Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

dead voices on air

dead voices on air

Mój pierwszy kontakt z pigułą miał miejsce około 2,5 roku temu,

ale dopiero od niedawna zaczęłam się w to na maxa wkręcać (uważam, że

aż za bardzo, ale każdy, kto chociaż raz spróbował, wie, o co

chodzi). Pewnego majowego wieczora siedziałam pod Wagonem paląc

jakieś kiepskie zioło, bez pomysłu, co ze sobą zrobić. Do środka nie

wchodziłam, bo brakowało mi na wjazd, miałam po prostu nadzieję, że

coś się wydarzy. Poczęstowałam baką towarzystwo wokół i jeden z gości

powiedział, że ma lepszą w klubie i żebym z nim poszła przypalić.

Oczywiście nie musiałam się już troszczyć o wjazd. Pogadaliśmy

trochę, on stwierdził, że "nawet mówimy tym samym narzeczem" (dziwne -

pamiętam takie szczegóły, a nie mogę sobie przypomnieć, jak on się

nazywał. Sorry, jeżeli to czytasz, człowieku, który pokazałeś mi, że

można zupełnie przypadkiem spotkać zajebistą osobę i przeżyć z nią

niesamowite rzeczy, ale to, co było potem, przyćmiło wszystko inne i

przede wszystkim to pamiętam. Wiedz jednak, że mam ogromnie Cię

szanuję i jestem Ci wdzięczna za tamtą noc), a potem spytał, czy

próbowałam kiedyś piguły. Miałam już wcześniej do czynienia z różnymi

środkami, od THC po heroinę, ale tabsy nigdy jeszcze nie widziałam na

oczy. Wtedy nie było to tak popularne, zdaje mi się. Na początek dał

mi połówkę i ostrzegł, żebym się nie przestraszyła i nie

zeschizowała. Te instrukcje mam w pamięci do dziś i zawsze, jak tracę

oddech albo bierze mnie na rzyganie po pigsie, mówię sobie:

spokojnie, nic sobie nie wkręcaj, zajebiście się czujesz. I

rzeczywiście nic mi nie jest, a muszę powiedzieć, że mam skłonności

do bad tripów, po paleniu przeważnie dostaję paranoi, a o mojej

jedynej przygodzie z kwasem lepiej nic nie powiem.



Tej połówki wcale nie poczułam, pewnie dlatego, że od roku nieźle

jechałam z białkiem, teraz zresztą też... Około północy albo 2.00

zamykali Wagon (industrial był tego wieczora, nie było mowy o

imprezowaniu do rana). Zanim wyszliśmy, zjadłam chyba jeszcze całą, w

każdym razie wkrótce poczułam! Poszliśmy w stronę Wzgórza

Partyzantów, robiąc "po drodze" zakupy w nocnym na Legionów. Trochę

mielismy kłopoty z wyborem gatunku wody mineralnej, ale ostatecznie

jakąś kupiliśmy. Szliśmy potem parkiem wzdłuż fosy, cały czas

pokazując sobie różne rzeczy i mówiąc, jakie są zajebiste.



Mieliśmy trochę (trochę dużo) dropsów ze sobą, ale dopiero kiedy

minęliśmy dwóch strażników miejskich spisujących od siebie z notesów

pod latarnią, przyszło mi do głowy, że możemy swoim zachowaniem

zwracać na siebie uwagę i ryzykujemy trzepaniem i kłopotami. Akurat

remontowali uliczkę obok i zaproponowałam, żeby schować pigsy w kupie

kostek brukowych. Już i tak przyjęliśmy taką dawkę, że nie było sensu

wrzucać następnych. Jakoś przeleżały do rana, ale teraz widzę, jaka

to była chora akcja, bo koleś nie był z Wrocka i kompletnie się nie

orientował w lokalizacji kryjówki, a przecież znał mnie parę godzin i

nie mógł być pewny, że nie pójdzie wałek. Naturalnie do głowy mi nie

przyszło, żeby coś wykręcić, musiałabym być najgorszą szmatą, ale

jestem pełna podziwu dla tak bezgranicznego zaufania. RESPECT!



Dokładnie nie pamiętam, co robiliśmy przez pół nocy w parku oprócz

tego, że zachwycaliśmy się dosłownie wszystkim, siedzieliśmy na

trawniku (było zajebiście ciepło, nie to, co teraz), jedliśmy kolejne

piguły i rozmyślaliśmy, gdzie by tu pójść na jakąś fajną imprezę. A

przecież na pewno fazowaliśmy kilka godzin.



Na koniec kompletnie przemarznięci (przynajmniej ja) i na zjeździe

złapaliśmy taryfę i pojechaliśmy do motelu spróbować się trochę

przespać. Pamiętam taksiarza mówiącego: "Znam tani motel, gdzie można


" i gapiącego się na mnie znacząco we wstecznym lusterku.

Palant! Ja już w Wagonie postawiłam sprawę jasno, że o

żadnym "rewanżu" nie ma mowy i moja decyzja została przyjęta bez

dyskusji (jeszcze raz szacunek!), niemniej jednak pokazał mi, jak

wspaniałe są wrażenia dotykowe po MDMA, ale nie zrobił nic, czego bym

sobie nie życzyła.



Po tamtej nocy przez prawie 2 lata nie wrzucałam piguły i nawet

nie bardzo o niej myślałam, ostatnio jednak stała się ona stałym

elementem moich weekendów, przestałam kontrolować jej użycie.

Właściwie cały czas czekam na piątek lub sobotę, żeby się spigulić.

Zresztą pewnie wiecie, co mam na myśli.



Pozdrawiam wszystkich pigularzy i tych, którzy jeszcze nie

próbowali. Uważajcie, wciąga jak cholera.





Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media