eksperyment na biologię
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
eksperyment na biologię
podobne
Swoim textem nie chce zachecac do brania srodkow oduzajacych, mowie tylko
wlasne przezycia…
Wszystko zaczęło się jakis rok temu… przed wyjazdem na oboz… zaczelem czytac
o „marihuanie” gadac z kolegami… i wogole… postanowiłem ze sprobuje… czemu?
Nigdy nie stroniłem od picia alkoholu… w dużych ilościach… nie lubie vodki…
ale piwa, wina jak najbardziej, wiedziałem ze nadejdzie „czas” gdy już nie
będziemy mogli nawet patrzec na alkohol. To miał być oboz samych „ziomow” ze
szkoly, czysty 14 dniowy melas… poszedłem do kolegi i kupilem 2g…
Na obozie spróbowałem po „lifce” zbyt duzo nie poczolem… odłożyłem „na potem”
Oboz się skończył a jakies 1,5g zostalo… poszedłem z dwoma kolegami
na „kamyki” za promenade, jeśli ktos mieszka na goclawiu/grochowie to
doskonale wie co to za miejsce…
Zaczęliśmy jarac… gadac… jarac… nic prawie nas nie bralo… wkoncu bomba! Było
dziwienie… mój pierwszy lot w zyciu… udawaliśmy samoloty, ale zabawa szybko
się skończyła, gdy kolega powiedział ze zle się czuje… boli go brzuch…
przestal się z nami bawic, skulil się, zlapal za brzuch… zaczol wymiotowac…
ale nie tak jak po alkoholu… robil to ciagle przez 4h NON STOP… a gdy nie miał
czym… mial tylko odruchy… ja z drugim kolega tez nie czulismy się za dobrze.
Ja miałem „nad ostrość obrazu” i niezłego bad tripa… ze jestem ćpunem skoncze
pod kamykami albo na centralnym… bełtający kolega poprosil nas o wode…
udaliśmy się do promenady.. kupiliśmy i wrucilismy… gdy się tylko napil zaczol
bełtać ta woda… polorzyl się w krzaki i tak spal z 5h… nastepnego dnia miał
niezle zejście… my tez nie czulismy się za dobrze…
Gdy zaczepem gadac z kolegami i na hyperreal okazalo się ze jest 90%
prawdopodobieństwo ze w ziole była heroina…
Od tej pory postanowailem ze nigdy w zyciu nie kupie ani jednego grama ziola…
ale zaczne sam hodowac…i tez tak zrobiłem…
Z 4 roslinek indorowych miałem tak z 300-400g zabawa przy hodowli była
przednia… :] palilem te ziolo od lutego do czerwca do teraz.. a jeszcze mi
zostalo z 10g ;)
Na początku zaraz po zbiorach… palilem co weekend każdej nocy… gdy starzy
chodzili spac… potem już nawet nie zwracałem uwagi na starych… jaralem w dzien
ale nigdy w dzien roboczy! (chodze do liceum). Oni nie wiedza o tym… ani o tym
ze hodowałem marihuane myśleli ze to experyment na biologie… czasem gdy się
zjaralem lubilem z nimi gadac… albo być w ich towarzystwie… nigdy się nawet
nie zorientowali ze cos jest ze mna nie tak (kropelki), może się to wydac
zabawne ale ja się tak zawsze zachowuje :D
W ferrie bąkałem caly tydzień non stop… potem zrobiłem sobie dzien przerwy…
ale nie dlatego ze poczułem ze przesadzam nie… dlatego ze jakos mi się tego
dnia nie chcialo…
Potem 3 dni jaranka… i do szkoly… wiec przestałem… i tradycyjnie każdej nocki
lub nawet w dzien w weekend…
Jaralem dosc duzo… na 18’nastke dostałem faje wodna gdzie do cybucha wchodzilo
0,5g wiec licząc srednio szlo tak z 4-5g na jedna noc…
Czemu palilem?
Jedni pala aby zapomniec… inni aby nie myśleć… a ja palilem aby wlasnie
pamiętać i aby myśleć… miałem zajebiste fazy myślowe na temat istnienia
swiata, kobiet, przeznaczenia, czasu przez ten czas stworzyłem pare teori
dotyczących praw fizyki… palilem aby na nowo przezywac dawne wydarzenia… gdy
zaczęło się kończyć… przestałem… palilem sporadycznie… ostatnio wogole nie
pale… no chyba ze mam na to chore wtedy pociągnę z pare razy z wodnej ;)
Pale w domq bo mi się nudzi… ziolo to sposób na nowe przezycia… lub przezycie
ich ponowne…
Na imprezach bo mnie taniej wychodzi niż alkohol za 1g z mojej hodowli wyszlo
mi tak 50groszy… i nastepnego dnia nie miałem wogole kaca… i chyba wole trip
MJ niż alkoholowy…
W danej chwili chyba minol rok od kad miałem swój pierwszy kontakt z MJ…
Marihuane wspominam jako swietny pomysl w moim zyciu… nie tylko palilem ale i
edukowałem się na jej temat ;) wiem ze na pewno jej dym zabral mi pare min.
zycia ;) ale było warto :D to co przeżyłem i tego czego się nauczyłem nie
wymienil bym za nic innego!
Do tej pory nie wyjaralem ani 1mg kupnej marihuany… spodziewam się ze pod
koniec wakacji znow zalorze hodowle tym razem za porozumieniem ze starymi…
Osobiście wole MJ niż alkohol którego w danej chwili malo pije… tak jak i malo
biore marihuany…
Jestem szczesliwym, zdrowym psychicznie i fizycznie człowiekiem BA! Chodze do
renomowanej państwowej szkoly w wawie… podnosze 115KG na klate ;) i zawsze mam
forse w kieszeni to tez dzieki MJ ;) hehe…
Nigdy w zyciu nie spróbowałem niczego „mocniejszego” no może raz DXM ale mi
się nie podobalo :P moi koledzy to nie ćpuny i nie mieszkam na centralnym…
Już Kochanowski powiedział „Jedzcie pijcie miłości zazywajcie byle wszystko z
umiarem…”
- 9584 odsłony