Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

clonazepam - nowe życie

clonazepam - nowe życie



Wstęp



Jestem chory na nerwy. Miewam lęki, depresje itp. Od ponad roku biorę Clonazepam. Wywołał on we mnie różne dziwne skutki ale muszę powiedzieć, że wiele mi pomógł. Ostatnio jednak, co zgadza się z teorią, rozwinęło się u mnie zjawisko tolerancji tego specyfiku przez organizm. Biorę coraz to wieksze dawki a efekty są coraz bardziej mizerne. Nie wiem co robić, może macie jakieś pomysły na usunięcie efektu tolerancji lub jej zmniejszenie. Ten specyfik naprawdę pomaga mi żyć. Teraz opiszę dokładnie co dzieje się ze mną gdy go nie biorę i gdy go biorę.






1.Jak czuję się, gdy nie biorę Clonazepamu?



a) Jestem w ciągłej depresji spowodowanej tym, że:


- nie pociągają mnie rzeczy tego świata. Ogólnie nie pociąga mnie ten świat. Zawsze szukałem czegoś poza nim, innej rzeczywistości. To powoduje niechęć do życia i niechęć do jakichkolwiek czynności, co znowu po jakimś czasie daje mi obraz samego siebie, jako człowieka, który nie nadaje się do życia, bo jego życie nie postępuje naprzód, nic nie robię itd.


- brak koncentracji, zniszczone nerwy spowodowane błędnymi decyzjami życiowymi, ciągła męka z samym sobą i trudności z wykonaniem czynności dnia codziennego również powoduje frustracje, że nie potrafię normalnie żyć, że wiele codziennych spraw jest dla mnie trudnych do wykonania.


- moja natura nie jest skłonna do pracowitości. Obraz samego siebie jako osoby, której często nie chce się zrobić czegokolwiek, działać dla siebie i innych również powoduje frustracje, przestaje mieć chęć do życia, do działania. Po prostu jestem leniem.


- ustawiczna poranna depresja – powoduje jakiś dziwny patologiczny chroniczny stan „przymulenia” wewnętrznego – szczególnie w okresie zimy, tak bym był zanurzony w smole i wszystko co robię, robił z wielkim wysiłkiem.



b) Mam lęki, których przyczyną są elementy wyliczone w punkcie a:

- nie poradzę sobie z życiem, że nie będę mógł zarobić itp.


- każda kobieta wcześniej czy później ucieknie ode mnie, bo nie można żyć z człowiekiem, któremu nie chce się żyć i który jest w ciągłej depresji – to normalne, bo nie można przecież tak egzystować.



c) Pojawiają się chęci do przezwyciężenia elementów wyliczonych punkcie a, ale przytłaczająca ich siła miażdży często moje próby walki i wpędza w jeszcze większą depresję.



d) Punkty a i c doprowadzają często do braku akceptacji samego siebie, czego konsekwencją jest:


- bardzo niskie poczucie wartości siebie


- niechęć do publicznego pokazywania się – „jestem taki beznadziejny, że po co wychodzić do ludzi”.



e) Obraz siebie jako wynik punktów wcześniejszych może w końcu spowodować również, że zaczynam „wieszać się na innych”, obciążać innych swoimi problemami, szukać w nich oparcia (również w kobietach - a było ich już 7 w moim życiu - od kilku do kilkunastu miesięcy trwały takie związki), co powoduje w końcu, że uciekają ode mnie, bo nie chcą mieć do czynienia z człowiekiem-ciężarem.



f) Z powodu depresji często lubie wpadać w sen depresyjny lub zaczynam zajmować się grami komputerowymi albo oglądać filmy, aby nie myśleć o rzeczywistości. Nie mogąc pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy, nie mogąc zaakceptować samego siebie często wolę o niej nie myśleć i np. spać lub trwać w innej rzeczywistości.



g) Cechy osobowości wyglądają następująco:


- jestem bardzo drobiazgowy – niepraktyczny. Nie mam obrazu całości wykonania danej czynności – również w świetle innych spraw i innych czynności. Skupiam się nad jednym drobiazgiem i dopóki go nie „zmęczę” nie jestem w stanie przejść do następnych rzeczy, co często powoduje, że dana czynność rozwleka się bardzo w czasie i, owszem jest przemyślana, „wypieszczona”, „wszystko w niej gra”, ale dzieje się to kosztem innych czynności, które powinienem wykonać tego dnia a nie wykonuje ich, bo zajmuje się tylko tą jedną jedyną rzeczą.


- jestem raczej chyba „myślicielem i marzycielem”. Nie lubię zajmujmować się czynnościami codziennego dnia. Bardziej interesuje mnie zastanawianie się nad sensem życia i istnienia, analizy egzystencjalne, teologiczne, psychologiczne itp.


- Ogólnie jestem bardzo delikatny dla innych. Bardzo wrażliwy na innych. Uważam bardzo na każde słowo kierowane do innej osoby. Czasami nawet za bardzo. Wolę sam stracić, niż żeby ktoś przeze mnie cierpiał (może to i dobra cecha). Ale często kiedy oddaję wszystko innym, sam zostaje z niczym i to również powoduje frustracje, że jestem słaby, że nie potrafię o siebie zadbać. Często też jestem nadwrażliwy, a w połączeniu z nerwicą, ta nadwrażliwość staje się nie do zniesienia.


- Zanurzam się w analizach egzystencjalnych. Rozważania egzystencjalne doprowadzają mnie do ważnych wniosków odnośnie życia i istnienia i powodują często nadanie kierunku w myśleniu, któremu jednak często nie chcę się poddać, bo przyjemności pociągają mnie bardziej i chciałbym żyć tak jak inni, ale nie mogę, więc nie wierzę samemu sobie. Na przykład świadomość, tego, że nie należy trwać w jakimś tam stanie (np. być z jakąś kobietą lub nie robić jakichś rzeczy) jest przeze mnie odrzucana, bo wolę często żyć w ułudzie niż w prawdzie.


- Niewrażliwość na pracę i wysiłek innych – „sami sobie poradzą, ja im nie muszę pomagać”. To brzydka cecha.


- Lekceważenie własnego organizmu. Nie dbanie o siebie. "No bo po co?"






A teraz całkowita odmiana


Co dzieje się gdy biorę Clonazepam?




Wszystko zależy od wielkości dawki (o tym później).



a) Można podzielić to na etapy:



Faza I – lek wzięty pierwszy raz lub po długiej przerwie powoduje:


- pewnego rodzaju oszołomienie z powodu całkowicie innego sposobu postrzegania i myślenia.


- bardzo silne uspokojenie i odczuwanie wewnętrznej „błogości”.


- zmniejszenie wrażliwości na innych ludzi i na świat – nie zwracam tak bardzo uwagi na innych, jestem bardziej tolerancyjny dla samego siebie.


- świat bardziej mnie interesuje, każda czynność staje się ciekawa i atrakcyjna. Chce mi się żyć.


- zaczynam zwracać uwagę na porządek wokół siebie np. na swoje ubranie. Wiem dokładnie jak powinienem wyglądać, jak powinno wyglądać np. moje mieszkanie. To poczucie zmienia mój obraz siebie. Postrzegam siebie lepiej. Wzrasta poczucie mojej wartości w stosunku do samego siebie.


- zaczynam silnie „wiedzieć czego chcę od życia”.


- jestem pewniejszy siebie.


- jestem odważniejszy – mijają lęki przed życiem i ludźmi.


- mam większe poczucie wartości samego siebie – wychodzę do innych i rozmawiam z nimi jak „równy z równym”.


- czasami jestem niepoprawny w zachowaniu, jakby trochę pijany, co może spowodować, że ludzie zobaczą, że coś nie tak ze mną i zaczną dawać mi to do zrozumienia swoim zachowaniem, co znowu spowoduje małą frustrację i chęć ucieczki od leku, która jednak jest przełamywana przez inne dodatnie skutki brania leku, który bardzo napędza i nakłania do nieprzejmowania się "takimi drobiazgami".


- jestem dużo bardziej samodzielny.


- jestem dużo bardziej niezależny.


- nie chcę „wieszać się na innych”. Razi mnie to. Wolę "jeść suchy chleb" niż obarczać innych sobą.


- jestem może bardziej „chamski”, gruboskórny i częściej np. klnę. Widzę świat i siebie w bardzo prostym świetle – „Rób dobrze, a będzie dobrze, jak będziesz robił źle, to będzie źle”.


- Odczuwam chęć pomocy innym. Może jest to wynik silnej akceptacji siebie. Zwracam np. uwagę na to, że kobieta nie powinna się męczyć. Moja męskość jest bardzo uwydatniona. Czuję się bardzo mężczyzną.


- jestem bardzo praktyczny, co bardzo mnie dziwi i bez brania leku tego nie doświadczam. Czynności widzę w całokształcie ich wykonania. Nie zwracam uwagi na drobiazgi. Bardziej interesuje mnie całościowe wykonanie jakiegoś zadania.


- mam idealnie wszystko zaplanowane. Wiem dokładnie jak powinien wyglądać następny dzień.


- Nie lekceważę żadnej minuty. Wiem czego potrzebuje mój organizm. Jak zarządzić dniem, żeby dobrze go wykorzystać i nie stracić czasu i pieniędzy.


- Staję się dość oszczędny (choć nie jestem sknerą, wprost przeciwnie, robię się bardzo wielkoduszny) a jednocześnie bardzo przemyślny i praktyczny przy jednoczesnym dawaniu innym samego siebie.


- jestem bardziej bezkrytyczny w stosunku do samego siebie. Przy większej dawce robię się tak bardzo bezkrytyczny, że aż nie poczytalny.


- Mam dużo lepszą koncentrację i pamięć, co po pewnym czasie powoduje lepszy obraz samego siebie i wzrost poczucia własnej wartości.


- staję się trochę "ciężki" dla otoczenia. Ludzie nie mają siły wejść mi na głowę. Ciężko im mnie opanować. Mam jakąś dziwną przewagę psychologiczną. Nie mają sił, by mnie przezwyciężyć.





Faza II – odstawienie leku po wzięciu jednorazowym do dwóch maksimum trzech dni.


- rozdrażnienie. Chęć dania każdemu „w tyłek” za byle co.


- miewam stany dużej słabości i „wyprucia” psychicznego. Jestem bardzo wyzuty z psychologicznych mechanizmów obronnych. Każdy może „wejść mi na głowę”.


- miewam stany silnego pobudzenia, podniecenia, rozdrażnienia.
Cieszę się byle czym. Wszystko mnie interesuje. Ale widzę, że zachowuję się nienormalnie. Ten stan jest męczący.


- po większej dawce momenty braku pełnej kontroli nad wypowiedzią. Mogę „coś palnąć” albo zostać odebrany jak ktoś, kto nie rozumie niektórych oczywistych rzeczy.





Faza III – Lek brany przez kilka dni pod rząd, większe częstsze dawki. Duża kumulacja we krwi. Zaczyna boleć mnie brzuch, chce mi się wymiotować


- Zdarzają się bóle głowy. Tak jakby krew mi ją rozsadzała.


- W pierwszej chwili po wzięciu kolejnej dawki, czuję coś w rodzaju gwałtu dokonywanego na mojej psychice. Jest mi wtedy nawet nie dobrze w żołądku. Czuję, że coś niedobrego dzieje się z sercem.


- Moja psychika domaga się naturalnego funkcjonowania, zgodnie z moim wrodzonym modelem zachowania, co objawia się tym, że momentami zaczynam mówić „od rzeczy”. Widzę wtedy to wyraźnie, zaczynam się bać tego stanu i staram się wycofać z brania leku.


- Niebezpieczeństwo powstawania silnych urojeń, które mogą spowodować bardzo mocne męczące doły psychiczne. Jednakże mijają one po krótkim czasie (od kilku godzin do kilku dni).


- Silna męcząca nadaktywność. Mózg pracuje „na dużych obrotach”, jest rozpędzony, jak by go ktoś „nakręcił”. Reaguje na wszystko, na każdy drobiazg. Żadna rzecz nie uchodzi jego uwagi. Za pewne ma to związek z silnym pobudzeniem (a może wręcz podrażnieniem) kory mózgowej.





Faza IV – Wycofanie się z brania leku objawy po kilku dniach od wzięcia ostatniej dawki.

- wracam „do siebie”

- moja wrażliwość „wraca na miejsce” i powoli znowu staję się nadwrażliwy (jak to "normalnie bywa")

- staję się znowu delikatny dla innych, po jakimś czasie zbyt delikatny, ludzie zaczynają „znowu wchodzić mi na głowę”

- słabnie koncentracja

- praktyczność zamienia się w drobiazgowość i zbytnie analizowanie byleczego.

- powoli ujawniają się wszystkie elementy z pkt. 1 i powoli znowu wpadam w depresję.




Moje skromne wnioski (jedynie co do siebie)





Kiedy najbezpieczniej i najlepiej jest brać mi Clonazepam?


- W czasie głębokiej depresji – działa jak dźwig na psychikę i wyciąga człowieka ze ciężkiego „dołu”.


- W okresie bezczynności – kiedy nie ma mam zaplanowanej specjalnie dużej pracy. Nie wiem co ze sobą zrobić. Wtedy lekarstwo nie pobudza nadmiernie kory mózgowej i nie przemęcza nerwów, nie wpływa na nie niszcząco. Wzrasta jedynie zainteresowanie światem zewnętrznym. Wyrwanie z ciągłego „zastanawiania się nad samym sobą”.


- Po dłuższej przerwie w braniu leku - organizm jest wypoczęty i lekarstwo nie powoduje silnych dewiacji psychicznych. Jest jak lampka wina, która co jakiś czas wypita wpływa odprężająco na psychikę. Pobudza też do myślenia. Pojawia się satysfakcja z wykonanych zadań – które sam sobie stawiam w owym czasie.





4. Kiedy wzięcie Clonazepamu jest dla mnie najbardziej niebezpieczne?


- W czasie rozdrażnienia i pobudzenia – ponieważ jeszcze bardziej pobudza psychikę i rozdrażnia.


- Jeśli mam jakieś egoistyczne pobudki - chcę poprawić sobie koncentrację, pewność siebie, odwagę, osiągnąć przewagę psychologiczną nad innymi – działa jak „wejście w kanał” i „ciąg” do brania kolejnych dawek – uzależnienie, szybkie zmęczenie głowy, silne wyczerpanie psychiczne.


- W czasie dużej kumulacji leku we krwi. Skutki mogą być nieprzewidywalne. Dewiacje psychiczne, silne bóle głowy. Napięcia psychiczne.





5. Jak wielkość dawki Clonazepamu wpływa na moje samopoczucie?


a) jeśli dawka jest mała:

- Uspokojenie.


- Niewielkie pobudzenie.


- Wzrost zainteresowania światem zewnętrznym i każdą czynnością.


- Usunięcie nadwrażliwości.


- Większa pewność siebie.


- Zwiększone poczucie wartości siebie.


- Zwiększona zdolność koncentracji.


- Praktyczność w działaniu.


b) jeśli dawka jest duża:

- Nadmierne uspokojenie. Niczym się nie przejmuję, aż do przesady. Wszystko „mi pasuje”. Kręci mi się w głowie i jestem senny.


- Robię się niepoczytalny.


- Mam zbyt wygórowane poczucie wartości siebie.


- Lekceważę innych.


- Nawet potrafię chamsko się zachowywać.


- Jestem „ciężkim typem” w relacjach z innymi – mam wrażenie, żę ludzie denerwują się przy mnie i zaczynają się mnie bać.


- Jestem oszczędny do przesady, jeśli chodzi o pieniądze


- „Pieniądze same wchodzą mi do rąk”. Jestem tak przedsiębiorczy, że bardzo łatwo jest mi coś wymyśleć, aby zarobić szybko całkiem przyzwoite pieniądze (to bardzo ciekawe działanie).


- Zaczynam robić co chcę – jestem bezkrytyczny dla samego siebie.





6. Wnioski końcowe


- lek brany z dużą ostrożnością, w odpowiednich (niedużych) dawkach, odstępach czasu i w odpowiednich momentach i stanach psychicznych (pkt.3) może bardzo mi pomóc w polepszeniu samopoczucia i „podnieść na nogi” gdy jestem w depresji lub trwam w bezczynności, lenistwie. Ogólnie pobudza do życia.


- nie wolno mi przedawkować. Lek nie może zbyt mocno kumulować się we krwi, po powoduje zbyt dużo skutków ubocznych: dewiacje psychiczne, rozdrażnienie, urojenia, nadaktywność, również fizyczne złe samopoczucie: mdłości, bóle serca, silne bóle głowy.





7. ...I jeszcze z innej beczki


Ostatnio Clon przestaje mieć na mnie taki wpływ jak opisywałem powyżej. To wszystko miało miejsce przez wiele miesięcy, ale teraz odczuwam, że nawet gdy biorę wieksze dawki nie działa na mnie tak intensywnie jak wcześniej. Powoli wraca depresja, lęki. Nie wiem, czy odstawić go na jakiś czas i zamienić na coś innego, aby usunąć efekt tolerancji. Nie przypuszczałem, że przestanie w końcu na mnie działać. Tylko czym go zastąpić, macie jakieś pomysły?

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media