20. Podsumowując , nic nie umywa się do amfetaminy. Bomba po tych godzinach - to apogeum jest tak wielkie że w momecie myślisz - pieprzyć pixy i resztę - Amfetamina to jest to. Do momentu aż nie przyjdzie zwał. Jak na jeden specyfik za dużo tych skutków ubocznych. Najgorsze jest to że jak przejdzie to pewnie znowu spróbuję jeszcze raz - bo tego się nie da ot tak olać, jak masz naprawdę mocny towar. W sumie miałem zamiar odradzić wszystkim. Wszystko zależy jednak od was. Jeśli uważacie że za cenę takiego kopa można jakoś przeżyc skutki uboczne to wasza sprawa. Ale ja sobie nie wyobrażam co by było za kilka lat, gdybym ciągle na tym jechał. Dlatego nic nie wspominam o depresji i schizach itp itd To macie w innych tripach.



PS. Ogólne sorry że ten trip taki smętny jakiś ale piszę na zwale i mam chęć umrzeć od tego wszystkiego. Mam dosyć. Tak mi się chce spać, że nie jestem momentami racjonalnie myśleć. A to tylko jeden dzień był przecież. Najgorsze jest to że ja wiem że jeszcze spróbuję nie raz pewnie. Inaczej się patrzy na sprawy naćpany, na zwale, i normalnym. Ale jeśli chodzi o fetę - to póki w miarę mam jeszcze rozsądku - odradzam. Podobne efekty można mieć po piksach i nie ma takiej listy dolegliwości. (Przynajmniej nie krótkotrwałych). Chociaż E to inna historia.

Ocena: 
chemia: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media