dxm + thc - dalsze przygody
detale
raporty hyperpaluch
- dxm super trip
- Mefedron + DXM + THC ciąg dalszy
- Mefedron + Piwo + DXM
- Pseudoefedryna to wróżka
- Jak się wyleczyłem z lęków - DXM + THC
- Maryśka + DXM z piwem
- Kodeina - błoga samotność z sensacjami żołądkowymi
- Drugie podejście do metamfetaminy
- Mieszanina THX, DXM, kody i alko.
- Mefedron czyli lek na stres
dxm + thc - dalsze przygody
podobne
Piszę tego Raport Tripa "pod bardzo miłym wpływem" będąc w stanie zawieszenia gdzieś pomiędzy zamuleniem z trawy i podniesionego nastroju z DXM. Zakładam, że będę w stanie dokładnie i w szczegółach opisać to, co naprawdę czuję. Teraz.
Polecam przetestowaną na sobie mieszankę.
Raport Trip składa się z 2 części. Porannej i wieczornej. Dlaczego tak? Aby sprawdzić, czy działanie nie jest przypadkowe.
Godzina 7:00
Zarzucam 20 tabsów Acodinu. Teraz w aptekach coś się zmienia i zaczynają sprzedawać Acodin po 10 tabsów i za taką samą cenę. Masakra.
Nie mam trawy więc siedzę spokojnie na dupie i czekam.... W sumie to bym sobie chętnie zapalił maryśkę bo mnie wyluzowuje i jest OK. DXM działa na mnie podobnie do trawy. Ale w dawkach max 20 tabsów. Kiedyś zabawiłem się DXM ale źle się skończyło. Teraz o wiele ostrożniej do niego podchodzę. Poczytajcie moje raporty to będzie wiadomo w czym rzecz...
No więc siedzę i czekam jak zacznie działać. Klikam po FB, czytam kawały. Standardowo czuję działanie DXM po około 2,5 h. Teraz było podobnie.
DXM ma to do siebie, że jest taki.... chemiczny, zimny, odrealniający. Maryśka zaś ciepła, przyjazna. Tak bym to poetycko opisał :) No i właśnie połączenie tych dwóch elementów daje przynajmniej w moim przypadku mega dobry efekt. Pomyślałem sobie, że napiszę tego Trip Raporta z tej właśnie okazji.
Podsumowując, wziąłem 20 tabsów Acodinu o 7 rano.
Maryśkę miałem około 10:30. Zrobiłem sobie 2cm jointa (palę to za pomocą lufki) i wypaliłem. Normalka, wszystko jak trzeba itd... I stała się jasność! Faza po zapaleniu była tak długa, że nie potrafię określić czasu. Na pewno coś około 1,5 h . Wcześniej fazę miałem około 40 minut. Wniosek - faza po paleniu THC przy podkładzie 20 tabsów DXM jest długa.
Około godziny 14:30 poszedłem spać. Spałem do 16:00. Obudziłem się całkowicie przytomny, bez zamuły itp...
O godz. 16:30 zarzuciłem 20 tabsów DXM. Zapaliłem trawę ale w ogóle nie odczuwałem jej działania. Wypaliłem 3 jointy o długości każdy po 3cm. W ciągu około godziny.
Nic nie działało więc dałem spokój. Czekam na wejście DXM i czy powtórzy się to, co kilka h temu...
Jest 21:20.
Po kąpieli gorącej.
Mieszanka ta powoduje wystrzelenie mózgu w kosmos. Wyższy stan uniesienia ale bez łażenia po ścianach itp... Normalna kontrola wszystkiego. Właśnie teraz jestem w tym stanie. Wydaje mi się, że świadomość się rozszerzyła. Moja teraz obejmuje cały Kosmos... Myślę o Kosmosie jako o wielkości samej w sobie. Jakie to musi być wielkie, ogromne i gdzieś tam ten okruch - Ziemia. A na niej my. Po co nam są potrzebne troski skoro jesteśmy takim małym niczym? Maryśka działa prawidłowo. Daje rozkminy jak wyżej, ciężko mi się skupić nad konkretami bo moją uwagę rozpraszają duperele. Np. mrugający kursor na ekranie... Przyglądałem mu się dłuższą chwilę.
Świat wykreowany przez mieszankę DXM i THC jest bardzo plastyczny. Wszystko staje się takie gąbczaste, giętkie. Znaczy, mnie się wydaje, że one mają takie właściwości. Ot, takie odczucie. Żadnych halunów. Piszę o odczuciu odbierania przedmiotów. Nie wiem jak to nazwać. Widzisz rzecz i wiesz od razu, że jest np. ciężka. O tego typu doznanie mi chodzi. Odbieram przedmioty jako gąbczaste. Włącznie z wdychanym powietrzem. Jest takie gąbczaste... Ciężkie jakby trochę. Ale spoko, mam zapchany nos bo lekko przeziębionym ;)
I właśnie w ten oto sposób mam zamiar dalej spędzić wieczór :)
Nie wiem, czy przypadkiem nie odkryłem tym tripem ameryki ale postanowiłem się tą wiadomością z wami podzielić :)
- 9620 odsłon